Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

asmok

Zamieszcza historie od: 27 kwietnia 2012 - 21:44
Ostatnio: 19 stycznia 2019 - 10:46
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 534
  • Komentarzy: 844
  • Punktów za komentarze: 2483
 
[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
16 marca 2015 o 15:37

"Skąd nagle większość "szczepionych" rodziców jest przeciw szczepieniom swoich dzieci? " Z kampanii medialnej. To tak proste i oczywiste, że aż głupio że pytasz. Po pierwsze żadna tam większość. Większość tych antyszczepionkowców to są hipotetyczne zmyślone postaci, stworzone właśnie na rzecz kampanii. Sporo proszczepionkowców też. A dalej już się samo toczy. Część ludzi uwierzy jednym argumentom, część drugim i kampania zaczyna żyć własnym życiem. Jeśli tych głupich jest za mało, to nadal się pisze artykuły w których się twierdzi że jest ich pełno i przywołuje mityczne nienamierzalne panie Halinki które nie zaszczepiły dzieci. A później ty się naczytasz. I myślisz że "większość". Tymczasem statystyki, nawet te podawane przez proszczepionkowców, twierdzą coś przeciwnego. Odsetek dzieci zaszczepionych na groźne choroby z roku na rok rośnie. Liczba zachorowań z roku na rok spada. Taka jest rzeczywistość. To, że istnieje masowa akcja sprzeciwu wobec szczepień, to już wyłącznie rzeczywistość medialna, zwykła manipulacja. Tacy prawdziwi przeciwnicy szczepionek, to zazwyczaj protestują przeciwko konkretnym szczepionkom, często konkretnych firm, lub nawet konkretnej serii. No i co z takimi zrobić, jeśli nagłaśniają np. zakup za państwowe środki wadliwej serii szczepionek, albo wypuszczenie do obiegu serii która miała badania krótsze niż przewidują przepisy? Przecież z takimi argumentami nie da się walczyć. No to trzeba zrobić kampanię antyszczepionkową, sprowadzić sprawę do absurdu, wrzucić wszystkich do jednego wora, przedstawić jako oszołomów. Kto później uwierzy takiemu co wykaże nieprawidłowości? Przecież już wszyscy wiedzą że przeciwnicy szczepionek to oszołomy, więc ten co tu przeciw kolejnej protestuje na pewno też. Przypominam, że cała ta kampania zaczęła się od sprzeciwu przeciwko szczepionkom na grypę. Jak zresztą się później okazało, faktycznie całkiem bezużytecznym a częściowo też wycofanym z różnych powodów. A później media, na początku wyłącznie media, zaczęły twierdzić że ludzie odmawiają szczepień. Pominęli ten drobny fakt że chodziło konkretnie o szczepienia przeciwko grypie. Pisali ogólnie - odmawiają szczepień. Więc doszło do kuriozalnej sytuacji. Ktoś postawił zarzuty konkretnej szczepionce przeciwko grypie - że złe szczepy, że zbyt krótki okres badań, że zastosowano nieprzebadane substancje dodatkowe. A w odpowiedzi media pieją - ty zły człowieku - przecież odra jest niebezpieczna, nie wolno być przeciwnikiem szczepionek bo dzieci umrą na odrę. A jak tak ciągle gdzieś trąbią w kółko o jednym temacie, to ludzie w końcu podejmują dyskusję. I sprawia to wrażenie że dyskusja jest żywa, że obie strony mają wielu zwolenników i są zaangażowane w tą dyskusję. Tyle że ... tak nie jest.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
11 marca 2015 o 19:18

@3xTAK: Chyba sobie jaja robisz. Wg. Ciebie stawka 9zł/godz przy pracy wymagającej jakichkolwiek kwalifikacji to jest odpowiednia stawka? Moim zdaniem to jest kpina, a w Polsce jest tak jak jest bo jest zbyt dużo ludzi którzy myślą tak jak ty. 9zl to można płacić za pracę przy taśmie gdzie wykonujesz mechaniczne czynności niewymagające jakiegokolwiek zaangażowania. Dla kucharki 9 ... ostatecznie tak, ale netto, przy umowie o pracę.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 marca 2015 o 12:00

@egow: E tam nie. Występują wszystkie. I wszystkie są krytykowane. Zawsze jest jakiś komentarz "a czemu xxx a nie yyy". Przy czym xxx i yyy to dowolne z Twojej listy :). A w tym konkretnym wypadku, odnoszę wrażenie że krytykujący nie miał pretensji o mało urozmaicony zasób słów, tylko wręcz przeciwnie. Może się mylę, ale wydaje mi się że on jest młody, nie zna bogactwa języka polskiego i myślał że "luby" to słowotwórstwo albo zapożyczenie. Propozycja żeby zamiast tego użyć "chłopak" moim zdaniem jest nie na miejscu. To jest dobre określenie w przypadku związków "młodzieżowych". Ale sugerowanie dorosłej, samodzielnej kobiecie nazywania partnera z którym mieszka (tak wynika z kontekstu) "chłopakiem" wydaje mi się niepoważne. Dlatego skrytykowałem, bo to była sugestia zmiany na gorsze określenie.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 marca 2015 o 13:00

Pomyśl logicznie. Przecież właśnie po to jest manifestacja, żeby dotrzeć do tych niezainteresowanych z tymi właśnie treściami. Rozumiem że może Cię to irytować, mnie też takie rzeczy zawsze irytują, z większością takich treści się po prostu nie zgadzam albo jestem przeciw. Ale odmawiać im pomyślunku nie można. Z samej definicji manifestacji wynika takie właśnie zachowanie. To ma dotrzeć do niezainteresowanych, z przekazem którego sami z siebie nie chcą znać i z którym niekoniecznie się zgadzają. I żeby nie było. Nie zgadzam się z nimi, uważam że fałszują fakty i grają na emocjach zamiast rzetelnie argumentować. I że nawet nie mają jak argumentować bo przecież nie mają racji. Ale manifestacja to manifestacja. Uważam że próba ograniczania tego typu akcji może się zemścić. Bo jeśli już dopuścimy do ograniczeń, to następnym razem może zostać stłamszone coś co popieramy. Więc skoro mamy jakieś tam ramy wolności słowa, to trzeba akceptować korzystających z nich, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy. Bo te ramy jak dla mnie i tak są za wąskie. Wolność słowa już wystarczająco jest ograniczona, nie trzeba dokładać cegiełek do dalszego ograniczania.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
3 marca 2015 o 12:41

Pewnie się wymądrzam, ale ... czytając takie historie (to dość częste) nigdy nie mogę zrozumieć dlaczego ludzie szukają pracy w miejscu gdzie nie ma pracy. Tymczasem jakieś 100 km dalej jakiś pracodawca się zamartwia, że nie wyrobi z produkcją bo za mało chętnych do pracy. Zupełnie jak w kawale: Szuka facet czegoś pod latarnią. Przechodzi drugi, pyta co się stało. Ten pierwszy na to że zgubił klucze. No to szukają we dwóch. Po godzinie drugi pyta: D: "Na pewno tu zgubiłeś?" P: "Nie, tam dalej" D: "To czemu tutaj szukamy?" P: "Bo tu widniej"

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
28 lutego 2015 o 16:57

Ludzie którym chce się pomóc często są agresywni. Pod wpływem różnych substancji, albo nawet na skutek samej choroby mogą zachowywać się emocjonalnie, nie potrafić właściwie ocenić rzeczywistości, być otumanieni, myśleć że jesteś zagrożeniem itp. Nawet na jakichś banalnych kursach pierwszej pomocy zwracają na to uwagę i uczą żeby przy pierwszym kontakcie spodziewać się nawet fizycznego ataku. Poza tym użycie wulgarnego słowa do spławienia kogoś to zwykłe chamstwo a nie żadna agresja. Trudno uwierzyć że jesteś pielęgniarką mając tak słabą psychikę i tak słabo znając ludzkie zachowania. Nie chciałbym trafić na Ciebie gdybym potrzebował pomocy np po jakimś urazie głowy, napompowany adrenaliną i w szoku.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 lutego 2015 o 16:34

@Wathgurth: Wypełniony przy okienku druczek niekoniecznie jest jest przelewem. Niektóre druczki mają nawet do wyboru - wpłata/przelew. Czasem wpłaty, zarówno pod względem księgowym, jak i z punktu widzenia systemu są właśnie po prostu wpłatami.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 lutego 2015 o 16:20

@onap93: Nie podoba mi się takie podejście. Jest głupie. "nikt mi o tym nie wspomniał". Owszem, wspomniał. Nawet pisemnie! Umowa wspomniała. Określanie tego jako celowe wprowadzenie w błąd jest śmieszne. Dał Ci wszystkie informacje na piśmie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 lutego 2015 o 16:05

Niby w jaki sposób się okazuje że musisz znać login tej osoby? Nic nie musisz, dla admina portalu znalezienie tego loginu to kilka sekund. Zbywają Cię bo mają to gdzieś.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
28 lutego 2015 o 16:03

@gamarim: O login to powinnaś zapytać w serwisie randkowym. W końcu oni znają go najlepiej. Dla admina to tylko jedno polecenie mniej więcej takie: "select username from costamtable where number=111222333". Tyle ma roboty, wpisać takie coś w konsoli bazy danych. Jeśli to oni chcą żebyś ty podała im login, to znaczy że po prostu Cię zbywają bo mają to głęboko w d... Tak naprawdę login nie jest im do niczego potrzebny, bo mogą go znać w kilka sekund w sposób jak wyżej.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 lutego 2015 o 14:53

@yatsuekku97: Nie dotyczy. Tutaj nie było nadużywania. Filmik opowiada o zupełnie innym zjawisku, w tym nie chodzi o to żeby nie używać w ogóle.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 lutego 2015 o 14:48

@mono: Tak, potencjalną. Tylko się bałem że coś uszkodzi, nie posunął się do tego.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
26 lutego 2015 o 9:59

Ale chwila ... skoro to był Wasz portal i Wasz formularz to te dane i tak do Was trafiały, właśnie przez ten formularz. Może klienci po prostu nie widzieli różnicy w tym czy wysyłają formularzem czy obrazkiem?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
26 lutego 2015 o 9:40

@podlymietek: A Ty co jakąś nowomowę promujesz? "chłopak" to dość nowe, potoczne określenie. Na dodatek nieprecyzyjne bo normalnie oznacza człowieka płci męskiej w młodym wieku. Niekoniecznie związanego z jakąś kobietą. A "luby" to słowo które funkcjonuje w naszym języku znacznie dłużej i oznacza dokładnie to co autorka chciała przekazać. Że niby archaizm? No i co z tego? Od kiedy to używanie archaizmów jest czymś nagannym? Może jednak szanujmy swój język, co? W piśmie, można a nawet powinno się używać języka literackiego. Mowa potoczna jest do używania w szybkich wypowiedziach i niech tak pozostanie. Twój komentarz to promowanie używania mowy potocznej w piśmie. Czyli jak dla mnie - brak poszanowania i psucie własnego języka.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
26 lutego 2015 o 9:34

@WujekGuglek: TO nie jest nowy sposób, ostatnio obracałem trochę sprzętem 7 lat temu i już wtedy było to normą. Jak już napisałem wyżej - niektóre hurtownie mają nawet opcje podania dla każdego sprzętu adresu twojego klienta docelowego i wysyłają od razu, więc sprzętu nie tylko nie musisz mieć na stanie ale nawet nigdy nie widzisz go na oczy. Taniej wychodzi na transporcie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
26 lutego 2015 o 9:29

@manson1205: To nie jest taka znowu nowa moda. Całkiem stara. Większość hurtowni sprzętu nawet ma taką opcję dla internetowych detalistów. Można im podać dane swojego klienta i wysyłają od razu do klienta zamiast do ciebie. Zakładasz sklep internetowy, nie masz w ogóle żadnego magazynu, ale w ofercie wrzucasz setki, tysiące produktów. Jak klient coś zamówi, dopisujesz go do zamówienia razem z adresem wysyłki. Zamówieie wysyłasz raz dziennie jeśli sam masz sporo zamówień, albo co kilka dni jeśli masz mało. Hurtownia wysyła od razu do klienta, jak masz duże obroty to nawet twoją nalepkę nalepią, że niby to z twojego magazynu wyszło. No i przy takim sposobie działania, gdy masz liste stanów magazynowych w _cudzym_ magazynie, na dodatek jest on setki km od Ciebie, zdarza się że informacje o ofercie są nieaktualne. I to nie jest nowa moda. Tak jest od lat.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
25 lutego 2015 o 22:36

Ja się dość często przeprowadzam i w różnych miejscach różne dziwne rzeczy potrafią się dziać. Podobna sytuacja, czyli stare kamienice, konkretnie w łodzi. Zostawiłem na podwórku motocykl. Żeby sprawdzić czy kradną, z przypiętym do baku plecakiem. Plecak tani, zawartość dla mnie bezwartościowa. Rano podchodzi do mnie jeden z członków ekipy która piła całą noc parenaście metrów dalej i następuje dialog: on: jesteś nowy, nie parkuj tutaj. Myślę sobie, aha, zaczyna się. Będzie walka o terytorium. No ale na razie spróbuję bez agresji. ja: dlaczego? on: a bo tutaj różni tacy piją, w nocy tu niebezpiecznie, pełno obcych się kręci. Mogą popsuć albo ukraść. Dzisiaj w nocy z kolegami imprezowaliśmy całą noc, to popilnowaliśmy. Ale przecież nie możemy tak co noc pić! Rozbroił mnie :) W innym miejscu. Po tygodniu zaczepił mnie typowy dziadek społecznik "Nie wolno tutaj parkować". Odpowiedziałem "Wolno" i poszedłem. Na drugi dzień na lusterko nalepiony miałem list zatytułowany "Apel od mieszkańców". A w nim wizje straszliwego zagrożenia dla dzieci jakie powoduje zaparkowany pojazd. Oczywiście zaparkowany 5 metrów dalej już wg listu nie stanowił zagrożenia. Tyle że tam akurat już wszystkie miejsca zajęli stali mieszkańcy, komuś bym zajął miejsce. Oczywiście wypytani mieszkańcy się wyparli jakiegokolwiek apelu i byli szczęśliwi że wciskam się te 5 metrów dalej i nie robię tłoku bliżej ulicy. Na wszelki wypadek jednak zrobiłem tłok, nie wiadomo co taki dziadek społecznik może popsuć. Gdybym usterkę zauważył w czasie jazdy mogło by już być za późno. Miałem wprawdzie w planach poważną rozmowę z tym panem, włącznie z zastraszaniem i grożeniem policją i sądami, ale wyprowadziłem się zanim go znowu spotkałem.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
25 lutego 2015 o 22:13

@Draco: Całkiem sporo domofonów ma pod przyciski podpięte normalne tonowe dzwięki jak w telefonie. Wystarczy posłuchać, nawet nie trzeba podglądać kodu. To jest zupełnie nieuzasadniona głupota. Kod który z założenia jest po to żeby był tajny wygrywany głośno przy każdym wpisywaniu :) A ja mam szczęście, lokalne dresy nie dały kodu do domofonu nawet swoim bliskim kolegom z którymi regularnie piją. Dziwne, ale widocznie nawet w tej grupie pojawia się czasem jakiś instynkt i ślad rozsądku. Bardzo przyjemnie się zdziwiłem, gdy jeden nawalony gość, który zazwyczaj nawalał się na naszym "podwórku" i syfił, stał pod bramą i lamentował że koledzy nie chcą go wpuścić. W miejscu w którym mieszkałem kilka lat temu, pozwalaliśmy zostawać w zimę na noc na klatce tylko jednemu konkretnemu bezdomnemu. Zazwyczaj spał pijany, fakt, ale śmierdział dopiero z bardzo bliska i rano nie było po nim żadnego śladu. Wcześniej wyganialiśmy wszystkich, ale ciągle przekradali się nowi. Odkryliśmy, że ten który sprzątał nie lubi towarzystwa i oznajmia kolegom że zajęte. Więc dla świętego spokoju został. Tylko miał przykazane uważać żeby nie tarasować przejścia. Tym bardziej, że w tamtym bloku większy problem niż bezdomni, stanowiło pijące na klatkach młodsze towarzystwo. Bardzo niebezpieczne i agresywne. Kiedyś zaatakowali jednego lokatora nożem. Ludzie byli bardzo przeczuleni na punkcie kręcących się w nocy obcych. Bezdomny miał tą dodatkową zaletę, że widząc obcego zaczynał się głośno zachowywać, kiedyś po prostu zapukał i powiedział że ktoś się czai na półpiętrze. Jak zaczynał być głośny było wiadomo że ktoś poza nim jest na klatce i trzeba rozważyć telefon na policję. Po akcji z nożem policjanci też byli przeczuleni na punkcie naszego bloku.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
24 lutego 2015 o 2:41

Taa... godzina 21, wszyscy klienci już "załatwieni" wszystkie sprawy pozamykane, można z czystym sumieniem wyjść na piwo bo akurat znajomi ciągną. I w tym momencie telefon, dzwoni stały klient, więc już dla wygody jesteśmy na ty: K: Słuchaj, potrzebuję tutaj paru poprawek, to zajmie ze dwie godziny i jeszcze konfigurację dla nowej usługi, a tutaj coś nie działało, ludzie zgłaszali problemy, trzeba zerknąć i poprawić. J: eee, wiesz co? zadzwoń przed 18, teraz to trochę za późno. K: Przed 18? Przed 18 nie mam czasu, przed 18 to ja pracuję. J: No wyobraź sobie, że ja właśnie też pracuję przed 18, a teraz jest 21. O 21 piję piwo. Foch na dwa dni.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
19 lutego 2015 o 20:16

@dido0808: Oj tam, nie mierz wszystkich jedną miarą. Ludzie są różni. Palenie nie ma nic do rzeczy. Jak ktoś jest śmieciarz to niezależnie od tego czy pali, będzie śmiecił. Jak nie, to będzie wyrzucał do kosza nie tylko papierosy ale wszystkie śmieci. Swoją drogą ja poszedłem krok dalej z paleniem. Na wypadek palenia w miejscu w którym owszem wolno, ale niekoniecznie jest gzie wyrzucić, mam taką miniaturową hermetyczną popielniczkę/bryloczek do kluczy. Fajny gadżet dla palacza. Mieszczą się tam maks 3 pety, ale przecież rzadko jest potrzeba użycia, no i przynajmniej nie śmierdzi bo szczelne.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
17 lutego 2015 o 19:43

@Tsukushi: Owszem, pracowałem swojego czasu na kasie. Uważałem za swój obowiązek zadbać o to żeby mieć z czego wydać klientowi. Z tym że to było w czasach gdy jeszcze wydawało się to normalne. A teraz, mimo tego że wiem jak to jest, to szczerze mówiąc, nie interesują mnie wewnętrzne problemy sprzedawców. Co to za argument że po trzecim kliencie już nie ma drobnych? To trzeba o te drobne zadbać już po drugim a nie czekać aż zabraknie. To jest ich organizacja pracy. Jeśli ich organizacja pracy uniemożliwia im sprawne wykonywanie tej pracy, to niech ją sobie zmienią. Że to nie "działka" kasjerek? To niech kierownicy zmienią. Mi tam wszystko jedno kto jest winny i kto ma zadbać. To są ich wewnętrzne sprawy, po co mieszać w to mnie, klienta? Najbardziej w waszych wypowiedziach nie rozumiem jednego - skoro kasjerce źle, to dlaczego kasjerka ma pretensje do klienta a nie do kierownika? Co to klient prorok jakiś? Skąd ma wiedzieć ile jest akurat w kasie? Pretensje to do szefostwa.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
10 lutego 2015 o 17:59

@katzschen: @Drago: Co nie zmienia faktu, że są to wewnętrzne, niezbyt spójne regulacje. Da się z tym walczyć i wywalczyć swoje :) Jeśli ustalisz z promotorem późniejszy termin oddania pracy i dostaniesz akceptację (zazwyczaj, zależnie od uczelni) prorektora, to już nie łapiesz się na ten punkt regulaminu, bo "w przypadku, gdy student jest zobowiązany do złożenia pracy dyplomowej [...]". A już nie jest. I ma do tego pełne prawo, chociaż regulaminy dodają dodatkowe formalności do tego. Przy czym słyszałem głównie o sytuacjach, w których prowadzący seminarium i promotor to różne osoby. Bo zazwyczaj spotykałem się z sytuacjami w których ktoś ustalił z promotorem przesunięcie terminu, a prowadzący seminarium (nie zawsze jest to promotor) próbował nie dać zaliczenia. Wtedy prowadzący seminarium zawsze przegrywał, bo w takiej sytuacji, jeśli sesja jest zaliczona i nie było innych wymogów na seminarium (u mnie były) to student faktycznie _musi_ mieć zaliczenie. Nie wiem jak było w tej konkretnej historii, jeśli oni sobie po prostu olali terminy, nie ustalili nic z promotorem itd, to pewnie mają przerąbane :) A jeśli mieli to umówione wcześniej i są w zgodzie z harmonogramem to dostaną to zaliczenie po skardze w rektoracie, albo po prostu od własnego promotora. PS. no właśnie, jakby ktoś nie wiedział, to jest też teoretyczna możliwość uzyskania wpisu od kogoś innego niż miało się zajęcia. Oczywiście wymaga niezłego lawirowania w regulaminie, kombinowania z pismami i zgodami od dziekana, rektora i kto tylko ma pieczątkę, ale też jest zgodna z prawem. Przydatne, gdy wasz wykładowca dostanie znienacka intratne stypendium po drugiej stronie globu albo coś w tym stylu i nie da wam szansy na "warunek". Ech, ja to miałem jakiś dziwny rocznik na pierwszych studiach. Wszyscy znali regulamin i ustawy na pamięć i wymagali ich respektowania.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
9 lutego 2015 o 22:47

@venasque: Będzie szukał pracy i co? Pracodawca z pewnością będzie guuglał za zdjęciami niemowlaków, doszukiwał się podobieństwa, a na rozmowie kwalifikacyjnej powie "A titi goły bobasku, nie przyjmiemy cię bo byłeś goły jak miałeś 6 miesięcy". Tak? Normalnie ręce opadają od tego jak wam ta propaganda mózgi wyprała.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
9 lutego 2015 o 22:44

@anonimek94: Zdrowi psychicznie ludzie też by się nie odzywali, bo by się w tym nie dopatrzyli żadnych podtekstów, widzieli by tylko słodkiego bobaska lub paskudnego bachora, zależnie od tego czy lubią rodziców czy nie :) Moim zdaniem, jeśli ktoś widzi w takiej fotce jakieś podteksty i czuje się w związku z tym oburzony ... to ma jednak poważne problemy z psychiką, seksualnością i może jednak mieć pewne skłonności. Zdrowemu by do głowy nie przyszło że coś z tą fotką nie tak.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
9 lutego 2015 o 22:39

Nic nie będzie. A co ma być? Przecież chodzi o zdjęcie niemowlaka. Jeszcze nie tak dawno takie zdjęcia normalnie miało się w albumach (gdy jeszcze była moda na papierowe albumy) i pokazywało znajomym. Ludzie, co się z wami porobiło? Co jest wstydliwego lub ośmieszającego w gołej fotce z okresu wczesnodziecięcego? Zdrowy psychicznie człowiek nie powinien mieć z tym problemu. Jeśli ktoś widzi w tym podteksty seksualne to bardzo poważnie powinien się zastanowić nad leczeniem.

« poprzednia 1 225 26 27 28 29 30 31 32 33 34 następna »