Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

akinator

Zamieszcza historie od: 14 kwietnia 2021 - 22:17
Ostatnio: 21 grudnia 2021 - 8:37
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 283
  • Komentarzy: 3
  • Punktów za komentarze: 25
 

#88042

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie krótko, obrzydliwie, ale również (mam nadzieję) nieco edukacyjnie. Otóż podczas ostatniego rozmyślania nad sensem życia przypomniały mi się pewne niesmaczne sytuacje zasłyszane i zobaczone na zajęciach z mikrobiologii, przez które musi przebrnąć każdy adept sztuki lekarskiej.

Mianowicie- na terenie naszego szpitala uniwersyteckiego znajduje się zakład mikrobiologii lekarskiej, który poza swoją funkcją jednostki badawczo-dydaktycznej prowadzi również diagnostykę mikrobiologiczną pacjentów; na zlecenie lekarskie pacjenci przynoszą do zakładu swoje próbki (moczu, kału), które następnie są analizowane przez diagnostów.

Oczywiście nagminnie zdarzają się próbki umieszczane w niesterylnych pojemnikach, jak słoiki po dżemie, czy pudełka przeznaczone do przechowywania żywności, jednak na tym pomysłowość pacjentów się nie kończy. Oto moje osobiste podium najbardziej wymyślnie dostarczonych próbek.

Miejsce 3.
Pacjent dostarczył swoją próbkę moczu w... szklanym pojemniku po dezodorancie kulkowym! W jaki sposób zdołał zdjąć kulkę z pojemnika, oddać do niego mocz, a następnie ponownie szczelnie założyć kulkę? Nie bardzo mogliśmy do tego dojść. W każdym razie, pacjent poinstruowany o prawidłowej procedurze pobrania próbki moczu został odesłany do domu wraz ze swoim eliksirem dezodoranto-moczowym.

Miejsce 2.
Tym razem pacjentka, która będąc chyba najbardziej oszczędną osobą na niniejszym podium swoją próbkę moczu przyniosła w lateksowej rękawiczce (!). Rękawiczka była wypełniona moczem do granic jej wytrzymałości i pojemności oraz szczelnie zawiązana. Każdy, kto miał styczność z lateksem wie, że nie jest to najodporniejszy materiał na świecie. Szybka reakcja personelu (wyrzucenie rękawiczki) uchroniła biurko, dokumentację i panią w okienku pobrań przed żółtym potopem z ewentualnym towarzystwem groźnych bakterii bytujących niekiedy w moczu.

Miejsce 1.
Absolutny faworyt. Pacjent swoją próbkę kału przyniósł w pojemniku (sztyfcie?) po pomadce do ust Nivea! Tzn., wyjął lub zużył "środek" a w to miejsce wcisnął stolec, który można było wykręcić niczym szminkę. Być może pacjent uznał, że diagnostom będzie łatwiej wyjąć stolec ze sztyftu niż z jakiegoś tam sterylnego pojemnika- trudno powiedzieć. Tak samo zagadką jest, czy stolec został umieszczony w pomadce "bezpośrednio", czy za pomocą rąk.

Skoro medaliści już zostali ogłoszeni, krótko przypomnę, że próbki moczu/kału należy dostarczać w sterylnych pojemnikach z apteki, nie wolno dotykać pojemnika od środka, a próbka moczu powinna pochodzić z jego środkowego strumienia. Przed pobraniem należy obmyć ujście cewki moczowej.

Powyższe przypadki może nieco obleśnie, jednak myślę że są idealnym obrazem nieskończonych pokładów ludzkiej pomysłowości.

medycyna

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 218 (230)

#87952

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O sąsiadce, która wstała lewą nogą.
Słowem wstępu - pochodzę z miasta A (i tam też mieszkają moi rodzice), a studiuję w mieście B.
We wtorek wróciłem do miasta B po krótkim pobycie u rodziców (piątek, weekend i poniedziałek). Dziś rano (środa) spokojnie palę pod blokiem, wychodzi sąsiadka (ok. 70 lat). Nie zdążyłem dobrze przełknąć śliny po grzecznościowym "dzień dobry" i się zaczęło.

- Dzień dobry.
- Dobry, w niedzielę widziałam, że podcierał pan d**ę swojemu psu po sr***u i potem ten papier rzucał na trawnik! Musiałam to po panu zbierać!
- SŁUCHAM??? (naprawdę mnie zamurowało).
- Tak, tu pan rzucał (pokazuje palcem na skwer za ogrodzeniem)! Zebrałam to!
- Proszę pani, po pierwsze nie mam psa, po drugie w weekend i poniedziałek nie było mnie w B. Dopiero we wtorek wróciłem.
- NIECH PAN GŁUPOT NIE OPOWIADA! Przecież sama widziałam. Na dodatek widziałam, że z pańskiego mieszkania wychodziła kobieta z psem i zrobiła to samo na skwerze!
- Ale ja nie mieszkam z żadną kobietą, tylko ze współlokatorem.
- CO PAN TU OPOWIADA, NAWET DOZORCA TO WIDZIAŁ!
Stwierdziłem, że dalsza rozmowa nie ma sensu.
- Do widzenia pani.
- CAŁY SKWER W OBSR***M PAPIERZE!
- Do widzenia!
- Ja tu wszystko widzę kto co robi, niech pan głupot nie opowiada!
- Niech pani uważa, żeby nie wypadła przez okno podczas tych wnikliwych obserwacji. Proszę odejść i nie zaczepiać ludzi.

Sąsiadka widząc, że nie uzyska "należnych" jej przeprosin za nieregulaminowe podcieranie psiej d**y obróciła się na pięcie i poszła w stronę furtki.

Zastanawia mnie, czy sąsiadka naprawdę widziała kogoś podcierającego psi tyłek (czego ja nigdy nie widziałem przez ponad dwie dekady mojego życia) i mnie z tą osobą pomyliła, czy po prostu stwierdziła, że po co ma oglądać awantury w "Trudnych Sprawach", skoro może wywołać własną.
A zanieczyszczony papier prawdopodobnie należał do osiedlowych członków koła wzajemnej intoksykacji alkoholowej cyklicznie spotykających się na skwerze. Pewnie będą wdzięczni nieczującej strachu przed bakteriami kałowymi sąsiadce, dzięki której mają teraz tak ładnie wysprzątane miejsce spotkań.

PS. Współlokator miał niezłą minę gdy dowiedział się, że nie dość że ma psa, to jeszcze zmienił płeć. Dozorczyni również.

sąsiedzi

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 155 (171)

1