Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

cynthiane

Zamieszcza historie od: 26 grudnia 2012 - 16:01
Ostatnio: 25 maja 2022 - 15:22
O sobie:

http://bezuzyteczna.pl/finskie-slowo-pilkunnussija-doslownie-61702

  • Historii na głównej: 37 z 56
  • Punktów za historie: 28093
  • Komentarzy: 618
  • Punktów za komentarze: 4216
 

#85299

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W jednej z historii pojawiło się pytanie, po co istnieje straż miejska, a w komentarzach powtarzają się głosy o bezsensowności utrzymywania tej "instytucji", bo tylko się czepia babć niesprzątających po psach i źle parkujących kierowców. I wiecie co? Jeśli to robią, to popieram ich działania. Pewnie nie ma ich, gdy są potrzebni, ale sam zakres obowiązków dla mnie jest ok.

Parking w centrum miasta. 30 minut krążenia w poszukiwaniu wolnego miejsca parkingowego na dosłownie kilkanaście minut postoju. Brak. Parkuję sporo dalej, niżbym potrzebowała, idę obładowana jak wół i obserwuję, jak SM wystawia kolejne mandaty za nieopłacone parkowanie. A wystarczy odholować na koszt takiego cwaniaczka, co postawił auto "tylko na godzinkę" i miejsca by były dla tych, co mają 3 zł na parking.

Kwestia druga - sprzątanie po psach. Osiedle z kilkoma trawnikami, parkami, zielono wokoło. Nie da się przejść ścieżkami, trzeba naginać naokoło chodnikiem, bo wszystko jest dosłownie zas*ane przez psy. Między blokami a placem zabaw regularnie "wyprowadzane" są psy (taki 20-metrowy spacer, a co, niech się wyszaleją po całym dniu w zamkniętym mieszkaniu czy łazience!) i sprząta może 10% właścicieli. Oczywiście na uwagi, że po psie się sprząta krzyk, że to mały pies, że "ja się w gównie babrać nie będę" i że tak w ogóle, to to nawóz jest i powinnam się cieszyć, że kundel jeden czy drugi zechciał wzbogacić właśnie ten skwer! A wystarczyłby mandat, potem drugi i nagle znalazłoby się kilka złotych na woreczki i chęci mniejsze czy większe do sprzątania.

Dodam, bo niektórzy chyba z czytania z rozumieniem mieli pałę. Nie twierdzę, że osoby tworzące SM są superbohaterami, w każdym zawodzie są ludzie głupi czy nadgorliwi, piszę o zakresie ich obowiązków i zasadności ich wypełniania...

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (163)

#65593

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ja w sprawie Lex Superior sp. z o.o.
Czy ktoś jeszcze dostał wezwanie do zapłaty 750 zł na poczet ugody ws. bezprawnego udostępniania treści pornograficznych na BitTorrent?

Dostała to moja mama. Boi się i nie wierzy mi, że to oszustwo.

1. Adres się nie zgadza - mama mieszka w bloku na wsi. Ma adres 12A/34, kod 12-345 pobliskiego miasta. Na piśmie 12A, bez numeru mieszkania, kod 12-346 czyli wiele lat temu należący do wioski.
Adres nie uległ zmianie od lat, dostawca internetu ma poprawny adres.

2. Adres IP podany na piśmie jest inny, niż jest obecnie. Operator się nie zmienił.

3. List polecony, ale wrzucony przez listonosza do skrzynki (bystry listonosz zapewne podpisał sam).

Nadal jestem pewna, że to szwindel. Nie zostawię tak tego i mam wątpliwość, gdzie to zgłosić - w prokuraturze, komisariacie...?

Pismo dostało lub dostanie zapewne wiele osób, więc proszę o wsparcie i ostrzeganie innych!

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 340 (402)

#65409

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Staram się jeździć bezpiecznie, wyznaję stosowanie kierunkowskazów, zatrzymuję się na warunkowej strzałce, nie spowalniam ruchu zmuszając tym samym do wyprzedzania mnie. Muszę więc być pechowa, bo miałam stłuczkę.
Nic wielkiego się nie stało, straty pokryte z ubezpieczenia sprawcy. Auto szybko naprawione, uszkodzony jedynie lewy przód.

Wczoraj odebrałam je od lakiernika. Jechałam bezpośrednio do pracy, postanowiłam jednak jeszcze wstąpić do biblioteki. Leży ona w centrum miasta, między dwoma dość ważnymi ulicami (A i B) i przy ulicy je łączącej- C. Wszystkie dwukierunkowe, dwie pierwsze o bardzo dużym natężeniu ruchu. Trzecia jest krótka (kilkadziesiąt metrów), przylega do niej parking przynależący do biblioteki. Ze względu na dużą ilość pieszych przechodzących z parkingu do biblioteki ulica ta posiada dwie zebry - jedną tuż przed wjazdem na parking, drugą przy samej ulicy C. Myślę, że potraficie to sobie wyobrazić.

Jadąc ulicą A skręciłam w C, mając parking po lewej stronie. Włączyłam lewy kierunkowskaz, przepuszczając równocześnie kobietę z wózkiem i kilkulatkiem u boku, wychodzącą z biblioteki. Zauważyłam też, że z ulicy A zjeżdża białe audi 80 na miejscowej rejestracji i zbliża się do mnie. Kierowcy nie spodobało się to, że czeka go przymusowy postój. Co zrobił? Zjechał na lewy pas z zamiarem ominięcia mnie. Mnie, stojącej przed przejściem dla pieszych i z włączonym kierunkowskazem w lewo! Nie przewidział jednak dwóch rzeczy- że na pasach będą piesi i że z przeciwka nadjedzie inne auto. Wystraszony nadjeżdżającą terenówką odbił gwałtownie w prawo- ocierając się, a jakże, o mój lewy bok, po czym napotkał wózek z niemowlakiem i popchnął go kilka metrów. Szczęśliwie wózek się nie przewrócił, zatrzymał się przed autem jadącym z przeciwka i zmuszonym do gwałtownego hamowania, ‘jedynie’ oba dzieciaczki się przestraszyły, a kobieta po ściągnięciu ich z ulicy zemdlała.

Policja wezwana. Kierowca dostał 400 zł i 6 punktów karnych. A co z innymi wykroczeniami?
1. Omijanie pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, lecz zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszym: 10 punktów.
2. Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na oznakowanym przejściu: 10 punktów.
3. I opcjonalnie: Spowodowanie innego niż kolizja drogowa zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego- wymuszenie pierwszeństwa przejazdu: 10 punktów.

Przybyli funkcjonariusze nie potrafili odpowiedzieć mi na to pytanie. Zapytali jedynie kierowcę Audi, czy mandat na kolizję przyjmuje i po jego radosnym kiwaniu głową szybko załatwili formalność i odjechali. Żadnego zainteresowania stanem pieszych, ani jednego pytania skierowanego do kobiety czy kierowcy auta jadącego z przeciwka. Za jedyne przewinienie uznali kolizję, bo przecież nic prócz uszkodzenia mojego auta się nie wydarzyło.

Facet ze starej audicy stał zadowolony z rękoma w kieszeni. Jak przyznał, jedyne, co go martwi, to utrata zniżek i nie rozumie, dlaczego z niego zdzieram na naprawę auta - skoro stać mnie kupno i utrzymanie "takiego", to na naprawę też chyba, prawda?

Zatem w przeciągu dwóch tygodni miałam nie jedną, a dwie stłuczki. Jeszcze jedna i może będę miała rabat u lokalnych majstrów?

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 459 (529)

#63021

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Około tygodnia temu zamówiliśmy dość drogi element maszyny.
Sprzedawca wysyła firmą kurierską F (dawniej O), faktura na przelew 7 dni.

Akt I – wysyłka i przygoda z Firmą Kurierską.

Paczkę nadano w piątek, 14.11.2014 (poinformował o tym uprzejmy mail), spodziewaliśmy się jej więc w poniedziałek/ wtorek.
W czwartek otrzymaliśmy kolejnego maila - że paczkę doręczono w środę. Śledzenie przesyłek pokazało:
19-11-2014 15:40 Doręczono – Miasto Wojewódzkie
19-11-2014 09:56 Paczka w samochodzie – Miasto Wojewódzkie
19-11-2014 08:49 Paczka dotarła do placówki – Miasto Wojewódzkie.
Nie zgadzają się wie rzeczy. Pierwsza - Miasto Wojewódzkie. Do niego mamy około 40 km, ale systemy śledzenia mają to do siebie, że mają tego typu błędy, sama przekonałam się o tym nie raz.

Druga sprawa to godzina doręczenia - 15:40. Niemożliwe, by ta przesyłka trafiła do firmy o tej porze, bo biuro działa wyłącznie do 15. Jeszcze cierpliwi doszliśmy do wniosku, że kurier, który znał nas i godziny pracy firmy, wpisał doręczenie i przywiezie ją następnego dnia rano.

Kiedyś mieliśmy taką sytuację i w zasadzie byliśmy wdzięczni kurierowi tej firmy, bo w przypadku, gdy paczka trafi ponownie na sortownię, dopłacamy za próbę ponownego doręczenia. A tak przechował ją na własną rękę i doręczył tuż po rozpoczęciu pracy.

Wracając do tematu - w czwartek część do nas nie dojechała. Zajęłam się tą sprawą osobiście i w pierwszej kolejności zadzwoniłam pod numer informacji dotyczącej przesyłek krajowych.
Tam dowiedziałam się tyle, ile z systemu - paczkę doręczono w środę o 15:40. Konsultantka na moją stanowczą prośbę zgodziła się wyjaśnić losy przesyłki.
Po godzinie mail, że niestety, ale nic nowego nie ustalono i paczki musimy szukać w swoich kręgach (a nuż portier/ sekretarka/ właściciel odebrali). Ale nikt przyznać się nie chce, konsultantka nie zna nazwiska osoby odbierającej.
Wiedząc, że z firmą kurierską F. się nie dogadam, a nazajutrz mija termin płatności, zadzwoniłam do sprzedawcy.

Akt II - Wasz problem!

Początkowo sekretarka (na pewno pani z Działu Obsługi Klienta) sprawą się przejęła i obiecała oddzwonić, gdy czegoś się dowie.
Zadzwoniła bardzo szybko, informując o tym, co już wiem - według F. paczka została doręczona i jak pretensje, to nie do nich. Dodała też, że oni paczkę nadali, firma F. doręczyła, więc problem mamy MY i nadal obowiązuje nas termin płatności. Tu mnie jasna cholera wzięła, bo współpracujemy od dawna i nigdy nie naginaliśmy terminów, odpowiedziałam więc, że zapłacimy PO otrzymaniu przesyłki. Kierownik Działu Sprzedaży odsyła do Działu Obsługi Klienta, Dział ma tę samą śpiewkę.

Akt III – Firma F. w szczególe, czyli ustalenia z Oddziałem.

Naszła mnie myśl, że przecież paczka mogła zostać w oddziale w Mieście Wojewódzkim!
Mój rozpaczliwy ton chyba wpłynął na zainteresowanie oddziału, bo dostałam telefon (nie mają przesyłki o tym numerze, w ogóle nie trafiła na ich sortownię!), maila o podobnej treści („ponowne poszukiwania nie dały rezultatu, ale pracujemy nad ustaleniem losu przesyłki”) i wyjaśnienia od kuriera, obsługującego nasz rejon (zarzekał się, że paczki w ogóle nie dostał, więc nam jej nie przywiózł nie ze swojej złej woli).
Dział reklamacji sprawą się nie zajmie, bo ich interesują wyłącznie paczki zaginione lub uszkodzone, a nasza dotarła i to cała, skoro nie mamy zdjęć jej zniszczeń.

Jest piątek. Dostałam maila od sprzedawcy, że brak zapłaty w ciągu 3 kolejnych dni będzie skutkował utratą rabatów. Rabatów, na które pracowaliśmy przez kilka lat współpracy i wynoszą około 20-30%...

Jest piątek. Jestem w czarnej d... rozpaczy, bo nie mamy paczki, za którą musimy zapłacić, a nie zapłacimy za coś, czego nie otrzymaliśmy, Firma kurierska umywa ręce, a sprzedawca naciska na zapłatę.

Edytuję, choć nie chcę przedłużać i tak obszernej historii - poniżej wklejonego maila wysłałam do Działu Obsługi Klienta, Działu Sprzedaży, Kierownika Działu Sprzedaży i Działu Windykacji.

Dzień dobry,

Z powodu zaginięcia przesyłki zawierającej XXX, wysłanej za pośrednictwem firmy F. w dniu 14.11.2014 proszę o odroczenie terminu zapłaty do czasu odnalezienia paczki.
W związku z tym, iż Państwo współpracują ze wspomnianą firmą oraz stanowią zleceniodawcę przesyłki, F. odpowiada wyłącznie przed Państwem za jej losy oraz stan. Z nadzieją na dalszą, udaną jak dotychczas współpracę, proszę o wyjaśnienie sytuacji.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 294 (390)

#62903

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znajoma, Ania, ma piętrowy dom.
Nieużywany parter, czyli całkiem przytulną kawalerkę, postanowiła wynająć. Kawalerka ta ma jednak mały defekt- brak ubikacji. Jest kuchnia, dość duży pokój i łazienka- prysznic, umywalka, pralka. Nie wiem, co kierowało projektującym dom, że powstały dwa samodzielne mieszkania z toaletą na półpiętrze...

Już kilka lat temu Ania wygospodarowała miejsce na toaletę w swoim mieszkaniu, tym samym tę na półpiętrze zostawiając do dyspozycji przyszłego lokatora. Jednak kawalerkę a pomieszczenie dzieli dość sporo - trzeba obejść korytarzem jedno spore pomieszczenie.

Dziś zgłosił się pewien chętny na wynajem student. Był bardzo zainteresowany ofertą, bo lokalizacja dobra, a i cena niska ze względu na wspomnianą niedogodność.

Ania jednak chciała się upewnić, czy chłopak zdaje sobie sprawę, że za potrzebą będzie musiał iść spory kawałek. Odpowiedź? "Niee, nie szkodzi, odleję się do zlewu".

Gdybym nie była świadkiem, nie uwierzyłabym... I nie chcę wiedzieć, co zrobiłby z większą potrzebą.

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 420 (580)

#62425

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wiem, że nieładnie się śmiać z koleżanki, ale jej głupota i bezczelność powaliła mnie na łopatki i wręcz muszę się z Wami tym podzielić.

Duże zamówienie, klient prosi o wystawienie proformy, podaje dane.
Koleżanka, wzdychając z niezadowoleniem, wystawia dokument i wysyła mailem.
Po chwili dzwoni telefon, niestety - nie słyszę rozmówcy a jedynie słowa koleżanki.

[R] ...
[K] Tak, witam.. Tak, ja. Słucham? Dlaczego?
[R] ...
[K] Hahaha, nie, ja nie widzę.
[R] ...
[K] Panie Pawle, niech Pan mi swoimi urojeniami głowy nie zawraca! Wiem, co piszę, kto jest magistrem - ja czy Pan, hahaha?
[R] ... - i tu już rozmówca podniósł głos.
[K] Niczego zmieniać nie będę. Nie mam czasu, żegnam!
[R] ... - nadal próbuje coś powiedzieć, ale koleżanka przerywa, mówi 'żegnam' i rzuca słuchawką.

Nie musiałam pytać, sama zaczęła.

[K] Ty wiesz, co ten Paweł Piekielny sobie ubzdurał? Że mnie, z magistrem, po polsku będzie uczył pisać! I jeszcze chce, żebym mu proformę poprawiała. A ja wiem lepiej, że Kalwaria Zebrzydowska pisze się przez "żet z kropką', no Zeb-żydowska! Żydowska! Co za nieuk...

Chyba nigdy nie było mi tak wstyd jak wówczas za nią. I nie przypominam sobie, bym kogoś tak gorąco przepraszała...

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 799 (845)

#62068

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poszukujemy pracowników, zarówno produkcyjnych, jak i biurowych.

I o ile kandydaci do pracy fizycznej są z reguły bezproblemowi, to znalezienie osoby, która zajęłaby się na stałe sekretariatem (teraz robią to wszyscy i nikt) jest nie lada gratką.
Nie wymagamy doświadczenia, praca jest łatwa, a i mamy czas i chęci na doszkolenie. Nie mamy też preferowanego wieku czy płci - szukamy kogoś bystrego, życzliwego, by wpasował się w zespół.

Pierwszy był pan po zawodówce stolarskiej - a to już plus, bowiem łatwiej będzie mu przyswoić naszą ofertę i metody produkcji, a o takie rzeczy bardzo często pytają klienci. Niestety, dres, w którym przyszedł, brudne paznokcie i błędy w najprostszej wypowiedzi go zdyskwalifikowały.

Druga jest pani w wieku około 60 lat. Bez obsługi komputera, faxu czy innych „ustrojstw”. Dla niej to nie problem, „do emerytury mam parę lat, to się zdążę nauczyć” (tak, to cytat). Niestety, aż tyle czasu na naukę nie mamy...

Przyszła też dziewczyna 25-letnia, studiująca zaocznie, ze znajomością dwóch języków obcych, pełną obsługą komputera i doświadczeniem ze stażu na podobnym stanowisku. Byłą naszą faworytką. Jednak z CV wynikało, że mieszka około 50 km od naszej firmy, a nie ma prawa jazdy. Na pytanie, czy nie będzie miała problemu z dojazdami, odpowiedziała „to wy mnie nie będziecie przywozić i odwozić?!”

I na koniec trzydziestolatka, która wizualnie dobrego wrażenia nie zrobiła, ale postanowiliśmy nie skreślać jej jedynie z powodu zamiłowania do solarium i wściekłego różu. W CV kursy: manikiurzystki, kosmetyczki, zdobienia paznokci, przedłużania rzęs metodą 1:1. Zainteresowania: czasopisma, makijaż i stylizacja. Umiejętności dodatkowe: j. angielski w stopniu podstawowym, makijaż dzienny i wieczorowy, stylizacja oraz pielęgnacja paznokci, podstawowe zabiegi kosmetyczne (i tak daleeej). List motywacyjny brzmiał tak: „nadaję się na sekretarkę, ponieważ sekretarka jest wizytówką firmy, a ja potrafię ją godnie reprezentować zwłaszcza wobec mężczyzn, którzy są przeważającą większością klientów i pracowników”. Adres email: słotkaaakotkaaaa@xxxx.pl
Dlaczego stara się o pracę u nas? Bo nie lubi ciężko pracować, a teraz tylko w marketach przyjmują.
Była szczerze zaskoczona naszą odmową.

Szukamy nadal.

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 497 (559)

#61507

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Byłam wczoraj na spacerze z moją niespełna roczną siostrzenicą. Jako że uwielbia energiczny marsz, szybko zasnęła. A ja, umęczona pędem i upałem, postanowiłam to wykorzystać i kupić w pobliskim markecie wodę.

Nie przewidziałam jednak dwóch rzeczy - że do jedynej otwartej kasy będzie potężna kolejka i że Mysię zaniepokoi ten przymusowy postój. Obudziła się, gdy byłam około 8. w kolejce.
Początkowo rozglądała się sennie. Po chwili zaczęła marudzić. Jej też chciało się pić... Mysia dostała swój soczek, a ja opierdziel, że:

1. Gdzie ona ma czapkę i cieplejsze spodnie? Przecież przeciwsłoneczny kapelusz, body i skarpetki przy temperaturze 27 stopni to za mało!
2. Dlaczego dostaje pić w sklepie? To obrzydliwe! (?!)
3. Dlaczego stoję w kolejce z normalnymi ludźmi? (Sądzę, że pani na myśli miała kasę uprzywilejowaną, a nie to, że jestem ‘nienormalna’, ale wypowiedź była dwuznaczna...)

Odpowiedziałam uprzejmie, acz krótko i rzeczowo, w tym czasie mała zaczęła kwilić (oho, znak, że zbiera jej się na płacz) a kolejka przesunęła się o kilka osób i byłam już 4. Spoglądający na scenkę pan stojący jako drugi zaproponował, że mnie przepuści i prosi państwa za nim, by zrobili miejsce dla wózka. I ci państwo problemu nie mieli, znalazła go pani stojąca za mną i pouczająca mnie w kwestii dziecka.
Nie zgodziła się na przepuszczenie mnie, bo to ‘kolejka dla normalnych’ (ponownie - mam nadzieję, że chodziło o to, że to nie jest kasa uprzywilejowana) i nikt przepuszczać mnie nie będzie. Uniosła się przy tym straszliwie i spurpurowiała, ja ją zignorowałam i podziękowałam kolejkowiczom za chęci, ale jestem niedaleko kasy, więc nie ma problemu żebym zaczekała. Wzięłam małą na ręce, co ją uszczęśliwiło na tyle, że zapomniała, że miała marudzić.

Zarówno kasjerka, jak i życzliwy pan zapytali raz jeszcze, czy na pewno chcę czekać. Zaczekałam. Oczywiście w towarzystwie starszej pani i jej westchnień, że gówniarze teraz tacy niewychowani, w kolejkę się przed nią wpychają, dzieci robią a potem zaniedbują...

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 527 (615)

#61251

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Obowiązek podpisywania faktur przez odbiorców zniesiono. Mimo to niektórzy kontrahenci nadal przysyłają nam kopie do podpisu i odesłania. Nie jest to jakaś wielka ilość, więc odsyłamy zwykłym listem za 1,75 zł. My podpisu nie żądamy, a ewentualne oryginały wysyłamy listem poleconym - 4,20 zł.

Ostatnio przyszła do nas kopia faktury, koleżanka podpisała i odesłała. I niestety, ale nierejestrowana przesyłka zaginęła. Z tego powodu dostaliśmy mało uprzejmego maila, że nie możemy przetrzymywać ich dokumentów, że nie mamy prawa itp. Koleżanka wytłumaczyła sytuację, poprosiła o przysłanie drugiej kopii, jeśli tak ważny dla nich jest podpis. Odpowiedź w tonie poprzedniej, że przez nasze lenistwo oni są narażeni na koszty, i taaaak dalej...

Dziś listem poleconym przyszła druga już kopia tej faktury oraz...
...faktura za usługę - „wysyłka dokumentów - pakowanie plus koszt wysyłki” na kwotę 4,30 zł z karteczką, na której napisano odręcznie ‘obie kopie odesłać poleconym priorytetem ZPO żeby znów nie zginęło bo nie będziemy tak w kółko wysyłać!!! Miesiąc się kończy’. Polecony priorytet? ZPO? 7,40 zł.

Oj, chyba w drodze wyjątku wystawimy fakturę za usługę. Oczywiście z prośbą o odesłanie kopii tym samym sposobem.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 440 (488)

#61183

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kamienica siostry znajduje się w podwórzu, które otacza kilka innych kamienic, a wjazd jest jeden i to bardzo wąski.

I w weekend tenże wjazd został zastawiony przed jakiegoś Mercedesa. Szwagrowi wypadł pilny wyjazd, auto w podwórzu... A wyjechać nie ma jak. Zatem on od jednej strony, siostra od drugiej chodzą od mieszkania do mieszkania, co by kierowca auto przestawił. Ale nikt nic nie wie, właściciel nieznany, każdy sugeruje, by po policję dzwonić, bo tak być nie może! Bo to niebezpieczeństwo, ktoś zasłabnie i jak karetka wjedzie? A kierowca pewnie chodzi po sklepach! Pikanterii dodawał fakt, że wjazd jest bardzo wąski, przez co kobieta z wózkiem nie mogła się przecisnąć, a była umówiona na badania za dzieckiem.

Cóż, czas naglił, ale czekali. 5 minut, 10... 20. Spora grupka gapiów zerka z okien, kilka osób debatowało przy aucie. Rad nie rad, jeden z sąsiadów, który też chciał wyjechać, zadzwonił na policję.
Chylę czoła, panowie byli po jakiś 5-7 minutach. W czasie spisywania numerów, czyli niemal po samym przyjeździe, zjawił się kierowca. Bardzo grzecznie przeprosił za lekkomyślność, pouczenie przyjął z pokorą, zażartował nawet, że to taka nauczka, by wyjazdów nie zastawiać i zawsze mogło być gorzej- czyli mandat. Wszyscy się rozeszli i rozjechali tam, gdzie powinni.
I to byłby koniec, gdyby nie pewni sąsiedzi- ci, których mieszkanie przylega do wjazdu, a więc dobrze go widzą, dzięki czemu pan G. bacznie z okna obserwował zajście.

Napadli na moją siostrę, że jakim prawem ona wezwała policję i naraziła ich gościa na taki duży mandat! Że jak ona mogła bratankowi tak karczemną awanturę urządzić! Że ona wie, co z tym zrobić, i zgłosi do OPS-u, że siostra dzieckiem źle się zajmuje, chodzi po okolicy ‘obsrane i osmarkane’.
10-miesięczna siostrzenica nie chodzi, ale nic, ciekawa jestem donosu.

Tłumaczenia, że mandatu nie było, tylko upomnienie, i nie ona wezwała policję, tylko jakiś sąsiad, nic nie dały. I na pytanie szwagra, czemu nie powiedziała, że to auto ich gościa i miał mnóstwo czasu, by go przestawić - o ile by go poinformowała o sytuacji, odpowiedziała:
- Skąd mogłam wiedzieć, że to jego? Bratanek taki dużym zielonym jeździ, skąd mam wiedzieć czy to Mercedes, Fiat czy inny Opel? Nie mój problem!

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 410 (482)