Profil użytkownika
digi51 ♀
Zamieszcza historie od: | 22 września 2010 - 8:54 |
Ostatnio: | 24 kwietnia 2024 - 21:57 |
- Historii na głównej: 212 z 236
- Punktów za historie: 118683
- Komentarzy: 6048
- Punktów za komentarze: 48117
Zamieszcza historie od: | 22 września 2010 - 8:54 |
Ostatnio: | 24 kwietnia 2024 - 21:57 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@Librariana: przede wszystkim takie bułki odłożone przez kogoś w sklepie nie powinny lądować z powrotem w sprzedaży. Podobnie jak np. Mięso, wędlina czy cokolwiek na wagę w otwartym opakowaniu.
@shpack: Ale po co pisać, że to ślady po nasieniu, skoro tak naprawdę nie wiadomo po czym?
@Eander: Fiksacje seksualne lub jak kto woli głodnemu chleb na myśli. Lata temu dodałam tu historię o sprzedaży samochodu i napisałam, że tapicerka ubrudzona była różnymi substancjami (miałam na myśli rozlane napoje, sosy z jedzenia i niestety też rzygi), a część komentujących była przekonana, że autem jeździłam z koleżanką na sekseskapady i na bank chodzi o spermę.
@pasjonatpl: Moim zdaniem to laska po prostu nie lubi dzieci i młodzieży (założę się, że w myśl zasady "najbardziej mnie teraz wkoorwia u młodzieży to, że już więcej do niej nie należę"), a jednocześnie ma jakieś no chyba wręcz traumy związane z tym, że nie zawsze dostawała, co chciała (może sama pochodzi z uboższej rodziny). I teraz jest w pewnym rozroku, z jednej strony jest przekonana, że "bachory to mają teraz za dobrze" (bo sama miała gorzej), a z drugiej chce się też wyżyć na współczesnych rodzicach za swoje "krzywdy". Nawet mnie nie dziwi ten brak logiki, sama mam znajomych, którzy na przykład robili za dzieciaka różne durnoty, doprowadzali rodziców na skraj wytrzymałości jakimiś krzywymi akcjami, a 20 lat później twierdzą, że byli cudownie wychowani i nigdy nie byli tak niegrzeczni jak współcześni gówniarze.
@fursik: No, ale przecież dokładnie to się dzieje... To znaczy w dużym uproszczeniu, bo tych czynników jest więcej, ale dużo ludzi nie decyduje się na dzieci poprzez absurdalne oczekiwania społeczne, co do tego, co dzieciom trzeba zapewnić. Chyba każdy rodzic chce dać dziecku co najlepsze (poza patusami), ale zaczyna się od niemowlęctwa (najdroższe wózki, wypasione łóżeczka, wszystko z najwyższej półki, pełno gadżetów, bo inaczej to "na dziecku oszczędzasz?!") się aż do dorosłości - masz wspomagać dorosłe dziecko, które sobie nie radzi, bo jak nie to jesteś wyrodnym rodzicem. Dziecko musi chodzić na jakieś dodatkowe zajęcia, bo dziecko ma mieć hobby, nawet wymuszone, musisz opłacić 5 korepetytorów, bo przecież dziecko musi mieć ze wszystkiego 5. Opłać kilka wyjazdów w roku, oczywiście najlepiej zagranicznych, ciuchy koniecznie markowe. Ale poza tym - słusznie piszesz. Jednego na 1000 rodziców byłoby stać na spełnienie WSZYSTKICH zachcianek dzieci. Bo dzieci mają codziennie nowe zachcianki. Ja sama dziecku dopiero od niedawna stawiam pewne granice, bo wcześniej to było "mama, kup lizaka" "mama, kup kuleczkę z automatu za 2zł", aż zaczął niemal codziennie pytać czy mam dla niego nową zabawkę albo czy kupimy. Tylko teraz marzy o zabawkach za co najmniej 50zł, a radochę ma z nich kilka godzin. Pewnie jak podrośnie to i samochodzik za 50zł nie będzie atrakcją, tylko będzie to telefon za 5000zł albo wycieczka 10 000zł, bo nie oszukujmy się - im więcej człowiek ma, tym większe kolejne oczekiwania, a wydając nie swoje pieniądze - sky is the limit.
@marynarzowa: Jak to się mówi - małe dzieci, małe wydatki. Postulujesz jednak, aby dzieci nie mieli np. ludzie, którzy nie mogą wyciągnąć z kapelusza np. 10 000zł na jakiś wypasiony sprzęt dla nastolatka?
@Marianmiszcz: Często czekają, a przynajmniej nie otwierają drzwi.
@szafa: z ciekawości - jaka to franczyzna? W sensie spod jakiego szyldu?
@Ohboy: Wyjdzie mi tu pewnie dłuższy elaborat, ale chcę wyjaśnić, dlaczego zdanie mam jakie mam - zacznijmy jednak od tego, że nie popieram wykupywania produktów promocyjnych, zbierania gratisów etc i zarobku ze sprzedaży robienia sobie sposobu na życie bez zakładania działalności - przykładowo, jesteś Grażyną wykupującą szmatki z lumepksów na promocji i sprzedajesz na vinted jako niby osoba prywatna? Nie popieram. Masz działalność i robisz to samo (choć na vinted chyba sklepy sprzedawać nie mogą) - nic w tym złego (o ile respektujesz wszelkie prawa nabywcy jak należy), podobnie nie ma nic złego w tym, że raz na jakiś czas dorwiesz superkieckę i odsprzedasz w necie (okazjonalnie! a nie na pełen etat). Jeśli chodzi o tego typu akcje jak 2 w cenie 1 czy dodawanie gratisów - sklep ma na celu zwiększe sprzedaży danego produktu. Nie rozumiem pretensji jak użytkowniczki niżej, że chciała kupić produkt objęty promocją, ale że był objęty promocją to został wyprzedany - toć taki był zamysł sklepu? Pomijając, że zapewne sklep ma całą paletę tegoż prodktu na magazynie, ale nie wystawi, żeby nakręcić popyt, jak już go wystawi parę dni później. Druga sprawa, że... hmm... a co by byłow tej sytuacji uczciwe czy moralne? Powiedzmy, że powinno to funkcjonować tak: - Hej! Fajnie, że lubisz nasz produkt X! Dzięki, że go kupujesz, łap gratisa w podzięce! Czy w takim razie moralne jest kupowanie tego produktu TYLKO ze względu na promocję, nie używając go normalnie? Jeśli nagle sprzedaż produktu wzrośnie o 1000% może nie starczyć dla tych, którzy kupują go wiernie od lat. A może powinno być tak, że kupić może każdy, ale wziąć tylko jeden gratis przez cały czas trwania promocji? Ok, ale jeśli akurat kupiłam 20 produktów z promocji, dlaczego mogę wziąć tylko jeden gratis? Ja tych produktów używam na co dzień, tak się złożyło. Ok, więc może mogę wziąć 20, ale tylko jeśli produktów używam na co dzień. Ale w takim razie akcja mija się z celem, bo sprzedaż danych produktów nie wzrośnie - nie ma więc sensu jej organizować. Ok, idziemy dalej - zatem można gratisów wziąć do każdego objętego promocją produktu, o ile potrzebujesz naprawdę tych produktów, a nie kupujesz tylko ze względu na promocję - dobra, ale skoro już jest w promocji to wezmę mamie, siostrze, koleżankom z pracy - potrzebuję 1, ale wezmę 20, bo nie każdy ma czas czy możliwość podejść do drogerii. Dochodzimy więc do tego, że karygodne jest to tylko, kiedy gratisiki się odsprzedaje - dobra, a co jeśli wezmę 20 tych produktów dla siebie i bliskich, wezmę 20 gratisów, bo mi się należą, ale nie mam co z nimi zrobić właściwie? Bliscy nie chcą, a po co mi 20 takich samych gadżetów - odsprzedaje więc. To znaczy, w normalnych warunkach nie ma to prawa bytu, bo nikt nie dodaje to produktu za parę złotych czegoś bardziej wartościowego. Ale żyjemy w czasach, gdzie ludzie pozabijają się o śmiecia wartego na aliexpress 1$ za 10, bo jakiś sklep wypuści go jako gratis z limitowanej edycji i odkupi na vinted za 50zł. Tak było ze świeżakami - kupić za 50zł w sklepie? Nieeee... Odkupywać za tę samą cenę naklejki, żeby odebrać maskotkę za darmo? A jakże. Niemoralne to jest, że ludzie są takimi debilami. Jakby nikt tego badziewia nie odkupywał to nikt nie wpadł by na pomysł zbierania tego i zarabiania na tym. Jak świat światem mądrzejsi zarabiali na głupszych - i bardzo dobrze. W tego typu promocjach liczy się zasada, kto pierwszy ten lepszy, bo jak sądzę, wyżej przedstawiłam dość argumentów za tym, że każdy inny system jest w jakichś sposób niejasny lub nieuczciwy.
@Marianmiszcz: Mieszasz dwie kwestie. Co do drugiej sytuacji masz rację, niemniej to co innego niż pierwsza. I tak, we Wrocławiu np. często tramwaje czekają aż przystanek się zwolni - jeśli auta stały tam wcześniej np. czekając na zmianę świateł. Nie wiem, jak w historii, ale w takich miejscach nie bez powodu są dwie linie zatrzymania przed światłami dla samochodów - przed przystankiem i bezpośrednio przed światłami. Oczywiście, kiedy tramwaj już nadjeżdża, auta muszą zatrzymać się przed pierwszą linią, jeśli nie - auta mają prawo zatrzymać się bezpośrednio przed światłami - tak sądzę.
A co do tego, że to niby polska cecha - w niemieckich marketach są czasem fajne promki. Takie serio fajne, że produkt za pół ceny itd. Promocja zaczyna się powiedzmy w poniedziałek o 7, bo wtedy odbierają. Spróbuj załapać się na to np. o 12. Pół wykupione przez chomikujących, drugie pół przez właścicieli mniejszych sklepów wiejskich.
Nie wiem, jaki to fajny gratis był, ale skoro dodawali go do produktów za 2zł to szał to raczej nie był lub ktoś tu ewidetnie nie przemyślał strategii promocyjnej. Kombinatorstwo czy przedsiębiorczość? Kombinatorstwo jest wtedy, kiedy kombinujesz jak obejść pewne zasady, reguły itd, aby osiągnąć cel. Przedsiębiorczość, kiedy wykorzystujesz dostępne dla wszystkich, jasne możliwości. Przykładowo, powiedzmy, że dzieciaki szaleją na punkcie jakichś lodów (było chyba coś z lodami ekipy) i te lody dodawane by były jako gratis do lizaka za 20gr, a moje dziecko wpadło by na pomysł, aby kupować te lizaki, a gratisowe lody odsprzedawać na placu zabaw po 5zł - byłabym dumna.
@czolgista1990: też tak uważam, wjeżdżać na przystanek chyba nie można, gdy tramwaj już tam stoi albo się zbliża, natomiast jeśli go nie ma i się nie zbliża można normalnie wjechać i wtedy tramwaj musi poczekać, aż pas się zwolni.
Kampania wyborcza się już skończyła, nie ma potrzeby wymyślania już takich historii
Ja tam zawsze mówię "dzień dobry" "do widzenia" "dziękuję". Raz na jakiś czas nawet usłyszę odpowiedź... ;)
@helgenn: No, niestety, ja też pamiętam, że babcia źle mnie traktowała jako dziecko. Najgorzej ze wszystkich wnuków. Fakt, że gdy już podrosłam (po dziesiątym roku życia) też byłam dla babci niedobra, buntowałam się itd. Jako dorosła osoba ogarnęłam, że babcia całe życie cierpiała z powodu złego traktowania przez własną matkę. Dla mojej mamy też nie była ciepłą matką, bardzo pokochała mojego najstarszego brata i starszą siostrę, a mnie i średniego brata traktowała jak zło najgorsze. Dla mnie to przykre, ale babci też mi szkoda, bo wydaje mi się, że nie była do końca zdrowa psychicznie, ale jak widzę, jak mój syn uwielbia moją mamę bardzo mi przykro, że ja takich stosunków z babcią nie miałam.
Mam kumpla, który pracuje jako dozorca w DE. Sprząta parę klatek schodowych, dba o zieleń itd. Jest pewna dzielnica zamieszkiwana w największej mierze przez imigrantów z Afryki. Kupsko na klatce to już swego rodzaju norma, a szef powiedział mu wprost "udawaj, że tego nie widzisz, i tak się nie poskarżą". Inna sprawa, że doświadczył już w tych klatkach sytuacji typu: leci sobie z góry na dół z mopem, na piętrze ktoś uchyla drzwi, widzi go, po czym nagle wypier...dziela na klatkę syf z mieszkania. Od zwykłych śmieci, tyle, że bez worka, po resztki jedzenia. Ponownie szef: "zostaw, jakby co to powiedz, że sprzątałeś tam 2 min wcześniej i tego nie było"
@Allice: I po co tak plujesz jadem? Wiesz jaka jest ZASADNICZA różnica między obgadywaniem "za plecami", a opisaniem JEDNEJ sytuacji w necie? Taka, że obgadując najczęściej chcesz wywołać określony efekt, czyli niechęć do danej osoby. Po drugie - przecież autorka powiedziała koleżance, co jej nie pasowało w jej zachowaniua, koleżanka się najeżyła i nie zreflektowała, tylko uznała, że nie zrobiła nic złego, więc to nie jest sytuacja typu "będę udawać, że wszystko fajnie, a potem rozpowiem wszystkim jaką okropną osobą jest moja PRZYJACIÓŁKA". Ja po tym wpisie widzę, że autorka jest chyba bardzo zraniona, a jednocześnie nie ma się komu wygadać. Poza tym wydaje mi się, że ma jakieś trudności w ocenie relacji między ludzkich i sama może być trudna w relacjach.
@78FS: Ja nie doradzam autorce zerwania znajomości - raczej podejście do niej z większym dystansem. Najwidoczniej autorka tę dziewczynę traktuje jak przyjaciółkę, a tamta jej - raczej jak koleżankę, z którą można się napić piwa, pogadać o głupotach i tyle. Zachowanie opisane w historii to nie jest zachowanie wskazujące na toksyczność, a raczej na infantylność albo mocno luźne podejście do tej znajomości. Nie każda przyjaźń jest przyjaźnią na zawsze. Niektóre ewoluują w luźne koleżeństwo - to też jest ok i może być dla obu stron pozytywne. Oczywiście, ciężko zaakceptować, że "przyjacel" nie ma już ochoty na aż tak bliską relację jak wcześniej i jeśli nie można tego zaakceptować to lepiej kompletnie się odciąć niż cierpieć z powodu ciągłego poczucia zawodu. A może autorka na siłę usiłuje widzieć w tej relacji przyjaźń bo brak jej innych silnych relacji w życiu? Takie sytuacje jak powyżej powinny dać się rozwiązać zwróceniem koleżance uwagi, że na przyszłość chciałaby być informowana o udziale innych osób w spotkaniu, aby mieć szansę się do tego ustosunkować. Może koleżanka faktycznie uznała, że autorce dobrze zrobi luźny klimat spotkania, bo sama chciałaby być w takiej sytuacji tak "rozerwana"? To by raczej świadczyło o tym, że nie zna swojej "przyjaciółki" za dobrze niż o tym, że jest wrednym toksykiem.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 stycznia 2024 o 21:18
Pewnie zdołuję Cię jeszcze bardziej, ale ta przyjaciółka to żadna przyjaciółka. To niekulturalne nie poinformować osoby, z którą się spotyka, że na spotkanie zaprasza się/zabiera inne osoby. W przypadku spotkania z przyjacielem, który potrzebuje wsparcia w trudnej sytuacji - tym bardziej, do tego spóźnienie, igorowanie Cię, gadanie o pierdołach, wiedząc, że celem spotkania miało być co innego - to już chamstwo i sorry, ale jak dla mnie brzmi jakby ona umówiła się z tobą "na odwal", żeby było, że niby się spotkałyście, niby pogadałyście, ale wcale o twoich problemach słuchać nie chciała. Mało tego, zarzuty, że jesteś roszczeniowa, bo jej wypomniałaś, że spotkanie nie przebiegło zgodnie z waszymi ustaleniami - pewnie uważa, że powinnaś jej dziękować, że w ogóle znalazła dla ciebie trochę czasu. A zachowanie jej chłopaka - słusznie poczułaś się nim upokorzona. Jak chciał Ci postawić to piwo, żebyś faktycznie została, to nie robiłby tego w tak ostentacyjny i zawstydzający sposób, podejrzewam, że prędzej chciał Ci dać do zrozumienia, że jesteś w towarzystwie ubogą krewną, której obecność się warunkowo toleruje. Przykro mi, ale ta przyjaźń jest raczej jednostronna. A lepiej przyjaciół nie mieć wcale niż mieć ich fałszywych. No, chyba, że twoja przyjaciółka i jej chłopak są ludźmi bardzo infantylnymi albo po prostu głupimi i nie wiedzą czym są poważne problemy w życiu i wydaje im się, że "dorosłe" problemy można rozwiązać wypiciem piwa i peplaniem o głupotach.
@livanir: Tylko, że w historii jest tylko o tym, że ONA nie chciała, a on po cichu uznał, że z tego względu nie musi jej mówić o bezpłodności. Ludziom może się w kwestii posiadania zmienić pogląda, tak, nawet dzieci już mając i nawet po 40 roku życia. Warto wyłożyć karty na stół choćby dlatego, żeby człowiek mając świadomość, że nie ma opcji spłodzenia dzieci nie zaczął przypadkiem na ten temat rozmyślać, nastawiać się na to, że może ta opcja jest ewentualnie możliwa i szykować się do zagadnia tematu z mężem/żoną. Od Ciebie Twój mąż by nie dostał, ale są sytuacje, gdzie para po latach nie brania potomstwa pod uwagę nagle się na to decyduje. Zresztą jak ze wszystkim innym, ludzie np. ustalają, że nigdy ślubu nie wezmą, a jednak nagle ktoś zaczyna odczuwać potrzebę, aby jednak wziąć - trochę lipa dowiedzieć się, że ze strony partnera nie jest to kwestia niechcenia, a posiada już małżonka, prawda?
@SmoczycaWawelska: Odnoszę wrażenie, że usiłujesz przedłużyć tu dyskusję spod tamtej historii - po co? Kochanek żalący się, że jego kochanka okazała się osobą o wątpliwej moralności to jak koleś, który dał się kumplowi namówić na wspólne obrabowanie domu i stanie na czatach, żalący się, że kolega do oszukał i nie wypłacił mu jego doli. Serio, nie śmiechniesz wtedy? Nie powiesz "A czego się spodziewałeś?" albo "nie żal mi Cię" albo "nie jesteś lepszy od niego"? Co to znaczy, że jest to argument personalny? Skoro ktoś opisuje to swoje zachowanie, to nawet jeśli są gówniane, nie wolno ich nazwać po imieniu? Bo intencją historii było przedstawienie kogoś innego w złym świetle? No weź.
@bloodcarver: Choćby dlatego, że gość miał na tym punkcie traumę? Że przez to rozpadło się jego poprzednie małżeństwo? Nie planować a mieć świadomość, że po prostu jest to niemożliwe to dwie różne sprawy. Przykładowo możesz sobie nie planować wyjeżdżać z drugą połową za granicę, ale chyba dobrze wiedzieć, że ma ona zakaz opuszczania kraju?
@pasjonatpl: Po pierwsze - zostawił kobietę w ciąży (z jego dzieckiem) - jest gnidą, a nie "nie fair". Po drugie - jeśli wiedział, że jest zajęta pchając jej się do łóżka - również jest gnidą. EOT.
@SmoczycaWawelska: "Ale co w tym dziwnego, że mofayar (bo to on napisał październikową historię) wypowiada się pogardliwie o zdradzającej żonie?" - mniej więcej to samo w kliencie kupującym świadomie kradziony towar, a wypowiadającym się pogardliwie o paserze. Znaczy się - to złe i niemoralne, ale z tego skorzystam, bo przecież to nie ja ukradłem? Jeszcze raz - jeśli focus historii jest na czym innym to dziwne, żeby wszyscy nagle pisali o bohaterze drugoplanowym, który co prawda w historii gra niebotyczną rolę, ale też nie ma specjalnie nad czym dyskutować. Tak jest zawsze, jeśli autor historii też jest piekielny - dużo osób zwraca uwagę na hipokryzję, kiedy ktoś kto zachował się źle, pisze historię o tym, że ktoś inny też zachował się źle.