Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

astor

Zamieszcza historie od: 2 sierpnia 2013 - 20:31
Ostatnio: 20 sierpnia 2020 - 9:09
  • Historii na głównej: 29 z 33
  • Punktów za historie: 12404
  • Komentarzy: 163
  • Punktów za komentarze: 967
 

#36448

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja siostra dostała szlaban na czytanie książek. Dokładnie Harrego Pottera, do którego miłością zaraziłam ją ja. Książka mojego dzieciństwa. Szczerze zdziwiłam się, kiedy usłyszałam płaczącą siostrę przez telefon. Nie chciała powiedzieć dlaczego dostała ten szlaban.

Dzwonię do rodziców, mama wyjaśniła mi, że dała jej ten szlaban, ponieważ dzieci teraz grają na konsolach, komputerach, a ona nie chcę nic tylko czyta te książki o jeb**nym okularniku. Kazała jej oglądać telewizje, bo to pobudza wyobraźnie ( sic!) , ale mała woli czytać. Matka martwi się, że siostra będzie uznawana za dziwaka, dlatego dostała ten szlaban, a mój brat który praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę gra na komputerze, a mamusia problemu nie widzi.

Jestem dumna z siostrzyczki, moja krew, a z mamą długo sobie porozmawiałam i chyba przemówiłam ją do rozsądku. Młoda może czytać godzinkę dziennie i wyegzekwowałam pozwolenie chodzenia jej na plac zabaw z koleżankami. ;)

Skomentuj (95) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 593 (747)

#28339

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Poczta. Chcę kupić znaczek na kartkę którą zamierzałam wysłać do Chin.

- Poproszę znaczek ekonomiczny, do Azji.
- Dokąd?
- Do Azji.
- Ale dokąd?
- (dla świętego spokoju) Do Chin.
(stuk, stuk w klawiaturkę)
- Ale, proszę pani, ja tutaj nie mam Chin! Ja nie wiem, jaki mam pani dać znaczek.
- Proszę dać mi po prostu znaczek do Azji!
- Nie mam Chin w Azji!

Upieram się, że z tego co pamiętam, dziś rano jeszcze były. Proszę panią o ponowne sprawdzenie, a sama ukradkiem z ciekawości zaglądam w monitor. Oczom nie wierzę. Ujawnia się we mnie sadystka i napawam się jeszcze chwilę cierpieniami umęczonej pani po drugiej stronie szybki, po czym wybawiam ją z opresji:

- Wie pani, może by się znalazły, gdyby była pani uprzejma poszukać Chin przez "Ch" a nie "H".

poczta

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1071 (1099)

#13761

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z allegro :)

Sprzedawałam na aukcji, jednorazowo, bardzo stary podręcznik do biologii, popularny w USA, ja miałam od cioci jego pierwsze, czarno białe wydanie w Polsce, pisane dwujęzycznie (brytyjski angielski i normalnie, polski). Książka ta miała parę wznowień, ostatnie nawet bodaj 2 lata temu, więc 20 letniego reliktu już w żadnym skupie podręczników nie chcieli.

Dwa dni po wystawieniu aukcji, dzwoni telefon. Ja[J], starszy Pan[P], co poznałam po głosie.

[J]: Julita Z, słucham?
[P]: Dzień dobry, ja dzwonię z allegro, chcę kupić ten podręcznik, on na pewno stary jest? Z 1991? Na 16 stronie ma schemat tasiemca? Na 76 cykl przemiany pokoleń mszaków? A autorami są X, B i W?
[J]: Tak, zgadza się, to pierwsze polskie wydanie tej książki.

Pan podziękował, zapewnił że kupi, tak się stało. Dzień później telefon od tego samego pana.

[P]: Dzień dobry, bo ja będę robił przelew internetowy, trochę się na tym nie znam, czy istotna jest dla pani nazwa przelewu?
Jako, że nie sprzedaję na allegro hurtowo, mówię że nieważna, obojętna właściwie, ważne żeby na właściwy numer konta i żebym wiedziała że od pana.

Dwa dni później przyszedł przelew.
Tytuł przelewu:

"Ale mnie dziś swędzą jaja, nici będą z wieczornego ruch*nia"

A taki miły, kulturalny starszy pan ze mną telefonicznie rozmawiał :)

Allegro

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 985 (1071)

#11269

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Cała sytuacja miała miejsce kilkanaście lat temu w pięknym Wrocławiu. Wraz z obecna małżonką, a wtedy jeszcze dziewczyną, wynajęliśmy mieszkanko na parterze w starej poniemieckiej kamienicy (Plac Staszica). Rejon wtedy niezbyt ciekawy jeśli chodzi o element ludzki obecny i pojawiający się w tych rejonach.

Sobota, pełnia lata, godziny południowe - oboje mając wolne postanowiliśmy po tygodniu jedzenia na mieście upichcić coś tradycyjnego. Wybór padł na rosół z kury i mięsko z powyższej z ziemniaczkami na drugie danie. Moja luba wyskoczyła do pobliskiego sklepu po brakujące składniki, a ja swoim ulubionym trzydziestocentymetrowym stalowym nożem wziąłem się za porcjowanie kuraka. W pewnym momencie luba wpada nabuzowana i roztrzęsiona do domu, od progu podniesionym głosem:
- Jakiś pijak sika na klatce na wprost naszych drzwi! Zwróciłam mu uwagę to mnie zwyzywał i kazał wyp...ać!
Odezwała się we mnie rycerska dusza (nikt nie będzie mojej kobiety obrażał!!!), a mając lato i upały, zapach moczu z klatki schodowej stawał się wszechobecny także w domu...

Tak jak stałem, trzymając moje "cacko" w jednej ręce, a w drugiej świeżo odciętą "szyjkę kurczęcą", wyskoczyłem na klatkę i podniesionym głosem:
- Co to za szczanie ludziom pod drzwiami?! Do domu za daleko?!
Gość nie odwracając się i nie przerywając sobie rzucił tylko:
-Szczam gdzie chce i kiedy chce! SPI....LAJ!!!
-To zaraz zobaczymy. Nie ty pierwszy i nie ostatni! - Już zamierzałem zejść do niego, przy okazji zostawiając rzeczy trzymane w ręku na szafce z butami.
Wtedy dopiero był łaskaw "rzucić okiem" w moim kierunku. Na chwilę zawiesił oko na mojej osobie, nadal się uśmiechając spojrzał na prawą rękę i ujrzawszy nóż - uśmiech zamarł mu na twarzy. Zobaczywszy co trzymam w lewej ręce, zerwał się do tak gwałtownej ucieczki, że zdążył się pośliznąć i wylądował na czworakach w tym co przed chwilą wydalił. Nie mając czasu na wstawanie-przez drzwi od klatki schodowej uciekał na "czterech łapach". Do moich uszu dotarło jedynie głośne:
- O KUR...A!!!
Po kilku tygodniach dowiedziałem się od znajomych mieszkających w pobliżu, że podobno w naszej klatce (20-parę mieszkań) mieszka jakiś psychiczny facet, który poluje na pijaczków i meneli z pobliskiego parku załatwiających się po klatkach i kolekcjonuje ich... przyrodzenia.

Tak to nieświadomie stałem się bohaterem Urban Legend... Za to do końca naszego pobytu (ok.6m-cy) na klatce schodowej "pachniało" normalnie.

Uroki życia w mieście

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 912 (976)

#60736

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Była tu niedawno historia olo667 o przekarmianiu dzieci przez dziadków, a wręcz wciskaniu jedzenia siłą. Dzisiaj będzie o innej babciowej mądrości, chyba równie piekielnej.

W mojej miejscowości temperatura w cieniu oscylowała dziś w okolicach 30ºC, do tego było parno i duszno. Dwa poprzednie dni były w sumie podobne. Dzisiejsze popołudnie miałem spędzić z kuzynką, lat 9. Co istotne - dzieciak w wakacje spędza większość czasu u babci. Zgodnie z ustaleniami punkt 14:00 stawiłem się po odbiór szkraba.

Od wejścia młoda wydała mi się trochę niewyraźna, ale takie upały potrafią wykończyć każdego. U babci trochę duszno, okna jakby pozamykane, a może mi się wydaje? Wyszliśmy z mieszkania, przeszliśmy kawałek do parkingu. Przy wsiadaniu do samochodu młoda mdleje, po chwili całe szczęście wraca.

Młodej jest niedobrze, boli ją głowa, próbuje wstawać, ale kręci jej się w głowie. Zapala mi się lampka ostrzegawcza, po czym następuje krótka rozmowa.

[Ja] Piłaś dzisiaj wodę albo chociaż jakiś sok?
[Młoda] Nie, babcia nie dała.
[J] Jak to nie dała?
[M] Powiedziała, że jak się za dużo pije, to się poci i się śmierdzi.
[J] A byłaś dzisiaj na dworze na chwilę?
[M] Nie, bo babcia powiedziała, że się spocę i przeziębię.

Czyli krótka instrukcja jak odwodnić dzieciaka w dwóch prostych krokach. Nie dać nic do picia przez pół dnia i kisić w dusznym mieszkaniu.

Młoda już czuje się lepiej. Babcia zebrała solidny ochrzan ode mnie i od mojego wujka, ojca młodej. Nie widzi w swoim zachowaniu nic złego. Wujek wygadał się, że to nie pierwszy raz.

Finał historii jest taki, że ponieważ pracuję w domu - przez resztę wakacji mam dzieciaka na przechowaniu. :)

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 672 (722)

#55606

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Mały (dosłownie dwie półki) sklepik samoobsługowy na osiedlu.
Stoję przy kasie, przede mną [p]ani, ~60lat, kupuje cztery Warki.

Najwyraźniej wcześniej, kiedy mnie jeszcze nie było, pani wybierała inne piwa, bo [k]asjerka mówi do niej:
[k]: Ale te są droższe, niż tamte poprzednie, mówiłam, że Żywca dziś w promocji mamy.
[p]: A da mi pani spokój, ja nie będę dziesięć razy latać, ja nie stąd jestem. W ogóle jaki sklep tu drogi macie, nienormalne.
[k]: No przykro mi, nie my ustalamy ceny.
[p]: Nie, nie, a kto sobie kabzy napycha? Ceny takie, do kieszeni wszystko idzie.

Kasjerka się już nie odezwała, pani za piwa zapłaciła, wyszła bez pożegnania.
Sprzedawczyni jednak ciśnienie musiało podskoczyć, bo zaczęła kasować moją wodę mineralną i jogurt, rzucając je do tej części kasy, gdzie lądują skasowane produkty.
Na nieszczęście, jogurt został tak mocno ciśnięty, że wieczko się przerwało (pękło) i trochę jogurtu się wylało.
Sprzedawczyni, jak gdyby nigdy nic:
[k]: 4,20zł, pasowne, bo wydać nie mam.
[j]: Ten jogurt pękł, jak pani go rzuciła. Proszę, dwa trzydzieści za wodę.
[k]: Jak pękł? Jezu, dziurka taka mała, to musiało być, co pani wydziwia?
[j]: Ale pękł, kapiącego jogurtu nie wezmę. Innego też już nie chcę, tylko wodę.
[k]: Ale ja skasowałam już, paragon mam, nie mogę anulować, problem pani robi z jednej dziurki, stanie się coś pani? Zatruty się zrobił, czy opakowania pani zbiera?

Wyszłam bez słowa, bez zakupów, mimo, że pani krzyczała za mną, że "kto teraz zapłaci?".

I kto gorszy?

sklepy

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 906 (962)

#5923

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rodzice w markecie budowlanym chcieli kupić glazurę i potrzebowali pomocy sprzedawcy, żeby im pomógł znaleźć konkretny wzór itp. Rozglądają się, rozglądają i nikt się nie pojawia. W końcu sami zaczynają chodzić po sklepie i zaczepiać ludzi z obsługi, żeby ktoś im w końcu pomógł, ale każdy mówi, że nie jest z tego działu.
Wreszcie udaje im się "zdybać" jakiegoś młodego chłopaka.
[M]ama: - No, strasznie trudno tu u was znaleźć jakiegoś kompetentnego pracownika.
[S]przedawca: - A bo tu wszyscy opanowują sztukę jak tu się dobrze schować przed klientem.
[M]: - To dobrze, że chociaż pana w końcu złapaliśmy
[S]: - A bo ja tu jestem od niedawna i dopiero się uczę...

market budowlany

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1508 (1708)

#5987

przez ~Bencool ·
| Do ulubionych
W warzywniaku:
- Poproszę piwo z lodówki.
- Proszę.
- Ale to piwo jest ciepłe.
- Nie prosił pan o zimne, tylko z lodówki.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 581 (923)

#16620

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu, albo nawet kilkanaście pojechałem na konwent fantasy, taki terenowy zjazd dziwaków przebierających się w stroje średniowieczne i wierzących że magia istnieje. Ja także w zbroi łuskowej zjawiłem się w jurze krakowsko-częstochowskiej.

Większość ekipy stacjonowała w namiotach na wielkiej polanie. My, że się spóźniliśmy rozbiliśmy się niedaleko (od polany dzielił nas pas drzew szerokości może 15 metrów. My rozbiliśmy się na skraju lasu (4 namioty). Przed naszymi oczami, 300 metrów dalej była wieś...

Koło południa poszliśmy do wsi po mleko, kupiliśmy (prosto od krówki), wróciliśmy i spożyliśmy, ale wieczorem...

Wieczorem od strony wsi przyszło kilkunastu wyrostków (z pałkami i nożami) i w skrócie mówiąc stwierdzili, że obcych nie chcą i żeby wy....ać.

My za broń (z epoki - czyli średniowieczne korbacze, miecze itp - ale atrapy oczywiście) ale jeden z nas mądrzejszy pobiegł na polanę gdzie stacjonowała reszta wiary.

Kiedy odgrażaliśmy się nawzajem z miejscowymi (którzy mieli przewagę liczebną, no i broń nadającą się do użycia) nadeszła KAWALERIA.

Wyobraźcie sobie około 300 ludzi w zbrojach płytowych, kolczugach, misiurkach, pancerzach skórzanych, z tarczami, toporami, mieczami i co tylko sobie wymyślicie w ręce, którzy wrzeszcząc bojowe okrzyki wypadają z lasu!!!!! Miejscowi pogubili nawet buty (tu nie ma przenośni) i oczywiście całą broń jaką mieli. Nigdy nie widziałem tak szybko biegnących ludzi.

Przez kolejne dwa tygodnie imprezy nikt nie zbliżył się na kilometr do naszego obozowiska :)

Skomentuj (57) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1249 (1331)

1