Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

inga

Zamieszcza historie od: 19 września 2011 - 17:01
Ostatnio: 19 stycznia 2019 - 18:01
  • Historii na głównej: 16 z 21
  • Punktów za historie: 5832
  • Komentarzy: 827
  • Punktów za komentarze: 7596
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
21 czerwca 2016 o 18:43

@anonimek94: Są co najmniej dwa powody: 1. wykładowca potrzebuje godzin do pensum 2. na każdym kierunku musi być jeden przedmiot niezwiązany bezpośrednio z tematyką studiów. Taki "odchamiacz", którym często bywa np. filozofia ;) Niestety, studenci niekiedy określają tym mianem także przedmioty, które w rzeczywistości są im potrzebne, choć jeszcze o tym nie wiedzą.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 13) | raportuj
21 czerwca 2016 o 16:50

@Isegrim6: Najchętniej zamiast minusa wysłałabym Ci wirtualnego prawego sierpowego. Zainteresowanie zboczeńca nigdy nie pochlebia kobiecie, to nie komplement, to coś totalnie uwłaczającego, obrzydliwego. Po czymś takim kobieta ma ochotę zakryć się workiem do ziemi, byle tylko nie doświadczyć takich "dowodów zainteresowania". Jak dres Cię pobije, okradnie i zwyzywa od miastowych pedałów, też się cieszysz, że wyraził uznanie dla Twojego wyrafinowanego stylu ubierania się?

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
21 czerwca 2016 o 16:47

@Shotgun78: Dokładnie! Dobiło mnie zakończenie historii, w którym autorka tłumaczy się z założenia krótkiej spódniczki w lecie i przekonuje czytelników, że nie sprowokowała zboczeńca.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
21 czerwca 2016 o 16:06

@themistborn: Do tego dochodzi przekonanie, że wstydem nie jest to, że bije żonę, ale że ta informacja wychodzi poza cztery ściany domu. Więc jestem przekonana, że to widziała, tylko nie widziała w tym niczego nienormalnego. Pewnie żona nieposłuszna była, prowokowała, trzeba było ją przywołać do porządku. Przeważnie zresztą takie zachowania nie biorą się znikąd - niewykluczone, że synek podpatrzył takie zachowania u własnego ojca. Poza tym jak by to zgłosiła, to nie daj boże jeszcze by się z tego powodu rozwiedli!

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
21 czerwca 2016 o 15:59

@CzarnyDezerter: Nie da się stworzyć uniwersalnej tabeli rozmiarów ciuchów z Chin ;) Ale zawsze można poprosić sprzedawcę o podane nie rozmiaru a wymiarów ciucha. Bez tego nigdy nie kupuję, zwłaszcza że chiński "rozmiar uniwersalny" nierzadko oznacza ok. 60-62 cm w talii.

[historia]
Ocena: 24 (Głosów: 32) | raportuj
12 czerwca 2016 o 14:34

@Zlociutki: Między innymi ode mnie. Bardzo łatwo wygłaszać takie stwierdzenia. Każdy może schudnąć, nie żreć jak świnia, jak przytyła to na własne życzenie... Nie każda kobieta dobrze znosi ciążę, wiele cierpi na depresje poporodową i ostatnią rzeczą, o której myślą jest walka o jędrny tyłek. Nie każde dziecko rodzi się zdrowe i wtedy też dbanie o figurę przestaje być priorytetem. Nie mówiąc o tym, że pomiędzy kilkoma dodatkowymi kg a byciem tłustym słoniem jest spora różnica. Wiem, że "geny", "mam takie kości" itp to w ogromnej większości wymówki, ale są choroby, przy których naprawdę ciężko schudnąć. [uprzedzając zarzuty - nie jestem tłustą bułą, która przytyła 30 kg w ciąży a teraz słabo się tłumaczy]

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
12 czerwca 2016 o 14:22

@ZaglobaOnufry: "poznawszy go [...] tudziez dostawszy informacje insiderowskie, jest zupelnie ciekawy". Czyli Luksemburg staje się ciekawszy, gdy dostanie informacje o sobie i lepiej pozna swoich mieszkańców? Stara zasada - jeśli nie wiesz, jak używać pewnych słów lub form gramatycznych, to ich nie używaj.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
12 czerwca 2016 o 14:17

Piekielne, dobrze napisane, tylko popraw tę "rządzę mordu" ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
10 czerwca 2016 o 20:51

Do mojej klasy w liceum dołączył kolega, który niemal od urodzenia mieszkał w kraju anglojęzycznym. Ale zasady to zasady, na lekcje z tego języka uczęszczać musiał, choć to polski był z jego perspektywy językiem obcym, w którym czasem trudno było mu wyrazić myśli. Na pierwszym sprawdzianie z gramatyki poległ. 2. i 3. tryb warunkowy to była dla niego czarna magia, mowa zależna? "ale tego nikt nie używa". O subtelnych różnicach między poszczególnymi czasami przeszłymi dowiedział się na lekcji, nie dlatego, że stosował je intuicyjnie, po prostu używał tylko past simple.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
7 czerwca 2016 o 1:16

@turin: Pasuje do tych, które ja kończyłam, ale już nie do tych, na których wykładam. Chcieliśmy na nowym kierunku wprowadzić podobny system - student pracuje indywidualnie pod kierunkiem wykładowcy, uczy się wyszukiwać i selekcjonować informacje, tworzy się relacja mistrz-uczeń. I co? Studenci przychodzili z pretensjami, że mają za mało zajęć, ale na konsultacje z wybitnymi fachowcami nie przychodzili, prace pisali "na odwal się", bo przecież nie będą na to poświęcać więcej czasu niż to absolutnie konieczne. I mieli pretensje, że "uczelnia ich nie nauczyła". W kolejnym roku trzeba było zrobić "szkółkę", ustalić dokładny harmonogram pisania prac i wprowadzić obowiązek uczestniczenia w konsultacjach.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
7 czerwca 2016 o 0:41

Tak, odkąd zmieniłam auto na nieco większe i mniej babskim kolorze (szafir -> czerń) jestem traktowana poważniej. Ale największą różnicę widzę na rowerze. Oboje z mężem od kilku lat dojeżdżamy do pracy na dwóch kółkach, równie przepisowo, z porównywalną prędkością. Ale ja mam damkę, jeżdżę w spódnicach i eleganckich butach (również na obcasie), z sakwami w kwiatki a nie plecakiem. Na niego nigdy nikt się nie drze, ja co chwila słyszę "na chodnik!", "jak jedziesz babo!", "naucz się przepisów!" (prawko mam od 15 lat). Na mnie znacznie częściej wymuszają pierwszeństwo lub wyprzedzają prawie ocierając się o mój łokieć itp. Nieco lepiej jest, kiedy mam na sobie jakiś sportowy, bezpłciowy strój i wyglądam "profesjonalnie". W końcu kupiłam kamerkę.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
30 maja 2016 o 15:56

@sla: chyba w ogóle z żadnym.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
30 maja 2016 o 15:54

@Jorn: O tym samym pomyślałam. To czy zdjęcie jest prześwietlone lub za ciemne widać nawet na niewielkim wyświetlaczu. Nawet jak robię turystom pamiątkowe zdjęcie gdzieś na ulicy, sprawdzam, czy kadr jest ok, jak jest pod światło "łapię" parametry w takim miejscu, żeby twarze były doświetlone i kontrolnie rzucam okiem na czas naświetlania (żeby wiedzieć, czy jest ryzyko, że poruszę). A co dopiero na cudzym ślubie...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
30 maja 2016 o 0:04

@Skarpetka: Ani nawet innego hotelu? Spodziewałam się puenty "po trzecim alarmie nei wytrzymaliśmy i zmieniliśmy hotel".

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
28 maja 2016 o 17:08

Moim osiedlowym sklepikiem jest ten "dla koneserów". Zwrot butelek zawsze kończy się wku...rzeniem. Bo nikogo nie ma na dziale obsługi, a zanim przyjdzie zdążę się zestarzeć. Jak już pani łaskawie dotrze - patrzy na mnie jakbym była menelem zbierającym odpady a nie oszczędnym i dbającym o środowisko klientem. Oczywiście nie da się załatwić zwrotu przy kasie albo wymienić pustych butelek na pełne. Nie, pani musi wyjąc bilon z osobnej plastikowej saszetki. A przy kasie - cały wieszak eko-toreb i plakaty zachęcające do dbania o środowisko.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
28 maja 2016 o 16:10

@Nikodem: Na facebookowej stronie - uwaga! - "Polska wola od DNA" (tak istnieje, można sprawdzić) widziałam wyniki całkiem rzetelnych skądinąd badań, wg których 80% Amerykanów popiera obowiązek oznakowania produktów zawierających DNA. W USA takie teorie padają na nieco podatniejszy grunt, bo sporo tam ortodoksyjnych protestantów czytających Biblię dosłownie i nastawionych z definicji antynaukowo, walczących z teorią ewolucji itp. Wbrew pozorom, w Polsce brak wiary w lekarzy nie jest specyficzny dla "ludu". Chłop nie uważał się za mądrzejszego o "dochtóra", w odróżnieniu od wielkomiejskiej ekomaniaczki, która po 4 godzinach w internecie wie już wszystko o szczepieniach. Starzy dobrzy szarlatani leczący ziołami i modlitwą są popularniejsi na wsi, ale te wszystkie superfoods, nasionka, ziarenka, zielony jęczmień, lewoskrętna vit. C, szczepionki z rtęcią, ospa-party, zakwaszanie, odkwaszanie, oczyszczanie, przecz z glutenem, pszenica to trucizna itp. to pomysł miejski, dużo bardziej rozpowszechniony.

[historia]
Ocena: 26 (Głosów: 26) | raportuj
28 maja 2016 o 15:53

@sla: Jod = natura Sól = chemia :D Pamiętam dowcip krążący po internecie: jak się nazywa medycyna naturalna która działa? Medycyna. Natura vs chemia to fałszywa alternatywa. Po pierwsze - w jednym i drugim przypadku to co działa, to jakiś związek chemiczny wpływajacy w konkretny sposób na organizm. Sporo leków ma pochodzenie naturalne - wykorzystuje się stężone ekstrakty, konkretne substancje wytwarzane przez rośliny lub ich odpowiedniki wytworzone w laboratoriach. Jeśli jakaś "tradycyjna" kuracja ma udowodnione działanie - to po prostu leczenie jak każde inne. Jeśli działania udowodnić się nie da - to placebo albo szarlataneria. Wiara, że istnieją superskuteczne metody nieuznawane przez medycynę jest dowodem głupoty.

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 21) | raportuj
28 maja 2016 o 15:46

@lady0morphine: Pół biedy, jeśli dorosły, świadomy człowiek postanawia się nie leczyć i sam ponosi tego koszty i konsekwencje. Ale rodziców, którzy odmawiają leczenia swoim dzieciom wysyłałabym na dożywotnie ciężkie roboty. Tak jak ze szczepieniami - proepidemikami są zwykle ludzie zaszczepieni na wszystko, którzy mają czelność powtarzać, że zdrowie ich dzieci to tylko ich sprawa i biorą na siebie wszystkie konsekwencje. Jakie? Symboliczną karę finansową? Bo przecież nie śmierć, upośledzenie, powikłania po chorobie itp.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
25 maja 2016 o 1:26

@Zmora: A może też "nie podchodź za blisko do ważących 10 razy więcej od ciebie facetów jadących na dużych metalowych rowerach, bo przy bliskim spotkaniu trzeciego stopnia możesz się poważnie obić"?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
24 maja 2016 o 0:09

@mlodaMama23: Uwaga, jest XXI wiek i istnieje coś takiego jak internet. I tam też można to wszystko sprawdzić bez wychodzenia z domu. Ale to trudniejsze niż marudzenie na piekielnych :p

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
23 maja 2016 o 23:05

@argaroc: Załatwiałam to niedawno i aż z ciekawości sprawdziłam na stronie urzędu, czy dobrze pamiętam. Lista potrzebnych dokumentów i wzór podania są dostępne online. Zapłacić można z własnego rachunku przez internet, numery kont są podane na stronie. Rejestrowałam auto mające dwóch współwłaścicieli - wystarczyło wziąć od nich odręcznie napisane pełnomocnictwo. Wzór wniosku można pobrać ze strony. W niektórych urzędach można nawet zarezerwować termin! W urzędach wiele się zmieniło w ciągu ostatnich kilku lat. Ale jak widać, interesantom nie chce się nawet poświęcić 5 minut na wygooglowanie, jak załatwić sprawę.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
22 maja 2016 o 12:03

@hotchilli: Forma "loda" (=porcję lodów) jest uznawana za poprawną od ponad 40 lat (po raz pierwszy została uwzględniona w SJP z 1973 r.). http://obcyjezykpolski.pl/mamo-kup-mi-loda/

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
21 maja 2016 o 21:18

W sumie to go rozumiem. Pracuję na wyższej uczelni, mam doktorat, zarabiam mniej niż kasjerka w Biedronce. Wielu znajomych po ciężkich studiach humanistycznych (tak, są takie, zresztą "w moich czasach" na jedno miejsce było 6-8 kandydatów, nie to co teraz) rzuciło pracę w zawodzie za 2 tys. brutto i poszło do korporacji a nawet banków. Dla wielu to "upadek" - bo wykonują pracę poniżej kwalifikacji, polecieli na kasę, sprzeniewierzyli się ideałom, są anonimowymi trybikami w wielkich molochach zamiast Tworzyć Kulturę Narodową itd. Ale samą satysfakcją z ciekawej pracy człowiek się nie naje.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
20 maja 2016 o 23:35

@Caron: W tym samym hotelu je się śniadanie, przygotowywane pewnie z zachowaniem takich samych "norm czystości". Przejmujemy się tym, że deskę sedesową przeciera się ręcznikiem, ale korzystamy z toalety w pubie w sobotnią noc. Mam wrażenie, że to drugie jest bardziej ryzykowne ;) Nocowałam w hotelach 5* i na kempingach, w których łazienkach wędrowały 3-centymetrowe opancerzone zwierzątka. Przeżyłam, choć nie mam końskiego zdrowia. Atrakcje zdarzyły mi się dwa razy, o dziwo w 2-3-gwiazdkowych hotelach na Malcie i we Włoszech. W obu były... pchły. Na to używanie szmat zamiast ręczników i tak by nie pomogło ;) W Polsce ciężko było nawet kupić preparaty do zagazowania walizek po powrocie :/

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
20 maja 2016 o 23:22

Tak, spokojnie i bez popitki połknął wielki worek zioła. Brał do ręki grudkę po grudce, wsadzał do ust na oczach ochrony, która nie reagowała. Serio?

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1032 33 następna »