Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

gmorekk

Zamieszcza historie od: 16 grudnia 2016 - 19:30
Ostatnio: 11 grudnia 2023 - 21:08
  • Historii na głównej: 23 z 26
  • Punktów za historie: 4023
  • Komentarzy: 50
  • Punktów za komentarze: 286
 

#83178

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wiele lat temu, postanowiłem założyć konto w pewnym Banku. Wniosek wypełniony, czas czekać na kuriera 7 z umową.

Liczyłem się z tym, że przesyłka może iść kilka dni. Czekałem, czekałem i nic.

Po miesiącu olałem sprawę, założyłem konto w innym banku. Minął rok, ja kilkadziesiąt kilometrów od mojego domu. Dostaję telefon, że kurier jest pod drzwiami. Trochę zdębiałem, bo nic nie zamawiałem. Pytam więc o nadawcę, Bank. Wyśmiałem tylko kuriera i powiedziałem, że może sobie tę przesyłkę wsadzić tam, gdzie światło nie dochodzi.

Teraz najlepsze, kurier powiedział mi, że to on ją jutro dostarczy, bo mieszka 2 klatki dalej i przyznał, że zawsze zostawiał ją sobie na koniec, bo miał się przejść do mnie po pracy.

Nie powiem, ale osłupiałem.

Faktycznie, dostarczył mi dokumenty następnego dnia, na naklejce widniała data nadania. Dzień po złożeniu wniosku o otwarcie konta.

Do teraz zastanawiam się, jak to możliwe, że cały czas miał moją przesyłkę.

kurierzy

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 184 (192)

#82720

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu, szedłem sobie po zakupy, stojąc pod Żabką, kończyłem papierosa.
Ukazała mi się taka piękna scenka rodzajowa.

Matka, koło 35 oraz dziecko, wiek 6-7?
Idą razem, chłopczyk ogląda, wszystkie szyldy sklepowe. Nie stawałby się na nie gapić. Był grzeczny.
Po porostu literując, starał się je przeczytać. Robił to na głos.
Nagle matka, wspomina o paniach lekkich obyczajów itp. Wydziera się na młodego. Ma się zamknąć i przestać pier444olić.
Szczęka mi opadła.

Jestem za sterylizacją takich osób.

madka

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 181 (235)

#82619

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu spotykałem się z Asią, wspaniała dziewczyna. Asia studiowała medycynę. Czasem opowiadała mi, co jej się przytrafiło na uczelni lub w szpitalu, gdzie miała praktyki.

Któregoś dnia wróciła nad wyraz zdenerwowana. Nalałem jej wina i pytam się, co się stało.

Tego dnia dali ją na szpitalną izbę przyjęć. Jakoś tam czas leciał ona pod okiem lekarza przeprowadzała wywiady itp.

Jak to na izbie, kolejka straszna, większość oczekujących to emeryci lub matki z dziećmi.
Gdzieś w połowie jej „dyżuru”, przyszedł chłopak. Blady jak ściana, trzyma się za brzuch widać, że cierpi. Zapytał, kto ostatni i siedzi czekając na swoja kolej.
Asia zapraszając kolejnych pacjentów do gabinetu zauważyła nieszczęśnika. Poszła po Doktora, przekazała swoje przemyślenia i spostrzeżenia. Doktor obsłużył pacjentkę w gabinecie i wyszedł do poczekalni.

Oczywiście wszyscy emeryci ruszyli do niego jak armia czerwona na Berlin. Doktor wszystkich olał, rzucił okiem na chłopaka. Wrócił do gabinetu i gdzieś tam zaczął dzwonić. Chciał by ktoś dostarczył wózek i coś tam jeszcze.

W międzyczasie chłopak siedział w poczekalni, zmieniał kolory, zaczął wyć z bólu. Po kilku minutach spadł z krzesła na podłogę.
Nikt z oczekujących nie zareagował. Nawet nie zawołał lekarza.
Asia wyszła z gabinetu, zobaczyła, co się dzieje i wrzasnęła do Doktora, że z chłopakiem gorzej. Leży na ziemi, wrzeszczy i zwija się.

Wybiegł doktor, dawaj do pacjenta, szybki rekonesans. Coś go po brzuchu macał, krzyknął do Asi by przytargała łóżko szpitalne. Ona szybko z zadaniem się uwinęła. We dwoje podnieśli gościa i położyli na łożu. Transportują go do gabinetu.

Wtem drogę zastępuje im banda rozwrzeszczanych emerytów i matek. Oni byli tu pierwsi, teraz ich kolej. On ma czekać, bo przyszedł paręnaście minut temu, a oni tu od plejstocenu czekają na doktora.
Na szczęście zjawił się Ratownik medyczny i pomógł całe to tałatajstwo rozgonić.

Pacjent znalazł się w gabinecie, doktor coś tam mu zaaplikował (nie znam się). Asia pomagała przy pacjencie. Potem przetransportowano go na jakiś oddział.

Jaka była diagnoza?

Kolka nerkowa*

Przez cały czas, gdy, lekarz i Asia zajmowali się poszkodowanym, kolejkowy motłoch dobijał się drzwiami i oknami do gabinetu.

* Kolka nerkowa to pierwszy, charakterystyczny objaw kamicy nerkowej. Przy napadzie kolki nerkowej pojawia się jeden z silniejszych bólów, którego nie są w stanie złagodzić tradycyjne leki przeciwbólowe.

PS. Dalszej historii pacjenta nie znam.
PS 2. Jak w Polsce stać w kolejce, to tylko z siekierą za pazuchą.

kolejka

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 153 (181)

#82413

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ludzka znieczulica, temat piękny i wałkowany tutaj wielokrotnie. Zawsze się znajdzie coś piekielnego, nieważne czy jesteś lekarzem, ratownikiem, policjantem, pielęgniarką, salową, przedszkolanką czy spawaczem.. Na końcu każdej historii pojawia się pytanie, skąd ta znieczulica.

Odpowiedź jest prosta, cześć ludzi to debile, część nie wie jak udzielić pomocy i boi się uszkodzić kogoś. Inni myślą, że ktoś z tłumu to zrobi (patrz https://pl.wikipedia.org/wiki/Psychologia_t%C5%82umu). Dla leniwych, szybka informacja, jeśli jesteś ofiarą wypadku lub ratującym, musisz wskazać konkretną osobę do wykonania konkretnego zadania. Wrzeszczenie pomocy lub „wezwijcie karetkę”, nic nie da.

Jest też jeszcze jedna bardzo ważna kwestia, odpowiedzialność prawna. Polsce (nie wiem jak w innych krajach), po pierwsze masz obowiązek chronić swoje życie i zdrowie. Co jest zrozumiałe i sensowne. Jednak Często udzielenie pomocy kończy się wezwaniami na policję lub do prokuratury.

Nikt z nas nie lubi odwiedza tych przybytków.
Kilka lat temu, ja i kolega byliśmy świadkami wypadku drogowego. Pani wraz z koleżanką wyszły z miejsca pracy. Wsiadły do swojego bolidu. Zagadane były tak, że kierująca nawet nie spojrzała na drogę zjeżdżając z parkingu (chodnik). Wbiła się pod koła taksówki.

Straty:
Taxi trochę poobijane, kierowca tylko delikatnie przekroczył prędkość. Kierowca i pasażer cali.
Cienkosz szanownej gaduły skasowany, gdyby nie słupki to by dachował. Kierująca nieprzytomna, pasażerka wykazuje oznaki życia, jednak krew wszędzie, dała nam sygnał do tego by interweniować.
Ja za telefon 112 opis sytuacji, miejsca i, wiek poszkodowanych i ogólne obrażenia. Kolega pobiegł do miejsca pracy Pań, wyjaśnił, co się stało oraz że potrzebna apteczka (byliśmy pieszo, mało, kto nosi ze sobą apteczkę). Dostaliśmy rolkę ręczników papierowych… wspomnę tylko, że był to wydział mechaniczny Szczecińskiej Polibudy.

Opatrzyć Pań się nie dało jedyne, co mogliśmy zrobić to zetrzeć trochę krwi i siedzieć przy nich. Pani od krwi miała powbijane w potylice kawałki szkła. By się ktoś nie czepiał kierowca taxi był w szoku i nie można było się z nim komunikować i poprosić o apteczkę.

Przyjechała karetka oraz policja. Panie opatrzyli zabrali do szpitala, taksiarza zbadali, wszystko ok lekki szok. Nam podziękowali za szybką reakcję i spisali dane.
Poszliśmy w siną dal.

Po trzech miesiącach, wezwanie do prokuratury. Złożyłem zeznania, co i jak. Myślę jest ok. Niestety minęły kolejne 3 miesiące wezwanie na rozprawę, Stawiłem się. Potem były jeszcze 2 rozprawy. Poprosiłem taksiarza by dał mi znać, jaki wyrok zapadł (świadkowie nie dostają takiej informacji). Facet przegrał w sądzie, okazało się, że Pani ma jakieś znajomości.

Więc odwołanie, teraz wygrał taksiarz, już o zachowaniu oskarżonej nie będę pisał, powiem tyle, że sędzina groziła jej obrazą sądu. Teraz wygrał taksiarz.
Mija kilka miesięcy kolejne wezwanie na rozprawę, okazało się, że Pani przy pomocy swoich znajomości wyciągnęła około 100 000 odszkodowania, jeszcze przed pierwszym wyrokiem. Więc rozprawa o malwersacje finansowe.

Sprawy ciągnęły się 4 lata, a mogłem przejść obojętnie obok.
To, niestety nie jest jedyna taka sytuacja w moim życiu.
Jeśli się spodoba to mogę opisać rozprawy, tylko to nie będzie piekielne, a śmieszne.

PS. Przepraszam za błędy, mam zapalenie rogówki i nie do końca widzę.

policja ratownictwo pierwsza pomoc sąd

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 205 (237)

#82161

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miesiąc temu brałem ślub. Mam kochaną żonę, która wspierała mnie i robi to dalej. Ja wyciągnąłem ją z depresji. Wszyscy nasi znajomi wiedzą, że nie chcemy mieć dzieci. Wszyscy też wiedzą, że zostało mi około 4-5 lat życia (rak). Jednak nie ma dnia by ktoś z naszych weselnych gości lub dalszych znajomych, nie pytał o to kiedy sobie zrobimy dzieci!

To, że ktoś ma dzieci lub chce je posiadać, nie przeszkadza nam. Jednak wciskanie nam na siłę, dziecka uważam za obraźliwe.

rak ciąża ślub

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 201 (241)

#81994

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Byłem z moją Żoną, Ojcem i Znajomymi w restauracji, generalnie przybytek nie najwyższych lotów, jednak znośny.

Piękna, słoneczna, ciepła niedziela, 50 metrów od nas wody zalewu Szczecińskiego. Postanowiliśmy, że coś zjemy, znajomi wracają do Wrocławia, my mamy jakieś 60 km do domu. Wszyscy głodni jak kot, który zjadł 5 minut temu. Siedzieliśmy w ogródku, obok nas usadowiło się małżeństwo z dzieckiem. Nie mam nic przeciwko temu, o ile dzieciak nie krzyczy 24/7. Niestety nagle do naszych nozdrzy dotarł zapach niezmienianego od epoki lodowcowej pampersa.

Jeszcze nie zaczęliśmy jeść, więc zapach, pomimo że nieprzyjemny, aż tak bardzo nie wpływał na nasze żołądki.

Państwo zjedli i poszli, kamień z serca, bo zaraz mają podać nasze obiady. A tu kolejna rodzina z dzieckiem, niestety znowu ten charakterystyczny nieprzyjemny zapach. Jakoś zjedliśmy, co nasze i szybko się ulotniliśmy.

Nie mam pretensji do dzieci, to nie ich wina. Jednak rodzice, poza rozczulaniem się, jak to Krystianek się uśmiecha i jak Moniczka ślicznie siedzi, powinni zadbać o higienę swoich pociech. Oraz zapewnienie spokoju innym współistniejącym na tym padoku ludziom. Boję się, co będzie, jak temperatury osiągną powyżej 20 stopni.

P.S. W restauracji była toaleta z przewijakiem.

gastronomia dzieci rodzice smród

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 101 (177)

#81948

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wraz z (już) moją żoną prowadzimy internetowy sklep zoologiczny. Braliśmy ślub w zeszły weekend. W związku z tym na naszej stronie www, allegro itp. zamieściliśmy informację o urlopie od 06-04 do 10-04. Ci, co brali ślub wiedzą, ile to roboty i stresu.

Sam ślub nie był piekielny, wybawiliśmy się na całego. O dziwo, wszyscy zadowoleni, nie licząc kaca. Jednak klienci to inna bajka.

Składa taki zamówienie o 22 w piątek i już w poniedziałek dzwoni o 8, o której będzie u niego kurier. Wtorek, 1. dzień pracy po urlopie. Dzwoni z mordą, bo on nie dostał listu przewozowego.

Przez cały weekend miałem około 45 nieodebranych telefonów, maili nie zliczę. Oczywiście na koniec posypały się negatywne komentarze w internecie, jaki to ten czas dostawy długi i brak kontaktu ze sprzedającym.

Wystarczyło przeczytać wielki napis Urlop.

wesele sklep sklepy_internetowe klient

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 172 (180)

#78228

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ponad 2 lata temu zachorowałem, właściwie wtedy choroba się ujawniła. Którejś nocy obudził mnie straszny ból w okolicach przepony. Wyszedłem na dwór by zaczerpnąć świeżego powietrza, skończyło się tym, że zwymiotowałem. Wymiotowałem, co 10 minut przez 16 godzin.

Po silnych naciskach mojej dziewczyny zgodziłem się by wezwała pogotowie. Przyjechali, z łaską zabrali mnie na SOR. Tam zrobiono mi tylko badania krwi, podali kroplówkę i około 2 w nocy wypisali.

Myślałem, że może się czymś zatrułem i tyle.

Po kilku miesiącach znowu taka sama sytuacja, ból i wymioty. Po 6 godzinach wezwana karetka. Przyjechali znowu z łaską zabrali mnie na SOR. Otrzymałem jeszcze opieprz, że do takiej pierdoły wzywam ratowników.

Na SOR czekałem około 4 godzin, gdy w końcu zbadała mnie Pani Doktor, trafiłem na OIOM.

Diagnoza: Ostre zapalenie trzustki oraz wielonarządowe zatrzymanie.

Generalnie przestały mi pracować: nerki, wątroba, trzustka oraz miałem płyn w płucach. Moja luba od lekarza dowiedziała się, że najprawdopodobniej nie przeżyje nocy.
W szpitalu spędziłem 6 tygodni na kroplówkach i karmieniu do bezpośrednio do dwunastnicy.

Kto w tym wszystkim jest piekielny? Ratownicy za takie traktowanie pacjenta oraz moja lekarka rodzina, która zaleciła mi dietę. Dieta była idealnie dopasowana do tego, by zapalenie trzustki wywołać. Co najważniejsze lekarze w szpitalu, którzy podejrzewali u mnie alkoholizm. Po wielu badaniach okazało się, że mam wadę genetyczną i nie była to moja wina.

Minęły ponad 2 lata, dalej jestem chory, biorę leki, byłem kilka razy w szpitalu. Nie mogę wykonywać większości normalnych czynności.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (210)

#76842

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od ponad 2 lat mieszkam z moją ukochaną. Gdy tylko się poznaliśmy, to zawarliśmy umowę, że nie chcemy mieć dzieci. Dwóm stronom to pasuje. Ja nie uważam, że będę dobrym ojcem. Moja narzeczona natomiast przez 11 lat była zmuszana do tego, by zrobić wnuki i już nie chce.
Nie mamy awersji do dzieci, tylko uważamy, że jeśli ktoś nie chce, to po co krzywdzić te małe niedorajdy.

Zostaliśmy wykluczeni z grona znajomych. Dlaczego? Bo obrażamy ich uczucia mówiąc, że nie chcemy dzieci. Następnie nasz „przyjaciel” zasugerował, że może zaczniemy mówić, że jesteśmy bezpłodni.
Temu samemu przyjacielowi oraz jego żonie pomagaliśmy, gdy ona była w ciąży. Codziennie wyprowadzałem psy na spacer, robiłem zakupy lub pomagałem sprzątać. Po urodzeniu się pierwszego dziecka, moja ukochana czasem się opiekowała maluchem.

Więc kto jest piekielny? Ja, mówiąc, że nie lubię dzieci? Czy znajomi, którzy by bez nas nie przetrwali, a nas nienawidzą za to, że też nie mamy dzieci i już nie pasujemy do towarzystwa?

znajomi

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 234 (286)

#76652

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia #76650, przypomniała mi sytuację u mnie w rodzinie.

Moja kuzynka my syna, miał wtedy bodajże z 12 wiosen. Rodzinne spotkanie, u mnie w domu. Jakiś obiad i herbatka potem. Hubert bardzo mnie lubił i szanował, wiec chciał siedzieć koło mnie. Dla mnie nie stanowiło to problemu a nawet trochę się cieszyłem.

Obiad został podany. Wszyscy biorą się do pałaszowania, a Hubert siedzi i nic. Myślę sobie, że mu coś nie odpowiada. Wiec zapytałem się go czy wszystko ok. Odpowiedział, że kotlet z kurczaka niepokrojony. Wskazałem mu nóż i powiedziałem, że pewnie sobie poradzi. Zadowolony wziął wiec nóż w swoje ręce i dawaj zaczyna kroić. Kiepsko mu to szło ale nie mi oceniać kunszt krajalniczy.

Na to siedząca po jego lewej stronie Babcia wyrwała mu go z rąk i sama zaczęła kroić jego mięso. Ja patrzę jak wryty, co się dzieje. Podsumowaniem był komentarz Babci. „On jeszcze taki młody, jeszcze sobie krzywdę zrobi”.

Potem Baby marudzą, że facet nie wie, którą stroną trzyma się młotek.

rodzina dzieci babcia

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 343 (361)