Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

hier

Zamieszcza historie od: 2 lipca 2011 - 3:37
Ostatnio: 22 grudnia 2014 - 8:51
  • Historii na głównej: 1 z 3
  • Punktów za historie: 1436
  • Komentarzy: 14
  • Punktów za komentarze: 58
 
zarchiwizowany

#13209

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jeszcze jedna historia o piekielnej sąsiadce. ( Dla niewtajemniczonych, proszę przeczytać poprzednią historię). Szłam akurat za nią po chodniku w stronę klatki. W naszym kierunku natomiast spacerowała starsza pani z ok. 3 letnim dzieckiem. Maluch nie patrzył przed siebie, ale na małą zabawkę, którą trzymał w ręku. OTARŁ, powtarzam, dosłownie OTARŁ się o sąsiadkę, spojrzał na nią uśmiechnął się i powiedział słodkie 'psieplasiam'.
w kobietę jakby diabeł wstąpił. Zaczęła krzyczeć na matkę dziecka (ok. 30 lat, na samego malucha, nawet mnie się dostało) S-sąsiadka, M-matka dziecka, J-ja
S: co to k***a ma być! latasz po melinach, bachorów się zachciewa a potem nie ma kto tego wychować, ty latawico je***a!
M: Przepraszamy panią najmocniej, ale Kamilek (imię zmienione) po prostu pani nie zauważył.
(w tym momencie chciałam wyminąć towarzystwo i wejść do klatki)
S: a Ty znowu k***a tutaj?! nie masz domu, żeby się po ludziach szlajać? ojca sz***o szukaj, a nie spokój zakłócasz!
J: z całym szacunkiem, nie widziałam od dłuższego czasu w tej okolicy nikogo, kto zakłócałby spokój poza panią. Moja rodzina jest moją sprawą, a pani nie powinna się nią interesować. proszę się zająć sobą a nie wchodzić z butami w życie innych ludzi
S: nie będziesz mi sz***o mówić, co mam robić! szacunku trochę!
J: pani mi również nie będzie. szacunek mam do tych, którzy mają go dla mnie, a pani niestety nie zasłużyła nawet na jego odrobinę, choć ciągle staram się zachować jego resztki, do widzenia.

Słyszałam jeszcze jak wyzywa matkę z dzieckiem oraz jak odgraża się policją. Matka wzięła w końcu dziecko i ze stoickim spokojem powiedziała:
M: Życzę pani, żeby w swoim życiu spotykała tylko dzieci tak niekulturalne, jak mój synek, bo obawiam się, że w końcu znajdzie się ktoś i obije pani tę niewyparzoną twarz.
Siła argumentu przygniotła sąsiadkę do ziemi, bo nie wiedząc, co odpowiedzieć wyciągnęła telefon i zadzwoniła na policję.

Piętnaście minut później policja o dziwo przyjechała. Skończyło się niestety źle dla piekielnej, bo z tego co wiem, dostała mandat.

(historia od momentu, gdy weszłam do klatki była doskonale słyszalna z parteru mieszkania dziadków, choć, jak sądzę, nie tylko oni mogli posłuchać tej szopki)..

blok na jednym z osiedli.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 154 (168)
zarchiwizowany

#13182

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na początek małe wprowadzenie.
Mój ojciec (człowiek bardzo nieodpowiedzialny) rok po moim urodzeniu zupełnie przestał się mną interesować. Wplątał się w nieodpowiednie towarzystwo i stało się-trafił do więzenia na 10 lat. Razem z mamą przeprowadziłam się do jej rodziców i mieszkaliśmy z nimi około 10 lat; do czasu, gdy mama poznała przyszłego męża. Zamieszkałyśmy razem z nim na drugim końcu miasta, a ja co tydzień wciąż jeździłam do Dziadków i zostawałam na weekendy. Na tym samym piętrze na przeciwko nich mieszkała piekielna sąsiadka. Sama miała dwoje dzieci, wknuki, ale przestali oni odwiedzać ją już parę lat wcześniej,
Historia:
Moja Mama wyjechała do sanatorium, więc ja zostałam oddelegowana na 2 tygodnie do babci. I oto pewnego dnia wychodząc z domu (dziadków) jak zwykle ZAMKNĘŁAM drzwi (podkreślam, ZAMKNĘŁAM, nie TRZASNĘŁAM). Były one nowe i nie wydawały praktycznie żadnego dźwięku. Akurat dziadkowie wyszli do miasta, więc byłam sama. Sąsiadka wybiegła, jakby tylko stała i szukała okazji do awantury. zaczęła krzyczeć, dialog wyglądał mniej więcej tak (S- sąsiadka, J- ja)
S: co ty sobie k****o wyobrażasz, wy********j stąd!
J: Przepraszam, ale wydaje mi się, że przyjeżdżam tu do dziadków, a nie do pani.
S: Ch*j mnie to obchodzi wy*******j stąd i już!
J: Moi dziadkowie zapraszają mnie do siebie i powtarzam, że przyjeżdżam tu do nich.
S: Ale to jest moja klatka i nie życzę sobie, żebyś tu k****o była!
J: Nie pozwolę się obrażać, a poza tym nie sądziłam, że klatki mogą być czyjąś własnością..
S: Ale ty sz**to nie jesteś tu zameldowana więc nie możesz tu mieszkać!
J: Nie mieszkam, a poza tym, nawet jeśli, to panią najmniej powinno to interesować
(chciałam wejść spowrotemdo domu, aby trochę ochłonąć) Dowidzenia.
S: (przytrzymując drzwi) ja pójdę z tym na policję, nie będziesz tu k****a przyjeżdżać.
J: Nie zakłócam porządku, nikogo nie obrażam, zresztą w przeciwieństwie do pani, a teraz proszę zostawić te drzwi, bo chcę je zamknąć
S: tak k****a i znowu będziesz trzaskać nimi ty je***a sz***o
J: te drzwi nie trzaskają, nie rozumiem o co pani chodzi!
S: idź Ty lepiej k****o szukaj swojego ojca!
J: (zdenerwowana) niech pani odczepi się od mojej rodziny, bo nie sądzę, by była to pani sprawa.
S: zamknij morde p***o! taka niewychowana jak i Twoja matka!
J: (miarka się przebrała, rodziny nikt mi obrażał nie bedzie, a Mama to uosobienie spokoju i kultury) mojej rodziny proszę nie obrażać, bo zupełnie jej pani nie zna, a z tego, co wiem, to panią opuścili wszyscy i nie przyjeżdżają od lat? może warto zastanowić się nad sobą? Tymczasem do widzenia.
Udało mi się zamknąć drzwi. Tamta krzyczała coś jeszcze o bękartach, policji, ale przestałam jej słuchać. W domu nerwy puściły, rozpłakałam się i chodziłam roztrzęsiona jeszcze przez dwa dni. Sąsiadka nagrabiła sobie już u wszystkich mieszkańców klatki. Mam w zanadrzu jeszcze wieele historii o niej, jeśli ta Wam się spodoba, na pewno przytoczę pozostałe.
PS: to moja pierwsza historia, proszę o wyrozumiałość:)

blok na jednym z osiedli

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 202 (294)

1