Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ejcia

Zamieszcza historie od: 10 czerwca 2012 - 20:47
Ostatnio: 18 października 2023 - 21:08
  • Historii na głównej: 112 z 228
  • Punktów za historie: 54239
  • Komentarzy: 357
  • Punktów za komentarze: 2481
 

#44715

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z pamiętnika pielęgniarki.

Może nie piekielność, bardziej głupota ludzka, która mogłaby się skończyć nieprzyjemnie, gdyby pacjentka była bardziej roszczeniowa.

Chirurgia. Każdy pacjent szykowany do operacji dostaje do wypełnienia formularz, w którym są pytania o choroby, pobierane leki, uczulenia, itd.
Jedna z pacjentek nie podała uczulenia na pyralginę. Skoro nie było przeciwwskazań, akurat ten właśnie lek został zlecony przeciwbólowo po zabiegu.
Efekt? Kobieta pokryta wysypką (szczęściem tylko tyle) rzucająca na prawo i lewo oskarżeniami, że na bloku operacyjnym... musiał być kot.

szpital

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 649 (709)

#43479

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o równych i równiejszych.

Pewnie nie wszyscy wiedzą, że od ładnych kilku lat pielęgniarki kształci się nie jak dawniej w liceach medycznych, lub szkołach pomaturalnych, ale na uniwersytetach. Są to normalne studia, zakończone licencjatem, a dla chętnych później drugi stopień i magisterka.

Jako studenci tego samego uniwerku wydział lekarski i tzw wydział nauk o zdrowiu (pielęgniarki, położne, ratownicy medyczni, zarządzanie w służbie zdrowia) jesteśmy OCZYWIŚCIE traktowani tak samo.

W przychodni studenckiej lekarze przepuszczani są bez kolejki.
W bibliotece również.

Przyszły pan doktor bez problemu wypożyczy książkę, której przed chwilą dla mnie "nie było". Powód? Pielęgniarkom nie jest ona potrzebna. (Została podana jako podręcznik na zajęciach).

Lekarze mają zajęcia przez cały dzień w jednym budynku, podczas gdy my musimy przemieszczać się z jednego końca miasta na drugi w przerwie, której nie ma (brawa dla układających plan).
Nie mówiąc już o tym, że tylko plebs ma wykłady w tzw kolegium barakum - kompleks długich baraków zbitych z desek. Siedzi się tam w kurtkach, bo ogrzewanie kiepsko działa. W jednej sali przez kilka miesięcy w ścianie była dziura zapchana gazetą. Całość z zewnątrz wygląda jak fotografie z Oświęcimia, tylko drutów kolczastych brak.

Zajęcia WF. Każdy inny kierunek może zapisywać się na dowolną sekcję: taniec, pływanie, aerobik, kardiosiłownia, możliwości jest wiele. Pielęgniarki i położne nie mają wyboru, idziemy tam, gdzie akurat sala jest wolna. Za każdym razem coś innego.

Jeśli któraś z nas dojeżdża autem, musi zostawiać je na strefie parkowania, nie wolno wjechać na teren uczelni. Co innego wydział lekarski, który ma specjalnie wyznaczone miejsca na wewnętrznym parkingu.

To tylko mały wycinek rzeczywistości, ale daje obraz sytuacji.

uniwersytet

Skomentuj (78) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 697 (939)

#42400

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z pamiętnika pielęgniarki.

Odc 1.
Oddział dziecięcy, od pewnego czasu rodzice maja możliwość przebywania z dzieckiem przez cała dobę. Niby przepisy mówią o jednym rodzicu, ale w rzeczywistości czasami przymykamy na to oko. Oddział zakaźny, więc sale pojedyncze, na niektórych było duże i małe łóżko, gdzie indziej tylko jedno bądź drugie.
Pewnego dnia wchodzę rano na salę z dużym łóżkiem. Uwaga, uwaga. Dziecko leży na kocu na podłodze, a w pościeli rodzice, którym się właśnie zebrało na amory...

Odc 2.
Tym razem oddział dla dorosłych. Tyle się mówi o "szpitalnej" białej pościeli, że smętna, urzędowa, niewesoła.
Dyrekcja zakupiła pewną ilość nowej. Piękny kolor ecru, jakiś wytłaczany wzorek, dobre, mocne pościele, aż miło patrzeć.
Niestety od pewnej pacjentki usłyszałyśmy, ze ona w pożółkłej leżeć nie będzie.

Odc 3.
Kolejna sprawa pościelowa. Niewtajemniczonym wyjaśnię, że dzień na oddziale zaczyna się od pościelenia łóżek, ew zmiany bielizny, jeśli jest brudna.
Podchodzę do jednej pani, niech będzie Kowalskiej, pytam, czy coś jest do zmiany, odmówiła, że wszystko czyste.
Ale zauważyłam jakąś mała plamkę na poduszce, zaproponowałam przebranie, zgodziła się. (Kolor ten sam, więc nawet estetyka nie ucierpiała).
Pół godziny później podchodzi do mnie koleżanka i mówi, że miałam zmienić danej pacjentce pościel.
Ja karpik, o co chodzi, idę tam, a pani na mnie z buzią, że co to ma znaczyć zmienić tylko jedno, a nie cały komplet?!

Odc 4.
Tak na koniec. Wiem, że nie powinno się pluć we własne gniazdo, ale muszę to opisać.
Ponownie oddział dziecięcy. Umeblowanie sali: stolik, krzesełko przedszkolnych wymiarów i łóżko. Na sali dziecko z mamą, kobieta "na ostatnich nogach". Nie pamiętam już, dlaczego nie miała ze sobą jak inne mamy materaca dmuchanego, leżaka, itp. W każdym razie nie pozwolono jej choćby usiąść z boku na łóżku dziecka. Przepis niby zasadny, ale nie dajmy się zwariować.
Babka noc spędziła zwinięta w kłębek na krzesełku, a rano trafiła na porodówkę.

Szpital

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 743 (809)

#42348

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może nie tyle piekielność, co głupota ludzka.

W wakacje pomagałam na półkoloniach dla dzieci. Ostatni dzień postanowiliśmy zrobić im bardziej sportowo-wyczynowy. Tory przeszkód, slalom na rowerze między pachołkami, cuda-niewidy, dzieciaki wniebowzięte. Na końcu było strzelanie z wiatrówki. Pełne środki bezpieczeństwa, itd.
Kolega, który to nadzorował dla klimatu założył spodnie i bluzę moro, plus arafatkę na szyję. Było chłodno, a on miał problemy z gardłem.

Dzień minął bez przeszkód, dopiero po jakimś czasie dowiedzieliśmy się, że po obejrzeniu zdjęć, do kierownika półkolonii przyszła grupa zbulwersowanych mamuś twierdzących, że szkolimy dzieci do terroryzmu...

półkolonie

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 561 (629)

#37204

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znajoma (wdowa) pojechała w odwiedziny do syna do Anglii. Po powrocie opowiadała mi taką historię.

Siedziała w parku na ławce, przysiadł się pan mniej więcej w jej wieku (czyli średnim). Zaczęli rozmawiać, po jakimś czasie spytał, czy nie chciałaby zamieszkać z nim, nic nie musiałaby robić w domu, prać, gotować, itd., tylko po prostu być, żeby on miał do kogo buzię otworzyć, z kim do teatru iść, jak to jej będzie dobrze u niego, itd.
Kobieta spanikowała pod byle jakim pozorem uciekła z parku, a po powrocie do Polski opowiedziała wszystko swojej mamie.
Odpowiedź staruszki:
- Ty głupia, trzeba było się zgodzić, byś była ustawiona do końca życia.

Powiedziała matka córce dwa miesiące po stracie męża.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 580 (696)

#36035

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna odsłona pracy w szpitalu dziecięcym.

Nocny dyżur, stan jednego z maluchów gwałtownie pogorszył się do tego stopnia, że konieczna była reanimacja. Jedna z pielęgniarek zajęła się chłopcem, druga pobiegła po lekarza. Nie znalazła go, wyszedł gdzieś na chwilę.
"Drzwi w drzwi" mieścił się OIOM, nie widząc innej możliwości zaniosły tam dzieciaczka.
Odratowali go, ale pielęgniarki dostały naganę za samowolne zabranie pacjenta poza oddział.

szpital

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 809 (847)

#35189

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowieść pielęgniarki szkolnej z liceum. Przesympatyczna kobieta, do której uczniowie przychodzili z problemami nie tylko zdrowotnymi.

Pewnego razu szkoła zatrudniła nową panią psycholog. Przy zaznajamianiu się z pracownicą pielęgniarka zaproponowała pomoc w razie problemów, pracowała już długo i znała uczniów dość dobrze.
W odpowiedzi usłyszała, że 70% młodzieży i tak jest na straty i nie opłaca się wyodrębniać tych 30% i z nimi pracować...

szkoła

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 555 (635)

#35190

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka dni temu poszłam do Biedronki z zamiarem kupienia lodów. Otworzyłam lodówkę i nauczona doświadczeniem pomacałam lekko przez papierek, czy są dobrze zamrożone, różnie z tym bywa. Ale z takim czymś nie spotkałam się jeszcze nigdy. w opakowaniu była dosłownie maśtyka o półpłynnej konsystencji.
Zgłosiłam kasjerce, że prawdopodobnie psuje im sie chłodnia. Przyjęła z wdzięcznością, zaraz zgłosiła kierownictwu sklepu.
Gdzie piekielność?

Na drugi dzień znów poszłam coś kupić, uszkodzona lodówka rozmrażała się odłączona od prądu, a wszystkie roztopione wczoraj lody zostały przełożone do innej.
Nie wiem, może tylko ja słyszałam o czymś takim jak gronkowiec. Po powrocie do domu zadzwoniłam do sanepidu, ale nie zauważyłam żadnych efektów kontroli.

biedronka

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 455 (617)

#34587

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o dziadkach i babciach w komunikacji miejskiej.

Jechałam tramwajem, godziny szczytu, ludzi pełno. Na przystanku wsiadła ostatnimi drzwiami młoda dziewczyna o kulach. Ustąpił jej miejsca starszy pan ok 70. Trochę się krępowała skorzystać, ale z uśmiechem powiedział, że i tak zaraz wysiada, pomógł odbić bilet, w ogóle cud miód.
Podziękowała, usiadła, a z siedzenia obok jakiś babsztyl na cały głos:

- Miejsca dla inwalidów są z przodu!

Dziewczynę zatkało i może całe szczęście, bo wiadomo, że z głupim nie warto dyskutować. Ciekawe, jak miała się przecisnąć przez cały tramwaj o tych "czterech nogach".

tramwaj

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 634 (668)

#33746

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem piekielna okazałam się ja sama.

Na praktykach pielęgniarskich w szpitalu dostałam polecenie zaprowadzić pacjentkę do rentgena. Wchodzę na salę, mówię co i jak, a kobieta (nazwijmy ją pani Kowalska) wstaje, ze spokojem zaczyna się czesać, perfumować, podmalowywać... Delikatnie proszę, żeby się pospieszyła, bo pacjenci są zwożeni na telefon i tam już na nas czekają. Odpowiedź:
- To niech czekają.
I dalsze strojenie się.
Tłumaczę, że tworzy się kolejka, że jeśli minie nasza godzina spadniemy na jej koniec - nic nie skutkowało.

Wreszcie łaskawie usiadła na wózku, jedziemy, wchodzę do rejestracji, zgłaszam przybycie pacjentki, babeczka w rentgenie:
- No, szybciutko, bo już kolejne osoby przyjechały.
Na to ja, wpadając na pomysł:
- Pani, taka a taka sytuacja, czy można by nas przesunąć na koniec?
Rejestratorka się zgodziła, wróciłam do pani Kowalskiej i poinformowałam, że moje obawy okazały się słuszne i musimy czekać. Trwało to pół godziny, raz babsztyl zaczął sarkać na brak organizacji, ale ucięłam, że ja ją prosiłam, żeby się pospieszyła i to był jej wybór.
Od tego dnia na każdy wyjazd była gotowa w minutę.

Lubię pacjentów, swoją pracę i staram się nie być "wredną pigułą", ale w takich sytuacjach (a nie jest ich mało) czasami niestety trzeba kogoś ustawić.

szpital

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 682 (780)