Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

asmok

Zamieszcza historie od: 27 kwietnia 2012 - 21:44
Ostatnio: 19 stycznia 2019 - 10:46
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 534
  • Komentarzy: 844
  • Punktów za komentarze: 2483
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
3 października 2015 o 17:17

A co to znaczy, tak bardziej po polsku: dostała flow na "siłaczkę"?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 października 2015 o 16:58

@PiekielnaOla: Tak, to normalne.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 października 2015 o 16:53

@mikmas: @mietekforce: Moim zdaniem ani na luzie, ani na sprzęgle. Redukuj i czekaj aż obroty spadną, później znowu redukuj itd. Tak żebyś cały czas miał bieg i obroty dopasowane do prędkości i mógł w każdej chwili przyspieszyć/kontynuować jazdę/wykonać manewr bez kombinowania ze sprzęgłem i biegami. Tak jest i bezpieczniej i zdrowiej dla skrzyni i silnika. A jak już tak robisz to wciskaj co jakiś czas delikatnie hamulec żeby inni widzieli że zwalniasz. Bo przy hamowaniu silnikiem tego po prostu nie widać i pomiędzy jednym a drugim spojrzeniem kierowcy na ciebie możesz na tyle zwolnić, że on o mało nie wjedzie ci w tyłek.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 października 2015 o 16:47

Nie wiem jak ty jeździsz, ale ja nie zauważyłem takich problemów, chociaż też nie lubię gwałtownie hamować i stopniowo sobie zwalniam. Właśnie wyczytałem w którejś wcześniejszej wypowiedzi: "Specjalnie nie chciałem wtedy hamować silnikiem, żeby za szybko nie wytracać prędkości " I tego nie rozumiem. Dlaczego? Co ci szkodzi zacząć zwalniać ciut później i wytracić prędkość szybciej? Jeśli ty zwalniasz dojeżdżając na sprzęgle i licząc tylko na siłę tarcia ... to ja im się wcale nie dziwię. Ja to robię "emerycko", bo hamuję właśnie silnikiem, redukując sobie stopniowo aż dojdę do luzu, hamulec wciskając delikatnie tylko po to, żeby zapalić lampę stopu. I to już jest ślamazarne. Więc jeżeli to jest dla ciebie szybkie hamowanie, to chyba rozumiem czemu ludzi irytuje twoje powolne hamowanie. A jeśli do tego nie zapalasz światła stopu, to robi się to nie tylko irytujące ale wręcz niebezpieczne. Weź też pod uwagę, że niektóre prędkości mogą wypadać u kogoś "między biegami". Tzn. Jazda jest niekomfortowa, bo na niższym biegu przy tej prędkości silnik wyje, a na wyższym obroty spadają poniżej zakresu zapewniającego dynamikę jazdy. To też może ludzi irytować. Więc mamy 3 możliwe przyczyny: - naprawdę hamujesz zbyt wolno a dla kogoś za tobą dostosowanie prędkości może być trudne. - nie używasz światła stopu (o sprzęgle wspomniałeś, o hamulcu nie) co dezorientuje ludzi za tobą, tym bardziej, że na Aleksandrowskiej jeździ się raczej szybko. - przyjmujesz prędkości powodujące dyskomfort dla innych kierujących.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
3 października 2015 o 15:51

A mogę minusować za bezsens wypowiedzi a nie za brak przecinków? Dziękuję :) A czemu nie zgadzam się z wypowiedzią nie muszę pisać, zrobili to już inni więc nie będę się powtarzał.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
25 września 2015 o 14:58

Bez przesady. - dopóki nie jest to zjawisko masowe, tylko sporadyczne, to trzeba po prostu olać. - mają takie samo prawo do korzystania z drogi publicznej jak i ty. Też mieli potrzebę przemieszczenia, być może nawet ważniejszą niż twoja. Piekielny jest cały orszak, bo jadąc w kolumnie powinni rozbić się na grupy i umożliwić wyprzedzanie. To jest niezgodne z przepisami i wkurzające. Ale sam fakt skorzystania przez młodych z drogi nie jest. Więc nie wiem czemu się ich czepiasz. Raczej trzeba się czepiać kierowców którzy za nimi jechali, a nie znają przepisów i nie mają zdrowego rozsądku.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
25 września 2015 o 14:36

@Mavra: No jest. Też takie wrażenie odniosłem. Ale jakie to ma znaczenie? Wolno jej :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
25 września 2015 o 14:26

@katem: Ja jeżdżę, zresztą głównie w weekendy i uważam że ma rację.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
25 września 2015 o 14:09

Kolega opowiadał jak robił rekrutację na stanowisko informatyka do m.in. wsparcia technicznego dla użytkowników, głównie unixa. Ponadto sprawozdawczość, kontrola poprawności działania wszystkiego i kontakty z serwisami itp. Przyszła kobieta, ucieszył się nawet, bo sami faceci w dziale. Pyta o umiejętności - deklaracje super, świetna szkoła, wszystko potrafi. Kazał usiąść i dał przykładowy problem do rozwiązania. A pani ogromnie oburzona: - Jak to? Ja mam się takimi rzeczami zajmować? Ja będę chyba mieć ludzi od tego? - Hmm, może pani nie zauważyła, ale my właśnie takich ludzi szukamy Wyszła i nie wróciła.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
23 września 2015 o 14:17

@andczej: @sla: @hitman57: Nie może odmówić sprzedaży. I wcale nie odmawia, tyle, że nie ma jak wydać, więc sprzedaż nie dojdzie do skutku z przyczyn niezależnych. No trudno. Tzn efekt ten sam, ale to nie jest odmowa.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
23 września 2015 o 14:11

@czytanka: Jak na mój gust to w tym wypadku zarówno podejście klienta jak i sprzedawczyni jest nienormalne. Oboje wpadli w jakieś ekstrema. Przecież jeśli jednemu zależy żeby kupić, a drugiemu żeby sprzedać, to powinni postępować tak żeby to uprościć. A tutaj wygląda jakby ani jednemu ani drugiemu nie zależało na kupnie/sprzedaży tylko na jakiejś walce o to kto mądrzejszy.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
23 września 2015 o 14:09

@butterice: Że z 10k to logiczne, ale że z mniej niż największy banknot w obiegu, to już całkiem nielogiczne.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 6) | raportuj
23 września 2015 o 14:06

@mlodaMama23: Równie dobrze on mógł tu napisać, że codziennie rano płacił 200 a do was nie docierało i się nie nauczyliście przez kilka wizyt, że trzeba mieć rano 200 a nie 160. Co to w ogóle za argumentacja. Powinniście mieć tyle żeby starczało, skoro macie stałych klientów dla których regularnie nie starcza to po prostu znaczy że mieliście za mało.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 7) | raportuj
23 września 2015 o 14:03

"Zgodnie z kodeksem cywilnym (Art. 535) obowiązkiem kupującego jest zapłata ceny, oznacza to że musi mieć on odliczona ilość pieniędzy. " Nie. Nie oznacza. Jakby miało oznaczać że musi być odliczona ilość to by napisano, że ma być odliczona. To jest przepis a nie wiersz z metaforami. Przepis definiuje jedynie moment zawarcia umowy sprzedaży i mówi, że obowiązkiem jest przeniesienie własności i zapłacenie ceny. Żeby nie było sytuacji że ktoś "doniesie później", a później nie donosi ale stwierdza, że rzecz jest jego bo sprzedawca mu ją przecież dał dobrowolnie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
21 września 2015 o 16:00

@tick: Praktyki dla pracujących? Dziwne :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
21 września 2015 o 14:52

@speedymika: Może ma depresję albo coś? Bo dziwne zachowanie. Ja na jego miejscu, jakbym złapał taki stan "antypracowy", po prostu dałbym Ci podwyżkę i mianował kierownikiem :)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
18 września 2015 o 14:48

Tak, to normalne. Jeśli kiedykolwiek dostałeś dane z powrotem to przez przypadek, a nie dlatego bo tak zaznaczyłeś. Widocznie nie było żadnej poważnej awarii i wystarczyło coś kliknąć. We wszystkich serwisach jakie znam, zachowanie danych to oddzielna usługa. Zazwyczaj zresztą droższa niż właściwa naprawa. Normalne postępowanie to zrobienie kopii przed odesłaniem sprzętu do serwisu. Chyba że skutki awarii uniemożliwiają odczytanie danych, to wtedy zlecasz serwisowi właśnie odzyskanie danych, a ewentualna naprawa sprzętu przy okazji. Nie na odwrót. Niektóre firmy wtedy nawet nie przyjmą zlecenia. Naprawdę nie znam żadnego ani małego, ani dużego serwisu, który miałby inną procedurę. A ze względu na wcześniejszą pracę, trochę ich poznałem.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
17 września 2015 o 17:28

@Pieklik: Ok, przepraszam. Pamiętam cię z innych dyskusji i zamiast trzymać się twoich wypowiedzi w tym temacie, dopuściłem się argumentu ad personam myśląc o tamtych. To było niepoważne zachowanie i teraz mi głupio. Ale chyba już nie mogę wyedytować.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
17 września 2015 o 17:22

@Pieklik: Proszę bardzo. Konkrety. Pierwsza połowa cytatu z gazetylokalnej jest nieprawdą. Druga strona, ogólnie ma sens ale zacytowałeś akurat najgłupszy jej fragment. Akurat Twój cytat to wyssane z palca gdybanie autora, bez poparcia przepisami. Zresztą w komentarzach na tej stronie jest to poruszone.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
17 września 2015 o 17:18

@imhotep: Ale już samo kładzenie kabli pod ociepleniem jest niezgodne ze sztuką :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
17 września 2015 o 17:15

Jak chcą wam puszczać kable po zewnętrznej ścianie, pod ociepleniem, to nawet lepiej że nie przyjechali. Weźcie zatrudnijcie kogoś kto się na tym zna i albo wykorzysta piony teletechniczne albo puści normalnie rynienki w pionie. W środku. Nie na zewnętrznej ścianie. Jak wam ktoś powie, że stropy z żelbetu i nie da się przewiercić albo coś w tym stylu, to nawet nie rozmawiać dalej. Szukać następnych.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
17 września 2015 o 17:08

Tak czytam komentarze i stwierdzam, że za moich studenckich czasów było nie do pomyślenia, żeby spóźniony wykładowca próbował zwalać winę na studentów. Nie było trzeba kombinować z żadnymi listami ani monitoringiem. Kwadrans akademicki to kwadrans akademicki. Inna sprawa, że w miarę postępu studiów następowała przyspieszona ewolucja studentów i wyglądało to tak: 1 rok - "Ludzie ... jest 16 po, spadamy! Tylko lewymi schodami bo on zawsze wchodzi prawymi". 2 semestr 2 roku - "Ej, już 17 po, niech ktoś skoczy do dziekanatu dowiedzieć się co się stało i czy będą zajęcia" 3 rok - "Jak to nie dotarł i nie będzie zajęć? No trudno, przypadki się zdarzają. W środy mamy okienko, może przyjechać i odrobić. Jak przepadną zajęcia to nie przerobimy wszystkiego w tym semestrze, nie, to nie wchodzi w grę".

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
17 września 2015 o 16:21

"A ja głupi zawsze myślałem, że jak się do czegoś zobowiązuje podpisem, to wypada się z tego wywiązać." Jak się zobowiązuje to i owszem. Największy problem z takimi sprawami jest taki, że cała masa to odmowa płacenia za coś do czego się nie zobowiązało. A to jednostronne zmiany umów, a to wyrzucenie części zapisów np. do załącznika 705b strona 10000 regulaminu usługi powiązanej aby tylko klient nie znalazł. I takie tam. Różnie bywa i nie można tu generalizować że wszyscy źli bo nie płacą.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
17 września 2015 o 15:37

Po pierwsze czytając komentarze zignoruj Pieklika. To idiota i konfabulant. Po drugie, przeczytaj prawo lotnicze. Nie pamiętam już, które paragrafy to "stworzenie zagrożenia" i które się odnoszą do dronów. Po kolejne, nagraj gościa a później zgłoś naruszenie prawa lotniczego. Możesz się upierać że lata za blisko i niebezpiecznie: Dz.U. 2013 poz. 440 załącznik 6 punkty 3.1.1 i 3.1.3. Jak uda się to podciągnąć pod stwarzanie zagrożenia to będzie miał problemy. A jakby ci spadł na podwórko (choćby z drobną pomocą) to już na pewno będzie miał problemy bo to znaczy, że poleciał w miejsce w którym stworzył zagrożenie dla zdrowia lub mienia. Tylko jeśli będzie pomoc w spadaniu to nie powinna dać się nagrać.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
17 września 2015 o 15:30

@Pieklik: Wybacz ale ty straszliwe bzdury piszesz. Jak się powołujesz na jakieś przepisy, to zacytuj dziennik ustaw a nie wypociny jakiegoś pismaka.

« poprzednia 1 210 11 12 13 14 15 16 17 18 19 2033 34 następna »