Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

amros

Zamieszcza historie od: 25 sierpnia 2011 - 22:44
Ostatnio: 10 marca 2024 - 21:00
O sobie:

Jak przystało na zwykłego faceta obijam się całymi dniami, czasem wezmę się za jakąś pracę i ponarzekam na rzeczywistość.

Wychowałem się wśród lekarzy, fizyków i chemików, ale poza tym jestem normalny :P

  • Historii na głównej: 39 z 39
  • Punktów za historie: 27158
  • Komentarzy: 181
  • Punktów za komentarze: 652
 
[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
10 marca 2024 o 21:00

A potem przyleciał smok i wszystkich pożarł.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
15 lutego 2024 o 10:03

Na lekcjach marnuje się mnóstwo czasu, ale jako nauczyciel nie mogę zdecydować, że skoro Staś na końcu robi z siebie małpę i przeszkadza w prowadzeniu lekcji, to go zignoruję i skupię się na pozostałych 29 uczniach, bo to nic nie da, jako że część tych uczniów jest już rozproszona jego zachowaniem. Albo skoro 5b ciągle hałasuje na lekcjach, nie nosi książek i 3/4 rodziców uważa, że to żaden problem, bo dzieci "muszą się wyszaleć", to nie będę prowadzić w tej klasie zajęć. Zanim przejdę ze swojego dyżuru na II piętrze do sali na parterze schowanej za stołówką, po drodze zahaczając o pokój nauczycielski po klucz, mija sporo czasu. No ale nie zejdę z dyżuru wcześniej, ani się nie teleportuję, przepraszam za swoje nauczycielskie niedoskonałości. Za to jak uczniowie wchodzą 10 minut po dzwonku, mimo że poprzednią lekcję mieli w sali obok, to już nie jest żaden problem, nie? Ich wejście do sali wcale nie rozprasza pracującej już klasy, to że muszą się przywitać z każdym kumplem na głos również jest okej. Wystawienie oceny to jest kwestia kilku sekund. Ocenianie zajmuje dłużej, bo trzeba posprawdzać kartkówki, klasówki, zapytać ucznia. Nie dlatego że nauczyciel ma widzi mi się, tylko że dyrekcja ciśnie na brak ocen w dzienniku. Zły nauczyciel, bo wystawia oceny? Kartkówek nie może robić, klasówek też, pytać absolutnie, prace domowe zakazane, więc najlepiej żeby oceny wziął z kosmosu i wtedy byłoby super? Grzesia nie lubię, to dostanie 2, ale Marek jest świetny gość, niech ma 6. Natłok sprawdzianów w tygodniu, hm, a taka sytuacja jak "proszę, przełóżmy sprawdzian, bo...", a potem się okazuje, że w tygodniu są 4 prace klasowe i rodzice z pianą na pysku lecą do dyrekcji, że jak to możliwe. Bo dzieciaczki zapomniały w domu wspomnieć, że to na ich wyraźne życzenie. Albo inna, równie częsta, chory uczeń (albo nagle przed sprawdzianem epidemia w danej klasie), który nie napisał sprawdzianu w terminie, więc pisze go w ciągu 2 następnych tygodni. I znów ma kumulację, ale oczywiście to wina nauczyciela, że zachorował i teraz musi nadrabiać. Połowa problemów z brakiem czasu na przerobienie materiału magicznie by zniknęła, gdyby nauczyciel miał czas na prowadzenie lekcji, a nie na załatwianie pierdyliarda niepotrzebnych formalności czy walkę z uczniami o względną ciszę i nieprzeszkadzanie. Serio, nauczyciele znają materiał, którego uczą, hałas, gadanie i przeszkadzanie nam wisi i powiewa, bo jak czegoś nie powiemy na lekcji, to dla nas żadna strata. Możemy mówić cicho pod nosem. Tracą inni uczniowie, ale egoizm wśród "kolegów i koleżanek" w klasie jest tak wielki, że ich to nie obchodzi. Bo rozmowa z kumplem i rozwalenie lekcji są ważniejsze. Ale przecież zawsze można oceniać cały system edukacji na swoim indywidualnym przykładzie. W końcu jak w Twojej szkole, tak wszędzie w Polsce.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 lutego 2024 o 9:40

@Imnotarobot: w szkołach nadal jest technika, przewiduje m.in. naukę teoretyczną i praktyczną zasad ruchu drogowego (żeby zdać kartę rowerową). Wiesz, w czym jest problem? W powiatowym mieście 200k mieszkańców są tylko 3 podstawówki wyposażone w odpowiedni do tego sprzęt. Szkoły są masakrycznie niedofinansowane, brakuje takiej głupoty jak papier na xero, a Ty chcesz przybijać gwoździe i robić w drewnie. To chyba w ramach tej brakującej pracy domowej zamiast zbierania kasztanów rodzice będą jeździli po marketach budowlanych i kupowali deski ;)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
9 lutego 2024 o 16:51

@2night: Tylko że większość z wymienionych tu rzeczy nie jest w gestii szkoły, a rodzica. Właściwie jedynie asystent rodziny mógłby cokolwiek zmienić, gdyby tylko był specjalistą w tym konkretnym problemie. Szkoła nie ma prawno-fizycznych możliwości, aby wysłać ucznia do PWD, ani na psychoterapię. Tym bardziej nie wyśle tam rodziców ucznia. O ciśnięciu o diagnozę też pisałem, można sugerować, ale nikogo się nie zmusi, aby udał się do PPP lub do psychiatry (o ile dostanie termin w rozsądnym czasie). Nauczyciel współorganizujący kształcenie jest przydzielany wyłącznie uczniom z orzeczeniem i znów - najpierw musi być diagnoza po badaniu w poradni. A to i tak żadne rozwiązanie, bo nauczyciel nie jest przy dziecku non stop, tylko w ramach swojej pracy. Którą dzieli często na 2-3 innych uczniów.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
9 lutego 2024 o 16:37

@meliegree: Teraz tak, ale ja pisałem o czasie przeszłym: co szkoła mogła zrobić. Poszturchiwanie na przerwach, latanie jak postrzelony po korytarzach, popychanie dzieciaków w kolejce na świetlicy czy stołówce nie jest podstawą do pisania do sądu. Jest uporczywie męczące dla innych dzieci, nauczycieli, ale to "za mało". To jest etap, na którym interwencję podejmuje wg procedur szkoła, pedagodzy, gdzie angażowani są rodzice, spisywane kontrakty, polecane rodzicom instytucje pomocowe, poradnie a nie sąd. Takie pisma nam uwalali na starcie za powód podając coś na wzór bełkotu o niewyczerpaniu drogi proceduralnej dla placówki oświatowej. Obecnie zawiadomienie jest wysłane wraz z wnioskiem o wgląd w sytuację dziecka, ale to pokazuje tylko piekielność całego systemu, że musi dojść do poważnego wypadku, aby instytucje takie jak sądy zaczęły działać. W polskiej oświacie nawet zawieszenie ucznia nic nie zmienia, bo nadal ma prawo chodzić do szkoły i nadal stanowi zagrożenie.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
25 stycznia 2024 o 14:41

Tak, zrobiłeś coś nie tak (chyba że zabrakło tego w historii) - nie poinformowałeś jej, że jesteś po pracy. Mogła Cię wziąć za kierownika tego pociągu, innego pracownika i złożyć skargę. A wtedy tłumaczyłby się kierownik, który nie miałby zielonego pojęcia, o co chodzi.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
10 stycznia 2024 o 22:01

@Balbina: w polskim prawie nie ma czegoś takiego jak "prawo do grobu". Jest prawo do dysponowania grobem (nadal niejasno sprecyzowane). Dodatkowo grób to nie jest nieruchomość ani tym bardziej ruchomość, nie podlega dziedziczeniu. Nie wiem, skąd wzięłaś taką bzdurę. https://www.odpowiedziprawne.pl/-prawo-do-dysponowania-grobem https://nakielska.pl/kancelaria-adwokacka-gdansk/dziedziczenie-grobu/ Nadal rodzeństwu nic do grobu i brat nie ma prawa żądać jakiegokolwiek zwrotu nakładu poniesionego na wybudowanie nowego pomnika.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
10 stycznia 2024 o 18:21

@Balbina: a dlaczego zakładasz, że grób był dziedziczony? W tekście nic o tym nie ma. Raczej jest sugestia czegoś odwrotnego, że to siostra zakupiła grób-miejsce na cmentarzu (fundator/właściciel), w którym następnie pochowani zostali rodzice, a w takim wypadku rodzeństwu nic do tego.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
28 grudnia 2023 o 4:18

Jeśli to się działo w szkole z oddziałami dla osób z dostosowaniami, to historia piekielna, bo pokazuje, że pracowali tam nauczyciele bez odpowiednich kompetencji. Jeśli taka sama sytuacja miała/ma dzisiaj miejsce w szkole publicznej, w "normalnej" (typowej) klasie, to bardzo mi przykro (bez cienia ironii), ale tak wygląda system nieudolnie i na siłę wprowadzanej edukacji włączającej, w której uczeń ze specjalnymi potrzebami jest wpychany w środowisko 29 innych uczniów w klasie. Najczęściej w szkole, która nie jest do tego w żaden sposób przygotowana ani technicznie (zasoby materialne, odpowiednie sale, narzędzia - np. w mojej podstawówce autystycy z nadwrażliwością słuchową podczas przerw dosłownie chowają się w sekretariacie, bo to jedyne ciche miejsce) czy personalnie (szkolenia - a te naprawdę dobre i specjalistyczne połączone np. z praktykami kosztują grube pieniądze, których oczywiście nie ma). Nauczyciel jest jeden, a lekcja ma 45 minut. Ani nauczyciel się nie rozdwoi, ani lekcja nie wydłuży, żeby mógł każdemu z uczniów "zdrowych" poświęcić odpowiednią ilość czasu, nie mówiąc o zastosowaniu właściwych dostosowań dla uczniów autystycznych itp. Trochę lepiej jest tam, gdzie ma się do pomocy nauczyciela współorganizującego (tzw. wspomagającego). O ile to faktycznie osoba kompetentna (a ponieważ obecnie wspomagających produkuje się masowo na studiach jak niegdyś na europeistyce, politologii i socjologii, to można sobie wyobrazić ten poziom...) i o ile sam uczeń chce pomocy, bo to też nie takie oczywiste. Najlepsi są zaś rodzice, którzy oczekują od nauczycieli cudów, przynoszą opinie, orzeczenia i zaświadczenia wszelkiego rodzaju, że dziecko jest w spectrum i TRZEBA je traktować w taki i owaki sposób, ale na działania szkoły mające pomóc uczniowi (wynikające wprost z przepisów oświatowych) takie jak przypisanie nauczyciela wspomagającego, zajęcia rewalidacyjne, korekcyjno-kompensacyjne, uspołeczniające itp. reagują agresją, że robimy z ich dziecka wariata.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
16 listopada 2023 o 10:28

Szkoła nie jest zerojedynkowa. Klasy nie są zerojedynkowe. Uczniowie też nie są zerojedynkowi. Ani tym bardziej poszczególne przedmioty. Dla jednego ucznia praca domowa jest konieczna, bo to nierzadko jedyny sposób, aby mógł na spokojnie zapoznać się z tematem (!) i powtórzyć materiał. Dla innego to bezsensowne marnowanie czasu, bo ogarnął wszystko na lekcji. Jeszcze inny pracy domowej nie potrzebuje, ale chce zgłębić temat i sam prosi o polecenie jakiegoś filmu/książki/przygotowanie dodatkowych zadań. Ale nie można (bo nierówne traktowanie i masa innych rodzicowo-kuratoryjnych batów nad głową) zadać pracy domowej tylko jednemu uczniowi (poza pracami nieobowiązkowymi). Albo cała klasa, albo nikt. Dodatkowo co z tego, że nawet te prace się zadaje, skoro nie można wyegzekwować ich wykonania lub braku, bo stawianie jedynek za brak pracy domowej nie jest zgodne z prawem. Pozostaje zachęcanie uczniów do ich wykonywania i nadal - co z tego, skoro ci, którym ona naprawdę jest potrzebna do utrwalenia, są w pierwszym rzędzie tych, którzy jej nigdy nie wykonują. Dla mnie jako nauczyciela uczącego obecnie między innymi historii problemem nie jest okrojony program nauczania, wymogi edukacyjne, liczba godzin przypisanych do poszczególnych klas. Ba, z punktu widzenia historyka jestem nawet zadowolony z tego, że program odchudzono i wywalono pierd*lety, które nie uczą niczego poza nienawiścią do historii. Nawet nie są to uczniowie, bo z uczniami zawsze można się dogadać, a przynajmniej zachować status quo. Problemem współczesnej szkoły są RODZICE. Roszczeniowi, traktujący szkołę jak sklep, w którym są klientami i wymagają. Biegającymi z każdym prywatnym problemem do wychowawcy i dyrekcji (syn ma konflikt z kolegą z klasy i pobili się na podwórku w wakacje - niech szkoła coś z ty zrobi!) Zrzucający na szkołę kwestię wychowania swoich dzieci, a jednocześnie w domu prezentujący zupełnie inne postawy, niż tym dzieciakom w szkole się wpaja. Zainteresowani swoimi dziećmi tylko wtedy, gdy coś odwalą, zniszczą, wejdą w konflikt, nie daj Boże dostaną uwagę za chodzenie po parapetach, bo "on w domu się tak nie zachowuje". Hm, może dlatego, że syn w domu siedzi non stop przed komputerem, telefonem albo u kolegów, bez absolutnie żadnej kontroli ze strony rodziców. A potem szok i niedowierzanie, jakie rzeczy w tych komputerach i telefonach ma pozapisywane. Rodzice ze swoimi dziećmi nie rozmawiają, nie wiedzą, co się dzieje, nie naciskają, gdy zauważają jakieś dziwne zachowania, bo "to w końcu taki wiek, nastolatki, hehehe". Krzywdzący swoich podopiecznych i na siłę wpychających dzieciaki z wyraźnymi zaburzeniami, wręcz z niepełnosprawnościami intelektualnymi do zwykłych szkół publicznych, gdzie nie ma nawet klasy integracyjnej (która niewiele by i tak zmieniła, ale zawsze to coś) zamiast do szkół specjalnych. To i wiele innych aspektów "rodzicielskich" sprawia, że dzieciaki są od samej podstawówki uczone, że szkoła jest "zła". Że jak coś pójdzie nie po ich myśli, to mama napisze do kuratorium i usadzi nauczyciela. Że nauczyciel to śmieć, że stawia jedynki za nic a nie za brak wiedzy, że prosi o uwagę na lekcji a przynajmniej nieprzeszkadzanie innym, a bombelek tylko chciał porozmawiać na FaceTime z kolegą z LoLa i umówić się na rozgrywkę po lekcjach. Dzieci się NIE UCZĄ, bo rodzice im swoim zachowaniem pokazują i wręcz wprost mówią, że nie muszą się uczyć, nie muszą się starać, nie muszą nawet próbować. Nie muszą nic, bo rodzic zrobi wszystko za nich, ochroni przed złym nauczycielem, który wymaga chociaż podstaw wiedzy. Wielki szacunek dla rodziców, którym się nadal chce. Niech chociaż ten promil waszych dzieci wyrośnie na normalnych ludzi. Rozbawiło mnie stwierdzenie, które padło w którymś z komentarzy, że dzisiaj wszystko można wygooglować. Można, ale są dwa problemy. Pierwszy - to, co w google, nie oznacza 100% prawdy. W internet wrzuci się wszystko, wszystko wypozycjonuje. Wygooglane rzeczy trzeba jeszcze zweryfikować, a to robi ile o

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
26 czerwca 2023 o 15:54

Skoro masz świadków w postaci poprzedniej współlokatorki (współlokatorek), masz porobione zdjęcia, to z jakiej paki w ogóle dalej z nią gadasz o jakimś sprzątaniu czy dodatkowych kosztach? Grzecznie zamykasz temat, że kaucję może sobie wsadzić w cztery litery, a jak nadal ma problem, to niech idzie do sądu i tam udowadnia, że zniszczenia powstały z konkretnie Twojej winy. Skarbówką jej nie strasz, nie informuj, tylko idź i złóż zgłoszenie. Czyny, nie słowa.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
6 czerwca 2023 o 14:05

U mnie wystarczy, że jest jakakolwiek treść do przeczytania, a już niektórych to przerasta i są w szoku, że istnieje jakieś spisane w ćwiczeniówce polecenie do zadania. Od jakiegoś czasu to już istny dramat, tłumaczę klasie co robimy, które zadanie, strona, przykład, zapada kilkusekundowa cisza, gdy część uczniów zaczyna je robić i nagle on, cały na czarno w blasku swojego uczniowskiego cojarobietu polanej nieprzytomnym spojrzeniem nieskalanym głęboką myślą: - Ale co tu trzeba zrobić w tym zadaniu? - Przed chwilą tłumaczyłem. - Ale ja [tu wstaw dowolną czynność niezbędną do wykonania na lekcji jak grzebanie palcem w doniczce, odpisywanie na smsy, kopanie w krzesło kolegi, dłubanie cyrklem w podeszwie] i nie słuchałem. - A polecenie przeczytałeś? - No nie.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
6 czerwca 2023 o 13:55

Nie ma czegoś takiego jak niezaliczone półrocze, szkoła to nie uczelnia wyższa. Nie zaliczyć można roku szkolnego (ocena niedostateczna) lub nie być klasyfikowanym.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 czerwca 2023 o 20:03

@aienma: Wszystkie wagony PKP, które są przystosowane do przewozu rowerów mają taki standard.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 czerwca 2023 o 19:57

@Pauldora: Tylko że w pociągach PKP nie ma wagonów bez siedzeń... PKP ma pociągi TLK, IC, EIP i EIC, w każdym możesz przewieźć rower (w teorii, w EIP jeszcze się z tym nie spotkałem) i zawsze jest to wagon z siedzeniami albo wagon bezprzedziałowy z wyznaczonymi wieszakami na rowery. To, o czym piszesz, to pewnie wagony jeżdżące w starych pociągach regionalnych KD, KM, KŚ a nie w PKP http://wwolnejchwili.eu/wp-content/uploads/2016/04/koleje-mazowieckie-rower.jpg

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
5 czerwca 2023 o 8:07

@HelikopterAugusto: Nie wiem, gdzie, co i kiedy czytałeś, ale to bzdura. Najczęściej w PKP IC są miejsca na rowery (wieszaki) w specjalnych wnękach (https://www.forumrowerowe.org/uploads/monthly_2022_06/warmia-mazury-2022-szymon-nitka-130113.thumb.jpg.599301086cfbce5cf9e9fc6af1b86b6b.jpg), a miejsce dla właściciela na fotelu obok. Niektóre składy mają wydzieloną część transportową na same rowery, a siedzenia są kilka metrów dalej oddzielone szybą (https://www.forumrowerowe.org/uploads/monthly_2022_06/warmia-mazury-2022-szymon-nitka-05275.thumb.jpg.0ccf066d6d56f42b9dd4d3982ffe9d09.jpg). Wieszasz, przypinasz i zapominasz. Do tego każdy przewoźnik regionalny (na przykład KD, KM, Regio) ma własne zasady przewozu. W Polregio są osobne wagony na rowery chociażby i wtedy faktycznie sam warujesz i pilnujesz.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
5 czerwca 2023 o 7:58

@Dominik: O tak, na baterie na pewno masz ;-)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
4 maja 2023 o 9:28

Dyrektor jest zobligowany do przedstawienia rodzicom kandydatur na patrona szkoły. Wynika to z prawa oświatowego, które nakazuje między innymi opracowanie przez specjalny szkolny zespół równie specjalnych procedur wyboru. A te super specjalne procedury muszą przewidywać działania informacyjne. Na poziomie uczniów robi to wychowawca, na poziomie rodziców dyrektor. Ogólnie działania informacyjne powinny zakładać też poinformowanie lokalnej społeczności (czyli tzw. rejonu w przypadku szkół podstawowych), co szkoły czasami obchodzą np. wywieszając jeden plakat na ogrodzeniu przy bramie wjazdowej :D

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
24 kwietnia 2023 o 8:32

@japycz1: To zostanie strąbiony (w wersji optymistycznej) albo każdy będzie go wymijał na milimetry (w wersji bardzo realnej), żeby go "ukarać" za blokowanie pasa.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
22 kwietnia 2023 o 17:34

@livanir: Polecam kamerkę, sam jeżdżę z taką przypiętą do kierownicy. Do tego OC (za ubezpieczenie do 50k zapłaciłem 70zł, więc to naprawdę śmieszne pieniądze) i serio poczucie bezpieczeństwa jest większe. Do nieśmiertelności daleko, ale człowiek spokojniejszy :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
21 kwietnia 2023 o 16:28

W mojej szkole SU zorganizował Dzień Dyni, bo Halloween zostało oprotestowane przez rodziców u samej góry :P Żeby było "zabawniej", jednym z organizatorów, czyli opiekunów SU, jest katecheta i nie miał nic przeciwko Halloween, ale pod ciężkim batem dyrekcji musiano się ugiąć. Więc formalnie zmieniono nazwę i finalnie wyszło tak jak miało. Każdemu w szkole się nie dogodzi.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
10 lutego 2023 o 22:29

Jako psiarz tym bardziej nie rozumiem, jak nie można posprzątać w zimę kupska ze śniegu. Przecież to z praktycznego punktu widzenia super wygodne, bo dzięki śniegowi nie ma się bezpośredniego (pomijając oczywiście woreczek) kontaktu z odchodami. Widocznie niektórzy właściciele psów zamiast mózgów mają jedno wielkie g*wno.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
16 października 2022 o 10:11

@szafa: O tym samym pomyślałem, że autor sam ma oczekiwania względem partnerek i ich wyglądu, więc szuka potencjalnej kobiety tylko w tej docelowej grupie i nie zwraca uwagi na inne. A docelowa grupa gustuje właśnie w tych wyższych mężczyznach. I choć nie ma w tym nic złego, że każdy ma swoje preferencje co do wyglądu, to jednak niczym się to nie różni od tych kobiet, dla których "facet zaczyna się od 180". No poza podejściem do drugiej osoby - preferencje nie upoważniają do upokarzania.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
12 października 2022 o 16:04

A potem nadleciały smoki.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
9 września 2022 o 10:14

Nie musi być osobno w przypadku niedostatecznej liczby chętnych. Jeśli na religię chodzi cała klasa (klasy u nas liczą od 22-29 uczniów), ciężko je połączyć i upchnąć w sali z 30 miejscami. Pewnie łatwiej jest w szkołach ponadpodstawowych, gdzie odsetek uczniów niechodzących na religię jest większy. Rozumiem agresywny antyklerykalizm, sam nie jestem zwolennikiem religii w szkołach, ale bzdury o nielegalnych kartkach z deklaracjami? Koniecznie chcesz tak upokarzać rodziców, że mają na kolanach przychodzić do sekretariatu i błagać o uruchomienie zajęć? Fajnie masz. Na każdym poziomie etapu edukacyjnego (od wychowawców 0, 1-3, 4-8) rodzic zostaje poinformowany o możliwości zapisania dziecka na ten przedmiot, analogicznie z WDŻ na wyższych poziomach i jeśli wyrazi taką zgodę, podpisuje oświadczenie. W każdej chwili może tę deklarację odwołać (popularne "zwolnienie z religii"). Rozporządzenie nie nakazuje podpisywania deklaracji na początku każdego roku szkolnego, wystarczy raz na cały okres nauki w szkole, więc w zasadzie u nas idziemy dalej, rozbijając to na etapy i wręcz "przypominając" rodzicom o możliwości wycofania deklaracji. Nie da się nie wrzucić religii do planu i czekać na decyzję rodziców, bo plan ma być gotowy na radę pedagogiczną w ostatnim tygodniu sierpnia. Planu nie robi się w godzinę czy w jeden dzień. Etat dla katechety na następny rok szkolny określa się już w okolicach marca/kwietnia (jak wszystkie przewidywane etaty dla pozostałych nauczycieli) na podstawie aktualnych wtedy deklaracji. Religia jest przedmiotem ujętym w tygodniowym rozkładzie zajęć (planie lekcji), co oznacza, że w tym planie ma być ujęta w sposób ciągły tak jak inne przedmioty. Zmuszanie uczniów do przychodzenia przed swoimi lekcjami lub zostawania po nich (czasem 2-3h lekcyjne, aż się zwolnią sale) nazywa się dyskryminacją i dotyczy każdych zajęć, także dodatkowych, kompensacyjnych i korekcyjnych.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »