Profil użytkownika
glan
Zamieszcza historie od: | 10 marca 2012 - 0:44 |
Ostatnio: | 5 marca 2024 - 19:08 |
- Historii na głównej: 58 z 74
- Punktów za historie: 28455
- Komentarzy: 1141
- Punktów za komentarze: 12265
Nie wierzę, po prostu nie wierzę.
W historii 82027 pisałem o trąbieniu na tych, którzy zatrzymują się na zielonej strzałce. Myślałem, że wyczerpałem temat a jednak...
Parę dni temu moja córa oznajmiła mi, że też została otrąbiona gdy przepisowo zatrzymała się na zielonej strzałce.
Niby nic nowego, tylko otrąbiającym był... radiowóz.
Na dodatek córa dopiero uczy się jeździć, więc na dachu auta widniało piękne, duże "L".
Idioci, wszędzie idioci.
W historii 82027 pisałem o trąbieniu na tych, którzy zatrzymują się na zielonej strzałce. Myślałem, że wyczerpałem temat a jednak...
Parę dni temu moja córa oznajmiła mi, że też została otrąbiona gdy przepisowo zatrzymała się na zielonej strzałce.
Niby nic nowego, tylko otrąbiającym był... radiowóz.
Na dodatek córa dopiero uczy się jeździć, więc na dachu auta widniało piękne, duże "L".
Idioci, wszędzie idioci.
ruch drogowy
Ocena:
185
(207)
Dzisiejsza dawka spamu przypomniała mi... ale nie uprzedzajmy faktów.
Jak pewnie każdy programista, przez lata dorobiłem się swoich gotowców, czyli uniwersalnych fragmentów oprogramowania, które wykorzystuję w projektach.
Parę dobrych lat temu pracowałem w zespole. Wykorzystałem tam jeden z moich gotowców. Dzięki temu praca poszła nam szybciej i klient był zadow... mniej wściekły na opóźnienia.
Niestety jeden z kolegów postanowił ukraść mój gotowiec, a następnie używać go w swoich fuchach.
I wszystko byłoby fajnie, a ja żyłbym w nieświadomości, gdyby nie jeden szczegół. Mój kod czasami wysyła mi informacje diagnostyczne na maila. Informacje takie jak adres serwera, nazwy usług, maile, użytkownicy i hasła.
Więc od paru lat dostaję spam, wysyłany przez klientów tego kolegi. Najwyraźniej zrobił strony dla kilkunastu firm, w tym jednej dużej sieci komórkowej, a do mnie przychodzą loginy, adresy, hasła... Informacje, za które hakerzy daliby się pokroić. Dziś znowu przyszło kilkaset maili, nie nadążam z kasowaniem.
Nauczka - jak kradniesz cudzy kod, sprawdź, co on robi.
Jak pewnie każdy programista, przez lata dorobiłem się swoich gotowców, czyli uniwersalnych fragmentów oprogramowania, które wykorzystuję w projektach.
Parę dobrych lat temu pracowałem w zespole. Wykorzystałem tam jeden z moich gotowców. Dzięki temu praca poszła nam szybciej i klient był zadow... mniej wściekły na opóźnienia.
Niestety jeden z kolegów postanowił ukraść mój gotowiec, a następnie używać go w swoich fuchach.
I wszystko byłoby fajnie, a ja żyłbym w nieświadomości, gdyby nie jeden szczegół. Mój kod czasami wysyła mi informacje diagnostyczne na maila. Informacje takie jak adres serwera, nazwy usług, maile, użytkownicy i hasła.
Więc od paru lat dostaję spam, wysyłany przez klientów tego kolegi. Najwyraźniej zrobił strony dla kilkunastu firm, w tym jednej dużej sieci komórkowej, a do mnie przychodzą loginy, adresy, hasła... Informacje, za które hakerzy daliby się pokroić. Dziś znowu przyszło kilkaset maili, nie nadążam z kasowaniem.
Nauczka - jak kradniesz cudzy kod, sprawdź, co on robi.
kradzież oprogramowania
Ocena:
199
(219)
O ruchu drogowym.
Kilka rzeczy z kursu na prawko zapadło mi w pamięć na lata. Między innymi zielona strzałka, a właściwie to, że działa jak znak STOP.
To znaczy, że jeśli na światłach stoisz np. drugi i auto przed Tobą ruszy, Ty i tak musisz podjechać i się zatrzymać zanim pojedziesz dalej.
Ilu kierowców tak robi? Ano, ja tak robię. Znajomi czasem się podśmiewują, że jestem jedyny.
Ale co miał w głowie kierowca, który dziś obtrąbił mnie za prawidłowe zatrzymanie? Pustkę chyba, bo na pewno nie przepisy.
Kilka rzeczy z kursu na prawko zapadło mi w pamięć na lata. Między innymi zielona strzałka, a właściwie to, że działa jak znak STOP.
To znaczy, że jeśli na światłach stoisz np. drugi i auto przed Tobą ruszy, Ty i tak musisz podjechać i się zatrzymać zanim pojedziesz dalej.
Ilu kierowców tak robi? Ano, ja tak robię. Znajomi czasem się podśmiewują, że jestem jedyny.
Ale co miał w głowie kierowca, który dziś obtrąbił mnie za prawidłowe zatrzymanie? Pustkę chyba, bo na pewno nie przepisy.
ruch drogowy
Ocena:
175
(229)
Rekrutacja... temat rzeka, ale od tej strony jeszcze nie było.
Jestem dziś na rozmowie o pracę. Jako rekrutujący. Z drugiej strony Skype kandydat.
Rozmawiamy, człek inteligentny. Znajomość branży na bardzo dobrym poziomie. Technologie, umiejętności, języki... naprawdę nieźle. Rozmawiamy na luzie. Wszystko super, sielanka niemal.
Na koniec zawsze daję szansę na pytania do mnie. Pada nieśmiertelne "a czy ma Pan do nas jakieś pytania?". I tu mnie zaskoczył:
- Jaki u was w firmie jest system kar za spieprzenie czegoś?
Moja szczęka rąbnęła z hukiem w podłogę. Na szczęście zdążyłem wyciszyć Skype więc nie usłyszał.
Jak się okazało, pytał na podstawie doświadczenia z poprzedniej pracy. Tam za pomyłki dostawał kary finansowe.
Mamy XXI wiek. Zatrudniamy inteligentnych i wykształconych ludzi, a potem traktujemy ich jak niewolników. Grozimy karami za to, że są ludźmi i czasem popełniają błędy!
Jestem dziś na rozmowie o pracę. Jako rekrutujący. Z drugiej strony Skype kandydat.
Rozmawiamy, człek inteligentny. Znajomość branży na bardzo dobrym poziomie. Technologie, umiejętności, języki... naprawdę nieźle. Rozmawiamy na luzie. Wszystko super, sielanka niemal.
Na koniec zawsze daję szansę na pytania do mnie. Pada nieśmiertelne "a czy ma Pan do nas jakieś pytania?". I tu mnie zaskoczył:
- Jaki u was w firmie jest system kar za spieprzenie czegoś?
Moja szczęka rąbnęła z hukiem w podłogę. Na szczęście zdążyłem wyciszyć Skype więc nie usłyszał.
Jak się okazało, pytał na podstawie doświadczenia z poprzedniej pracy. Tam za pomyłki dostawał kary finansowe.
Mamy XXI wiek. Zatrudniamy inteligentnych i wykształconych ludzi, a potem traktujemy ich jak niewolników. Grozimy karami za to, że są ludźmi i czasem popełniają błędy!
praca
Ocena:
148
(186)
Historia z pracy kolegi, dodaję za jego zgodą.
W pracy codziennie o 12:00 odbywają się krótkie, 15-minutowe spotkania całego zespołu (kilka osób). Co zrobić, żeby ich wkurzyć?
Powiedz, że 12:00 to dla Ciebie za późno, bo to środek dnia. Nalegaj, żeby przesunąć na 11:00. Zespół razem z managerem mówią OK. Przesuną swoje inne spotkania. Zróbmy na próbę przez tydzień spotkania o 11:00
Przez kolejny tydzień codziennie spóźniaj się na te spotkania. Czasem spóźnij się 15, a czasem nawet 45 minut. Wszyscy na Ciebie czekają.
Po tygodniu manager podsumowuje, że eksperyment z 11:00 uznajemy za nieudany i wracamy do 12:00. Wtedy protestuj, że 11:00 lepiej Ci pasuje i spróbujmy jeszcze raz, bo przecież raz zdarzyło ci się prawie nie spóźnić.
Skarż się potem, że manager nie liczy się z Twoim zdaniem.
W pracy codziennie o 12:00 odbywają się krótkie, 15-minutowe spotkania całego zespołu (kilka osób). Co zrobić, żeby ich wkurzyć?
Powiedz, że 12:00 to dla Ciebie za późno, bo to środek dnia. Nalegaj, żeby przesunąć na 11:00. Zespół razem z managerem mówią OK. Przesuną swoje inne spotkania. Zróbmy na próbę przez tydzień spotkania o 11:00
Przez kolejny tydzień codziennie spóźniaj się na te spotkania. Czasem spóźnij się 15, a czasem nawet 45 minut. Wszyscy na Ciebie czekają.
Po tygodniu manager podsumowuje, że eksperyment z 11:00 uznajemy za nieudany i wracamy do 12:00. Wtedy protestuj, że 11:00 lepiej Ci pasuje i spróbujmy jeszcze raz, bo przecież raz zdarzyło ci się prawie nie spóźnić.
Skarż się potem, że manager nie liczy się z Twoim zdaniem.
życie biurowe
Ocena:
190
(214)
Do czego służy infolinia w banku? Do informowania myślicie? Niestety nie.
Dzwonię na infolinię banku w sprawie, którą bank na pewno załatwiał wiele razy. Chciałem się zapytać jakie mają procedury. Gdy już wysłuchałem muzyczki w słuchawce pojawia się konsultant.
Wyjaśniam więc sprawę...
Konsultant: A ja nie wiem.
Tłumaczę trochę więcej szczegółów, przypominam, że bank z pewnością miał wiele takich samych spraw a ja chcę się dowiedzieć jak się to u nich załatwia.
[K] Ale ja na prawdę nie wiem. Musi Pan kogoś spytać.
[Ja] No przecież pytam się Pana.
[K] Ale ja nie wiem!
[J] To kogo mam się spytać?
[K] Nie wiem, może jakiegoś prawnika.
[J] Ale przecież to bank to załatwia.
[K] No nie wiem, to może niech Pan idzie do oddziału i się kogoś zapyta.
Cóż... infolinia informuje, że nie wie. Czeka mnie wycieczka do banku.
Dzwonię na infolinię banku w sprawie, którą bank na pewno załatwiał wiele razy. Chciałem się zapytać jakie mają procedury. Gdy już wysłuchałem muzyczki w słuchawce pojawia się konsultant.
Wyjaśniam więc sprawę...
Konsultant: A ja nie wiem.
Tłumaczę trochę więcej szczegółów, przypominam, że bank z pewnością miał wiele takich samych spraw a ja chcę się dowiedzieć jak się to u nich załatwia.
[K] Ale ja na prawdę nie wiem. Musi Pan kogoś spytać.
[Ja] No przecież pytam się Pana.
[K] Ale ja nie wiem!
[J] To kogo mam się spytać?
[K] Nie wiem, może jakiegoś prawnika.
[J] Ale przecież to bank to załatwia.
[K] No nie wiem, to może niech Pan idzie do oddziału i się kogoś zapyta.
Cóż... infolinia informuje, że nie wie. Czeka mnie wycieczka do banku.
Infolinia co nic nie wie
Ocena:
162
(176)
Jestem cierpliwym kierowcą. Naprawdę. Gdy ktoś zablokuje mi dróżkę, bo np. zawraca czy wyjeżdża spomiędzy zaparkowanych samochodów, to mogę poczekać, nie trąbię, nie denerwuję się. Sam też kiedyś zaczynałem jeździć. Co najwyżej z nudów podkręcam radio i radośnie się wydzieram razem z wokalistą aktualnie lecącego kawałka albo po raz setny klikam sobie w komputerze po licznik kilometrów i spalania.
To dla zobrazowania mojej cierpliwości.
Dziś jadąc do pracy, robiłem standardowe kółko po osiedlowych uliczkach, szukając miejsca. Miało być bezproblemowo, ot, jak nic nie ma, jadę dalej, aż w końcu znajdę miejsce.
Ale nie pojechałem dalej. Duży dostawczak poczty polskiej stanął w małej uliczce tak, że nie ominiesz. Nie wycofasz, bo z tyłu kolejne auta. PP stoi sobie na awaryjnych, kierowcy nie ma, a wszyscy trąbią i czekają.
Czy naprawdę policja, straż miejska albo ktokolwiek nie mogą zacząć wlepiać mandatów za nadużywanie awaryjnych? Czy awaryjne przestały już oznaczać awarię, a znaczą "zaraz wracam, czekajcie, jelenie"? Przegapiłem nowelizację kodeksu czy co?
To dla zobrazowania mojej cierpliwości.
Dziś jadąc do pracy, robiłem standardowe kółko po osiedlowych uliczkach, szukając miejsca. Miało być bezproblemowo, ot, jak nic nie ma, jadę dalej, aż w końcu znajdę miejsce.
Ale nie pojechałem dalej. Duży dostawczak poczty polskiej stanął w małej uliczce tak, że nie ominiesz. Nie wycofasz, bo z tyłu kolejne auta. PP stoi sobie na awaryjnych, kierowcy nie ma, a wszyscy trąbią i czekają.
Czy naprawdę policja, straż miejska albo ktokolwiek nie mogą zacząć wlepiać mandatów za nadużywanie awaryjnych? Czy awaryjne przestały już oznaczać awarię, a znaczą "zaraz wracam, czekajcie, jelenie"? Przegapiłem nowelizację kodeksu czy co?
kierowcy
Ocena:
95
(125)
Wczoraj w MacDonaldzie [J]a i [S]przedawczyni:
[J] Poproszę frytki i cappuccino.
[S] A cappuccino małe, średnie czy duże?
[J] Niech będzie małe.
Sprzedawczyni klika coś na kasie...
[S] Niestety nie mamy małego cappuccino, mamy tylko w jednym rozmiarze.
Sprzedawczyni się patrzy...
Ja się patrzę...
Sprzedawczyni się patrzy...
Ja się patrzę i zastanawiam czy każe mi jeszcze raz wybrać rozmiar, skoro jest tylko jeden. W końcu pękłem:
[J] No to poproszę ten jeden rozmiar.
Sprzedawczyni się odblokowała i dalej już poszło sprawnie.
[J] Poproszę frytki i cappuccino.
[S] A cappuccino małe, średnie czy duże?
[J] Niech będzie małe.
Sprzedawczyni klika coś na kasie...
[S] Niestety nie mamy małego cappuccino, mamy tylko w jednym rozmiarze.
Sprzedawczyni się patrzy...
Ja się patrzę...
Sprzedawczyni się patrzy...
Ja się patrzę i zastanawiam czy każe mi jeszcze raz wybrać rozmiar, skoro jest tylko jeden. W końcu pękłem:
[J] No to poproszę ten jeden rozmiar.
Sprzedawczyni się odblokowała i dalej już poszło sprawnie.
MacDonald
Ocena:
151
(219)
Miał być komentarz do historii o targowaniu się (http://piekielni.pl/77641) ale...
Parę lat temu miałem w banku otwartą linię debetową. Mogłem wydać więcej niż mam na koncie płacąc za to tylko superdrogie odsetki oraz jeszcze droższe prowizje. Co roku prowizja za możliwość skorzystania z debetu zabierała mi kilkaset zł.
W końcu debet udało się spłacić. Postanowiłem zlikwidować linię żeby nie kusiło mnie abym wydawał pieniądze, których nie mam na rzeczy, których nie potrzebuję. Wysłałem wniosek likwidacyjny.
Po kilku dniach dzwoni miła Pani i namawia:
[Pani] A może zechce pan utrzymać linię debetową? Zawsze to bezpieczniej (i tu tysiąc powodów dlaczego warto).
[Ja] Nie, dziękuję. Nie potrzebuję i za dużo mnie kosztuje.
[P] Ale (tu znów tysiąc powodów).
[J] Może i tak ale jednak nie chcę. Za dużo płacę prowizji.
[P] To ja sprawdzę czy będziemy mieć dla Pana specjalną ofertę, proszę chwilę poczekać.
... tu Pani włączyła muzyczkę i myślę, że poszła piłować paznokcie. Pewnie myślała, że ja myślę, że faktycznie coś załatwia ...
[P] Dziękuję za oczekiwanie. Mamy dla Pana specjalną ofertę. Obniżymy Panu prowizję (owe kilkaset zł) o połowę.
[J] To faktycznie ciekawe, ale nadal nie potrzebuję tej linii debetowej. Płacenie nawet połowy kwoty za coś, czego nie potrzebuję nadal mi się nie uśmiecha.
[P] Proszę poczekać zatem, sprawdzę czy coś jeszcze da się robić.
... muzyczka ... pani piłuje kolejne paznokcie ...
[P] Dziękuję za oczekiwanie. W drodze specjalnej oferty tylko dla Pana możemy w najbliższym roku zrezygnować z pobierania prowizji całkowicie.
Ach. Wspaniałomyślny bank z miliona klientów wybrał mnie aby przedstawić swoją ofertę, a Pani pewnie dwa razy chodziła do dyrektora, który przejęty moim dobrem okazał serce i łaskawie podarował mi kilkaset zł. Jaki piękny świat! Różowe jednorożce chodzą po ulicach!
Nie! Pani miała gotowy skrypt i od początku wiedziała ile może opuścić. Im bardziej mnie traciła tym bardziej odpuszczała.
Kiedy pada deszcz bank pożyczy Ci parasol ale będzie zabierał po jednym bucie jako odsetki póki nie oddasz parasola. A Ty kliencie lataj boso w kałużach.
Kiedy zaświeci słońce bank będzie ci wciskał parasol, nawet bez prowizji, bo a nuż spadnie deszcz i będziesz go potrzebował, wtedy będzie można znów puścić cię w skarpetkach.
Linię debetową zlikwidowałem.
Parę lat temu miałem w banku otwartą linię debetową. Mogłem wydać więcej niż mam na koncie płacąc za to tylko superdrogie odsetki oraz jeszcze droższe prowizje. Co roku prowizja za możliwość skorzystania z debetu zabierała mi kilkaset zł.
W końcu debet udało się spłacić. Postanowiłem zlikwidować linię żeby nie kusiło mnie abym wydawał pieniądze, których nie mam na rzeczy, których nie potrzebuję. Wysłałem wniosek likwidacyjny.
Po kilku dniach dzwoni miła Pani i namawia:
[Pani] A może zechce pan utrzymać linię debetową? Zawsze to bezpieczniej (i tu tysiąc powodów dlaczego warto).
[Ja] Nie, dziękuję. Nie potrzebuję i za dużo mnie kosztuje.
[P] Ale (tu znów tysiąc powodów).
[J] Może i tak ale jednak nie chcę. Za dużo płacę prowizji.
[P] To ja sprawdzę czy będziemy mieć dla Pana specjalną ofertę, proszę chwilę poczekać.
... tu Pani włączyła muzyczkę i myślę, że poszła piłować paznokcie. Pewnie myślała, że ja myślę, że faktycznie coś załatwia ...
[P] Dziękuję za oczekiwanie. Mamy dla Pana specjalną ofertę. Obniżymy Panu prowizję (owe kilkaset zł) o połowę.
[J] To faktycznie ciekawe, ale nadal nie potrzebuję tej linii debetowej. Płacenie nawet połowy kwoty za coś, czego nie potrzebuję nadal mi się nie uśmiecha.
[P] Proszę poczekać zatem, sprawdzę czy coś jeszcze da się robić.
... muzyczka ... pani piłuje kolejne paznokcie ...
[P] Dziękuję za oczekiwanie. W drodze specjalnej oferty tylko dla Pana możemy w najbliższym roku zrezygnować z pobierania prowizji całkowicie.
Ach. Wspaniałomyślny bank z miliona klientów wybrał mnie aby przedstawić swoją ofertę, a Pani pewnie dwa razy chodziła do dyrektora, który przejęty moim dobrem okazał serce i łaskawie podarował mi kilkaset zł. Jaki piękny świat! Różowe jednorożce chodzą po ulicach!
Nie! Pani miała gotowy skrypt i od początku wiedziała ile może opuścić. Im bardziej mnie traciła tym bardziej odpuszczała.
Kiedy pada deszcz bank pożyczy Ci parasol ale będzie zabierał po jednym bucie jako odsetki póki nie oddasz parasola. A Ty kliencie lataj boso w kałużach.
Kiedy zaświeci słońce bank będzie ci wciskał parasol, nawet bez prowizji, bo a nuż spadnie deszcz i będziesz go potrzebował, wtedy będzie można znów puścić cię w skarpetkach.
Linię debetową zlikwidowałem.
Bank
Ocena:
205
(247)
Sklep z owadem, zwanym powszechnie Biedronką. Stoję sobie w kolejce... a tu zmiana kasy, jedną kasę zamykają i trzeba przejść do kasy obok.
A teraz porcja zagadek:
Ile razy kasjerka musi powtórzyć prośbę o przejście, żeby wszyscy stojący w zasięgu słuchu usłyszeli?
Odpowiedź: 6 razy w sumie, przez trzy osoby z obsługi.
Ile osób będzie narzekać na nie wiadomo co?
Odpowiedź: cały sklep.
Ile osób z kolejki z powodu zmiany kasy, będzie wzywało boga na pomoc?
Odpowiedź: dwie.
Ilu dziadków "ja-tu-stałem-pierwszy" pobije się laskami?
Odpowiedź: też dwóch.
Czy to jednorazowa akcja?
Odpowiedź: Nie, takie rzeczy widziałem już trzeci raz.
A teraz porcja zagadek:
Ile razy kasjerka musi powtórzyć prośbę o przejście, żeby wszyscy stojący w zasięgu słuchu usłyszeli?
Odpowiedź: 6 razy w sumie, przez trzy osoby z obsługi.
Ile osób będzie narzekać na nie wiadomo co?
Odpowiedź: cały sklep.
Ile osób z kolejki z powodu zmiany kasy, będzie wzywało boga na pomoc?
Odpowiedź: dwie.
Ilu dziadków "ja-tu-stałem-pierwszy" pobije się laskami?
Odpowiedź: też dwóch.
Czy to jednorazowa akcja?
Odpowiedź: Nie, takie rzeczy widziałem już trzeci raz.
Sklep z biedronką w logo
Ocena:
175
(235)