@KONDZiO102: XX w sensie dwa iksy, wstaw co chcesz ;) ale Tak, ironia ci nie wyszła, bo nawet osoba w wieku 20-tu lat może zostać przyjęta do DPS-u, jeśli nie jest zdolna do samodzielnego funkcjonowania. No dobra, dwudziestolatków nie mamy, ale mamy trzydziestoparolatków -leżących, wymagających kompleksowej opieki.
@didja:
To, że od jakiegoś czasu (błagam, nie każ mi sprawdzać dokładnie od kiedy) nazwiska odmienia się tylko w mowie potocznej. Kiedyś żona pana Króla miała w dokumentach nazwisko Królowa, teraz ma Król. Odmienia się już tylko końcówki, stąd moje przypuszczenie, że męska forma nazwiska tej pani to Królowy. Ale to tylko taka luźna dywagacja była, służąca podkreśleniu, że we wszystkich dokumentach (w tym w dowodzie osobistym) pani miała wpisane nazwisko Królowa.
@didja:
Yes, yes, yes, Piekielni mnie nie zawiedli! Co prawda tylko jeden taki komentarz, ale już podrzucam kilka pomysłów:
Winę opiekunki mamy już "przyklepaną", dorzuciłabym tu jeszcze samą podopieczną - no jak można się nazywać Królowa Jadwiga (czy tam Jadwiga Królowa)? No jak? Należało wyjść za mąż albo właśnie nie wychodzić za mąż (nie mam pojęcia, jaki był stan cywilny tej pani) albo w ostateczności zmienić sądownie. Również zalecane było nie meldowanie się na ul. Zamkowej, a jak już zamieszkała w DPS-ie, to biegusiem z dowodem w zębach lecieć przemeldować się tamże.
Dobra, skończyły mi sie pomysły, podrzucicie jeszcze coś?
@zendra:
Umowę mam z MOPS-em i nie, nie są to pieniądze z budżetu gminy, tylko z budżetu centralnego. Za dużo wyjaśniania, ale w skrócie - MOPS-y czy GOPS-y nie zajmują się realizacją tych projektów asystenckich tak obligatoryjnie, należy stanąć do konkursu, owszem, konkurs w danym mieście zazwyczaj wygrywa MOPS czy tam GOPS (mają najlepsze "zaplecze"), ale zdarza się, że usługi asystencie realizuje inny podmiot, np. jakaś fundacja, jeśli wygrała konkurs. Czyli to są inne pieniądze, niż te gminne, "mopsowskie".
W umowie mam zapis, że przysługuje mi zwrot kosztów przejazdu z podopiecznym do kwoty XXX zł miesięcznie. Żadnych szczegółów, jak dokładnie ta kwota ma być rozliczana.
@Habiel:
MOPS to stan umysłu, nie instytucja, nie da rady ;) nie pytaj, jakie problemy mają osoby rozliczające się za podróż z podopiecznym swoim prywatnym samochodem, bo to jest już absurd do n-tej potęgi. W skrócie - zwrot tylko za paliwo, bo przecież inne koszty samochodu nie istnieją i najlepiej żeby była faktura za dokładnie tyle paliwa, ile "wyjeździłeś" na dany przejazd z podopoiecznym. Powodzenia!
W drugą stronę też to działa. Moja matka po rozwodzie z moim ojcem przez jakiś czas rozważała powrót do panieńskiego nazwiska, jednak całe jej życie zawodowe przypadało na okres małżeństwa, czyli na nazwisko mojego ojca. Z bólem serca zrezygnowała z tego pomysłu, chociaż naprawdę wręcz nienawidziła mojego ojca i wszystkiego, co z nim związane (słusznie czy nie, to już inna sprawa).
@helgenn: Moja pani dyrektor była baaardzo zdziwiona, że nie powitaliśmy okrzykami radości i wręcz szampanem podwyżki, którą dla nas "wywalczyła". Gdy pytałam o to, czy coś się jeszcze zmieni (oczywiście na plus) w naszym wynagrodzeniu, zapytała szczerze zdziwiona "a co, nie zauważyliście podwyżki?" Hmm... Zarabiam 148 zł więcej niż najniższa krajowa (koleżanki podobnie), nie ku*wa, nie zauważyłam podwyżki! Dobrze, że mam drugą, lepiej płatną pracę...
@jass:
Wiem, jak Kruszyna jeszcze dobrze słyszała, ze zdarzyło mi się ją "zbesztać" słownie, po prostu tutaj rozbawiło mnie to zestawienie głuchego psa z dezaprobatą dla mojego tonu głosu. Tak, wiem że pani nie była jasnowidzem i nie wiedziała, ze pies jest głuchy. Ale i tak dla mnie smieszne ;)
A co do szybkiego spacerku "na siku", to ja akurat usłyszałam komentarz, że jak to tak, psu maja wystarczyć 2 minuty spaceru? (pani stała pod blokiem i widziała, kiedy wyszłam i wróciłam). Nie chciało mi się tłumaczyć, że spacer to spacer, a teraz Kruszyna po prostu wyszła się załatwić i sama ciągnęła do domu, bo zimno było.
@xcyng:
Chyba doszłam do tego, co jest nie tak - ta rasa charakteryzuje się m.ni. niebieskimi oczami, im ciemniejszy kolor tęczówki, tym lepiej. Kotka z ogłoszenia ma jasnoniebieskie oczy, zapewne jej mioty (to legalna hodowla, sprawdziłam) "odziedziczyły" po niej jasny kolor teczówki, więc uznali, że nie ma co w nią dalej inwestowac.
Ludzie uwielbiają pouczać i krytykować innych... Dzisiaj "oberwało mi się" (słownie, oczywiście) za burczenie i marudzenie pod adresem psa, bo naprawdę zimno, wietrznie i nieprzyjemnie, a Kruszyna po raz piąty czy szósty okrąża drzewko na trawniku, nie mogąc się zdecydować, gdzie dokładnie walnąć dwójeczkę. Łażę za nią cierpliwie, ale komentuję "długo jeszcze?", "no kurczę, weź się zdecyduj" itp. No i jakaś pani mi zwróciła uwagę, że stresuję psa, że tacy ludzie jak ja nie powinni mieć w ogóle zwierząt, że "pies też człowiek" (dobra, to już taki mój skrót myślowy) i rozumie, co się do niego mówi, a na pewno jest wyczulony na ton głosu. Może i zeżarłyby mnie wyrzuty sumienia po uświadomieniu mi tej straszliwej zbrodni, tylko że Kruszyna ma 16 lat i jest już głucha jak pień...
P.S. Ktoś wie, jak skarcić głuchego psa, dla którego do tej pory jedyną formą "kary" było wypowiedziane ostrzejszym tonem zdanie "zły pies!"?
@MarcinMo:
No nie wiem, bo moja znajoma właśnie w ten sposób zapłaciła mandat, jej małe dziecko w chwili jej nieuwagi wyrzuciło przez okno jakąś niedojedzoną kanapkę czy coś takiego, więc chyba jednak mogą. Może nie tak centralnie "na okna", tylko trochę po skosie, że widać okno (i coś, co z niego ewentualnie "wylatuje"), ale wnętrza mieszkania już nie.
P.S. Jestem tego pewna, w uzasadnieniu mandatu czy tam w jakiejś notatce było napisane, że dowodem jest nagranie z kamery monitorującej budynek.
@jass:
Zwykle nie porozumiewam się za pomocą karteczek, ale mieszkam 10-cio piętrowym bloku. W związku z tym moje przypuszczenia, z którego pionu są wyrzucane resztki jedzenia, dotyczą 11 mieszkać, a jeśli wziąć pod uwagę, że śmieci mogą lecieć trochę "na ukos", to nawet 22 mieszkania... Poza tym sądząc po ilości i "różnorodności" tych odpadków, sa wyrzucane z więcej niż jednego mieszkania.
Hmmm... Swego czasy krążyło po necie zdjęcie kartki, wiszącej (podobno) w którymś przedszkolu - "Drodzy rodzice! Nie wierzcie we wszystko, co dzieci opowiadają o naszym przedszkolu. W zamian za to my nie będziemy wierzyć we wszystko, co wg słów dzieci dzieje się u was w domach."
@pasjonatpl:
Wracałam kiedyś z (pieszo) nocnej zmiany, godz. tak po 6.00 rano, puściutkie ulice, ja zmęczona do nieprzytomności, do domu coraz bliżej i nagle zatrzymało mnie czerwone światło... Nosz kurrrr..., zerknęłam w prawo, w lewo, nigdzie nawet wspomnienia po jakimkolwiek samochodzie, przeszłam na tym czerwonym mrucząc sobie buntowniczo pod nosem "mam w du*ie to czerwone światło, mam w du*ie wszystkie czerwone światła świata!".
Długopis to jest coś, co ja odruchowo chowam do torebki po użyciu. Dlatego wszędzie chodzę ze swoim, bo owszem, to ja byłam tym klientem/petentem notorycznie kradnącym długopisy...
@wampisia:
Nie, nie chodzi o Maine Coona. Ale ja też nie wierzę we wszystko, co wyczytam w internecie, tym bardziej że info o karmieniu tych kotów karmą dla kociaków znalazłam tylko na JEDNEJ stronie opisującej tę rasę, na innych już tej informacji nie było, więc możliwe, że kogoś po prostu "poniosło" ;)
@Michail: Na OLX właśnie, owszem, przeważają tam ogłoszenia "do adopcji", ale nadal można normalnie wystawić zwierzaka na sprzedaż, bez sztuczek typu kotek/piesek za darmo, tylko koszty wyprawki. Można normalnie wystawić za daną cenę, jak każdy inny "produkt"...
@feline1: A widzisz, to mi nie przyszło do głowy, ze może kotka jest po prostu na coś chora, nie nadaje się do dalszej hodowli i dlatego chcą się jej pozbyć... Dzięki!
Bo jest ogólny hejt na matki, a zwłaszcza samotne matki. Tak, wiem, to w dużej mierze "zasługa" MADEK siedzących w domu, ciągnących socjal, narzekających na wszystko i pytąjacych wszędzie, gdzie się da "co jeszcze mi się należy, skąd jeszcze pieniążki mogę dostać", no ale bez przesady... Takie dwa przykłady wyśmianych i "zjechanych" totalnie w internecie postów:
- Matka narzeka na plac zabaw, na który poszła z dzieckiem, że sprzęty pordzewiałe, dziecko wróciło całe brudne - no OK, nie po to się idzie z dzieckiem na plac zabaw, żeby wróciło czyściutkie i wymuskane, ale serio, zardzewiałe sprzęty (huśtawki, zjeżdżalnie itp.) to nic takiego? Komentarze typu "wypierzesz, co masz do roboty" lub "nie podoba się, to tam nie chodź" należały do najłagodniejszych.
- Matka pyta (grzecznie, w spokojnym tonie) czy w szkole jej dziecka może zmieniła się kucharka, bo od miesiąca dziecko nie chce jeść obiadów w szkole, wraca głodne, twierdzi że nie jadło obiadu, bo był niedobry. Komentarze "to zapie*dalaj do kuchni gotować bombelkowi obiad, jak mu jedzenie w szkole nie pasuje!".
No ludzie...
A teraz przełóżmy te przykłady na "dorosłe" realia - idziesz na siłownię, a tam brudny sprzęt, i co? Też po prostu powinieneś przyjąć do wiadomości, że a co tam, wypiorę potem ciuchy? Albo idziesz do restauracji, w której masz wykupiony miesięczny karnet na obiady i jedzenie jest niedobre, też grzecznie wracasz do domu i gotujesz sobie obiad?
@jass: To zależy od weta, jak szybko kroplówkę "puści", u nas to ok. pół godz. Czyli jeden nieprzyjemny moment wkłucia i pół godzinki głaskania i przytulania psa, żeby siedziała spokojnie i np. nie "otrzepała się", bo wtedy igła się wysunie ;)
@VAGINEER: No popatrz, mojego też tam nie znalazłam, czyli to oznacza, że nie istnieję?
@KONDZiO102: XX w sensie dwa iksy, wstaw co chcesz ;) ale Tak, ironia ci nie wyszła, bo nawet osoba w wieku 20-tu lat może zostać przyjęta do DPS-u, jeśli nie jest zdolna do samodzielnego funkcjonowania. No dobra, dwudziestolatków nie mamy, ale mamy trzydziestoparolatków -leżących, wymagających kompleksowej opieki.
@didja: To, że od jakiegoś czasu (błagam, nie każ mi sprawdzać dokładnie od kiedy) nazwiska odmienia się tylko w mowie potocznej. Kiedyś żona pana Króla miała w dokumentach nazwisko Królowa, teraz ma Król. Odmienia się już tylko końcówki, stąd moje przypuszczenie, że męska forma nazwiska tej pani to Królowy. Ale to tylko taka luźna dywagacja była, służąca podkreśleniu, że we wszystkich dokumentach (w tym w dowodzie osobistym) pani miała wpisane nazwisko Królowa.
@didja: Yes, yes, yes, Piekielni mnie nie zawiedli! Co prawda tylko jeden taki komentarz, ale już podrzucam kilka pomysłów: Winę opiekunki mamy już "przyklepaną", dorzuciłabym tu jeszcze samą podopieczną - no jak można się nazywać Królowa Jadwiga (czy tam Jadwiga Królowa)? No jak? Należało wyjść za mąż albo właśnie nie wychodzić za mąż (nie mam pojęcia, jaki był stan cywilny tej pani) albo w ostateczności zmienić sądownie. Również zalecane było nie meldowanie się na ul. Zamkowej, a jak już zamieszkała w DPS-ie, to biegusiem z dowodem w zębach lecieć przemeldować się tamże. Dobra, skończyły mi sie pomysły, podrzucicie jeszcze coś?
@zendra: Umowę mam z MOPS-em i nie, nie są to pieniądze z budżetu gminy, tylko z budżetu centralnego. Za dużo wyjaśniania, ale w skrócie - MOPS-y czy GOPS-y nie zajmują się realizacją tych projektów asystenckich tak obligatoryjnie, należy stanąć do konkursu, owszem, konkurs w danym mieście zazwyczaj wygrywa MOPS czy tam GOPS (mają najlepsze "zaplecze"), ale zdarza się, że usługi asystencie realizuje inny podmiot, np. jakaś fundacja, jeśli wygrała konkurs. Czyli to są inne pieniądze, niż te gminne, "mopsowskie". W umowie mam zapis, że przysługuje mi zwrot kosztów przejazdu z podopiecznym do kwoty XXX zł miesięcznie. Żadnych szczegółów, jak dokładnie ta kwota ma być rozliczana.
@Habiel: MOPS to stan umysłu, nie instytucja, nie da rady ;) nie pytaj, jakie problemy mają osoby rozliczające się za podróż z podopiecznym swoim prywatnym samochodem, bo to jest już absurd do n-tej potęgi. W skrócie - zwrot tylko za paliwo, bo przecież inne koszty samochodu nie istnieją i najlepiej żeby była faktura za dokładnie tyle paliwa, ile "wyjeździłeś" na dany przejazd z podopoiecznym. Powodzenia!
Na okresie wypowiedzenia przysługują ci dwa dni wolne właśnie na poszukiwanie pracy.
@Armagedon: O, właśnie, coś mi mocno nie pasowało w tej historii, a ty pięknie wypunktowałaś, co to było.
W drugą stronę też to działa. Moja matka po rozwodzie z moim ojcem przez jakiś czas rozważała powrót do panieńskiego nazwiska, jednak całe jej życie zawodowe przypadało na okres małżeństwa, czyli na nazwisko mojego ojca. Z bólem serca zrezygnowała z tego pomysłu, chociaż naprawdę wręcz nienawidziła mojego ojca i wszystkiego, co z nim związane (słusznie czy nie, to już inna sprawa).
@helgenn: Moja pani dyrektor była baaardzo zdziwiona, że nie powitaliśmy okrzykami radości i wręcz szampanem podwyżki, którą dla nas "wywalczyła". Gdy pytałam o to, czy coś się jeszcze zmieni (oczywiście na plus) w naszym wynagrodzeniu, zapytała szczerze zdziwiona "a co, nie zauważyliście podwyżki?" Hmm... Zarabiam 148 zł więcej niż najniższa krajowa (koleżanki podobnie), nie ku*wa, nie zauważyłam podwyżki! Dobrze, że mam drugą, lepiej płatną pracę...
@jass: Wiem, jak Kruszyna jeszcze dobrze słyszała, ze zdarzyło mi się ją "zbesztać" słownie, po prostu tutaj rozbawiło mnie to zestawienie głuchego psa z dezaprobatą dla mojego tonu głosu. Tak, wiem że pani nie była jasnowidzem i nie wiedziała, ze pies jest głuchy. Ale i tak dla mnie smieszne ;) A co do szybkiego spacerku "na siku", to ja akurat usłyszałam komentarz, że jak to tak, psu maja wystarczyć 2 minuty spaceru? (pani stała pod blokiem i widziała, kiedy wyszłam i wróciłam). Nie chciało mi się tłumaczyć, że spacer to spacer, a teraz Kruszyna po prostu wyszła się załatwić i sama ciągnęła do domu, bo zimno było.
@xcyng: Chyba doszłam do tego, co jest nie tak - ta rasa charakteryzuje się m.ni. niebieskimi oczami, im ciemniejszy kolor tęczówki, tym lepiej. Kotka z ogłoszenia ma jasnoniebieskie oczy, zapewne jej mioty (to legalna hodowla, sprawdziłam) "odziedziczyły" po niej jasny kolor teczówki, więc uznali, że nie ma co w nią dalej inwestowac.
Ludzie uwielbiają pouczać i krytykować innych... Dzisiaj "oberwało mi się" (słownie, oczywiście) za burczenie i marudzenie pod adresem psa, bo naprawdę zimno, wietrznie i nieprzyjemnie, a Kruszyna po raz piąty czy szósty okrąża drzewko na trawniku, nie mogąc się zdecydować, gdzie dokładnie walnąć dwójeczkę. Łażę za nią cierpliwie, ale komentuję "długo jeszcze?", "no kurczę, weź się zdecyduj" itp. No i jakaś pani mi zwróciła uwagę, że stresuję psa, że tacy ludzie jak ja nie powinni mieć w ogóle zwierząt, że "pies też człowiek" (dobra, to już taki mój skrót myślowy) i rozumie, co się do niego mówi, a na pewno jest wyczulony na ton głosu. Może i zeżarłyby mnie wyrzuty sumienia po uświadomieniu mi tej straszliwej zbrodni, tylko że Kruszyna ma 16 lat i jest już głucha jak pień... P.S. Ktoś wie, jak skarcić głuchego psa, dla którego do tej pory jedyną formą "kary" było wypowiedziane ostrzejszym tonem zdanie "zły pies!"?
@MarcinMo: No nie wiem, bo moja znajoma właśnie w ten sposób zapłaciła mandat, jej małe dziecko w chwili jej nieuwagi wyrzuciło przez okno jakąś niedojedzoną kanapkę czy coś takiego, więc chyba jednak mogą. Może nie tak centralnie "na okna", tylko trochę po skosie, że widać okno (i coś, co z niego ewentualnie "wylatuje"), ale wnętrza mieszkania już nie. P.S. Jestem tego pewna, w uzasadnieniu mandatu czy tam w jakiejś notatce było napisane, że dowodem jest nagranie z kamery monitorującej budynek.
@BornToFeel: Nie, południowa Polska ;)
@jass: Zwykle nie porozumiewam się za pomocą karteczek, ale mieszkam 10-cio piętrowym bloku. W związku z tym moje przypuszczenia, z którego pionu są wyrzucane resztki jedzenia, dotyczą 11 mieszkać, a jeśli wziąć pod uwagę, że śmieci mogą lecieć trochę "na ukos", to nawet 22 mieszkania... Poza tym sądząc po ilości i "różnorodności" tych odpadków, sa wyrzucane z więcej niż jednego mieszkania.
Hmmm... Swego czasy krążyło po necie zdjęcie kartki, wiszącej (podobno) w którymś przedszkolu - "Drodzy rodzice! Nie wierzcie we wszystko, co dzieci opowiadają o naszym przedszkolu. W zamian za to my nie będziemy wierzyć we wszystko, co wg słów dzieci dzieje się u was w domach."
@pasjonatpl: Wracałam kiedyś z (pieszo) nocnej zmiany, godz. tak po 6.00 rano, puściutkie ulice, ja zmęczona do nieprzytomności, do domu coraz bliżej i nagle zatrzymało mnie czerwone światło... Nosz kurrrr..., zerknęłam w prawo, w lewo, nigdzie nawet wspomnienia po jakimkolwiek samochodzie, przeszłam na tym czerwonym mrucząc sobie buntowniczo pod nosem "mam w du*ie to czerwone światło, mam w du*ie wszystkie czerwone światła świata!".
Długopis to jest coś, co ja odruchowo chowam do torebki po użyciu. Dlatego wszędzie chodzę ze swoim, bo owszem, to ja byłam tym klientem/petentem notorycznie kradnącym długopisy...
@feline1: Ragdoll :)
@wampisia: Nie, nie chodzi o Maine Coona. Ale ja też nie wierzę we wszystko, co wyczytam w internecie, tym bardziej że info o karmieniu tych kotów karmą dla kociaków znalazłam tylko na JEDNEJ stronie opisującej tę rasę, na innych już tej informacji nie było, więc możliwe, że kogoś po prostu "poniosło" ;)
@Michail: Na OLX właśnie, owszem, przeważają tam ogłoszenia "do adopcji", ale nadal można normalnie wystawić zwierzaka na sprzedaż, bez sztuczek typu kotek/piesek za darmo, tylko koszty wyprawki. Można normalnie wystawić za daną cenę, jak każdy inny "produkt"...
@feline1: A widzisz, to mi nie przyszło do głowy, ze może kotka jest po prostu na coś chora, nie nadaje się do dalszej hodowli i dlatego chcą się jej pozbyć... Dzięki!
Bo jest ogólny hejt na matki, a zwłaszcza samotne matki. Tak, wiem, to w dużej mierze "zasługa" MADEK siedzących w domu, ciągnących socjal, narzekających na wszystko i pytąjacych wszędzie, gdzie się da "co jeszcze mi się należy, skąd jeszcze pieniążki mogę dostać", no ale bez przesady... Takie dwa przykłady wyśmianych i "zjechanych" totalnie w internecie postów: - Matka narzeka na plac zabaw, na który poszła z dzieckiem, że sprzęty pordzewiałe, dziecko wróciło całe brudne - no OK, nie po to się idzie z dzieckiem na plac zabaw, żeby wróciło czyściutkie i wymuskane, ale serio, zardzewiałe sprzęty (huśtawki, zjeżdżalnie itp.) to nic takiego? Komentarze typu "wypierzesz, co masz do roboty" lub "nie podoba się, to tam nie chodź" należały do najłagodniejszych. - Matka pyta (grzecznie, w spokojnym tonie) czy w szkole jej dziecka może zmieniła się kucharka, bo od miesiąca dziecko nie chce jeść obiadów w szkole, wraca głodne, twierdzi że nie jadło obiadu, bo był niedobry. Komentarze "to zapie*dalaj do kuchni gotować bombelkowi obiad, jak mu jedzenie w szkole nie pasuje!". No ludzie... A teraz przełóżmy te przykłady na "dorosłe" realia - idziesz na siłownię, a tam brudny sprzęt, i co? Też po prostu powinieneś przyjąć do wiadomości, że a co tam, wypiorę potem ciuchy? Albo idziesz do restauracji, w której masz wykupiony miesięczny karnet na obiady i jedzenie jest niedobre, też grzecznie wracasz do domu i gotujesz sobie obiad?
@jass: To zależy od weta, jak szybko kroplówkę "puści", u nas to ok. pół godz. Czyli jeden nieprzyjemny moment wkłucia i pół godzinki głaskania i przytulania psa, żeby siedziała spokojnie i np. nie "otrzepała się", bo wtedy igła się wysunie ;)