Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

harpia

Zamieszcza historie od: 16 kwietnia 2020 - 14:24
Ostatnio: 27 listopada 2022 - 20:32
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 299
  • Komentarzy: 6
  • Punktów za komentarze: 7
 

#89908

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dlaczego kobiety są takie złośliwe dla innych kobiet?

Jestem w 8 miesiącu ciąży, czuję się dobrze, wszystko z małym w porządku. Nie mam problemów z żylakami, opuchlizną. Zawsze byłam drobną osobą i ciąża tego nie zmieniła, wyglądam tylko jakbym połknęła wielkiego arbuza. Za zgodą lekarza mogę wciąż pracować. Chcę pracować, chcę mieć kontakt z ludźmi, a nie zamykać się w domu bo ciąża.

Co usłyszałam od "koleżanek" w pracy?
- "no nie powinnaś pracować w ciąży, bo przez ciebie my, które chodzimy na zwolnienie w ciąży wyglądamy źle w oczach innych";
- "ty już nie chodzisz, a się toczysz";
- "ale jesteś wielka";
- "czekaj, teraz na koniec cię rozepchnie, zobaczysz przytyjesz 30 kg";
- "ale zaraz spuchniesz";
- "ale z ciebie grubasek";
- "ale masz brzucha".

Niby głupoty, ale w ciąży przy burzy hormonów takie teksty mogą siąść na głowę. Czasami robi mi się przykro od takich komentarzy, tym bardziej, że mówią je kobiety, które były w ciąży.
Nigdy by mi do głowy nie przyszło, aby kierować uszczypliwości w stronę ciężarnej, a nawet po prostu kobiety. Jeśli nie mam nic miłego do powiedzenia to się po prostu nie odzywam.

Dla porównania od Panów nigdy nie słyszałam komentarza odnośnie mojej wagi czy gabarytów. Wręcz przeciwnie, jeśli temat schodzi na moją ciążę to zawsze jest pozytywny. I tak zachowują się nie tylko ci, którzy mają żony i dzieci, również kawalerowie, którzy nie mieli praktyki obycia z ciężarną.

- "ślicznie wyglądasz";
- "super, że się dobrze czujecie i możesz funkcjonować jak przed ciążą";
- "wyglądasz jakbyś tylko arbuzika połknęła";
- "promiejesz w ciąży";
Co odważniejsi zapytają czy mogą dotknąć brzucha.

Baby są naprawdę jakieś inne...

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (155)

#89552

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak teściowa chciała mnie otruć.

Mój mąż zawsze miał dziwne relacje z rodzicami, u nich w domu panowała jakaś dziwna dynamika rodziny. Wiecznie ktoś się obrażał, nie rozmawiał z kimś przez miesiące, ktoś zawsze musiał ustępować i fruwać wokół jak satelita.

Byliśmy razem kilka lat, byliśmy już zaręczeni. Teściowa zaprosiła na obiad i generalnie abyśmy zostali na weekend. Zgodziliśmy się, myślałam że tak jak i my są zmęczeni ciągłymi nieporozumieniami i chcą po prostu się dogadać. Pojechaliśmy w piątek, jednak miałam w tym dniu wizytę u lekarza i musiałam ze wspólnego weekendu na chwilę do niego wyskoczyć. Trochę posiedziałam w poczekalni, bo malutkie opóźnienie, ale jestem, wróciłam. Okazało się, że wszyscy już po obiedzie.

Nie szkodzi, zrobię sobie coś na szybko "aby się czepnąć czegoś".
T: Ale ja zrobiłam specjalnie dla Ciebie zupę ogórkową!
J: Oj, nie trzeba było, dziękuję (jasna cholera, moja zmora z dzieciństwa... no trudno zjem jeśli ma to pomóc w naprawie relacji). To chętnie małą miseczkę zjem.
T: Ale ja specjalnie dla Ciebie ja zrobiłam z domowych ogórków, no zjedz.
J: Zjem, to taką miseczkę poproszę

Nalała mi po rant, no dobra jem, w smaku nawet spoko. Rozpływałam się jaka pyszna, że bardzo mi miło że specjalnie dla mnie zrobiła i takie tam. (W tym czasie mąż z ojcem coś tam w garażu dłubali). Tyle, zeżarłam, wieczór minął poszliśmy spać. W nocy obudził mnie potworny ból brzucha, w ostatniej chwili zdążyłam do łazienki, nie wiedziałam jak się w niej obrócić gdyż i górą i dołem się lało. Przyszedł mój mąż, znalazł miskę, pomógł mi się trochę ogarnąć, zaparzył ziółek i noc minęła nam wspólnie w toalecie. W sensie mi, on biedny dotrzymywał towarzystwa i parzył kolejne herbatki i pilnował abym się nie odwodniła.

Rano schodzimy na śniadanie. Ja spuchnięta, mało przytomna poprosiłam tylko o herbatę, bałam się cokolwiek zjeść. I się zaczęło:
Teść: Co? Całą noc z niedźwiedziami gadałaś? Hahahaha!
Teściowa: Hahahaha! Też słyszałam! Pewnie jakieś gówno wcześniej jedliście i się zatrułaś!
Mąż: Przestańcie, prawie się w nocy wykończyła. Wcześniej jedliśmy tylko śniadanie ale to nie to bo mi nie zaszkodziło.
Ja: To chyba ta wczorajsza zupa, bo nią wymiotowałam.
Teść: Jaka zupa?
Ja: No ta co Pani Ewa ugotowała wczoraj, ogórkowa
Teściowa nagle na twarzy czerwona. Teść podchodzi do lodówki a tam ani śladu po 5l garze zupy.
Teść: Nie ma żadnej zupy
Ja: No jak? Wczoraj cały garnek był, ten duży. Na obiad była.
Teść: Przecież były wczoraj ziemniaki ze schabowym
Maż: No tak, ja też jadłem ziemniaki
No tak, spóźniłam się i nie wiedziałam co reszta jadła na obiad.
Teść: To gdzie ta zupa?
Teściowa przyparta do muru: no bo ja ją wylałam, bo była już niedobra
Ja: przecież Pani ją wczoraj ugotowała i już była niedobra? Ktoś jeszcze jadł tą zupę?
Okazało się, że tylko ja.

Co Teściowa dodała do specjalnej zupy tylko dla mnie? Nie wiem. Weekend skończył się przy śniadaniu, po prostu wstaliśmy i wyszliśmy. Z doświadczenia wiemy, że jakiekolwiek kłótnie i tłumaczenie nic by nie dały. Przy wyjściu słyszałam tylko teściową jak mówiła do teścia: "dodałam tylko trochę, bez przesady". A ja jeszcze dwa dni dochodziłam do siebie i straciłam nadzieję, że zależy im na normalnych relacjach z nami.

Teściowie

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 212 (226)

1