Profil użytkownika
dhkret
Zamieszcza historie od: | 5 lutego 2011 - 1:24 |
Ostatnio: | 12 listopada 2019 - 2:12 |
- Historii na głównej: 1 z 2
- Punktów za historie: 120
- Komentarzy: 41
- Punktów za komentarze: 141
Historia o podpalonym samochodzie przypomniała mi jak ludzie potrafią być podli.
W 2013 roku miałem wypadek motocyklowy w Krakowie. Jechałem do kantoru zamienić pieniądze na zaplanowany następnego dnia wyjazd na urlop. Sytuacja miała miejsce przy plantach, rzut beretem od rynku głównego.
Przepuściłem pieszych na przejściu, po czym gwałtownie ruszyłem i nie będę ukrywać, że oderwałem przednie koło od asfaltu. Takie ot popisy szczyla, głupota której już nie praktykuję.
Ale widzę, że na drodze podporządkowanej szykuję się samochód do wyjazdu i mam wrażenie, że za moment zajedzie mi drogę, wobec czego zwolniłem na tyle, żeby przypadkiem w niego nie uderzyć i móc spokojnie wyhamować. Samochód się zatrzymał, ja kątem oka popatrzyłem do lusterka, widzę że za mną pusto, więc odkręciłem manetkę, żeby szybciej przejechać i umożliwić skręt kierowniczce...
I wtedy właśnie Pani ruszyła.
Jak się okazało w ogóle mnie nie zauważyła.
Uderzyłem motocyklem w jej przednie koło, przeleciałem nad maską, zaliczyłem obrót i upadek na drogę.
Nic sobie nie złamałem, miałem jedynie parę otarć, i siniaków ale do dziś czasami czuję ból w nogach i rękach po tym jak uderzyłem w asfalt.
Cała sytuacje z boku oraz moją jazdę widział patrol straży miejskiej, który natychmiast do mnie podbiegł. Udzielili mi pierwszej pomocy, wezwali karetkę, straż pożarną i policję.
Jako ciekawostka, po 15 minutach przyjechała straż pożarna, zapakowali mnie w kołnierz i na nosze.
Karetka przyjechała dopiero po 25 minutach i zabrała mnie do szpitala. 25 minut! Piekielne gdybym miał obrażenia wewnętrzne.
A sytuacja miała miejsce w ścisłym centrum Krakowa!
W szpitalu policja mnie przesłuchała i wypytała o sytuacje i tu wrócę do tego o czym mówiłem na początku.
Gapie się zlecieli, w tym jakiś starszy dziadek i zaczął wyklinać na motocyklistów, ktoś kierowniczce powiedział, że ja jechałem na jednym kole i wyobraźcie sobie, że ta bezczelna ***** stwierdziła, że to jednak nie jest jej wina, bo ja jechałem na kole. Koniec końców przyznała się do winy jak jej policjant powiedział, że mogłem jechać nawet na rzęsach, ale byłem na drodze z pierwszeństwem i nie miała prawa wyjechać nie upewniwszy się, że może.
Wiem o tym co ludzie opowiadali i dorabiali historie, bo moi przyjaciele przyjechali po motocykl, rozmawiali z policją i przysłuchiwali się tym bzdurom.
I do ludzi, którzy zaczną zapewne hejtować - naprawdę najpierw zwolniłem i nie doszłoby do tej sytuacji gdybym błędnie nie zinterpretował jej zatrzymania się. Pomyślałem, że mnie widzi.
Dodatkowo sytuacja miała miejsce 6 lat temu - teraz mam już dużo bardziej poukładane w głowie. I nie przestałem jeździć na motocyklu mimo wszystko - bezwypadkowo. Zarówno samochodem, motocyklem jak i dużą ciężarówką z naczepą.
W 2013 roku miałem wypadek motocyklowy w Krakowie. Jechałem do kantoru zamienić pieniądze na zaplanowany następnego dnia wyjazd na urlop. Sytuacja miała miejsce przy plantach, rzut beretem od rynku głównego.
Przepuściłem pieszych na przejściu, po czym gwałtownie ruszyłem i nie będę ukrywać, że oderwałem przednie koło od asfaltu. Takie ot popisy szczyla, głupota której już nie praktykuję.
Ale widzę, że na drodze podporządkowanej szykuję się samochód do wyjazdu i mam wrażenie, że za moment zajedzie mi drogę, wobec czego zwolniłem na tyle, żeby przypadkiem w niego nie uderzyć i móc spokojnie wyhamować. Samochód się zatrzymał, ja kątem oka popatrzyłem do lusterka, widzę że za mną pusto, więc odkręciłem manetkę, żeby szybciej przejechać i umożliwić skręt kierowniczce...
I wtedy właśnie Pani ruszyła.
Jak się okazało w ogóle mnie nie zauważyła.
Uderzyłem motocyklem w jej przednie koło, przeleciałem nad maską, zaliczyłem obrót i upadek na drogę.
Nic sobie nie złamałem, miałem jedynie parę otarć, i siniaków ale do dziś czasami czuję ból w nogach i rękach po tym jak uderzyłem w asfalt.
Cała sytuacje z boku oraz moją jazdę widział patrol straży miejskiej, który natychmiast do mnie podbiegł. Udzielili mi pierwszej pomocy, wezwali karetkę, straż pożarną i policję.
Jako ciekawostka, po 15 minutach przyjechała straż pożarna, zapakowali mnie w kołnierz i na nosze.
Karetka przyjechała dopiero po 25 minutach i zabrała mnie do szpitala. 25 minut! Piekielne gdybym miał obrażenia wewnętrzne.
A sytuacja miała miejsce w ścisłym centrum Krakowa!
W szpitalu policja mnie przesłuchała i wypytała o sytuacje i tu wrócę do tego o czym mówiłem na początku.
Gapie się zlecieli, w tym jakiś starszy dziadek i zaczął wyklinać na motocyklistów, ktoś kierowniczce powiedział, że ja jechałem na jednym kole i wyobraźcie sobie, że ta bezczelna ***** stwierdziła, że to jednak nie jest jej wina, bo ja jechałem na kole. Koniec końców przyznała się do winy jak jej policjant powiedział, że mogłem jechać nawet na rzęsach, ale byłem na drodze z pierwszeństwem i nie miała prawa wyjechać nie upewniwszy się, że może.
Wiem o tym co ludzie opowiadali i dorabiali historie, bo moi przyjaciele przyjechali po motocykl, rozmawiali z policją i przysłuchiwali się tym bzdurom.
I do ludzi, którzy zaczną zapewne hejtować - naprawdę najpierw zwolniłem i nie doszłoby do tej sytuacji gdybym błędnie nie zinterpretował jej zatrzymania się. Pomyślałem, że mnie widzi.
Dodatkowo sytuacja miała miejsce 6 lat temu - teraz mam już dużo bardziej poukładane w głowie. I nie przestałem jeździć na motocyklu mimo wszystko - bezwypadkowo. Zarówno samochodem, motocyklem jak i dużą ciężarówką z naczepą.
Ocena:
147
(175)
zarchiwizowany
Skomentuj
(3)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Sprzedaję motocykl. Praktycznie nówka 2014 rok.
Chciałbym zamienić na inny model, wobec czego przeprowadziłem sondę u lokalnych dealerów, za ile odkupią lub obniżą cenę nowego.
OK. Napisałem w ogłoszeniu, że cena jaka mnie interesuje to powiedzmy 10 000zł i nie spuszczę ani grosza bo Dealer odkupi ode mnie za 9 000 a sam jeszcze na tym zarobi.
Aukcja na najbardziej znanym portalu w Polsce wystawiona.
Czekam.
Przyjeżdzają potencjalni nabywcy.
Absolutnie każdy z nich zadawał jako jedno z pierwszych pytanie:
"Panie, a ile Pan opuścisz?"
Kurtyna.
Szanujmy czas swój i innych.
Chciałbym zamienić na inny model, wobec czego przeprowadziłem sondę u lokalnych dealerów, za ile odkupią lub obniżą cenę nowego.
OK. Napisałem w ogłoszeniu, że cena jaka mnie interesuje to powiedzmy 10 000zł i nie spuszczę ani grosza bo Dealer odkupi ode mnie za 9 000 a sam jeszcze na tym zarobi.
Aukcja na najbardziej znanym portalu w Polsce wystawiona.
Czekam.
Przyjeżdzają potencjalni nabywcy.
Absolutnie każdy z nich zadawał jako jedno z pierwszych pytanie:
"Panie, a ile Pan opuścisz?"
Kurtyna.
Szanujmy czas swój i innych.
Ocena:
-6
(30)
1
« poprzednia 1 następna »