Profil użytkownika

ejcia
Zamieszcza historie od: | 10 czerwca 2012 - 20:47 |
Ostatnio: | 13 grudnia 2024 - 11:20 |
- Historii na głównej: 112 z 228
- Punktów za historie: 54963
- Komentarzy: 357
- Punktów za komentarze: 2489
Zamieszcza historie od: | 10 czerwca 2012 - 20:47 |
Ostatnio: | 13 grudnia 2024 - 11:20 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Motokiller | Demotywatory | Mistrzowie | Komixxy |
wiem. nawet mówi się na to "kobieta do towarzystwa" i nie ma w takim określeniu niczego zdrożnego. Ale ten pan był tutaj jedynie elementem świata przedstawionego
Podziwiam za odwagę, różnie mogło się to skończyć. Chociaż kiedyś miałam trochę podobna sytuację z 2-letnim siostrzeńcem. Przy remizie (mały ma hopla na punkcie straży) też jacyś dwaj monterzy zaczęli przeklinać, biorę dziecko za rękę i tłumacze, że pójdziemy gdzie indziej, bo tu panowie mówią w brzydkim języku. Powiedzieli, że możemy zostać i przenieśli się z dyskusją do budynku:)
nie jestem zwolenniczką chodzenia z każdą pierdołą do sądu, ale gdyby rodzice dziewczynek zażądali odszkodowań za oszpecenie dzieci, to by sie skończyło pozwalanie na wszystko Oliwierkowi czy Xawierkowi, Bo dziecko "normalnych" rodziców takiego numeru nie wywinie.
Miałam dokładnie tak samo. Odwiedziłam kuzyna, a że padało podrzucił mnie później na uczelnie
@ Enclude Owszem, harcerstwo ma wychowywać i nie zamierzam zaprzeczać. Ale nie samo jedno, bo rodzice są zbyt zapracowani. Byłoby idealnie, gdyby wszystkie "formy" wychowawczo-pedagogiczne współdziałały i uzupełniały się wzajemnie. Co do artykułu - dość częstym zwrotem, który strasznie mnie denerwuje jest "bawić się w harcerstwo". Sprowadza się do czegoś niepoważnego, rozrywki od niechcenia, dla zabicia czasu. Owszem, wiele celów jest realizowanych w formie zabawy, ale nie w tym rzecz. Tudzież przedstawianie przerysowanej sylwetki harcerza jako praworządnej istoty "bez skazy ni zmazy", która usiłuje zbawić cały świat i w rezultacie porywa się z motyką na słońce. Groteska. (Komiks "Tytus, Romek i Atomek"). A co do zarzutów na temat kiepskich warunków i spania na kanadyjkach (nie wiem, czy obóz różnił się aż tak bardzo od survivalu, bynajmniej dla miejskich dzieci) nikomu korona z głowy nie spadła, jak dziewczyny piłowały belki i zbijały z nich prycze. Oczywiście pod nadzorem, jakos nikt sobie palcy nie poucinał. Ale przecież teraz najważniejsza jest wygoda, nie trzeba tego robić, skoro można nocować w budynku, bez konieczności wstawania w nocy i okopywania się, bo idzie burza. To bardziej nauczy życia i zaradności, niż spartańskie warunki uwłaczające godności człowieka.(tak, mówie ironicznie). Za to potem nastoletnia dziewczyna na wiadomość, że na warcie kuchennej trzeba pozmywać kotły zadaje pytanie, gdzie tu jest zmywarka w środku lasu (autentyk).
@Ozaki Chcesz pakować sam, od tego jest buzia, żeby powiedzieć i nikt się nie narzucał z pomaganiem.
Pewnie jak zwykle po czasie zebrało mi się, żeby odpowiedzieć i nikt już tego nie przeczyta, ale może jednak. Generalnie muszę się nie zgodzić z większością komentarzy, albo zgodzić tylko częściowo. Nie mogę tez wypowiadać się za całe harcerstwo, ale w drużynie w której byłam przez pięć lat nie zobaczyłam jednej butelki alkoholu. O dwóch osobach pijących dowiedziała się drużynowa i wyciągnęła z tego konsekwencje. Ja osobiście miałam lekki zjazd za kupienie w sklepie gumy do żucia imitującej papierosa (wiem, stare czasy), bo "jak to wygląda". Mówicie, że harcerstwo nie jest takie jak kiedyś. Niestety to prawda. Ale też ludzie i młodzież jest inna. To można (a szkoda) porównywać z pięknymi filmami o Szarych Szeregach, bo to dwie zupełnie inne rzeczywistości. Wychowują RODZICE, nie szkoła, czy inne organizacje, które mogą w tym jedynie pomagać. Dziecko do drużyny trafia w wieku ok 11 lat i jeśli np nauczyło się nikogo nie słuchać, to nagle posłucha drużynowego? Nie sądzę. Nie dalej jak wczoraj widziałam w markecie 4-o latka, rozrabiał długo bez jakiejkolwiek reakcji matki. W końcu coś mu zaczęła tłumaczyć, więc ze złości zaczął ją bić. Dzieciak uderzył matkę, na co również nie usłyszał ani słowa. Inny przykład, który widziałam na własne oczy, to jak dzieciak lat 3 rzucił się z pięściami na niańkę, ponieważ poskarżyła matce, że rzucał kamieniami w młodszą siostrę. Również brak reakcji mamy. Czym skorupka za młodu nasiąknie... Różne organizacje mogą pomagać, ale nie oczekujmy cudu, że dzieciaki, których rodzice maja podejście "szkoła go wychowa" zamienią w anioły i nadrobią kilka - kilkanaście lat zaniedbań. Z resztą w naszym środowisku akurat był rygor (w granicach zdrowego rozsądku, tak, jak być powinno) i kilka osób odeszło do "konkurencyjnej" drużyny, gdzie wszystko było wolno, bo im to nie odpowiadało. Jeśli ktoś jeździ na obozy, żeby wyrywać łatwe panienki, to już wiadomo, skąd taka reputacja. Jest część osób, które funkcjonują w drużynie tylko po to, żeby np jechać na wakacje, bo gmina albo niczego nie organizuje, albo za bajońskie sumy. Nieodpowiednie osoby jako opiekunowie. Czy taka nowość? Znajoma pielęgniarka jeździła na kolonie (nie harcerskie) na początku lat 80, a przez to, co tam zobaczyła jej córka nie pojechała na żadne wczasy organizowane. Wychowawczyni wrzeszcząca na dzieci i przechwalająca się, ze budzi postrach i płacz co młodszych, inna miziająca się na kocu z chłopakiem, podczas gdy dzieci bez opieki pływają w Warcie itd. @Ozaki Nikt się nie narzucał z pakowaniem. Wolny kraj, jeśli ktoś nie chciał odchodziliśmy na bok, jak to z resztą opisałam. Reasumując wiem, że bywa różnie, ale ja w drużynie przeżyłam najlepsze pięć lat młodości i chętnie bym do tego wróciła.
poza tym owszem, rodzice powinni dbać, żeby dziecko miało wszystko co niezbędne, ale głodzenie się, żeby kupić mega zabawkę, jakiej nikt nie ma już uczy dziecko egoizmu i postawy roszczeniowej
Chyba źle się wyraziłam pisząc historię, chodziło mi raczej o fałszywe rozgłaszanie, jacy to oni biedni i że innym powodziło się zdecydowanie gorzej, a nikt wokół nich wielkiego halo nie robił. Co do matki - nie sądzę. Kobieta zadbana (choć nie lalka barbie jak córki), włosy ufryzowane itd. No i ile trzeba by nie jeść, żeby dwie córki ubrać w najnowsze krzyki mody, czy posłać na kilkudniową wycieczkę
Brawo:D:D:D Chociaż troszkę panience współczuje (nie tylko mózgu). Swego czasu dwoma kopniakami glana naprawiłam rozjeżdżające się krzesło:D
to dotyczny nie tylko lodów, ale wszystkich towarów. te z tyłu maja niejednokrotnie dłuższa datę przydatności, niż te z wierzchu
aaa... chyba poznańskie określenie:D papka, breja, coś o półpłynnej konsystencji
cóz za godne podziwu poświęcenie... nic tylko order dać. Ale chyba nie wiesz, jak wygląda robota na oddziale, przynajmniej od strony pelęgniarskiej: owszem, są chwile wolne, ale z reguły każda z nas ma pełno swojej roboty, a nie z wózkiem siedzącym we dwie spacerować po szpitalu, a pacjenci w tym czasie samopas
Wtedy może jeszcze dała bym się nabrać (chociaż wątpię, żeby tak było) ale uwierz, że po paru miesiącach pracy zaczyna się odróżniać, kto naprawdę potrzebuje opieki, a kto się z sobą cacka i udaje
za wezwanie pogotowia, ponieważ ktoś miał zły sen, albo pannica złamała tipsa (przypadki prawdziwe) powinien być mandat moim zdaniem, ale zwykły człowiek nieraz nie jest w stanie odróżnić czy delikwent wymaga pomocy, czy nie. no i sławetna cukrzyca:chory pobudzony, nielogiczny, albo już nieprzytomny, z ust jedzie tanimi jabolami... Pijaczek jak nic, nie? Jak miałam ok 17 lat wywróciłam się na rowerze, na szczęście na chodniku. Potłukłam dość solidnie, a przy okazji na chwilę mnie zamroczyło. Ludzie przechodzili i nie ztrzymał się nikt. A parę dni później sąsiadk na korytarzu zapytała mnie, co się stało, bo...widziała z daleka, że nie mogłam wstać...
nie jest trudno pomylić, też mieliśmy taki przypadek na oddziale
zależy od sytuacji. Malutkie dzieci i starsze, które już nad sobą zapanują (chociaż reguły nie ma, beczące 13-o latki też bywały) bierzemy same. Średniaczki zazwyczaj z mamami, czasami pomaga to dziecku, a czasami prowokuje do próby wymuszenia "ułaskawienia od wyroku", ale głównie chodzi o przytrzymanie malucha
Pozerstwem byłoby słuchanie metalu na siłę, bo skoro już lubię ubierać się na czarno, to powinnam jakoś pasować do swojego wyglądu. Lubię ciemne kolory, a co do glanów i kostki nauczyło mnie ich 8 lat w harcerstwie. Tak, taki degenerat jak ja w mundurze. @MaryAnnn - pierwszy raz podeszłyśmy do takiej z normalnego ludzkiego odruchu, a zachęcone rekacją później z dwóch powodów. Jeśli można pomóc, to dlaczego nie, a skoro przy tym jest wesoło... Przyjemne z pożytecznym.
nie do końca, siedziałam z nią w poczekalni:P
prosty przyrząd do usuwania kleszczy. kupujemy strzykawkę 10ml, obcinamy tą część z dzióbkiem do nałożenia igły i obracamy tłok w cylindrze o 180 stopni. tak, żeby część tłoka z tym większym kółeczkiem, na które sie naciska podczas zastrzyku wystawała z obciętej części strzykawki. koniec cylindra "ze skrzydełkami do trzymania" przykładamy nad kleszczem i pociagamy za tłoczek. podciśnienie i kleszcz wyskakuje. takie samo, tylko bardziej fachowo zrobione można dostać w aptekach
od kilkunastu lat chodzę w takich pielgrzymkach i jakos nie zauważyłam wielkiego korka. trochę owszem, ale nie zaraz kilometrowy, z resztą takiej grupie NIE WOLNO poruszać sie po chodniku, jak ktoś wejdzie, to zaraz porządkowi każą zejść, bo za to można mandat zarobić. a poza tym nigdy nie zajmujemy całego ruchu w jedną strone, zależy ile jest pasów. ale w pobliżu Czestochowy, gdzie już grupy ida jedna za drugą jezdnie są szerokie, więc drogówka ostrożnie puszcza ruch w obie strony
właśnie to jest niedobre, ze na skuter nie trzeba znać przepoisów ruchu. sama jeżdże skuterem, żeby ominąć korki, prawko mam i uważam. ale niestety niektórzy kierowcy aut sami stwarzają zagrożenie uważając za nadrzędną zasadę "skuter nigdy nie ma pierwszeństwa"
miałam podobną sytuacje. na weselu siostry miałam bawić się z kuzynem pana młodego, w którym kochałam sie na zabój. wszystko było ustalone, ja szczęśliwa, jeszcze dzień wczesniej pojechaliśmy w jakichs sprawach organizacyjnych do jego rodziców i cicho sza. a w dniu wesela pan młody przyjeżdża i mówi, że okazało się, że tam ten ma dziewczyne i przyjdzie z nia albo w ogóle. ja załamana, więc ani mi cokolwiek w głowie, mama mi pomogła zorganizować kolegę. za to na weselu miałam okazję dowiedzieć się, że to było ukartowane przeciwko mnie, bo mamusia delikwenta jak zobaczyła że nie siedzę sama pod ścianą zagapiła się na nas jak ciele na malowane wrota
to ja nie wiem, co to były za pielęgniarki z tymi wcześniakami, gdybym to widziała...raz że to nie stan na zabawę, a dwa fotografować się z pacjentami nie wolno bez ich zgidy. poza tym tutaj jest głupota do kwadratu i odmóżdżenie, a ta mamuska chyba naczytała się za dużo książek o obozach zagłady, tam robili takie rzeczy
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2012 o 1:35