Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

bloodcarver

Zamieszcza historie od: 15 czerwca 2011 - 15:47
Ostatnio: 22 kwietnia 2025 - 14:31
O sobie:

Mogłem mieć papierek dyslektyka. Nie chciałem - wolę się jednak starać. I jestem umysłem technicznym! Zarabiam na technicznych aspektach promocji. Tak że jak "czepiam się" stylu czy formatowania, to znaczy, że nawet takie beztalencia językowe jak ja widzą tu kłopot. A jak zwracam uwagę na orty - cóż, przed kim jak przed kim, ale przede mną usprawiedliwianie się dysczymśtam to śmiech na sali.

PS komentarze omawiam tylko w komentarzach, wysyłanie PW na ich temat nie ma większego sensu, i tak nie przeczytam. Jeśli nie reaguję na twoją odpowiedź - ojej.

PPS Ktoś zminusował hurtem moje komentarze. Ojej, mam już tylko 12 tysięcy punktów za komentarze i dwadzieścia tysięcy za historie, patrzcie jak płaczę, że mi te kilkanaście ubyło :D Bawcie się dzieci, bawcie.

  • Historii na głównej: 47 z 78
  • Punktów za historie: 33098
  • Komentarzy: 9338
  • Punktów za komentarze: 76919
 

#91969

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kupy na trawnikach.

Kilka dni temu na trawniku nieopodal mojego domu kobieta wysrywała swoje dziecko. Przy w miarę ruchliwej uliczce osiedlowej, kilka kroków od jednej z głównych ulic. Miejsce totalnie na widoku.

Co ciekawsze - tuż obok restauracji z dobrze widoczną naklejką "darmowe WC dla wszystkich". Wystarczyło tylko wejść. Znam tą knajpkę, nie ma opcji by ją wygonili i nie pozwolili skorzystać, nawet jeśli nie zamierzała nic tam jeść. Po to właśnie dali tą naklejkę na drzwiach. Odmawiają tylko osobom, które śmierdzą bądź wyglądają na zagrożenie epidemiologiczne, a pani wyglądała czysto i schludnie.

odchody trawnik

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (135)

#91176

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wiem czy to kwestia kulturowa, czy "nowoczesnego" macierzyństwa, ale puszczanie dziecka samopas, na rowerku, w ciasnej Biedronce, jest wg mnie piekielne.

Piekielne tym bardziej, gdy dzieje się to w Wielką Sobotę i ludzi jest masa, bo na pół godziny przed zamknięciem każdy chce tylko dokupić tą jedną, dwie rzeczy których zapomniał i iść do domu.

A najbardziej piekielne, że dziecko nie rozumiało że nie wolno jeździć ludziom po nogach. Nie rozumiało też po polsku, angielsku, rosyjsku ani ukraińsku próśb o przesunięcie się i nie stanie w poprzek przejścia...

Rozumiem, że czasami trzeba zabrać dziecko do sklepu bo nie ma z kim zostawić. Ale na litość, bez rowerka! I naprawdę nauczenie dziecka że "przepraszam" zazwyczaj oznacza że ma się przesunąć to nie jest jakaś trudność nie do pokonania - żyjemy w Polsce, naprawdę te 4 czy 5 podstawowych słów można opanować! Albo pilnować swojego własnego dziecka...

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (151)

#90117

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kodeks drogowy - Dział II. Ruch drogowy - Rozdział 2. Ruch pieszych

Ruch pieszych oraz osób poruszających się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch 14

Art. 11. [Obowiązki pieszego]

1. Pieszy jest obowiązany korzystać z chodnika lub drogi dla pieszych, a w razie ich braku - z pobocza. Jeżeli nie ma pobocza lub czasowo nie można z niego korzystać, pieszy może korzystać z jezdni, pod warunkiem zajmowania miejsca jak najbliżej jej krawędzi i ustępowania miejsca nadjeżdżającemu pojazdowi.

----------------------

Proste i oczywiste, prawda? Niestety w okolicy PKP Warszawa Jeziorki, i zjazdów z S7, kierowcy mają z tym problem i notorycznie trąbią na pieszych idących jezdnią, mimo że pobocza i chodniki są tam pod tak grubą warstwą lodu i śniegu, że zupełnie nie widać, czy w ogóle są. O tym, by dało się nimi iść, nawet nie mówiąc. Przypuszczam, że w wielu innych miejscach jest lub niedawno było podobnie.

"Szanowni" kierowcy, ogarnijcie się. Pieszy w takich warunkach MA PRAWO iść jezdnią. Co więcej, ponieważ jest to obszar zabudowany, to pieszy MA PRAWO iść tam bez odblasków. Nawet jeśli gmina z pseudo oszczędności nie włączy latarni.

A jeśli wam się ta sytuacja nie podoba? Uwierzcie, nam pieszym też.

Ale trąbienie czy trącanie nas lusterkami NIE pomoże.

kierowcy zima śnieg

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 100 (148)

#90541

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie krótko, bo nie ma co.

Jestem wdowcem, dość świeżym. Regularnie, przynajmniej raz w miesiącu, moja matka narzeka mi na różne sposoby, że nie ma wnuków.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 199 (209)

#90425

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Szanowne współpasażerki i współpasażerowie. Co jest z Wami nie tak?!

Problem mam praktycznie tylko z paniami. Co jadę gdzieś dalej koleją, zawsze, ale to zawsze trafi się jakaś pasażerka, która napakowała sobie bagażu więcej, niż potrafi unieść. I oczekuje, że będę jej to nosił, wkładał do wagonu, wyjmował, ładował na półkę, zdejmował. I jak odpowiem "nie", bo na przykład przejechałem ponad tysiąc kilometrów różnymi środkami transportu mając tylko 4h na sen po drodze, to zaraz wielkie oburzenie i obraza majestatu. Podobnie, gdy po tym jak zwykłe "nie mogę" nie zadziała całkiem zgodnie z prawdą powiem, że następna tura mojej rehabilitacji na kręgosłup pod koniec września, więc sorry, proszę spytać w październiku, regularnie jest "ale jak to?! Pan taki młody i silny i nie pomoże?!" często od pań na oko znacznie młodszych ode mnie.

Drugi problem, czasami nawet zgodzę się pomóc. Ot, mam lepszy dzień, spałem, kręgosłup mnie nie boli, a pani pyta grzecznie, bez roszczeniowości w głosie. Wtedy zwykle proszę po prostu się odsunąć i dać mi tą walizkę włożyć, zdjąć, wystawić itp. I nie dotykać. I co? I jajco. W połowie przypadków i tak pchają się z łapami w najmniej odpowiednim momencie. Ostatnio, walizka grubo ponad 50 kg, chcę poprawić chwyt żeby waliza nie zleciała, a nie mogę, bo idiotka się wbiła z łapami i mnie blokuje. A jakby jej te 50 kg spadło na łeb, to pewnie próbowałaby robić z tego moją winę :/

A więc szanowne panie*, mam dla was rewolucyjną propozycję. Pakujcie do pociągu tylko tyle, ile możecie unieść. Od nadmiaru są firmy kurierskie. Im możecie zapłacić i od nich wymagać. A przypadkowy mężczyzna ma pełne prawo nie móc. Albo zwyczajnie nie mieć ochoty.

-------------------------------
* Panów robiących takie numery to też dotyczy, ale takich nie spotykam.

kolej komunikacja_miejska podróże

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (198)

#89711

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam w starym budynku z wąską, bardzo wąską klatką schodową. Bez windy. Taką, że wszerz mieści się jeden strażak w oporządzeniu, a ratownicy medyczni niosący pacjenta na krzesełku mają ciasno. Obie rzeczy, niestety, sprawdzone. Coś koło metra szerokości, jeśli tyle.

Blok jest stary, i oryginalni powojenni mieszkańcy właśnie wymierają. I za każdym jednym razem gdy wprowadza się nowy lokator, ten sam problem. Na klatce poprzypinane rowery, wózki dziecięce, powystawiane donice z kwiatami, cuda wianki. I wielka obraza majestatu, jeśli się powie że halo halo, ale proszę nie blokować przejścia jednak, a co jak znowu coś się stanie?

Scenariusz jest bardzo powtarzalny, straż pożarna grozi spółdzielni karami, spółdzielnia mieszkańcom utylizacją rzeczy na koszt właściciela, i jest spokój. Do następnego wnuczka, który z wąskiego przejścia robi sobie prywatny składzik. Dosłownie każdy 20~30latek który wprowadził się tu do mieszkania po babci czy dziadku robi dokładnie to samo. A ja się tylko zastanawiam, skąd to się wzięło

blok klatka_schodowa mieszkania rower

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 115 (117)

#88227

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio jeżdżę do pracy na rowerze. Nie wiem, szczerze mówiąc, który typ kierowców wkurza mnie bardziej:

- Ci, którzy mi zajeżdżają drogę gdy mam pierwszeństwo?
- Czy może ci, którzy zatrzymują się i stoją, gdy to oni mają pierwszeństwo?

Niestety obie sytuacje zdarzają mi się praktycznie każdego dnia :|

blachosmrody

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 127 (143)
zarchiwizowany

#89349

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
"Rowerzysta na jezdni mimo że obok ścieżka rowerowa!"

Szkoda że żaden z trąbiących i krzyczących przez okna kierowców nie raczył zwrócić uwagi na to, że na ścieżce był znak zakazu ruchu i żółta tablica "roboty budowlane" - czyli, że tak naprawdę to jej tam aktualnie nie było... Widać łatwiej się złościć i mieć za złe, niż patrzeć na znaki.

Warszawa blachosmrody

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 12 (64)

#88953

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia, którą przypomniało mi stwierdzenie w komentarzach "przecież jest z czego brać!"

Przełom lat `80 i `90. Byłem w podstawówce. Nie było w domu za bogato, ale wszystkie przybory szkolne były. Między innymi piękny, gruby blok rysunkowy na plastykę, taki z kartkami po których można i kredką, i farbką, i tuszem. Kartek było dość na wszystkie lekcje plastyki w roku, a nawet niemal dwa razy tyle żebym miał zapas na pomyłki. No duma i radość!

Niestety pani od plastyki wymyśliła, że skoro szkoła jest w biednej dzielnicy, to "ci co mają dają tym co nie mają!". Próbowałem dyskutować ale usłyszałem jaki jestem skąpy i niewychowany. Jak to się skończyło? Bardzo szybko bloków nie miało ponad pół klasy. Po co mieli nosić własne i tracić kartki jak mogli dostawać kartki? Ja byłem za grzeczny żeby tak kombinować więc mój blok skończył się w październiku. Moja rodzicielka oznajmiła, że skoro pani od plastyki wprowadziła takie zasady to ja mam teraz brać od kolegów i tyle, nie kupi i już, kupiła mi dość na cały rok.

Na następnej plastyce bloku nie miał już nikt. I komu pani od plastyki zrobiła awanturę i wpisała uwagi? Dzieciakom które pasożytowały od początku? Nie! Mi i kilkorgu kolegom, którzy kartki mieliśmy najdłużej! I wezwała naszych rodziców do szkoły.

Nie wiem jak przebiegło spotkanie rodziców z nauczycielką, ale na następnej plastyce dostaliśmy od nauczycielki nowe bloki, nie takie fajne jak miałem ale całkiem ok, i zasada "ci co mają dają tym co nie mają" została odwołana. Przeprosin, oczywiście, zabrakło.

Wisienka na torcie - po odwołaniu tej zasady okazało się, że wszystkie dzieciaki mogą mieć własny blok rysunkowy.

podstawówka

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 208 (222)

#88704

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W roli piekielnej moja mama i kult zapierniczania.

— Napracowałeś się sprzątając grób?
— Popracowałeś sobie, prawda?
— Ale zmęczyłeś się na cmentarzu, co?

I nie ma znaczenia że widziała zdjęcie grobu, że jest czysto i schludnie. Nie liczy się czy postawiłem znicze i kwiaty. Nie ma znaczenia czy się pomodliłem*. Nie. Liczy się tylko ciężka praca. I nie jej efekty, tylko żeby była ciężka.

No i bonus, oczywiście wyścig, nie byłeś pierwszy to tragedia, bo ludzie co przyszli wcześniej mogli posprzątać i się nie napracowałeś! Na gotowe przyszedłeś!

A gdzie tu miejsce na kontemplację, tęsknotę za zmarłym, przemyślenia, modlitwy*?…

Czyżby etos wyniesiony z PRL?

-------------------

* Ja akurat jestem niewierzący

cmentarz

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 157 (185)