Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

googlewhack

Zamieszcza historie od: 4 lutego 2016 - 15:14
Ostatnio: 14 lutego 2024 - 22:53
  • Historii na głównej: 17 z 19
  • Punktów za historie: 2237
  • Komentarzy: 114
  • Punktów za komentarze: 651
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
14 lutego 2024 o 22:53

@Rzezucha_gorzka A to nie, pęknięć zewnętrznych na szczęście nie ma, a te wewnętrzne to właśnie takie pojedyncze rysy. Co do ogrzania, tu się kompletnie nie wypowiem, bo ja jestem zimnolubna, grzejniki są rozkręcone tylko na 1 praktycznie całą zimę. Ale to też urok tego, że od godziny 11 aż do zachodu słońce zagląda mi w okna. Hitem było jak w zeszłym roku, przy mrozie w mieszkaniu miałam 27 stopni właśnie dlatego, że słońce mocno świeciło ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
14 lutego 2024 o 17:44

To chyba mocno zależy od miejsca. Mieszkałam w starych blokach- tragiczni ludzie, 3/4 to stare pijaczki, które uprzykrzają życie. Darcie się bez opamiętania, walenie do drzwi, bo w swoim pijackim szale pomylili mieszkania, spanie na wycieraczce. Wyrzucanie śmieci (puszek po piwie) za okno, zaczepianie na klatce. Dodam, że to nie była jakaś tam dzielnica koszmarnych slumsów- stare boki z lat 60, a mieszkańcy głównie przedział wiekowy 60+. Wyprowadzanie psów na zasadzie wypuszczenia rano z klatki i wołanie go do klatki z powrotem. O zbieraniu nawalonego jak szpadel sąsiada spod drzwi klatki w Wigilię, bo nie utrzymał się na nogach na tyle długo by wejść do środka nawet szkoda wspominać. Budownictwo takie, że przez rok słyszałam jak ktoś z 2 piętra dzień w dzień się smarcze(gdzie mieszkałam na 4 piętrze), dzieci piętro niżej tak tupały, że odnosiło się wrażenie, że po dachu biegają. Nie zapomnijmy również o Pani Jadzi z klatki obok- przygłucha, więc bez wizji oglądałam z nią Jeden z Dziesięciu, jak również znałam życie towarzyskie jej koleżanek, do których dzwoniła i krzyczała. Jak również dziwna sąsiadka, która obserwowała nas przez wizjer w drzwiach: kiedy wchodzimy, wychodzimy, kto do nas przychodzi. Mieszkam teraz na osiedlu nowo wybudowanym i jasne, mam swoje zastrzeżenia..ale dla mnie jest o wiele lepiej. Pękające ściany to efekt osiadania budynku, tego nie da się przeskoczyć i jestem z tym pogodzona. Poczekam jeszcze z 2 lata, aż budynek klapnie jak należy i wtedy te pęknięcia zrobię- to tylko delikatne "rysy", w codziennym użytkowaniu mi nie przeszkadzają. Mam ciszę, trafiło mi się fajnie, bo deweloper zadbał o dobre wyciszenie, sąsiadów prawie nie słyszę (chyba, że w łazience coś głośniej mówią), oni nie słyszą mnie. Coś co jeszcze zaważyło na mojej opinii to koszenie trawy. Jestem alergikiem, pyłki traw mnie chcą zabić. Mniej jeśli jest skoszona przed tym jak zacznie pylić i później koszona jest regularnie (ale ważne, ze nie na zero!). I tak jest tutaj. Nikt się nie oszukuje, że coś innego wyrośnie na trawie wysianej na piach zmieszany ze żwirem pobudowlanym i przy okazji ratują mi już i tak utrudnione wiosną życie. Na starym osiedlu...po co kosić jak chwasty mogą sięgać po pas, spłonąć od słońca i zostawić gołą ziemię.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
15 stycznia 2024 o 12:19

@bazienka Nie zawsze się da, czasami producent wpadnie na ten g e n i a l n y pomysł wklejenia wkładki na stałe. Dobrze jest znać swoją długość stopy, jeśli nie da rady zmierzyć fizycznie wkładki.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
20 grudnia 2023 o 13:50

Allegro One obsługuje też UPS. Niestety Allegro ma wywalone w doskonalnie systemu, które samo stworzyło. Notorycznym problemem jest brak odświeżania statusu paczki, kurier ją zeskanował odebrał od nas (firmy), dotarła do boxa, klient dawno odebrał, a w Allegro dalej status jakby nigdy od nas nie wyjechała. Często się zdarzało w tym roku, że klienci nie otrzymywali kodu odbioru, tylko samą informację, że paczka dostarczona. Ba, paczka zgubiona, a żeby złożyć reklamację w Allegro trzeba czekać 30 dni. Czemu? Bo tak.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 grudnia 2023 o 14:40

@SmoczycaWawelska Z tym rozlewaniem to tak pół się zgodzę pół nie. Trzeba pamiętać, że taka kałuża zanim zostanie posprzątana, ktoś inny może w to wdepnąć. Pomijając wątpliwe walory zapachowe na butach, to w najgorszym przypadku ktoś się może pośliznąć- wystarczy, że będzie miał buty z gładką podeszwą. Opowiem Ci jak wyglądało sprzątanie w CC po seansie (rok mniej wiecej 2k15-2k16): Pomiędzy jednym filmem, a drugim było mniej więcej 4-5 minut na posprzątanie sali (dla 1 osoby). Czas się skracał jeśli ktoś jeszcze siedział na napisach ( nie wliczam filmów Marvela, te były uwzględnione czasowo). Na wyposażeniu mieliśmy tylko miotłę i szufelkę, bo kino chyba wychodziło z założenia, że nic się nie rozlewa, a tylko popcorn się kruszy. Spróbuj wytrzeć jakąkolwiek kałuże miotłą i szufelką xD biegło się wtedy do baru by dali ręcznik papierowy. Tylko ręcznik był najtańszy, turbo cienki i dostawało się tylko 2 listki , bo inaczej bar dostawał OPR, że zużywa za dużo. Kończyło się na tym, że to co człowiek tymi dwoma listkami zebrał to zebrał, resztę rozgarniało się miotłą na boki. Dopiero po ostatnich seansach, zamknięciu kina, wjeżdżała ekipa sprzątająca z odkurzaczami, mopami itd. Ogólnie patologia goniła patologię i nie zdziwi mnie jeśli dalej tak to tam funkcjonuje.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
15 grudnia 2023 o 0:06

@SmoczycaWawelska Jest tyle pubów, klubów, restauracji gdzie można spożywać alkohol. Czy idąc do kina nie można się powstrzymać? Czemu nie zaczniemy pić w kolejce u lekarza? Przecież komu to przeszkadza? Seans w kinie rzadko kiedy jest "imprezą", która się kończy na jednym piwie/drinku. W słabo wentylowanym pomieszczeniu w krótkim czasie zaczyna po prostu śmierdzieć jak z gorzelni. Ba, w zimniejsze dni, gdy działa ogrzewanie śmierdzi jeszcze gorzej. W ciemnościach jajco widać, rozchichotane towarzystwo czesto leje ten alkohol po podłodze. Wśród facetów (bo to z nimi miałam pracując w kinie główne przeboje)dochodzi do tego jeszcze obleśne i prostackie zachowanie. Chcesz dać w palnik to daj sobie w palnik w domu lub miejscu do tego przeznaczonym, nie w kinie.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
14 grudnia 2023 o 23:54

@digi51 Niby masz rację, ale z drugiej strony kino w którym pracowałam oprócz baru z popcornem i innymi przekąskami, miało jeszcze sekcję kawiarni: kawa, herbata, lody, ciasta. To już podłączyłabym pod coś co nosi znamiona lokalu gastronomicznego jakkolwiek absurdalne by to nie było. Mnie z punktu widzenia pracownika nie obchodziło, czy ktoś coś wnosi z jedzenia, przecież sama to dalej robię- ceny w kinach są zabójcze. Ważne by ktoś miał to w plecaku/torbie do których nie miałam prawa zajrzeć. Gorzej jeśli ktoś miał to luzem. Na kamerach obserwował nas manager, jeśli zauważył, że komuś dajemy wejść to OPR nie z tej ziemi, waga czynu porównywalna do zabicia komuś członka rodziny. Najbardziej było mi przykro, gdy latem kino wraz z miastem zorganizowało darmowy seans dla biedniejszych dzieci. Ale tylko seans. Jakiejś 5letniej dziewczynce musiałam skonfiskować (do odebrania po senasie) butelkę wody i malutką paczkę prażynek czy czipsów. Dziecku, ktore zalapało się na jakiś darmowy seans, kij wie czy nie pierwszy. W życiu nie czułam się tak podle jak wtedy.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
14 grudnia 2023 o 19:47

Dawno temu pracowałam w obsłudze widza w kinie i powiem krótko: obsługa może dokładnie ZERO w kontekście czegokolwiek. Przecież ja wiedziałam, że wchodząca grupka łysych Sebixów na horror z wypchanymi plecakami posiada tam zarówno swoje żarcie jak i alkohol. Ale nie mogłam zajrzeć im w torby, nie mogłam ich nie wpuścić, chociaż czysto teoretycznie nie powinnam im pozwolić spożywać alkoholu. Taki paradoks, bo co mam im w trakcie seansu wbić i zabrać butlę wódki? Nierealne. Wyrzucić też nie mogłam, nawet jeśli robili trzodę. Wyrzucić można było tylko gdy byłaby jakaś bójka, ale to wtedy też nie ja, a ochroniarz. Zakładając oczywiście, że ten ledwo ruszający się dziadek, który był ochroniarzem wtedy w ogóle by się podjął interwencji lub czy zdążyłby dotrzeć na miejsce zanim rozróba się zacznie. (A to jest już inny rodzaj patologii)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 listopada 2023 o 12:44

Całkiem szczerze, to niesprawne światła częściej widuję w starych szrotach niż w nowych, które mają ledy. Ledy natomiast częściej cierpią na zeza :D

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
15 listopada 2023 o 0:00

@gawronek Jeśli masz problem tylko z jednym światłem, to z przymrużeniem oka, ale jesteś widoczny w ciemności nawet jeśli tylko połowicznie. W momencie gdy nie działa ci w aucie żadne światło..to wsiadanie za kółko jest nieodpowiedzialne i naraża wszystkich wokół. A i takie kwiatki ostatnio widziałam, gdzie totalnie nic nie było sprawne, a na ciemnej, nieoświetlonej drodze nagle coś mi się obok materializuje (i jeszcze zajeżdża drogę, ale to już szczegóły). Wtedy ja jako uczestnik ruchu, mam szczerze w dupie ile ty masz do domu i czy Ci się chce czy nie- dzwonię na policję, mandat rozwieje wątpliwości czy było warto narażać bezpieczeństwo innych.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
14 listopada 2023 o 15:17

@janhalb Te frustracje na rowerzystów, są według mnie zupełnie źle ukierunkowane. Ścieżki rowerowe w wielu miejscach są w tragicznym stanie i latami nikt nic z tym nie robi. Ścieżki rowerowe w wielu miejscach prowadzą donikąd, z punktu A do B może i ktoś dojedzie, ale jeśli go interesuje punkt C to według władz miasta powinien się tam teleportować. Sprzedawanie terenów nieudolnym deweloperom, bez zaznaczenia, że mają wykonać i chodnik i drogę rowerową i jezdnię. Jezdnię może i zaznaczą, ale chodnika już nie o drodze rowerowej nie wspomnę. To wszystko nie jest winą rowerzystów i na nich również to oddziałowuje negatywnie. Tyle jest teraz gadania o alternatywnym transporcie, żeby się przesiadać na komunikację albo rowery, szkoda tylko że komunikacja nie daje rady przy niskim obłożeniu, a rowerzystom robi się świństwo w postaci spychania na jezdnię. Między innymi dlatego nie chcę jeździć rowerem, z mojego osiedla do głównej drogi prowadzi wąski chodnik na szerokość jednej płyty chodnikowej, gdzie dwie osoby muszą sobie zejść z drogi by się minąć. A ulica jest na tyle ruchliwa i jest "skrótem" dla tirów, ciężkiego sprzętu- z obawy o własne zdrowie i życie absolutnie nigdy bym nie zdecydowała się tamtędy zjechać jezdnią.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 13) | raportuj
14 listopada 2023 o 14:51

@Balbina Nie jestem rowerzystą, ale wcale im się nie dziwię, że jeżdżą środkiem. Mieszkam w Gdańsku i 90% dróg w mieście to ser szwajcarski, szczególnie przy krawężnikach. Autem się staram nie przysuwać w tamte rejony (ale też nie tak, by jechać środkiem dwóch pasów, bez przesady), to co dopiero oni. Jasne, nie lubię gdy na drodze z ograniczeniem do 50 jedzie mi środkiem rowerzysta, który ma do dyspozycji dosłownie obok ścieżkę rowerową, ale rozumiem, bo być może będzie zaraz skręcał w taką ulicę, do której ścieżka nie została poprowadzona wcale. A to jest już winą miasta, debilnego zarządzania lub raczej braku zarządzania, a nie wina rowerzysty.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
13 listopada 2023 o 18:29

Te śmietniki głębinowe nie są złe, ALE tylko w przypadku gdy są wykonane dobrze i z rozmysłem. Miałam krótki epizod korzystania z nich, gdy pojechałam sobie dorobić do Holandii pomiędzy jednym rokiem studiów, a drugim. Obsługiwały naprawdę ogromny teren, ale problemu zalegających na zewnątrz śmieci nie było ani razu. Być może też i dlatego, że wywozy odbywały się bardzo często. U nas ogólnie jeśli chodzi o odbiory śmieci jest ciężko. Termin odbioru gabarytów wypisany jak wół, a czy ktoś po to przyjeżdża? Oczywiście, że nie, leży miesiącami. Choinki? Leżą do maja, pomimo wystawienia ich w terminie. Skargi, prośby i groźby nic nie dają. Jak w dzień odbioru wypadnie święto, to następnego dnia nikt po to nie przyjeżdża, no bo po co. Z kolei jak się przez to śmieci nie mieszczą już do danego kontenera i ludzie stawiają obok, to panowie przyjeżdżając w kolejnym tygodniu rozkopują stojące śmieci przy konterze na całą wiatę i biorą tylko to co w kontenerze (rozumiem w przypadku śmieci w workach, przecież nie będą zaglądać, ale kurde kartony oparte o kontener z papierem? Tak ciężko wziąć ze sobą? Potem sprzątanie tego syfu spada na..sprzątaczkę. Coś co w mojej opini jej wcale nie powinno obchodzić ani dotyczyć.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
25 września 2023 o 16:56

@PodniebnyKartofel Sytuacja z dzisiaj, przymusowo i niespodziewanie musiałam skorzystać dzisiaj z miejskiej. Przystanek na wygwizdowie, jedyne co tu jest to lidl. Biletomatów brak, w autobusach ich nie ma wcale. W aplikacji nie mogę kupić, bo awaria. Na dwóch innych również awaria. Kierowca nie sprzedaje. Gdzie mam kupić bilet?

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 18) | raportuj
21 września 2023 o 22:25

Zaraz się zbiegną ludzie pouczający, że masz mieć milion aplikacji do biletów, bo przecież jak jedziesz raz w roku miejską to potrzebujesz kolejnego konta przetwarzającego twoje dane kij wie w jaki sposób i doładowywać wirtualny portfel. Ci sami ludzie, którzy krzyczą, żeby płacić gotówką, bo państwo takie straszne i kartami/przelewami nas kontroluje. Ci sami ludzie, którzy są potem zdziwieni i oburzeni, że zalewają ich telefony od telemarketerów.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
7 września 2023 o 18:32

@Nasher Kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem. Zanim weszłam w te krzaki, Google pokazywało, że mam iść prosto za przystankiem autobusowym. Zapomniało tylko o takim szczególe, że znajdowaliśmy się na takim dziwnym wzniesieniu/górce, za przystankiem była wysoka trawa i krawędź tej górki- zakończona ostrym spadkiem w dół. W dole natomiast ogródki działkowe. Kolejny autobus za godzinę, drogą okrężną dotarłabym na miejsce po 1.5h, bo górę trzeba by było obejść. Skoro Google utrzymywało że tam jest ulica, liczyłam że może faktycznie jest tylko zaczyna się trochę dalej niż pokazuje. Jak weszłam w błoto, było już za daleko by się cofać. Dodatkowo były to czasy umawiania się na konkretną godzinę na szczepienia, a ja mam z kolei przypadłość bycia maniakalnie punktualną :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
4 września 2023 o 23:09

@Michail Wiem, klikam za każdym razem. I nie zawsze działa. Ot widzimisię googla

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
4 września 2023 o 17:18

Jezu, już myślałam, że tylko ja mam takie cyrki z tą nawigacją. Nie pokazuje wszystkich możliwych tras, usilnie mnie ostatnio chciało wpakować na płatną autostradę by przejechać zawrotne 15km, mimo, że w lini prostej też jest trasa. Musiałam ustawić dwa przystanki dodatkowe, żeby trasa się ustawiła w sposób jaki chciałam, a i tak to rozwiązanie jest do dupy, bo musisz mieć telefon w zasięgu ręki i oka by odklikać "jadę dalej"- inaczej Krzysztof drze japę jak oszalały "zawróć". Pokazywanie, że dany odcinek jest normalną ulicą- nie była to ani ulica, ani dróżka- to było bagno w zarośniętych krzakach (szłam pieszo na szczepienie na covid)- mina ludzi na parkingu jak wyszłam z gęstych krzaków uwalona błotem bezcenna. Mam taką teorię spiskową, że Google się z mapami szykuje na subskrypcję. Dla biedaków wersja bieda, dla tych co zapłacą- dobrej jakości nawigacja.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
30 sierpnia 2023 o 14:11

Jestem kierowcą, a przez wiele lat byłam pieszym uczestnikiem ruchu. Odniosę się tylko do jednego punktu "Czy jeśli pieszy zatrzymał się i czeka przy przejściu dla pieszych czekając, aż ktoś go przepuści, to czy ma pierwszeństwo? Nie." -być może, że ustępywać jako kierowca nie mam obowiązku. Natomiast uważam, że żyjemy w takim trochę "ekosystemie", z braku lepszego określenia i siebie wzajemnie powinniśmy edukować. Są niestety miejsca w miastach, gdzie przejścia są bez świateł, a pieszy może na tym przejściu stać i stać i stać do usranej śmierci, bo żaden kierowca się nie zatrzyma. Ja się wcale nie dziwię (chociaż absolutnie nie pochwalam), że ludzie się wpierniczają na jezdnię znienacka w takich miejscach, szczególnie gdy w grę wchodzi np. stanie w deszczu. Powtórzę to jeszcze milion razy: kierowcom na łeb nie kapie, a korona nie spadnie jak się zatrzymają na te zawrotne parę sekund. Może to moje utopijne życzenie, ale uważam, że gdyby nie brak życzliwości ze strony kierowców, to pieszy nie czułby potrzeby wpierniczania się na przejście w myśl głupiego "prawa dżungli".

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
7 sierpnia 2023 o 16:42

@LolaLola Jak słyszę "To co ja mam teraz zrobić?" w jakiejkolwiek sytuacji to mną szarpie. Stoją jak te cielaki i tylko przedłużają coś co jest już tematem zakończonym. Ostatnio w sklepie, wepchnął się przede mnie typ i zapytał o rzecz, której ten sklep nie ma w ofercie. I pada to koszmarne "co ja mam teraz zrobić". Nie wiem kurna szukać dalej? Co ma zrobić pracownik, wyczarować Ci to spod lady? Skleić na zapleczu z kartonu? I stoi i wielkie pretensje, że nie ma. Chryste panie, po co?

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
22 lipca 2023 o 13:50

Moja mama, zarówno jak i babcia od małego wciskały we mnie tonę jedzenia. Nie było mowy bym mogła odejść od stołu, dopóki wszystko na talerzu nie zniknęło, przy czym porcja nie była dostosowana dla dziecka- dostawałam porcje jak dla dorosłego chłopa. Jednocześnie cały czas darły się, że jestem gruba. "Nic innego nie robisz tylko żrysz jak świnia". To jeść przestałam. Nie jadłam nic w szkole (ba, ja nie dostawałam nawet wody do picia), jadłam tylko ten jeden wielki obiad w domu, bo do niego byłam zmuszana. Mimo ruszania się, waga nigdy nie spadała- tylko rosła. Ale kto miał mi to wyjaśnić, gdy podejście mojej rodziny było "Nie żryj tyle i się ruszaj"? To nie była doba internetu, w którym można było znaleźć wszystko. Nie miałam też nigdy robionych badań krwi, jako dorosła sama je zrobiłam i pięknie wyszło Hashimoto. I teraz słyszę "jakim cudem masz Hashimoto, zawsze zdrowa byłaś". Moja relacja z jedzeniem należy do tych toksycznych, gdzie każdy kęs to katorga. Nienawidzę siebie i swojego ciała, niezależnie od tego jak wyglądam, zawsze jestem w moich własnych oczach zbyt gruba. Szkoda słów.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
30 czerwca 2023 o 16:11

@z_lasu Nie cierpię dzwonić. Oczywiście nie do osób, które znam, ale żeby cokolwiek załatwić to potrzebuję 3-4 dni roboczych na zebranie się w sobie żeby ten telefon wykonać. W moim przypadku wynika to z nadmiernego analizowania rozmowy, która się jeszcze nie odbyła i tworzenia w głowie wyimaginowanego dialogu . Tworzy to zawrotnie dużą dawkę niepotrzebnego stresu, tym bardziej że sama rozmowa się przecież kurde jeszcze nie odbyła. Uprzedzając, tak wiem, że to jest turbo głupie, ale mam 30 lat na karku i w żaden sposób nie jestem w stanie tego obejść (a próbowałam na różne sposoby). W mojej głowie wiadomość czy e-mail nie ma tak stresującego wydźwięku mimo,że zasada jest identyczna. Jakoś wolę się mniej stresować niż bardziej.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 9) | raportuj
1 marca 2023 o 14:06

@Pantagruel Po pierwsze, czas realizacji to nie jest czas dostawy. Sprzedawca nie jest jednocześnie firmą kurierską, tylko korzysta z zewnętrznych firm takich jak Inpost, DPD itd. I nawet jeśli wyślę paczkę tego samego dnia, nigdy nie ma gwarancji, że po drodze do klienta coś się nie opóźni. Sklep nie odpowiada za opóźnienia na tej linii i aż trudno mi to sobie wyobrazić w jakim świecie żyją ludzie którzy tak myślą. Przecież ja się pod koniec pracy nie przebieram w uniform inposta i nie zapieprzam furgonetką przez pół kraju. Po drugie- Magazyny z gumy nie są. Dostawy są planowane z wyprzedzeniem jak jeszcze tego towaru jest dużo, właśnie ze względu na możliwe opóźnienia na trasie dostawca-kurier-firma. Niemniej jednak czasami jest taki rzut na jakiś produkt, że schodzi jednego dnia cały zapas.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
1 marca 2023 o 11:01

@kartezjusz2009 Zawsze sprawdzamy jak dana aukcja wygląda z poziomu klienta. Nie da się ominąć algorytmów wprowadzonych automatycznie przez Allegro, nie ma możliwości wystawić oferty bez łączenia jej z katalogiem ( a raczej bez kodu EAN, na jego podstawie portal sam wrzuca produkt w katalog)- Allegro na to nie pozwala. Dwoimy się i troimy, by doprowadzić to do stanu używalności, na pewne rzeczy wpływu nie mamy żadnego.

« poprzednia 1 2 3 4 5 następna »