Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

glan

Zamieszcza historie od: 10 marca 2012 - 0:44
Ostatnio: 5 marca 2024 - 19:08
  • Historii na głównej: 58 z 74
  • Punktów za historie: 28453
  • Komentarzy: 1141
  • Punktów za komentarze: 12261
 

#49077

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wynajmowaliśmy kiedyś mieszkanie pewnej samotnej pani z synkiem.
Pewnego dnia zadzwoniła, że - Jezusie Maryjo - odcięli prąd. Domyśliliśmy się, że stało się to wskutek jakiejś pomyłki i dobrze byłoby rzecz jak najszybciej wyjaśnić.
Problem polegał na tym, że ja w innym mieście, ojciec jeszcze w innym, a papiery i rachunki wprawdzie w tym samym co ja, ale i tak nie zdążyłabym dojechać przed zamknięciem "prądowni", a tam nie chcieli nic na telefon, tylko osobiście. Najwygodniej byłoby więc, aby wyjaśnianiem sprawy zajęła się sama lokatorka.

Proste, prawda?
O, jak się myliłam.

Zaczęło się od tego, że - jak już wspominałam - Baba żali się, że o Matko jedyna, prądu nie ma, a ona ma mięso w lodówce, pranie do zrobienia i dziecko musi zadanie napisać.

Tłumaczę więc, że dobrze byłoby, aby ona się tym zajęła, bo ani ja, ani ojciec nie damy rady mimo najszczerszych chęci.

Ale dziecko w lodówce i mięso musi zadanie odrobić!

Tłumaczę babie jak krowie matematykę, że ona jest najbliżej prądowni, pracę skończyła, ma czas w przeciwieństwie do mnie i ojca - niechże więc tam polezie.

Ale ona musi ten prąd bo mięso trzeba wyprać i dziecku ciemno w lodówce!

Usiłuję zwrócić uwagę na fakt oczywisty - że nie mam żadnego interesu w zabieraniu babie prądu i nie musi mnie przekonywać o przydatności tego medium, tylko że po prostu nie w mojej mocy, za to w jej mocy jest przywrócić zasilanie...

Ale lodówkę trzeba napisać i dziecko wyprać!

Jeszcze raz tłumaczę, że prądu jej nie wyczaruję i że najszybciej i najłatwiej ten prąd ona załatwi sobie sama.

Ale prąd musi być, bo lodówka w pralce i zadanie, i ciemno, i nie ma jak prania napisać!

Podaję adres prądowni, unaoczniam jak mogę najdobitniej, że do zamknięcia przybytku została godzina, a ja choćbym pękła nie zjawię się tam ani za trzy godziny i że ona może tam iść i załatwić prąd...

Ale mięso w pralce i ciemno!

Męczyłam się z babą pół godziny, ale trzeba przyznać - w końcu zajarzyła.

baba

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 909 (1159)

#13589

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Była sobota. Jak co tydzień wybrałam się do sklepu na większe zakupy. Tym razem moim celem był supermarket, którego nazwa rozpoczyna się na literę "T".

Pierwsze wybrałam się na dział z warzywami. Po znalezieniu potrzebnych mi rzeczy, chciałam ruszyć dalej, na inne działy. Zobaczyłam jednak półkę z przecenionymi warzywami. Oglądam. Wzięłam do ręki koper włoski. Cena o połowę mniejsza, więc krótko się zastanawiając, włożyłam go do koszyka. Następnie spokojnie robiłam zakupy.

Po około 1h (hala duża, więc zakupy zajmują sporo czasu) ustawiłam się w kolejce. Gdy przyszła moja kolej, a kasjerka zaczęła kasować produkty, bacznie obserwowałam ich ceny. Gdy przyszła pora na mój przeceniony koper włoski, okazało się, że tak naprawdę nie jest on przeceniony! Kwota niewielka, jednak postanowiłam powiadomić o tym panią sprzedającą.

Ja - [J] ; Kasjerka [K]

[J]: Przepraszam, dlaczego cena tego kopru włoskiego nie zgadza się ceną podaną na sklepie? - zapytałam uprzejmie, miłym głosem.
[K]: Ja nie wiem. Proszę udać się do Działu Obsługi Klienta. Tam pani najwyżej zwrócą różnicę w cenie. - Pani rzuciła krótko i kasowała dalej.

Jak mi kazano, tak zrobiłam. Po zapłaceniu za zakupy udałam się do Działu Obsługi Klienta. Tam przywitała mnie miła Pani [P].

[P]: Dzień Dobry. W czym mogę pomóc?
[J]: Dzień Dobry. Kupiłam ten koper włoski - wskazuję na warzywo - Na sklepie jego cena była dwa razy niższa. Kazano mi się tutaj udać w celu uzyskania różnicy.
[P]: Proszę chwilkę poczekać, sprawdzę o co chodzi.

Pani udała się na sklep i faktycznie wróciła już po chwili.

[P]: Tak, miała pani rację. Już wszystko uregulujemy. Tylko czy mogłabym na chwilę? - pani wskazała na mój koper, a ja podałam go jej.

Miła kobieta odwróciła się i zniknęła za drzwiami z moim zakupem. Gdy wróciła, oddała mi moje warzywo, a na blacie stołu położyła kartkę. Drugą, którą ze sobą przyniosła trzymała nadal w ręce. Podpisałam się na dokumencie, otrzymałam zwrot pieniędzy i spojrzałam na drugi arkusz papieru, a tam.... było ksero mojego kopru. Osłupiała, zapytałam:

[J]: Skserowała Pani warzywo? - byłam naprawdę zdziwiona. Nigdy o niczym takim nie słyszałam.
[P]: Oczywiście. Musiałam mieć dowód, by potem nie musieć się nikomu tłumaczyć. Do widzenia.

Jej ton głosu był naprawdę poważny, a więc najprawdopodobniej mówiła prawdę.

T.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 847 (919)

#3479

przez ~Sołk ·
| Do ulubionych
Na rynku.
- Proszę pana, poproszę takie zielone majtki jak te, byle by nie były jasno zielone ani ciemno zielone...
Odpowiada załamany facet:
- Proszę pani, może mnie pani pocałować w lewy półdupek, w prawy półdupek, byleby nie w dupę...

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 671 (987)

#6621

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Pracuje na ochronie.
Od dłuższego czasu mam tak zwany "stały obiekt", biurowiec w którym zacumowały banki, biura zagranicznych firm, restauracja "studencka" i kawiarnia.
Jednym z zadań dziennej zmiany jest selekcja pojazdów wjeżdżających na wewnętrzny dziedziniec, będący zarazem drogą ewakuacji w czasie pożaru (droga pożarowa), która ma być drożna dwadzieścia cztery godziny na dobę. Zasada jest prosta, wpuszczamy wszystkie taxi, kurierów, technicznych, "szychy" (o których powiadamia się nas wcześniej pismami) i klientów (max 3 samochody na raz) kawiarni. Nic ponadto.
Klienci kawiarni potrafią być bardzo niewyrozumiali, gdy powie się im, ze muszą odjechać, bo aktualnie "brak miejsc". Czasami takie sytuacje zakrawają na czarną komedię, o ile nie czystą abstrakcję.
Regularnie przyjeżdża do nas pan prowadzący Jaguara. Nie przeczę, świetne auto, niestety, kierowca to koszmar.
Regularnie też obraża zatrzymujących i pytających go o powód wizyty ochroniarzy, ubliża i wyzywa, często też pisze skargi. To osoba spod znaku drogiego garnituru i złotego zegarka, bowiem niejednokrotnie mieszał z błotem nawet innych klientów kawiarni, ubranych gorzej od niego. Tamtego dnia miał po prostu pecha, bo z przyczyn osobistych wyszedłem na chwilę, za zgodą kierownika, poza obiekt i widziałem coś, co miało być kamieniem milowym zmian w zaistniałej sytuacji. Nie powiem o tym od razu, przejdę na razie do chwili w której Jaguar zahamował centymetry ode mnie. Jak zwykle, podszedłem od strony kierowcy i anteną krótkofalówki zastukałem w szybę.
- Czego? - pytanie padło jeszcze zanim szyba zdążyła się na dobre uchylić, klient "Jaguar" nie był w najlepszym humorze.
- Dokąd pan jedzie?
Pan wykonał klasyczny gest rozpaczy, chowając twarz w dłoni wolnej od papierosa ręki. Popatrzył na mnie z pogardą i wdusił niedopałek do popielniczki.
- Przyjeżdżam tu co trzy dni, a ty dalej nie pamiętasz, że NA KAWĘ?! - warknął na mnie, ale ja już wiedziałem, że jestem górą. Pozwoliłem więc sobie na kontynuowanie rozmowy.
- Wie pan, codziennie pojawiają się tu setki osób, jak mam pana zapamiętać?
- No jak to ku**a?! Nie widzisz czym jeżdżę?! - wiedziałem, że palnie coś podobnego, bo w sumie tylko do podobnego gadania był zdolny.
- Wie pan... każdy może wziąć samochód z salonu na jazdę próbną i pojechać po kawę. - odparłem z najbardziej prostodusznym wyrazem twarzy na jaki było mnie stać.
Jaguar natychmiast zamknął okno, wycofał i wyjechał. Przez kolejne trzy tygodnie nie widzieliśmy go ani razu, potem zaś, gdy się już pojawił, wymownie milczał, czekając na miejsce do parkowania.

Tak, zgadza się. Widziałem jak tuż przed naszym obiektem pacan zdejmuje z samochodu oznakowanie "jazda próbna". Jak się potem okazało, ten pan jest podrzędnym pracownikiem salonu, odpowiedzialnym między innymi za utrzymywanie floty testowej w dobrym stanie, do czego konieczne są też stałe jazdy, celem "rozruszania" samochodu.

Ochrona

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1271 (1547)

#12728

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Jestem ogólnie zadowolony z usług mojego operatora komórkowego.
Jakiś czas temu usiłowałem aktywować na swoim telefonie pewną usługę, mniejsza o to jaka to miała być usługa, nie udało się. Kilkukrotne próby zakończyły się fiaskiem, ale z mojego konta pobrano należność za nie, trochę ponad cztery złote.
Nie jestem sknerą, ale będąc blisko punktu obsługi klienta, postanowiłem zajść i sprawę wyjaśnić. Konsultant bytujący za biurkiem profesjonalizmem nie grzeszył.

Obsługując mnie, nie przerywał "podrywu" koleżanki z biurka obok, traktował mnie jak zwierzę, które narobiło na dywan i do tego na początku rozmowy usiłował zwracać się do mnie na "ty". Finalnie wywiązał się między nami taki oto dialog.
- No i w czym rzecz? To tylko cztery złote! - powiedział konsultant gdy w końcu, po dłuższej walce z wdziękami jego koleżanki, wygrałem i przedstawiłem w pełni swój problem.
- Ile pan tu zarabia? - zapytałem z ciśnieniem w okolicach tego jakie odnotowuje się w jądrze ziemi.
- Nie mogę powiedzieć...
- No to założę, że 8 zł za godzinę. - powiedziałem zanim zdążył znów rzucić jakimś bezsensem, który tylko by mnie zirytował. - Cztery złote to pół godziny pana pracy. Kiedy przyjdzie pan do mnie do domu sprzątaniem odpracować moją, jako klienta, stratę? Woli pan zamiatać czy umyć mi toaletę?

Jego koleżanka zaczęła chichotać, mną rządziła ślepa wściekłość, bo gdybym chciał pogadać z szympansem, poszedłbym do ZOO, a nie do biura operatora, a facet pobladł, jakbym strzelił go w twarz. Zresztą, arogancja z jaką mnie traktował musiała się mu mocno odbić, w chwili gdy utarłem mu nosa.
- Chyba cię poje*ło... - Wypalił, nie wiem czy świadomie, ale na pewno na swoje nieszczęście.
Bez słowa złapałem jedną z czystych karteczek na jego biurku, wyrwałem mu długopis i przepisałem sobie imię z plakietki na jego koszuli. Potem wyszedłem.
- Teraz to chyba przegiąłeś. - Powiedziała do kolegi dziewczyna z sąsiedniego biurka gdy ją mijałem.

Owszem, przegiął. Skargę napisałem, czekam na odzew.

Życie codzienne

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 870 (982)

1