Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

bazienka

Zamieszcza historie od: 20 sierpnia 2011 - 17:54
Ostatnio: 3 lutego 2024 - 8:24
Gadu-gadu: 5477672
O sobie:

bazia, kotka (łac. amentum, ang. catkin) – odmiana kłosa lub grona, typ kwiatostanu, w którym pojedyncze kwiaty osadzone są na osi pędu bez szypułek lub z krótkimi szypułkami. Kotki mają przeważnie wiotką, zwieszająca się oś główną

  • Historii na głównej: 96 z 140
  • Punktów za historie: 28543
  • Komentarzy: 10980
  • Punktów za komentarze: 33147
 
zarchiwizowany

#66317

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Gdańsk, tramwaj "ósemka", godziny szczytu.
Do tramwaju wchodzi pani w zaawansowanej ciąży, rozgląda się za wolnym miejscem, miejsc wolnych oczywiście brak, pani staje chwytając się rurki.
Po chwili z miejsca wstaje młody chłopak, podchodzi kilka kroków, by zaczepić panią i pokazać zwolnione miejsce, ale nie zdążył- na miejsce wpakowałą się starsza pani.
Chłopak podchodzi do niej, grzecznie mówi, ż emiejsce ustąpił kobiecie w ciąży.
Babsztyl omiata wzrokiem wyżej wspomnianą i wrzeszczy na cały tramwaj:
- Gdyby się nie puszczała, to by nie musiała teraz siadać!

chamstwo hucpa starzy ludzie

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 137 (265)
zarchiwizowany

#66112

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Różne i o różnych tekstach na podryw już w życiu słyszałam.
Było:
- " Jak ty jesteś sama, to po co o siebie dbasz?"
- " Masz ładne zmarszczki"
- " Będziesz moją dziewczyną w Pcimiu Dolnym? Bo tam jeszcze nie mam żadnej"

Mistrzostwo podrywu.

Ale jak mężczyzna oświadcza się kobiecie pierścionkiem, który mu zwróciła poprzednia partnerka, która go notabene niszczyła psychicznie i zdradziła na koniec, to już brak mi słów...

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -16 (30)

#65656

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziecięciem będąc, po raz pierwszy wysłana zostałam samodzielnie z koszyczkiem w celu poświęcenia pokarmów. Wiecie, odpowiedzialność, duma, poczucie misji.
W koszyczku różności, chlebek, kiełbaska, jajka, maleńkie upieczone specjalnie na tę okoliczność przez mamę babeczki, jakieś słodycze. Moja mama ma hopla na punkcie ręcznie robionych serwetek, więc koszyczek wieńczyło własnoręcznie udziergane cudo.

Przed kościołem był duży stół, na którym ustawiało się koszyczki, więc postawiłam swój, starając się zachować odległość od brzegu.
Po ceremonii odczekałam swoje, tłum rzucił się do koszyczków.
W moim został tylko chleb i sól z pieprzem. Nawet serwetkę zwinęli.
Pointy brak.

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 501 (695)

#65647

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dwie z moich przyjaciółek straciły telefony komórkowe - złodziej po prostu wyrwał im go z ręki, Kasi jak przez telefon rozmawiała z mężem, Ewci po zapytaniu o godzinę, gdy komórkę wyciągnęła z kieszeni...

Dlaczego o tym piszę?
Otóż obie są niepełnosprawne.
Ewcia ma mózgowe porażenie dziecięce, zdarza jej się chodzić o kulach czy z balkonikiem, czasem chodzi normalnie, ale ze względu na przykurcze potrzebuje pomocy np. przy wsiadaniu do autobusu, potrafi siłą rozpędu upaść, gdy próbuje zbyt szybko wstać itp.
Kasia choruje na rdzeniowy zanik mięśni. Jeździ na wózku elektrycznym.

Przestał mnie dziwić list Ewci przyczepiany co rano swego czasu do roweru trójkołowego zostawianego na klatce schodowej, z informacją, że należy on do osoby niepełnosprawnej i jest jej środkiem transportu...

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 480 (562)
zarchiwizowany

#65680

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jakiś czas temu bodajże Armagedon przestrzegała przed odbieraniem nieznanych numerów.
Do listy proponuję dopisać takie:
1) +48 48 360 23 29
2) +48 71 77 302 44
3) +24 381 90 900 70
Nr 1 zobaczyłam jako połączenie nieodebrane po pracy ( nie możemy mieć telefonów w trakcie pracy), oddzwoniłam, na szczęście "odbiłam się", usłyszałam taki głuchy dźwięk, po którym połączenie zostało przerwane.
Po przeszukaniu internetu znalazłam informację, że to jakaś firma ubezpieczeniowa albo telemarketingowa, dzwonią i nie odzywają się ( w nam pewnie "zjadają" z konta pewną sumę...).
Numer 2- "głuchy telefon", "męczą przez cały dzień, po oddzwonieniu nikt nie odbiera ", " proponują reklamy".
Numeru 3 nie znalazłam, ale "obcy" początek jednak daje do myślenia.
Co gorsza, po moim nieopatrznym oddzwonieniu na nr pierwszy, wszystkie 3 zaczęły do mnie wydzwaniać po minimum kilka razy dziennie, także w weekendy, w godzinach mocno porannych/wieczornych.
Na szczęście część tych połączeń następowało, gdy i tak ze względu na pracę nie miałam telefonu przy sobie, ale przyznam, że było to mocno denerwujące.
Opisałam sobie te numery " nie odbieraj 1/2/3" i po około miesiącu wydzwanianie ustało.

nękanie telefony

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 39 (155)

#59866

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nowa metoda na wygodnickich parkujących na miejscach dla inwalidów.

Akcja dzieje się przed jednym z większym supermarketów, stałam blisko wejścia czekając na koleżankę. Doskonale widziałam pana, który zaparkował na "kopercie" - nie widać było niepełnosprawności u niego, ani odpowiedniego dokumentu umieszczanego za szybą samochodu.

Równie doskonale widziała to grupa wyrostków, jak tylko mężczyzna schował się za drzwiami marketu, podbiegli we 4ch, pomanipulowali przy kołach spuszczając powietrze ( takie jakieś igiełki w zawór powtykali, nie znam się na tym), na szybie od strony kierowcy wylądowała przyklejona kartka z napisem " ZAJMUJESZ- POMPUJESZ", jak się okazało po powrocie właściciela samochodu, kartka była perforowana, facet próbował to oderwać, ale udawało się oddzielić tylko masę maleńkich trójkącików, musiał wrócić się do sklepu po jakiś płyn i skrobaczkę.

Ostatnio widziałam spot na ten temat - facet zaparkował "na chwilę", bo "nic się przecież nie stanie" na miejscu dla niepełnosprawnych, w międzyczasie podjechała osoba na wózku, zmuszona zaparkować dalej od wejścia, i została potrącona w drodze do sklepu przez cofający samochód...

Sama nie wiem, czy bardziej piekielny jest sposób walki z takimi kierowcami, czy też postawa wygodnych kierowców...

Mam nadzieję, że pan się czegoś nauczy...

koperty kierowcy inwalidzi zajmowanie miejsc

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 696 (794)
zarchiwizowany

#59718

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nawiązując do http://piekielni.pl/59677.

Koleżanka miała lata temu bardzo trudny poród. Rodziła 3 dni, dziewczynie 20-letniej wydawało się, że lekarze wiedzą lepiej, więc tylko potulnie wykonywała polecenia. Mały urodził się w zielonych wodach płodowych, z pępowiną owiniętą wokół szyi. Dziewczynę pozszywali wybitnie paskudnie, a ta tak była ucieszona zakończeniem porodu i dziecięciem, że machnęła ręką.

Po jakimś czasie chciała założyć sobie wkładkę. Poszła więc do ginekologa, ale zamiast stałego lekarza spotkała, dajmy na to, pana Kowalskiego. Pan Kowalski okazał się być wybitnym doktorem czy profesorem, masa osiągnięć, doświadczenia, oh, ah.

Koleżanka hyc na fotelik, wyłuszcza powód wizyty, a lekarz jak nie zacznie lamentować:
- Kto panią tak pokaleczył, no rzeźnik jakiś, jak można coś takiego spartaczyć, no wstyd dla wszystkich lekarzy! Trzeba było skarżyć, odszkodowania się domagać! ( i dalej w ten deseń). No dobrze, proszę, tu jest recepta, pójdzie pani na dół do apteki, wykupi i wróci szybciutko do gabinetu...

No i poszła, a że kolejka długa, poczytała receptę, nazwisko zaświtało. Zadzwoniła do babci, poprosiła o odszukanie dokumentacji porodowej i o nazwisko lekarza nią się zajmującego. Babcia hot 80, więc trochę problemu z odszukaniem właściwego miejsca, ale udało się- Kowalski i Wiśniewska ( położna).

Koleżanka cała uśmiechnięta wraca z wkładką do gabinetu i rzecze:
- Już wiem, kto mnie tak ładnie pozszywał!
- No kto?
- Pan...

Żałuję, że nie widziałam jego miny

lekarze partacze

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 338 (434)
zarchiwizowany

#58251

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na dobry początek dnia- historia z pracy w kawiarni.
Nie piekielna, raczej śmieszna i żenująca.
I od razu ostrzegam- nie żadne tam urban legend, chociaż jakby mi to ktoś opowiedział, miałabym trudności z uwierzeniem...

Akcja właściwa.
Przychodzi pani w wieku ok 35-40 lat, prosi o kawę białą. Przygotowuję, zanoszę do stolika, chwilę z panią rozmawiam i wracam do swoich obowiązków.
Pani przychodzi zapłacić, nabijam 8 zł. Wydaję 2 zł z banknotu 10 złotowego. Moneta trafia do pojemniczka na napiwki, za co pani dziękuję.
A pani zapuszcza łapkę do owego pojemniczka w celu wydobycia sobie stamtąd złotówki.

Przyznaję się, jestem przebojowa i bywam nawet pyskata , ale to jedna z niewielu chwil w moim życiu, kiedy załapałam stupor...

sknera napiwki kawiarnia

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 5 (73)

#58112

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Natchniona historią http://piekielni.pl/57899 i nawoływaniem do walki o swoje prawa.

Będzie z innej beczki, albowiem o ZUS-ie. Otóż kiedy doznajemy wypadku przy pracy, przy trwałym urazie trafiamy na komisję, która bada % uszczerbku na zdrowiu. Za każdy % wypłacane jest bodajże 700 zł netto.
Pani, która przeprowadzała szkolenie bhp w jednej z moich poprzednich prac uświadomiła nas, jak załatwiane są takie komisje i orzeczenia. Zacytowała jedną z pracownic ZUS, która powiedziała jej w mniejszej lub większej konspiracji- "Proszę pani, na 10 przypadków komisja zatwierdza do wypłaty odszkodowania max 4, 6 zostaje odrzuconych. Z tych 6 odwoła się do sądu zazwyczaj mniej niż połowa. A dla ZUS to czysta oszczędność!".

Tak więc ponawiam - walczcie o swoje prawa i nie oszczędzajcie (np. czasu na "włóczenie się po sądach") na swoim zdrowiu.

ZUS

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 471 (531)
zarchiwizowany

#58111

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Naczytawszy się o szpitalach, a i po wczorajszej rozmowie z przyjaciółką.
Otóż Kasia ma rdzeniowy zanik mięśni, porusza się na wózku inwalidzkim.

Pierwsza historia- jak Kasia w wieku 16 lat dowiedziała się o swojej chorobie. Otóż po zrobieniu badań pan doktor stwierdził znudzonym tonem:
- No cóż, zanik mięśni pani ma. Będzie pani niesamodzielna. No ale są różne zaniki mięśni, mogą pani zaniknąć mięśnie w szyi, głowa będzie pani zwisać... albo mięsień sercowy nie wytrzyma, no różne są zaniki. Ale z tym da się żyć.


Historia druga. W tej chorobie problemem są nie tylko niedowłady, ale i metabolizm. Kasia od grudnia miała plamienia, leczyła się ginekologicznie, nawet jakieś tabletki na obkurczenie endometrium brała- bezskutecznie. Konieczne łyżeczkowanie.

Dostała skierowanie, poszła do szpitala, a tam jakże miły pan doktor wszedł do sali, na której były 3 inne panie, popatrzył i zaczął wyliczać wskazując kolejno palcem:
- Łyżeczkowanie, polipy, poronienie, ( i wskazując na Kasię) martwa ciąża.
I poszedł.
Pani od poronienie była w jednym z ostatnich miesięcy ciąży, zaraziła się paciorkowcem, terapia antybiotykowa nie pomogła ( błąd lekarza- antybiotyk doustny zamiast dopochwowy), jak przybyła do szpitala, było już za późno została już tylko cesarka, by wydobyć z kobiety martwy płód.
Podobnież ten lekarz to syn ordynatora.

Osobne przeboje były z brakiem zgody na transfuzję krwi, połączone z 15-minutowym ubliżaniem i straszeniem, że jak przebije się ściana macicy, to się dziewczyna wykrwawi ( mimo że szpital miał zapas produktów potrzebnych do metod alternatywnych).

A przecież tak ważna jest w zawodzie lekarza empatia...

Szpitala na Zaspie w Gdańsku absolutnie NIE POLECAM.

Gdańsk szpital na Zaspie

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 129 (291)