Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

jalkavaki

Zamieszcza historie od: 24 lutego 2011 - 9:07
Ostatnio: 20 lipca 2017 - 0:08
  • Historii na głównej: 24 z 33
  • Punktów za historie: 8314
  • Komentarzy: 221
  • Punktów za komentarze: 1172
 
zarchiwizowany

#10183

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sprzed kilku lat. Pociąg nocny, dalekobieżny. Tłok niemiłosierny, wszystkie przedziały zapełnione, ludzie podróżują na korytarzu lub przy WC.
Zauważyłem, że jeden przedział jest pusty, na drzwiach kartka: "Przedział dla matek z dzieckiem". Pociągnąłem za drzwi wedle zasady
"a nóż - widelec". Drzwi faktycznie otwarte były, zająłem więc miejsce, zaraz weszły kolejne osoby i wszystko było fajnie do momentu przyjścia konduktora. Spieklił się, że zajęliśmy przedział, który nam nie przysługiwał (no fakt, nikt z obecnych tam pasażerów nie był matkami z dzieckiem). Kazał się zabierać, a po opuszczeniu przez nas przedziału specjalnym kluczykiem zablokował drzwi. W taki to radosny sposób resztę podróży spędziłem siedząc na torbach koło WC, podobnie jak kolejnych siedmiu pasażerów, za to pan konduktor dopełnił wszelakich formalności i dopilnował swoich obowiązków, dzięki czemu powietrze w przedziale szczęśliwie dotarło do stacji docelowej przez nikogo już nie niepokojone ;)

PKP

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 106 (182)
zarchiwizowany

#9020

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
No jak tak wszyscy narzekają na tą Polską Pocztę to podzielę się kilkoma spostrzeżeniami z okresu gdy pracowałem jako listonosz, i może co niektórym uzmysłowię jak to wygląda z "drugiej strony".
Pupile domowe, a zwłaszcza te na czterech łapach i merdające ogonem. Do pasji doprowadzały mnie odpowiedzi właścicieli gdy prosiłem ich o schowanie, przywiązanie psa: "Paaanie, on nie gryzie, łagodny jak baranek". Po pierwsze to ani ja psa nie znam, ani pies mnie, noszę na sobie masę zapachów, które zwierzęciu mogą się źle skojarzyć itd. Po drugie primo to jeszcze nie widziałem psa, który miałby pysk, w pysku zęby i nie potrafiłby gryźć :)
Kolejna kwestia to tabliczka informująca o tym, że na terytorium działki, ogródka biega pies (bloków, kamienic to nie dotyczy). Lub taka tabliczka ale brak przy bramce dzwonka lub skrzynki. Kompletny brak wyobraźni(?), empatii(?). Czy może myślenie "Przecież Brutus to taki spokojny pies" - o Bernardynie wielkości małego konia.
Awiza. Legenda Poczty Polskiej :) No i faktycznie, jak do odebrania w urzędzie jest płaski list z rachunkiem za gaz czy wyciągiem z banku, a człowiek swoje w kolejce musi odstać mimo, że cały dzień siedział w domu, to krew może zalać. Ale nie spodziewajcie się cudów gdy na takim allegro zamówicie swetry, poduszki, piłki (serio, takie rzeczy ludzie wysyłają jako polecone) i w skrzynce od razu ląduje awizo. Listonosz przeważnie porusza się pieszo, ma do dyspozycji torbę, dwie ręce i czasem jeszcze wózek. To powiedzcie mi jak zabrać się z taką przesyłką zawierającą jakieś ciuchy, która to jest gabarytów całej torby doręczycielskiej? A co z resztą korespondencji do doniesienia?
Zresztą, listonosz też człowiek z którym można się dogadać(a przynajmniej próbować ;)), tylko pamiętajcie, jak Bóg Kubie tak Kuba USA.
Z tym siedzeniem w domu też jest różnie. Raz dogoniła mnie pewna pani z awizem w ręce i pretensją, czemu jej to wrzuciłem do skrzynki kiedy ona calusieńki dzień siedzi w domu bo czeka na tą właśnie, bardzo ważną przesyłkę. No i wszystko fajnie tylko zastanawiająca była ta reklamówka z zakupami w drugim ręku owej damy. Najwidoczniej takie tam zwyczaje panują :) Przesyłkę wydałem od razu, na miejscu.
Raz koleżanka poszła na urlop a rejon jej trzeba było roznieść. Trafiłem na klatkę w której dosłownie nie mogłem do nikogo się do dzwonić i dodatkowo pech chciał, że zamek tam tak był skonstruowany, że nie dało się go otworzyć starym "listonoszowym" sposobem. W końcu jakaś kobiecina odebrała domofon. Ja standardowo, "dzień dobry, Poczta mogę prosić o otwarcie drzwi?". A tu jak na mnie nie najedzie, żem gówniarz, paszołwon złodzieju itd. itd. Ja nie wiem o co chodzi, mówię, że jestem listonoszem i mam przesyłki do mieszkańców tej klatki. A ona mi na to, że kłamię bo jej listonoszem jest kobieta a nie jakiś chłystek. Po czym się rozłączyła. W ten oto sposób tego dnia, adresaci z tej klatki nie otrzymali listów, a ja następnego dnia musiałem iść z tymi samymi listami.
Z tym otwieraniem sobie drzwi do klatek do był sposób, który pozwalał w ciągu kilku sekund uporać się z zamkiem otwieranym domofonem. Służyło to zaoszczędzeniu czasu (wiadomo, że dzwonienie domofonem pod losowy numer, odczekanie czy ktoś w ogóle jest czy nie ma itd. potrafi zająć sporo czasu). Mieliśmy więc swój sposób aby w ciągu kilku sekund dostać się na klatkę. Ale musiał przyczepić się dziadek, który podpatrzył mnie, że coś tam majstruję przy zamku i drzwi się otwierają. I zaczęło się, że złodziej, że włamywacz (byłbym pierwszym włamywaczem, który przy złapaniu na gorącym uczynku zamiast uciekać gdy go wołają to spokojnie czeka). Nic nie dawał ani ubiór listonosza, ani torba, ani saszetka z pieniędzmi, ani tłumaczenie, że tak po prostu jest wygodniej, zamiast po domofonach dzwonić. W końcu, po kilkuminutowym przedstawieniu, kiedy to już byłbym kilka klatek dalej powiedziałem po prostu "A idź se pan w ####" i wróciłem do wykonywania pracy, zastanawiając się co w końcu ten dziadek chciał osiągnąć?

PPUP

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 72 (178)

#7264

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Swego czasu pracowałem w pewnym hipermarkecie jako pracownik hali, na dziale "niespożywczym".
Pewnego razu na dziale zaczął unosić się delikatny smrodek. każdym dniem nasilał się coraz bardziej. Nic nie dawało conocne dokładne czyszczenie przez serwis sprzątający.
Smród stawał się coraz bardziej nie do wytrzymania.
W końcu zarządzono poszukiwania źródła fetoru. Po intensywności "zapachu" dotarliśmy do działu z naczyniami, sztućcami itp.
W ofercie sklepu był zestaw kilku garnków, które składało jeden w drugi. I okazało się, że kilka dni wstecz któryś z "piekielnych" do garnka, który znajdował się na samym końcu włożył węgorza. Jeszcze dodatkowo cały zestaw został skrzętnie spakowany w karton.


Innym razem w doniczkach z tujami zaczęły rosnąć cebule.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 788 (928)