Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

asmok

Zamieszcza historie od: 27 kwietnia 2012 - 21:44
Ostatnio: 19 stycznia 2019 - 10:46
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 534
  • Komentarzy: 844
  • Punktów za komentarze: 2482
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
18 lutego 2016 o 17:22

Co do punktu pierwszego, tzn że mówisz że jedzie a oni i tak dzwonią, to ich nie wiń. To całkiem zrozumiałe, bo być może jesteście jedynym wyjątkiem, ale we wszystkich takich firmach "jest w drodze" może oznaczać że jest w drodze z chin dopiero. Zawsze kłamią. To już norma, że ktoś mówi, że będzie np o 14 a na drugi dzień o 8 pyta czy przypadkiem towaru nie odbiorę bo, uwaga, zapomniał. I teraz nie ma jak zapakować nowego bo paka zajęta. Serio. Taki mi się trafił. A w pozostałych przypadkach mów, że przepisy nie pozwalają, bo maks na jednego faceta jest 50kg po płaskim. Może takie coś dotrze.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 10) | raportuj
18 lutego 2016 o 15:46

Wydaje mi się że utraciłaś pewne proporcje w ocenie rzeczywistości. Morderstwo to znacznie poważniejsza rzecz, a mimo to najpopularniejsze gry to właśnie takie gdzie się kogoś zabija. Takie rzeczy po prostu nie są zakazane. Są ograniczenia wiekowe w dostarczaniu pewnych treści, właśnie po to żeby nie wypaczyć psychiki osobnikowi który dopiero się kształtuje. Ale dorosły człowiek, choćby nei wiem jak spaczone miał poczucie humoru i jak pokręcony umysł, ma prawo grać w co chce, oglądać co chce itd. W polskim prawie zabroniona jest tylko pornografia ze zwierzętami oraz treści pedofilskie (takie nieprawdziwe, rysowane też). Reszta to kwestia obyczajowa. Jedynym krajem UE w którym akurat taka gierka byłaby nielegalna to UK. A i to tylko wtedy gdyby została w UK wyprodukowana (kary są dla autorów, nie dla użytkowników). Więc, owszem, gra może być niesmaczna i oburzająca, ale nie, takie zjawiska nie znieczulają i nie są nielegalne. Zablokuj po prostu adblockiem tą konkretną grę, albo w ogóle nie wchodź na strony gdzie są takie treści. Bo z Twoją wrażliwością to niektóre mogą cię przyprawić o zawał (taka gra to najgrzeczniejsze co na niektórych jest).

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
18 lutego 2016 o 15:33

Dwie uwagi: - są złączki spełniające wymagania kat 6. Da radę połączyć przerwany kabel i zachować parametry mieszczące się w normie. - nie ma opcji że 150m i kat 6. I to wyjdzie na testach dynamicznych. Tester na cat6 puszcza sygnał 1GHz i mierzy tłumienie, przesłuchy itd. Przy 150m mimo tego że sygnał teoretycznie jest, nie masz parametrów w normie. Jeśli robiliście takie kable, na dodatek nie zachowaliście poprawnego położenia kabli (łuki, odległości) to kładzenie kategorii 6 mija się z celem. Po co płacić za cat6 jak sieć nie spełnia nawet cat3?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
18 lutego 2016 o 15:18

@drapich: Grafiki są tylko po to, że jeśli np masz sprzątanie w piątek, to w pozostałe dni nikt nie marudzi :) Poza tym zupełnie się nie sprawdzają, nawet gdy jakimś cudem są przestrzegane. Bo każdy ma inną wizję artystyczną więc niezależnie od wszystkiego będzie marudził. Z własnego doświadczenia: Mieszkałem z dziewczyną która np totalnie ignorowała stan wc, za to była przewrażliwiona w innych kwestiach. Po moim sprzątaniu, chodziła cały dzień i marudziła że nie posprzątałem bo gdzieś tam widać kurz. Ja po jej sprzątaniu marudziłem że nie posprzątała, bo w wannie są paprochy a w muszli klozetowej ślady gówna. I żadne z nas nie rozumiało o co drugiemu chodzi. Ja uznawałem że skoro powierzchnie płaskie są drożne i nic się do stóp nie lepi, za to wanna i kibel błyszczą, to jest super. Ona uznawała, że dywanik w przedpokoju nie ma nawet grama kurzu, jakby prosto ze sklepu przyszedł więc jest super, a stan muszli jest nieistotny bo przecież nikt jej nie dotyka. Ot, kwestia priorytetów.| A jak do tego dochodzi fakt, że przyszłość nei zawsze da się planować i w dzień sprzątania niekoniecznie ma się czas, to już w ogóle.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
12 lutego 2016 o 22:29

@Moby04: Zależy jakie stanowisko i jaka umowa. @katzschen chyba zna tylko takie niższe, gdzie każdego można zastąpić każdym. W mojej obecnej firmie najpierw mnie zapoznano z zespołem, żebym mógł się zastanowić czy chcę przystąpić do rekrutacji. Dla niektórych to kosmos, ale cóż, takie życie. Jak się jest poważną firmą i szuka poważnego pracownika to trzeba podejść do potencjalnego jak do partnera a nie jak do wyrobnika.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
12 lutego 2016 o 22:21

@zartie: Zapalniki (niektóre) mogą, bo materiały w nich mogą być sprawne za to może skorodować konstrukcja. Materiały wybuchowe używane jako ładunki? Nie mogą. To jeszcze zależy czy mieszanina czy związek chemiczny. Mieszaniny nie zmieniają właściwości. Mogą je co najwyżej stracić na skutek niekorzystnych warunków fizycznych. Związki chemiczne mogą je stracić od samego leżakowania. Stracić. Nie zyskać więcej. Podaj przykład przynajmniej jednego materiału stosowanego w pociskach który wybuchnie na skutek rozkładu. No nie ma takiego. Materiały w magazynach się bada i cyklicznie wymienia nie dlatego że grożą wybuchem od leżakowania, tylko dlatego że tracą wybuchowe właściwości i przestają być przydatne. Nie byłoby zbyt bezpiecznie wyposażyć żołnierzy w amunicję z której połowa nie zadziała.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
12 lutego 2016 o 21:38

Znam ten ból :) Jeśli masz w okolicy takie coś, to wynajmij gdzieś biurko. Są firmy dla freelancerów gdzie można po prostu iść i popracować. Najpierw codziennie, aż się wszyscy przyzwyczają, później sporadycznie, bo i tak wszyscy już pamiętają że wychodzisz do pracy. Pomaga :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
31 stycznia 2016 o 14:55

@Austenityzacja: No nie do końca. Z brakiem jakichkolwiek umiejętności niby za co jej płacić i kto miałby to robić? Po to finansujemy z podatków darmowe szkolnictwo, żeby ludzi z brakiem jakichkolwiek umiejętności nie było. Ja podtrzymuję stwierdzenie że "trzeba było się uczyć". Z mojego rocznika, w takiej beznadziejnej sytuacji życiowej są tylko cwaniaczki typu "a do czego mi to w życiu potrzebne" wyzywające innych od frajerów i kujonów. Z czasem sytuacja się zmieniła, wszyscy jakoś się w życiu, lepiej lub gorzej ustawili. Dawne biedaki i kujony żyją sobie, wszyscy bez wyjątku, na jakimś znośnym poziomie. A większość cwaniaczków narzeka że w tym kraju tylko wyzysk i nie ma pracy i że to nie tak powinno działać społeczeństwo. Owszem. Właśnie tak powinno działać. Zdrowym i zdolnym do pracy społeczeństwo zapewnia możliwość edukacji i nauki czegokolwiek. A trwale lub czasowo niezdolnych do pracy powinno wspierać i utrzymywać. I zgodzę się z tym że tutaj państwo faktycznie kiepsko się spisuje, bo dla takich ludzi pomoc jest zdecydowanie za niska. Tyle tylko że z pomocy chcą też korzystać zdrowi ale leniwi. A takim moim zdaniem, żadna pomoc się nie należy. No może poza kolejną szansą na naukę. Taka też jest, jest sporo darmowych szkół dla dorosłych, poczynając od liceów zaocznych i wieczorowych, po różne przygotowujące do zawodów. Taka Adelajda z historii, powinna całą energię skierować na próbę zdobycia jakiegoś zawodu i dopiero później narzekać na kłody rzucane jej od nogi przez system. Na razie to ona narzeka na system, chociaż nic, ale to absolutnie nic nie robi żeby zmienić swoją rzeczywistość. Skoro nic nie robi, to trudno powiedzieć żeby rzeczywistość coś jej utrudniała. Praca na czarno o jakiej pisała nie jest działaniem poprawiającym jej byt, tylko zmierzającym do utrzymania go na takim poziomie, na jakim jest, czyli kiepskim i beznadziejnym.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
31 stycznia 2016 o 14:32

@Habiel: Wszystko pięknie ale ... miałem takich ludzi na studiach. Fakt, takim jest bez porównania trudniej. Co nie zmienia faktu że jednak studiowali. I to na dodatek argumentując podobnie do Ciebie. Studiowali właśnie dlatego bo nie stać ich na wynajem mieszkania (i różne inne rzeczy) i bo musieli się kimś opiekować i chcieli zmienić swoją sytuację. Na zasadzie - teraz ich nie stać, to później będzie jeszcze gorzej, więc póki jest jakakolwiek szansa trzeba robić wszsytko żeby zmienić swoją sytuację i żeby było stać.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 6) | raportuj
31 stycznia 2016 o 14:17

Rozsądny facet. Dzięki temu zaoszczędził sporo czasu. Też bym zrezygnował ze składania CV po takiej rozmowie. Też zazwyczaj odwiedzam firmę i sprawdzam czy w ogóle chcę tam pracować. W końcu to ja robię łaskę a nie mi robią, bo to ja będę wypracowywał dochód. W obecnej firmie zostałem przedstawiony ludziom z którymi miałem pracować i pokazano mi biuro w którym miałem siedzieć, zanim dostałem propozycję umowy. No i pracuję. W konkurencyjnej interesowało ich na starcie czy będę pracował w wolne w razie problemów i robił nadgodziny. Heh, pracuję w wolne i nadgodziny jeśli trzeba, ale skoro ktoś od takich kwestii zaczyna, to nie doszło już nawet do etapu weryfikacji moich kompetencji i negocjacji wynagrodzenia, bo zrezygnowałem.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
31 stycznia 2016 o 14:07

@KrowaNiebianska: Umowy z operatorami są negocjowalne. Jak ktoś miał sporą siłę przebicia i się uparł to ma korzystną i mu wszystko jedno. Jak ktoś podpisał co podsunęli, to przy małych kwotach ma straty. A jeśli zakupów na te małe ma więcej niż na duże, to już na całej działalności ma straty i musi podnieść marże. W efekcie ma drożej niż konkurencja, więc mniej klientów zamiast więcej. Itd. Więc albo wprowadzają limity, albo się wkurzają i odmawiają obsługi kart na proponowanych zasadach. Coraz więcej punktów się wkurza więc coraz więcej punktów ma normalne umowy i nie ma limitów. Paradoksalnie, wprowadzenie jakiś czas temu niekorzystnych dla banków i operatorów przepisów, bardzo pomogło. Wszyscy wieszczyli, że teraz będzie tragedia, bo przeniosą koszty nas żeby sobie to zrekompensować i przez to będzie drożej. A stało się tak, że teraz żeby zarobić, muszą obsłużyć więcej punktów, więc oferują lepsze warunki żeby jakoś ich zachęcić do współpracy.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
31 stycznia 2016 o 13:57

@Fantagiro: Nie do końca. Testowane w moim osiedlowym. Limity są, bo w umowach z operatorami jest że opłata od transakcji wyliczana tak i tak, ale nie mniej niż X dla pojedynczej transakcji. W efekcie, poniżej pewnej kwoty sprzedawca dopłaca do zakupów. Pani w pobliskim sklepie się wypięła na operatora po prostu. Powiedziała że nie to nie, albo limity albo kart nie będzie. Przez kilka miesięcy nie przyjmowała w ogóle płatności kartą. W końcu to operator zmiękł i zmienili jej umowę, żeby było bez limitów.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
31 stycznia 2016 o 13:50

@AWOsms: Jak go poruszyłeś i nie było bum od razu, to już mogłeś odetchnąć. W drugiej kolejności, w miarę możliwości oczywiście, trzeba zerknać czy ma niezdetonowany zapalnik. Jeśli ma, to lepiej spieprzać i wzywać służby. Nie podnosić, nie kopać, nie zmieniać mu położenia. Jeśli nie ma, to raczej nie wybuchnie bez dodatkowych starań. Z naciskiem na "raczej". Za to od rzeczy które miały zapalniki chemiczne, np. niemieckie granaty tzw. tłuczki, trzeba uciekać od razu :) Takiemu dodatkowe bodźce nie są potrzebne. Swoją drogą, to dawniej, jak tego było pełno, dzieciaki się uczyło rozpoznawania co to i podstawowego bhp. Właśnie po to żeby uniknąć wypadków, a teraz to wiedza zakazana i po co to wiedzieć, pewnie terrorysta albo coś skoro się interesuje. Stąd i wypadki, bo ludzie wpadają w skrajności. Biegną do saperów ze zdetonowanymi resztkami albo wręcz przeciwnie, podnoszą niewybuch z ewidentnie naruszonym zapalnikiem.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
31 stycznia 2016 o 13:41

Ale to tylko potwierdza ten komentarz, a nie zaprzecza. Przecież napisał że jak ma wybuchnąć to wybuchnie od razu. No i wybuchł od razu przy próbie gmerania. Pewnie gość chciał rozbroić. A jak to stare i skorodowane, zapalnik może dupnąć od poruszenia nim. Pozbawione zapalnika nie wybuchnie samo z siebie, nawet stare. No więc nie, łuska altyleryjska faktycznie nie wybuchnie, bo siłą rzeczy nie ma czym. Z granatem już trochę uprościł, bo to zależy od rodzaju, niektóre drugowojenne mogą wybuchnąć mimo zawleczki na miejscu. Ale większość jednak nie ma takiej fizycznej możliwości, jeśli nie są uszkodzone wewnątrz i jeśli nie wybuchły przez pierwsze kilka minut od wstrząsów to już mogą sobie spokojnie leżeć i czekać na sapera. Co nie zmienia faktu że tramwajem takich rzeczy przewozić nie można i taka hipotetyczna babcia zasłużyła na grzywnę bo popełniła wykroczenie. Powinno się dzwonić żeby ktoś przyjechał i odebrał a nie wsiadać do komunikacji publicznej.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
29 stycznia 2016 o 17:00

Taa, to ja miałem taką śmieszna rozmowę. Zazwyczaj od razu rozłączam, ale akurat mi się zachciało pozbijać z naciągaczy. - Gratuluję, firma X. Wygrał Pan nagrodę pieniężną w wysokości 2000zł w pierwszym etapie konkursu za cośtam cośtam. W celu kontynuowania i podjęcia dalszych kroków prowadzących do odbioru nagrody potrzebujemy tylko pokrycia kosztów manipulacyjnych w wysokości 30zł. (i jeszcze wyjaśnił że koszty przelewów, jakiś tam podatek itd) - Aha, to świetnie, cieszę się że wygrałem. Proszę sobie potrącić te 30zł z wygranej a resztę przelać. Podać numer konta? - Yyy, ale ... tak nie można! - Ależ można, ja Panu pozwalam. - No ale jak to pan? Nasza księgowość ... - Chwileczkę, wygrałem i to są moje pieniądze, tak? - No tak. - No to skoro moje, to ja decyduję co można z nimi zrobić a co nie. Więc pozwalam potrącić wszelkie opłaty. Czyli można. Podać numer konta? - Nie, nie można, dopóki Pan nie przeleje, bo my to musimy wysłać czymśtam (już nie pamiętam). - Wie pan co? Ja tą rozmowę nagrałem, Pan twierdzi że macie moje pieniądze, nagranie jest dowodem. To może ja wyślę wezwanie do zapłaty i w nim określę w jaki sposób chcę otrzymać pieniądze. Oczywiście wybiorę przelew bankowy. - Pan sobie chyba żartuje ze mnie, prawda? - Prawda. Ale mam wielką ochotę pociągnąć ten żart dalej i naprawdę sprawdzić czy da się wysłać wezwanie do zapłaty, później uzyskać nakaz i wysłać komornika. Jestem po prostu ciekaw jak z tego wybrną wasi prawnicy. Tutaj Panu nagle przypomniał się regulamin konkursu i dopiero teraz raczył poinformować gdzie się takowy znajduje. Co się okazało, konkurs ma trzy etapy (to te dalsze kroki prowadzące do odbioru nagrody) i tylko w ostatnim etapie można wypłacić pieniądze. Wygrane z pierwszego i drugiego etapu przechodzą na trzeci. Kto nie dotrze do trzeciego traci wcześniejsze nagrody i wracają do puli dla zwycięzcy trzeciego. W pierwszym etapie (w tym co niby wygrałem) wygrywają wszyscy, w drugim maks ileś tam osób, w trzecim 3 osoby (chyba, nie pamiętam już dobrze). Ot, taki sobie konkurs ktoś wymyślił :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
29 stycznia 2016 o 16:34

Raz mi się tak tylko trafiło. Więc po prostu wykładałem swoje zakupy dalej i kładłem na zakupach osoby za mną. Szybciutko zostały przesunięte tak, że miałem miejsca aż za dużo :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
29 stycznia 2016 o 16:29

"... jeśli macie jakąś tego typu osobę wśród bliskich, to warto napomknąć przy okazji o takich paskudach". Mam nadzieję że nie mam jednak takich osób wśród znajomych. Raczej nie warto więc napomykać, bo jeszcze pomyślą że jestem idiotą albo co gorsza, ich traktuję jak idiotę tłumacząc im oczywistości.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
29 stycznia 2016 o 15:55

@bazienka: Skoro wierzy na słowo obcej osobie która go oskarża i to wiedząc że ta osoba z założenia będzie mówić źle, to ja bym na żadną pomoc z jej strony nigdy nie liczył. Nie wiadomo co zezna i komu właściwie pomoże.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
29 stycznia 2016 o 15:49

Dzięki bogu to przekonało Gosię? Człowieku. Uciekaj. Drugi raz popełniasz ten sam błąd.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
29 stycznia 2016 o 15:29

@kertesz_haz: A cóż to za kłopot? Jeden lub dwa dni zmarnowane na przeprowadzkę raz na parę lat to nie jest jakaś tragedia życiowa tylko drobna niedogodność nie warta wzmianki. Bo zakładam, że oczywiście od razu zaczęła szukać innego mieszkania.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
29 stycznia 2016 o 15:18

@acccid: Umowa to umowa. Nie potrzebuje papieru z pieczęciami żeby jej przestrzegać.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
29 stycznia 2016 o 15:14

@SecuritySoldier: Ja widziałem tylko jedną jej historię z takimi oskarżeniami w komentarzach. Ale te oskarżenia bzdurne były.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
29 stycznia 2016 o 14:45

@Zlodziej_Fistaszka: Ja ostatnio na przykład temu, bo wiedziałem że firmy po prostu nie stać. Oczywiście mogli dać o pracę, ale przy tych samych wydatkach na stanowisko. No i wychodziła kwota netto nieakceptowalna. Oczywiście mogłem po prostu nie brać tej pracy, ale potrzebowałem trochę spokojnego zajęcia a pozostałe warunki były idealne.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
29 stycznia 2016 o 0:21

Nie bardzo rozumiem. Skoro miała umowę cywilną a nie o pracę, to o jakim zwolnieniu mówimy? Kierowniczka, formalnie rzecz biorąc miała rację. Na umowach cywilnych nie ma czegoś takiego jak okres zwolnienia. I nie, nie mogłaby iść do sądu w okresie zwolnienia. To są przepisy z kodeksu pracy. Nie mylcie pojęć. I nie mówię tu zupełnie o moralnej stronie zagadnienia. Jedynie o formalnej. A ze strony formalnej, to co napisałaś jest głupotą. Kobieta wyleci i tyle. Było iść i się dogadać, to logiczne że w gipsie się nie da pracować, więc doagadać się musi. A jak się ma roszczenia z kosmosu, to się trafia na mur i wlatuje. Nikt nie chce w firmie oszołomów, to chyba logiczne?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 stycznia 2016 o 23:59

@cassis: E tam nie ma. W każdej pracy zawsze jest. A ja z natury człowiek nieufny, zawsze dopiero po odejściu odkrywałem że tak naprawdę było ich więcej niż myślałem.

« poprzednia 1 26 7 8 9 10 11 12 13 14 15 1633 34 następna »