Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

asmok

Zamieszcza historie od: 27 kwietnia 2012 - 21:44
Ostatnio: 19 stycznia 2019 - 10:46
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 534
  • Komentarzy: 844
  • Punktów za komentarze: 2483
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
19 stycznia 2015 o 2:38

@klara_m: Może to i lepiej. Jak zejdziesz to się jeszcze bardziej zdenerwujesz jak ci to awizo wręczy osobiście :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
19 stycznia 2015 o 2:35

@jeery22: A jak na przykład nie lubię spacerować? Możnaby wprowadzić taką usługę - dostarczanie do domu. Fajny pomysł? Tak że płacisz i nie musisz spacerować. Dobry pomysł, nie? Aż dziwne że nikt nie świadczy takich usług ... a nie, zaraz ... no przecież - poczta!

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 6) | raportuj
19 stycznia 2015 o 2:29

Ale on miał rację. Tego się nie przykleja, to się przykręca.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
19 stycznia 2015 o 2:26

E tam nie było sensu gonić. Było złapać i zrobić numer pod tytułem "gleba młody" :) Tak wychowawczo.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
19 stycznia 2015 o 2:21

A co jeśli to on ma rację a reszta świata się myli? :)

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
19 stycznia 2015 o 2:18

3 mnie zszokowało. Mocne :) Bardzo mocne :) A co do punktu 2 i poruszanego w komentarzach braku wiedzy o danych delikwenta, to spotkałem osobę która chyba naciąć się nie da. Jako że nie tak bardzo dawno temu też byłem czas jakiś singlem, siłą rzeczy czasem się z kimś spotykałem. Randki w ciemno też się trafiały. W jednym przypadku, spotkanie w barze, dotarłem ja, dotarła ona. Jakoś podejrzanie młodo wygląda. No trudno, może tylko wygląda, sprawdziłbym dowód, ale przecież nie wypada. Pierwsze piwo, dziewczyna nie wykazuje wprawdzie chęci ucieczki ale widać że lekko podejrzliwa. Piwo się kończy, nie wiadomo czy się rozchodzimy czy siedzimy dalej. Próbuję powiedzieć coś dowcipnego a ona nagle "no dobra, nie kombinujmy, pokaż dowód". I daje swój. Trochę mnie zatkało, ale przecież sam też chciałem :) Wymieniliśmy się dowodami, przeczytaliśmy, ona wyjęła telefon i dzwoni "cześć siostra, jestem z <tu moje dane> tu i tu, wrócę później". Taka to nigdy nie będzie miała problemu jak w punkcie 2. :) Ps. A z mojej randki romansu wprawdzie nie było, za to wyszła długotrwała znajomość zahaczająca wręcz o przyjaźń.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
19 stycznia 2015 o 1:35

Punkt 3 wywal bo jest absurdalny. Tzn absurdalne jest to że ty widzisz w tym coś dziwnego. Polecone ma posortowane osobno, zwykłe osobno. Inaczej by dużo dłużej roznosił, a przecież zależy nam żeby działał sprawnie, prawda? Jeśli ma kilkaset, albo kilka tysięcy mieszkań w rewirze, to nie oczekuj że będzie pamiętał po które numery ma i zwykłe i polecone.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
17 stycznia 2015 o 13:55

@kulka: Tak, tak właśnie miała zrobić. Albo nie chce być tak traktowana i wtedy ma tak robić. Albo ma służyć i pogodzić się z takim traktowaniem. A że długo by nie popracowała? Hmm, jeśli w tamtym sklepie takiego podejścia by wymagano to patrz wyżej - skoro nie chce być tak traktowana to siłą rzeczy nie powinno jej zależeć na pracy w której takie traktowanie jest normą, prawda? Poza tym nie obrażając nikogo - sprzedawca to nie jest stanowisko na które trudno się dostać i trzeba do niego docierać przez jakieś szczeble kariery. Gdyby szef stanął po stronie klientki, to zawsze można zmienić szefa.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
17 stycznia 2015 o 13:41

Idź na kurs asertywności. Serio. Ja np. mam zupełnie odwrotną obserwację społeczeństwa. Od jakiegoś czasu mam nieodparte wrażenie, że rośnie nam pokolenie pokornych. Pozwalają sobie rozkazywać byle komu, uznają za autorytet praktycznie każdego kto wypowie się publicznie, zgadzają się na każde warunki podpisując jakieś umowy itd. Jakoś tak sporo młodych (z mojego punktu widzenia) ludzi nie potrafi powiedzieć grzecznie i stanowczo nie. Wpadają w skrajności. Albo akceptują wszystko bezkrytycznie, albo wpadają w drugą skrajność i stają się chamsko agresywni gdy czegoś chcą/nie chcą. To taka moja obserwacja :) W podobnej sytuacji trzeba po prostu grzecznie, ale stanowczo odmówić. Że klient będzie niezadowolony? A myślisz że jak podałaś to będzie zadowolony? Też nie będzie. Na jedno wychodzi. Że łatwo przesadzić z takim podejściem i narazić się szefowi? No cóż, to chyba nie jest praca która daje perspektywy zawrotnej kariery i jest szansą życiową. Warto zaryzykować i po prostu się tym nie przejmować. To akurat z własnego doświadczenia mówię, bo żałuję że od razu nie miałem takiego podejścia i w pierwszej pracy też nie mówiłem szefowi nie.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
17 stycznia 2015 o 13:28

Ten pozew nie jest taki absurdalny jak się wydaje. Na osiedlu gdzie dawniej mieszkałem w podobnej sprawie zapadł wyrok na niekorzyść oszczędzającego i musiał dopłacić do ogrzewania. Z tym że sprawa była podobna a nie identyczna, bo tam ogrzewanie było wspólne. Jeden człowiek odkręcił sobie całkiem kaloryfery i wystawił na balkon (siłą rzeczy razem z podzielnikami) więc wyszło mu na to że płacić nie musi. Administracja wyliczyła energię pobraną przez ściany i stropy od sąsiadów i obciążyła go tak wyliczonym zużyciem. Więc takie sprawy, ogólnie, mogą być wygrane. Ta szczególna, opisana, może już niekoniecznie, choćby ze względu na indywidualne ogrzewanie każdego mieszkania. Jakaś granica w przepisach musi być. Ja mam np. w kamienicy trzy pustostany. No i kogo mielibyśmy pozwać za brak ogrzewania? Spadkobierców którzy albo nawet nie wiedzą gdzie to mieszkanie, albo w ogóle są nieustaleni? Więc tutaj po prostu grzejemy bardziej. Trudno.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
12 stycznia 2015 o 19:50

@JablkoHesperydy: Jeśli masz podpisany rachunek, to w ogóle sobie nie zawracaj głowy negocjacjami. Wyślij formalne wezwanie do zapłaty, wraz z odsetkami liczonymi od upływu terminu płatności. Wyznacz nowy termin na wezwaniu, jeśli zignorują - do sądu o wydanie nakazu. Z nakazem już możesz windykować. Jeśli zignorują postanowienie sądu, to z tym o komornika.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
12 stycznia 2015 o 19:47

@ramajanti: Twoja wypowiedź jest sprzeczna "jakąkolwiek umową o pracę - także umową o dzieło". Umowa o dzieło nie mieści się w kategorii umowy o pracę nawet w rozumieniu kodeksu cywilnego. Co do PIP - wątpliwe, oni nie ingerują w sprawy regulowane przez kodeks cywilny. Mogą co najwyżej podać w wątpliwość formę umowy i twierdzić że powinna być wg przepisów prawa pracy, ale w tym wypadku takiej sytuacji nie ma.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
9 stycznia 2015 o 20:25

@Antybristler: Z tego wynika że "moje" szerszenie musiały mieć gniazdo bardzo blisko mojego okna i zwykłą domową aktywność traktowały jak atak. Czyli w tym wypadku była konieczność ich eliminacji. Podejrzewam że większość tych mitów to nie mity tylko właśnie takie sytuacje, gdy szerszenie zamieszkają w złym miejscu. Chyba nikt nie poluje na nie w lesie ani w odludnych miejscach tylko po to żeby zabić? Ja "swoje" musiałem usunąć bo naprawdę były agresywne. Najbardziej bałem się o kota. Wprawdzie udało się w końcu nauczyć, żeby akurat tego stworzenia nie atakować tylko uciekać, ale to niewiele pomogło.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
9 stycznia 2015 o 20:15

@e4rs44: Były wielokrotnie informowane co można dotykać, co nie. Co wolno umyć ostrożnie, co chemią bez wody (mieliśmy spraje nieprzewodzące do czyszczenia rzeczy które potencjalnie mogły być pod napięciem), a czego nie wolno w ogóle. Ignorowały te informacje. I to nie było tak że były głupie albo nie pamiętały. Całkiem inteligentne kobiety, po prostu ciągle uważały że dramatyzujemy i jesteśmy brudasy. Ma być czysto i już. Podejrzewam, że to było po prostu zboczenie zawodowe, nie mogły się powstrzymać widząc że coś jest niedoczyszczone. A spraje do czyszczenia elektrycznych były w szafie w innym pomieszczeniu, też pod kluczem (bo podkradali co niektórzy pracownicy) i im się nie chciało specjalnie po nie iść. Po którymś z kolei razie gdy coś nie działało, już nam się nie chciało znowu upominać i po prostu zaczęliśmy plombować pomieszczenia. Pomysł żeby je doszkolić w sposób profesjonalny i naprawdę wysłać na odpowiednie kursy oczywiście nie przeszedł. Za duże koszty. Budżet nie przewidywał tak wysokich kwalifikacji u sprzątaczek. Ale w innej firmie naprawdę widziałem ekipę sprzątającą z papierkami SEP, jakimś sieciowym instalatorskim i certyfikatem dopuszczenia do informacji niejawnych. Tylko zarabiali prawie trzy razy tyle co nasze.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
9 stycznia 2015 o 14:10

@Agness92: Jak już przyjął mandat to niewiele mu to pomoże.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
9 stycznia 2015 o 14:00

@cozabatsy: Logika Ci szwankuje. Przyznał się do umieszczenia komentarza, nie przyznał się do tego że ten komentarz dotyczył konkretnej osoby. Czynem karalnym byłby tylko wtedy gdyby wskazywał konkretną osobę.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
9 stycznia 2015 o 13:57

@Oskarzony: Ale wiesz że policja zazwyczaj pisze co innego niż dyktujesz? Przeczytałeś zeznanie przed podpisaniem? Jeśli tak, to powiedz na spotkaniu że to nieprawda że się przyznałeś, wygooglaj jak się pisze pisma procesowe i sam złóż wniosek o umorzenie, tak po prostu, niewarunkowe.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
9 stycznia 2015 o 13:52

@przeh: Mylisz się. Wina to jedno, kara to drugie. Warunkowe umorzenie to tak w tłumaczeniu na potoczne: "jest winny ale nie ma sensu go karać". W prawie jest mnóstwo przepisów pozwalających na uniknięcie kary. Nie trzeba być koniecznie niewinnym. Ot, z tych bardziej znanych powszechnie przykładów to popularna "niska szkodliwość społeczna" czyli przepis złamał więc winny, ale w jakimś przypadku złamanie przepisu nie mogło mieć żadnych skutków więc po co karać. Podobnie warunkowe umorzenie: uznaje się za winnego ale wymiar kary były śmiesznie niski i miałby demoralizujący wpływ na skazanego, czyli dokładnie odwrotnie niż cel karania. Więc warunkowo sprawę się umarza ale winnego "ma się na oku" i zostawia mu się syf w papierach. Ot tak na wszelki wypadek. W tym konkretnym wypadku ja bym zgłosił się do prawnika od razu po pobraniu odcisków palców, bo ta procedura oznacza że jest lub będzie się uznanym oskarżonym. Na wczesnych przedsądowych etapach sprawy niekoniecznie trzeba mieć pieniądze na prawników. W prostych (i wczesnych) sytuacjach wystarczy radca prawny np gminny lub z jakiegoś stowarzyszenia/fundacji. Jest sporo możliwości uzyskania darmowych porad prawnych. Sam kiedyś korzystałem z gminnego radcy prawnego. Nawet nie wiem czy miał taki obowiązek. Po prostu spytałem czy pomoże w pewnej sprawie i się zgodził. Pieniądze musiałbym płacić dopiero w momencie w którym oficjalnie wskazałbym go jako reprezentanta przed sądem, a na razie doradzał za darmo jak przygotować pisma i na jakie przepisy się powołać żeby w ogóle do etapu sądu nie doszło. W powyższej historii chyba bym się zadlużył na adwokata, ale nie zgodziłbym się na warunkowe umorzenie. Nie wiem czy to pieniactwo ale w takich sytuacjach zapala mi się takie czerwone agresywne i złośliwe coś mówiące że nie dam z siebie zrobić ofiary i tak metaforycznie mówiąc: choćbym miał stracić kły to i tak pokażę że je mam i też gryzę.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
9 stycznia 2015 o 12:32

Dialog też z życia: - ten bilet jest nieważny/pogięty/źle skasowany (nie pamiętam już co to było). Pokaż dowód. - Nie zawracaj mi dupy. Spadaj albo wezwij policję. - Osz ty .... <z rękami do pasażera> - No no, uważaj sobie, tu jest monitoring. Chcesz to mnie szarpnij, ale wtedy to ja wezwę. <Kontroler w tył zwrot i poszedł>

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 20) | raportuj
9 stycznia 2015 o 12:17

Klientka idealna. Można jej policzyć trzykrotnie drożej. Ja tam lubię takich wydziwiających, za każdą fanaberię która wydluża czas pracy doliczam opłatę ekstra. Jeśli pójdzie do tańszej konkurencji - super, pozbywam się uciążliwego i mało opłacalnego (przy standardowej stawce) klienta. Jeśli zostanie i zapłaci więcej, też super, płaci to wymaga :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
9 stycznia 2015 o 12:10

@zirael0: Potwierdzam, taki system istnieje od lat 80 ale ... nie jest używany. Za to te od ewidencji ludności i dowodów osobistych są dwa i w tej chwili się dublują. Pierwszy to brat bliźniak tego od usc. Drugi nowy, moim zdaniem gorszy. Co ciekawe system usc jest całkiem dobrze opracowany. Ponieważ był projektowany w czasach gdy jeszcze pokutowało myślenie antykorporacyjne a internet był tylko w urzędach centralnych, to system determinował głównie format danych, procedury we/wy. Oprogramowanie mogła pisać dowolna firma po zapoznaniu się ze specyfikacją (obecnie się wybiera jednego wykonawcę na cały kraj). Był dostosowany do dowolnego medium jako nośnik danych. Przewidywał internet, w sytuacjach awaryjnych połączenia modemowo telefoniczne a nawet przesyłanie jako pliki na nośniku fizycznym pocztą. Czyli przy braku kabla po prostu trwało to wolniej ale z punktu widzenia użytkownika nie było widać że gdzieś brak sieci i biega kurier. Mógł też działać w czasie wojny, w stanie konspiracji, bez żadnych technicznych środków łączności (procedury uwzględniały tajną pocztę i "partyzancką" hierarchię władzy). No i ... jest nieużywany. Identyczny od ewidencji ludności jest wycofywany z użycia po kilkunastu latach poprawnego działania i zastępowany monolitycznym zakupionym za grube pieniądze i niemożliwym do rozbudowy przez kogo innego niż pierwotny producent.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
9 stycznia 2015 o 11:48

Przez takie sprzątaczki co to wiedzą lepiej co można umyć a co nie, musieliśmy całkiem zrezygnować ze sprzątania i zamknąć pomieszczenie na klucz. Pomogło dopiero zaplombowanie pomieszczenia i dwukrotne wlepienie kary finansowej osobie pilnującej po godzinach kluczy. Bo inaczej codziennie przed rozpoczęciem pracy musieliśmy poświęcić godzinę na sprzątanie po sprzątaczkach. Była wprawdzie w okolicy specjalna sprzątaczka z certyfikatem dopuszczenia do niejawnych i z jakimś kursem admina (nie pamiętam dokładnie co to było ale w instalacjach sieciowych się orientowała). Tylko że na umowę z nią szef nie chciał dać kasy. Zawsze się zastanawiałem po co zatrudniać sprzątaczki za więcej niż średnią krajową, z kursami których nie ma niejeden początkujący admin, skoro dostępne są takie za minimalną. Jak mi jedna umyła mokrą ścierą zasilacz od pętli prądowej (15A, metalowa obudowa, wentylacja na górze obudowy) to już zrozumiałem po co. Pani przeżyła bo wszystko mieliśmy dobrze podłączone. Obudowa do zerowego i różnicówka, bez ułatwień typu zero do neutralnego w gniazdku. W każdym razie wnioski są takie. Dużo sprzętu i przewodów w pomieszczeniu - sprzątasz sam.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
9 stycznia 2015 o 11:29

@Antybristler: Jakieś źródło na poparcie Twoich twierdzeń? Bo jak na razie wszystkie informacje jakie słyszałem/czytałem o szerszeniach były dokładnie odwrotne. Sam badań nie prowadziłem więc trzeba zaufać autorytetom. Jedno twierdzenie mogę obalić od razu. Nie jest prawdą że nie atakują same z siebie. Owszem, atakują same z siebie. Pojedyńczy szerszeń, symuluje ataki i wzywa posiłki. Jak pojawi się 5 to już żądlą.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
8 stycznia 2015 o 23:28

@zendra: To nie jest prawda. Z ciekawości sprawdziłem kiedyś sprawozdania budżetowe. NFZ daje mniej pieniędzy mimo wzrostu składki. Kreatywna księgowość. Przeznacza się na jakiś dział księgowy konkretną sumę. Później tą sumę się wprawdzie zwiększa, ale za to przesuwa się rozdziały pomiędzy różnymi działąmi i nagle na subkontach przeznaczonych bezpośrednio na leczenie pieniędzy jest mniej, bo w tym samym dziale znalazły się też zakupy środków czystości albo umowy z firmami zewnętrznymi.

Komentarz poniżej poziomu pokaż

« poprzednia 1 225 26 27 28 29 30 31 32 33 34 następna »