Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Zerzoha

Zamieszcza historie od: 13 lutego 2014 - 19:31
Ostatnio: 31 października 2020 - 16:37
  • Historii na głównej: 3 z 4
  • Punktów za historie: 1257
  • Komentarzy: 68
  • Punktów za komentarze: 394
 

#82419

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rejestracja telefoniczna w poradni dziecięcej od 8 godziny (informacja w poradni, na stronie internetowej), osobista natomiast od 7:30. Dzwoni telefon, jako że przed ósmą, to nie obieramy. Gdy wybiła 8:00 to podnoszę słuchawkę i pierwsze co słyszę "Odebrały (i tu pada niecenzuralne słowo na K)!" i pretensje, że dzwoni od pół godziny i nikt nie odbiera, a skąd miał numer? Ze strony internetowej poradni, gdzie informacja, że telefoniczna rejestracja od godziny 8.

rodzice_pacjentów

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 112 (152)

#82409

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z cyklu o pobytach w szpitalu psychiatrycznym.

Jako, że byłam w tym przybytku doli i niedoli, to opowiem wam kilka historii w nim mających miejsca.

Jeszcze taki mały wstęp, w szpitalach psychiatrycznych w pasy przypinają pacjentów "pielęgniarze" i "pielęgniarki". I o przymusie bezpośrednim decydować mogą w/w ludzie oraz lekarz.

1. Gdy próbujesz zrobić coś sobie z powodu napadu chorobowego, to automatycznie zapinają cię w pasy do łóżka. Zapominając o tym, że zbyt mocno przypięta kończyna może się nie dotlenić i robi się sina i zimna, z czasem blada. Na nic się zdają prośby o rozluźnienie uścisku. Dopiero jak ktoś jest jeszcze w miarę ogarnięty, to rozluźni więzy- przeważnie inni pacjenci. Lub dobry personel szpitala (tych jest mniej).

2. Gdy na obchodzie próbujesz pokazać zdjęcia zrobione zaraz po odpięciu z pasów, gdzie widnieją czerwone pręgi na przegubach i goleniach oraz próbujesz wyjaśniać dlaczego nic nie zostało zrobione z niedotlenionymi kończynami z punktu 1, to tylko wciskają kit o "ustawie o ochronie zdrowia psychicznego", a gdzie ustawa o "przymusie bezpośrednim"?

3. Ustawa o przymusie bezpośrednim mówi, że pacjent po czterech godzin unieruchomienia powinien zostać uwolniony z pasów oraz zbadany, a także umożliwić mu załatwienie potrzeb fizjologicznych. A akurat w tym szpitalu człowiek po czterech godzinach stosowania w/w przymusu nie może po prostu nawet z "pielęgniarzem" czy "pielęgniarką" lub studentem pielęgniarstwa iść oddać mocz czy stolec. Dalej siedzi unieruchomiony do 8 godzin, gdzie dopiero przychodzi lekarz i łaskawie osądza uwolnienie. Nie wspominając o problemach medycznych jakich można się nabawić ze zbyt długo przetrzymanego moczu.

4. Gdy chcesz zmienić lekarza prowadzącego lub wypisać ze szpitala na własne żądanie, to przychodzi przemiła pani doktor i wypowiada pełne podziwu słowa "Mogę panią tak załatwić, że zpremedykuje (no uspokoi zniesie lęk itp.) panią i będzie pani przez trzy dni leżeć w pasach i robić pod siebie, to odechce się pani takich odpałów."- normalnie jak powiedziałam to innej pani doktor, to tylko usłyszałam "to młoda pani doktor i ona się dopiero uczy". Was ist das?

5. Unieruchamianie w pasy, ale najpierw zrobimy jej (mnie) na złość. Nie miałam nic przy sobie, tablet w szafie, nic nie mogli mi zabrać (zabierają jak ktoś w momencie unieruchomienia ma telefon czy tablet przy sobie lub coś innego). Byłam głupia. Piękny gruby pielęgniarz powiedział "No to gdzie masz tablet, zabierzemy ci za karę". I tak przeszukiwał moje rzeczy w kierunku znalezienia tabletu. Powiedziałam pani doktor, niby poruszy tą kwestie na odprawie...

6. Strasznie bolała mnie głowa, chciałam coś na ból, chociażby zwykły paracetamol, ależ nie, przecież wyłudzam leki... Ale zastrzyki z clonazepamu, diazepamu czy innego pamu czy lamu dawali za małe przewinienia i bez nich, bo się człowiek wykłócał o swoją racje.

7. Tu może wina cateringu, a nie szpitala, ale zupy przychodziły gorące, ale drugie dania zimne, jedzenie było jakby dla świń szykowane, na szynce mielonce był kładziony DŻEM. Kawałek ogórka to ten niby bukiet warzyw czy pół rzodkiewki...

8. Prysznic razem z muszlą klozetową, kto chciał wziąć prysznic, to musiał znaleźć sobie kompana by mu pilnował w czasie kąpieli, drugi prysznic (były dwa) na szczęście był oddzielny.

9. Jeżeli osoba, która jest już unieruchomiona pasami poprosi drugą, która jest wolna o telefon do jej rodziców, to zostaje ostrzeżona iż też pójdzie w pasy...

To na razie tyle... Niestety musiałam ten koszmar przeżywać kilka razy, ale przecież co tam wariaci mają do gadania, nikt takim nie uwierzy.

szpital_psychiatryczny

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 162 (228)
zarchiwizowany

#63911

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rozkapryszone dzieciaki z jeszcze gorzej wychowanymi matkami w dyskontach.

1. Dzieciak sobie lata po sklepie i ładuje do koszyka co popadnie. Matka tylko wyciąga z koszyka i ładuje na najbliższa półkę towary, które tam się znaleźć nie powinny. Stąd mamy piersi kurczaka w słodyczach, mleko w kartonie razem z kosmetykami, owoce w nabiale, warzywa gdzieś rzucone w skrzynki z podpaskami. Matka kompletnie nie reaguje na przynoszenie coraz nowszych rzeczy przez bachora do koszyka, śmiało tylko wyrzuca to czego nie chce byle gdzie. Doprowadzają co częstego uszkodzenia towaru.

2. Matka czyta sobie etykietę na produkcie, a dziecko w najlepsze krzyczy biegając po całym sklepie potrącając ludzi, towary na półkach czy uszkadzając towar roślinny. Głęboko ma w poważaniu, że ludzie zwracają jej uwagę by zajęła się swoim diabelskim nasieniem.

3. Dziecko wyjmuje sobie suchą bułkę gołymi łapami w celach konsumpcyjnych, to matka wyszarpuje mu ją z rąk, odkładając na miejsce i zabierając uprzednio macając mniejszy wypiek- bo niedługo obiad.

4. Matka dziecka wyciągając pączki gołymi łapami, kaszle prosto na pozostałe pączki. A dzieciakowi tłumaczy by zasłaniać dłońmi mordkę jak kaszle.

Aż się nie chce brać niektórych rzeczy, bo wydają się wymięte, obślinione, ubrudzone, obmacane i pełne bakterii oraz wirusów. Szkoda tylko strat sklepów, bo co z tego że zwracają uwagę pracownicy dyskontu, gdyż po czasie znów robią to samo.

Czy chce wam się naprawdę brać już tak obślizgłe pieczywo, kupować podpaski, obok których leżała zgniła marchew? Jak ktoś nie chce się zajmować bachorem, to niech go nie rodzi lub przynajmniej jakoś wytresuje.

Ale najgorsze to są te matki, moim zdaniem powinno im się w porę podwiązać jajowody, by nie złożyły swoich paskudnych jaj.

sklepy

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 180 (450)

#58124

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z cyklu pogrzebowych historii.

Kilka lat temu odbył się pogrzeb bliskiej mi osoby. Wszystko było załatwione, różaniec odbył się dzień przed planowanym pogrzebem. Pogrzeb miał rozpocząć się o godzinie szesnastej, ale jak to było przyszliśmy dużo wcześniej.

Po przywitaniu się z gośćmi, zajęliśmy miejsca w kaplicy. Akurat przyszło mi usiąść koło dwóch starszych kobiet, które zaczęły obgadywać wszystko dookoła:
1. Bo ksiądz nie przychodzi, więc pewnie nie zapłacili za pogrzeb.
2. Bo jakieś baby z przodu ryją gorzkie żale, pewnie nachlane przyszły, jak to kiedyś robiła zmarła.
3. Bo trumna jest brzydka i z najniższej półki, pewnie pożałowało się pieniążków.
4. Bo trumna była zamknięta, pewnie wstydzili się, że pochowali trupa w szmatach z lumpeksu.
5. Bo wieńce pogrzebowe są z plastiku, jak można tak oszczędzać na pogrzebie?

A co najbardziej piekielnego, że potem te same kobiety składały "najszczersze kondolencje z powodu śmierci i wyrazy podziwu za tak pięknie zorganizowaną ostatnią drogę życia"?

A pod koniec stypy pakowały wszystko do worków, bo przecież po co ma się zmarnować? Zwłaszcza, jak nie płaciły za zorganizowanie stypy.

babcie pogrzebowe

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 605 (711)

1