Profil użytkownika
ZaZuZa
Zamieszcza historie od: | 26 listopada 2015 - 22:42 |
Ostatnio: | 10 stycznia 2018 - 16:50 |
- Historii na głównej: 30 z 30
- Punktów za historie: 8487
- Komentarzy: 98
- Punktów za komentarze: 917
« poprzednia 1 2 3 4 następna »
@exeQtor: Po czym kolejne 2-3 lata ciągać się po komisariatach, sądach i adwokatach, odpowiadając za pobicie/napaść. Idealne rozwiązanie. Pomijam już kwestię przemocy jako środka ekspresji.
@Jorn: Też miałam ten problem. Bo jednorazowe usłyszenie przy spotkaniu, że mam śliczny dekolt może być niezręcznym (kiepskim) komplementem. Podobny przy każdym spotkaniu - oznaczać, że koleś po prostu jest napaloną sierotą. Ale ciężko postawić granicę tego, co jest już dalej - zajęło mi to kilka miesięcy.
@bazienka: To akurat zależało od regionu. Na wsiach czy w małych miasteczkach to wata, lignina, gaza, czasem ręcznie szyte podpaski ze szmatkami w środku itp., bo podpaski nawet, gdy były, to niebotycznie drogie - mama i babcia mi opowiadały :)
@Shineoff: Nienormalne jak nienormalne - ale niehigieniczne x) Szkoda spodni po prostu.
Pytanie: czy komentarz został "wymoderowany", a błąd poprawiony? Bo jeśli poprawili, to komentarz znika, żeby nie wprowadzać zamieszania. Tak robi większość portali :)
@KatzenKratzen: Branże nam się niespecjalnie pokrywają, ja teraz stawiam pierwsze kroki w PR i marketingu, on siedzi w HR :)
@KatzenKratzen: W teorii minęły. Generalnie wszędzie, gdzie chodziłam do ginekologa jest tak, że są zapisy na telefon - na dalsze terminy, czyli jak masz szczęście, to trafisz za miesiąc, wcześniejsze też z zalecenia lekarza tylko - oraz numerki na bieżący dzień. W "mojej" przychodni zwykle 5 do lekarza, lekarzy 3.
@33333: Też w pewnym momencie się ocknęłam, że generalnie - poza naprawdę ładnymi papierowymi wydaniami - to nie ma różnicy, bo dostaję dokładnie tę samą treść. Więc po co zawalać sobie półki bez sensu? Więc mam i ładny papier, i użyteczne ebooki :)
@Issander: A jak nie ma konta na Patreonie/Wspieram.to/innym szajsie? Ściągamy wtedy ku chwale ojczyzny i na pohybel ebookowym naciągaczom?
@bloodcarver: Akurat na ebooki są często takie promocje, że płacę za nawet nowe tytuły między 10 a 20 zł, więc tak naprawdę wystarczy umieć korzystać z wyszukiwarek do tego przeznaczonych. Ale też sama cena ebooka to chyba nie powód, by odsądzać go od czci i wiary, jak miało to miejsce w przypadku mojej rozmówczyni ;)
@sqby: Na dobrą sprawę absolutorium to jest wykształcenie wyższe... tylko bez dyplomu. Inna sprawa, że osoba rekrutująca powinna wiedzieć, co oznacza to strasznie trudne słowo, to raz, dwa - w sytuacji, w której nie zwróciła uwagi i sprawa wyszła na rozmowie - powinna zachować trochę kultury i albo nic nie mówić, a potem, cóż, zadzwonić z odmową, albo delikatnie informację obejść. Tu nie potrafili :)
@krzychum4: Znajoma nie mówiła tego złośliwie ;) Praca co prawda znacznie poniżej jej możliwości i ambicji, ale stawka wyższa niż u "januszy biznesu", do tego umowa o pracę - w sumie opcja naprawdę do rozważenia, gdy jest się samotną, bezrobotną mamą ośmiolatki :)
@imhotep: W teorii można telefonicznie. Ale życzę powodzenia z dodzwonieniem się - w tej przychodni jest masa starszych osób, które wolą przyjść niż zadzwonić. Panie w rejestracji zwijają się jak mrówki, ale ledwo dają radę się obrobić. Przy mnie w końcu odebrały telefon, bo mi nie przeszkadza - poczekam te trzy minuty. Ale przy większości babć i dziadków nie ma mowy :D
@Pauldora: Insulinooporność. Dlatego własnie wylądowałam u lekarza i dietetyka. I dlatego jem co 3,5-4h, nie częściej. To zresztą ponoć coraz częstsza przypadłość :)
Punkty drugi i trzeci - zgadzam się :) Można schudnąć bez ćwiczeń i jedząc w nocy (inna sprawa, że to wtedy, gdy nie kładziesz się po jedzeniu) :P Ale jeden posiłek to nie jest dobra metoda. Własnie schudłam 15 kg. Nie ćwicząc, jedząc w nocy (taka praca). Ale tak lekarz, jak i dietetyk wyjaśnili mi, że 4-5 posiłków regularnie być musi - żeby "rozruszać" metabolizm, zachować zdrowe proporcje składników, nie polecieć na badaniach. Jem więc generalnie to samo, co wcześniej, ale rozbite na drobniejsze cząstki - i to działa. Chociaż na początku umierałam z przejedzenia (wcześniej też uskuteczniałam 1-2 posiłki na dzień). A badania coraz lepsze :) Uważaj więc, bo możesz załapać się na spektakularne jojo.
@timka: Mi też kiedyś odmówiono - bo w bibliotece nie było miejsca. Zaniosłam do innej :)
Nie rozumiem tej historii. - "lekarze notorycznie zabraniają mi wjeżdżać do gabinetów z wózkiem" (spacerówką) - no sorry, przychodnia to nie miejsce na zwały błota i brudu? - "Mój synek ma 2,5 roku. Nie chodzi, jeździ w spacerówce" - nie napisałaś nic: czy jest chory, czy zdiagnozowany, jedynie, że "nie ogarnia tego umysłowo" - czy szanowna mama w ogóle zabrała dziecko do lekarza w tej sprawie? - 'Waży 17 kilo, nie mam siły go ciągle nosić na rękach" - naprawdę, jeśli zostawisz wózek w korytarzy, a wniesiesz te 5-15 metrów, kręgosłup ci się nie rozpadnie - Dlaczego dziecko nie ma wózka inwalidzkiego, skoro jest niepełnosprawne i na takim mogłoby pewnie z wytartymi kółkami wjeżdżać? "Wiesz ile kosztuje wózek inwalidzki?" - ano wiem, Google nie boli. I wiem, że NFZ refunduje wózki inwalidzkie, całościowo lub częściowo, dla dzieci częściej. I wiem, że można kupić używane za 400 zł, którą to kwotę nawet proboszcz albo parafialny caritas może uzbierać, jeśli trzeba - a skoro jeździcie do placówek prywatnych, to wózek masz za dwie wizyty tam Serio, całość bardzo nie trzyma się kupy, jest źle napisana i brzmi jak narzekanie "ojezu, nie mogę żyć jak chcę".
@czaron: W moim rodzinnym mieście wytrzeźwiałka też jest w szpitalu. Do tego tak sobie myślę - może i on przytomny był, ale cholera wie, co wypił i żona też się bała, że zatruł się etanolem?
Chodzi o te kibelki bez rantu? Takie mamy w pracy i w sumie nikt nie narzeka.
@Armagedon: Z D. widujemy się na tyle rzadko w sytuacjach "jedzeniowych" z jej strony, że przyznam bez bicia: nie mam pojęcia, jak gotuje. Zwykle spotykamy się na imprezach rodzinnych albo na obiadach u teściowej :)
@MyCha: Kukruma albo opalana cebula w łupinie ;)
@menevagoriel: Oj, to kiepsko. Musisz robić cuda w kuchni, żeby uniknąć (ja na szczęście niewielkie ilości trawię, jak wspomniałam w którymś komentarzu), ale rzeczywiście: koszty "bezpiecznego" jedzenia i czasem upierdliwość przygotowywania bywają powalające. Jak zasugerowała sla, sprezentuj teściowej "bezpieczne" vegety i kostki rosołowe, przynajmniej będziesz spokojniejsza :)
@ampH: Wiele jogurtów ma też w składzie m.in. mączkę chleba świętojańskiego, nawet te naturalne - odkąd zaczęłam czytać składy wszystkiego, to znalazłam niejedną niespodziankę spożywczą. Ale fakt, wrzucam wszystko raczej do jednego worka - o wiele wygodniej mi po prostu nie kupować gotowców w ogóle (albo np. zamówić prawdziwe pierogi u pani Zosi na osiedlu, zawsze zrobi mi z dobrej mąki i sera), niż potem odchorowywać :)
@sla: Wiem. Mam swoją listę "dopuszczalnych". Poza tym nauczyłam się część rzeczy bez problemu robić swoich (domowy keczup i majonez - polecam, trochę kręcenia jest, ale smakuje cudnie).
@greggor: Jak napisałam: soda spożywcza w większych ilościach, spulchniacze (czyli głównie soda właśnie, łączona z kwasami, alginiany itp. - co ciekawe mączka świętojańska nie jest tu wielkim problemem), większe ilości glutaminianów, nie tylko słynny sodu, sztuczne słodziki, w dużych ilościach cukier (żegnaj, czekolado, żegnaj, coca-colo), większe ilości soli. Eliminacja zajęła mi kilka miesięcy z dietetykiem :) W większych ilościach te cuda są właśnie w gotowym żarciu: sosach, pierogach, sałatkach, pizzach mrożonych itp. Są też w przecierach pomidorowych czy innych majonezach, pasztetach, zwłaszcza z puszki itp. itd. - więc tego nie używam, jeśli mogę, (gdy mam czas, robię swoje lub kupuję u jednego pana na ryneczku) lub staram się niewielkie ilości. @Day_Becomes_Nigh: no niespodzianka. Tu byłam święcie przekonana, że jem domowe, a i tak skończyło się szpitalem. Czyżbym miała zrezygnować z jedzenia w ogóle? :)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 26 grudnia 2016 o 21:03