Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

czemuwszystkienawyzajete

Zamieszcza historie od: 2 lutego 2016 - 19:40
Ostatnio: 18 marca 2016 - 16:40
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 433
  • Komentarzy: 24
  • Punktów za komentarze: 152
 

#71254

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z ubiegłego roku. Możecie uznać, że to fake, ja sama nie mogłam w to wszystko uwierzyć.

Od jakiegoś czasu interesuję się speedcubingiem - układaniem kostki Rubika i innych łamigłówek tego typu na czas. Z okazji urodzin dostałam od rodziców kostkę - nie będę się zagłębiać w model i te sprawy, bo nikogo to pewnie nie interesuje. Powiem tylko, że kosztowała 60 złotych. Czasami zabieram tę kostkę do szkoły, jak mi się nudzi to układam. No, ale do rzeczy.

Jestem sobie w szkole, podchodzi do mnie koleżanka o imieniu Karolina. Pyta, czy mam przy sobie kostkę i czy może mi ją pomieszać. Zgadzam się i podaję kostkę.

Ot, taki krótki dialog. Spodziewacie się pewnie, że po podaniu kostki do ręki koleżanka zacznie ją mieszać? Jeśli tak, to baaardzo się mylicie. Karolina zrobiła zamach i z całej siły po prostu rzuciła kostką o ścianę. Zabawka rozwaliła się, niemal wszystkie klocki wyleciały. Ja zszokowana patrzę na resztki kostki i kombinuję, czy da się ją naprawić. Nie zdążyłam podnieść ani jednego klocka, bo nagle Karolina mocno nadepnęła na elementy kostki, że prawie wszystkie rozwaliła w drobny mak. Ja w płacz. Naprawdę, zwyczajnie się popłakałam.

Kiedy zażądałam zwrotu pieniędzy w przeciągu kolejnych kilku dni, otrzymałam dobijającą mnie odpowiedź:

K - Co się przejmujesz? Pójdziesz do kiosku i kupisz nową.

Dowiedziałam się, że koleżanka ZAŁOŻYŁA SIĘ Z KIMŚ, że rozwali mi kostkę. Ostatecznie dostałam za nią pieniądze od mamy Karoliny.

Już nawet nie chodzi o pieniądze, ale kim trzeba być, żeby zrobić coś takiego?

kostka_rubika

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 184 (200)
Od takich małych przekrętów się zaczyna!

Może Was to zdziwić, ale lubię chodzić do szkoły. Mam super znajomych, nauczyciele bardzo wyluzowani, a lekcje zawsze ciekawe. No, jeśli chodzi o nauczycieli to jest jeden wyjątek - moja wychowawczyni. Ale do rzeczy.

Mam problemy ze zdrowiem, moja niska odporność na wszelkie paskudztwa zmusza mnie do dość częstego siedzenia w domu, głównie w okresie zimowym. Moja szanowna wychowawczyni wie o tym doskonale, jakby się mogło zdawać, gdyż na początku roku szkolnego wytłumaczyłam jej to.

Na pierwszej wywiadówce moja mama musiała zostać kilka minut "na życzenie" wychowawczyni. Wiecie, czego się dowiedziała?

Że powinna mnie bardziej pilnować, bo od wagarów się zaczyna, a w przyszłości tacy ludzie siedzą w więzieniu! I że ja zwyczajnie udaję, jem surowego ziemniaka, a termometr przykładam do kaloryfera. Reakcja na słowa mojej rodzicielki, że NA PEWNO nie symuluję, że ostatnia dłuższa choroba to była grypa z wymiotami, nauczycielka stwierdziła, że na pewno mam bulimię!

Super.

szkola

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 195 (253)

1