Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

janhalb

Zamieszcza historie od: 4 lutego 2011 - 17:48
Ostatnio: 9 kwietnia 2024 - 9:16
  • Historii na głównej: 69 z 77
  • Punktów za historie: 22862
  • Komentarzy: 1232
  • Punktów za komentarze: 9699
 
[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
13 czerwca 2011 o 20:01

1. ŻADEN samochód (także ciężarówka) nawet stojąc w salonie przed kupieniem nie ma na liczniku "0" - bo choćby zjeżdżał z taśmy, przejeżdżał po parkingu, poza tym po "złożeniu" w fabryce też się go testuje na rolkach. W momencie wyjazdu z salonu może mieć na liczniku 20 km, może mieć 50 - ale na pewno nie zero. 2. ANTYTERRORYŚCI nie mają nic lepszego do roboty, tylko zatrzymywanie ciężarówek na drodze pod Poznaniem?! Jeśli była jakaś akcja (nie wiem, ścigali niebezpiecznego przestępcę co ukradł ciężarówkę) to by twojego tatę najpierw ułożyli na glebie i skuli (z wycelowaną ostrą bronią), a potem... olali ciężarówkę, bo ANTYTERRORYŚCI nie zajmują się sprawdzaniem kradzionych aut, uwierz mi - oni są od ZUPEŁNIE INNYCH ZADAŃ. Jak dla mnie - historia dość dziwna.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 13 czerwca 2011 o 20:02

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
11 czerwca 2011 o 22:12

Co do przesądów, to mam je dokładnie tam, "gdzie pan może pana majstra w d... pocałować", cytując klasyków. :-) Natomiast co do pójścia "do konkurencji" - to nie jest takie proste, bo takie jubilerskie drobiazgi raczej nie są robione seryjnie, a mnie się podobały WŁAŚNIE TE bransoletki i nie miałem żadnej gwarancji, że gdzie indziej też znajdę coś, co będzie pasować...

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
11 czerwca 2011 o 11:37

To jeszcze nic: miałem znajomego, który miał autentyczną silną alergię na złoto. A jako że facet raczej biżuterii nie nosi, to nic o tym nie wiedział... do dnia ślubu. Wcześniej u jubilera przymierzył obrączkę, ale to była chwila - coś tam go potem swędziało, ale nie skojarzył. W kościele żona założyła mu obrączkę - a już pół godziny później, pod koniec mszy, cała jego prawa dłoń była czerwona i tak spuchnięta, że zaczęła go boleć. Po kolejnych 30 minutach ręka była jak baniak, zamiast na wesele trzeba było jechać do szpitala, gdzie jakimiś specjalnymi cążkami musieli mu tę obrączkę ROZCIĄĆ (inaczej zdjąć by się nie dało...), dostał jakieś zastrzyki ze sterydów, po dwóch godzinach opuchlizna zeszła na tyle, że lekarze uznali że nie ma niebezpieczeństwa i mogli go wypisać. No i pojechał na wesele ;-) Dziś nosi obrączkę ze srebra. A uczulenie na złoto to podobno BARDZO rzadki przypadek...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 9) | raportuj
10 czerwca 2011 o 17:43

Stary, ten tekst ma dobre ...naście lat. Jego autorem był z tego co pamiętam marszałek sejmu Andrzej Kern bodaj w 1993, zresztą z mównicy sejmowej.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
10 czerwca 2011 o 17:01

@fursik: jest jeszcze trzecia możliwość - że nie powinni tłumaczeniem Biblii zajmować się ludzie, którzy nie mają pojęcia (poza wszystkim innym) o historii i kulturze w której te księgi powstawały :-) Mówiąc w największym skrócie: Izraelici mieli trochę takich "liczb znaczących" o znaczeniu symbolicznym. 1 było liczbą Boga, 3 - doskonałości, 4 oznaczało człowieka / ludzka naturę i tak dalej. 12 (4 X 3, tuzin) to zawsze była taka liczba oznaczająca pełnię, całość, powszechność (stąd też 12 synów Jakuba i dalej 12 pokoleń Izraela). 144 to 12 X 12 (tuzin tuzinów). 144 tysiące to po prostu tyle, co "wszyscy", "tłumy", "niezliczona liczba" etc. Traktowanie tej liczby dosłownie świadczy o kompletnej nieznajomości historii i kultury czasów biblijnych. To zresztą ta sama historia co z tym gościem z USA, który ostatnio przepowiadał "wyliczony" z Biblii koniec świata...

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 15) | raportuj
10 czerwca 2011 o 14:17

W Ap 7,4 (czyli Apokalipsa, rozdział 7, wers 4). A potem jeszcze w Ap 14,1. Co ciekawe - tam jest napisane: "sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych ze wszystkich pokoleń synów Izraela". Więc gdyby dosłownie brać ten werset, to szansę na niebo mają tylko Żydzi (czyli ludzie z narodu Izraela). Zadałem kiedyś pytanie Świadkom Jehowy, czy są Żydami z pochodzenia - odpowiedzieli, że nie, "ale co to ma do rzeczy". Odparłem, że ja JESTEM Żydem z pochodzenia (mój dziadek miał żydowskie korzenie), więc zgodnie z tym wersetem i tak mam większe szanse dostać się do nieba, niż oni. Mam wrażenie, że dało im to do myślenia.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 10 czerwca 2011 o 14:45

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
10 czerwca 2011 o 13:56

@gosiap: sprecyzuj. Czy Twoim zdaniem Świadkowie Jehowy nie głoszą, że zbawionych będzie 144 tysiące (zgodnie z dosłownym brzmieniem teksty z Apokalipsy św. Jana)? O jaki kontekst Ci chodzi?

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 16) | raportuj
9 czerwca 2011 o 22:12

@sabath: nie mądrzyj się, że tak powiem nieprzyjemnie. "Ja bym nie dyskutował, tylko...". Ale to nie Ty jesteś w tej sytuacji, nie znasz tej sytuacji (wiesz tyle, ile z jednej historyjki i kilku komentarzy - czy naprawdę wydaje Ci się, że to dosyć żeby oceniać postępowanie innych ludzi?). Nie wiem, czy masz żonę / partnerkę, ale zapewniam Cię, że w małżeństwie relacje z rodzicami (obu stron) to kwestia cholernie delikatna i to, co być może byłoby znakomitym rozwiązaniem w Twoim przypadku wcale nie musi nim być dla Zaszczurzonego (czy kogokolwiek). Nie nazywaj "pantoflarzem" człowieka, który mimo tak wyjątkowo trudnej relacji z teściową potrafi utrzymać związek z kobietą którą kocha, mieszkać z nią - i to mimo "piekielnych" początków relacji z mamusią... Amerykanie maja takie powiedzonko: "Nie oceniaj człowieka, jeśli nie chodziłeś przez rok w jego butach".

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 9 czerwca 2011 o 22:13

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
9 czerwca 2011 o 22:06

Kurczę... Jak słyszę sygnał karetki, to natychmiast zaczynam się "rozglądać" i lokalizować, żeby wiedzieć jak zjechać, żeby tylko ustąpić drogi i pozwolić dotrzeć na miejsce jak najszybciej. I nie chodzi o przepisy, tylko o zwykłą, ludzką reakcję: KTOŚ MOŻE WŁAŚNIE WALCZY O ŻYCIE i te kilka sekund może zadecydować. Nie jestem w stanie rozumieć ludzi, którzy wymuszają pierwszeństwo na karetce na sygnale...

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 6) | raportuj
9 czerwca 2011 o 16:33

@helena: rodzice mogą się nie kochać w sensie romantycznym, nie być w sobie zakochani, ale szanować się wzajemnie i mimo różnic jakoś docierać. Jeśli to nie wyjdzie - to być może rzeczywiście się rozwiodą, ale przynajmniej próbują stworzyć dziecku normalny dom. Tak, może jestem staroświecki, konserwatywny i zacofany, ale uważam, że "normalna" jest sytuacja kiedy dziecko ma mamę i tatę, a nie mamę i alimenty... Jasne, że może być różnie. Ale szanuję faceta za to, że przynajmniej się stara - bo pewnie wielu na jego miejscu wzięłoby ogon pod siebie i zniknęło, poprzestawszy na alimentach (zwłaszcza, że gość z zamożnej rodziny, więc pewnie te alimenty nie byłyby dużym problemem).

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 9 czerwca 2011 o 16:33

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 34) | raportuj
9 czerwca 2011 o 16:20

Pewnie mnie zminusujecie na śmierć, ale pozwolę sobie nie zgodzić się z powyższymi komentarzami. To, że on po pijaku się zabawiał - jego głupota, jego "koszty". To że ona mu łatwo dała i zaszła - to spawa między nimi. Ale co do ślubu - zauważcie, proszę, że jest tu jeszcze osoba trzecia. Ten dzieciak (nawet, jeśli ma na imię Angel...) nie jest nic winny temu, że jego tatuś nie umiał trzymać rozporka na wodzy a mamusia była puszczalska. Jasne, facet mógłby z tego wybrnąć mówiąc "adieu" i płacąc po prosu alimenty na dziecko (pewnie wyszłoby taniej zresztą...) - ale (i tu jest clue tego, co chcę napisać) zachował się jak mężczyzna i wziął na siebie odpowiedzialność za swoje czyny. Dzięki temu ma pewnie w paru sprawach przerąbane, ale dzieciak ma przynajmniej normalny dom, sensownego ojca i szansę na normalne życie. "Nie musiał się żenić"? Nie musiał. Ale po prostu zachował się przyzwoicie. A zachowywanie się przyzwoicie czasami dużo kosztuje (i nie mówię tyko o pieniądzach). Tak to w życiu jest.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 9 czerwca 2011 o 16:22

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
9 czerwca 2011 o 14:38

Tak to niestety jest... Za dawnych czasów kiedy przez pewien czas pracowałem w szkole (średniej!) też znałem takie panienki, co to w markowych ciuchach chodziły, fryzurki miały jak na wesele, a wychowawczynie musiały im tłumaczyć, że dezodorantu używa się PO myciu, a nie ZAMIAST mycia...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
9 czerwca 2011 o 9:03

@kurkaogorka: Słownik Języka Polskiego PWN (powołuję się na źródło, bo mnie na słowo pewnie nie uwierzysz) jednoznacznie podaje, że obie formy są poprawne... Forma podstawowa - "otworzyłem", oboczność - "otwarłem" uznawana jest także za formę poprawną językowo. Pozdrowienia od tłumacza i redaktora.

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 19) | raportuj
9 czerwca 2011 o 8:55

"Głupota czy bezczelność"? A dlaczego "czy"?

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
8 czerwca 2011 o 22:20

A to gnój... Bardzo dobrze, że nie odpuściłyście..

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 9) | raportuj
8 czerwca 2011 o 18:36

No przecież wiem, że nie do mnie...

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 16) | raportuj
8 czerwca 2011 o 16:55

@helena: no dzięki, gdybyś nam nie wytłumaczyła, to na pewno byśmy nie załapali...

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
8 czerwca 2011 o 14:51

Po pierwsze: DAĆ napiwek a WZIĄĆ SOBIE napiwek to dwie różne rzeczy. Jak jem pizzę (czy cokolwiek "w lokalu") zawsze zostawiam napiwek, ale jakby pani kelnerka chciała "od razu" wydać mi mniej reszty, zrobiłbym aferę. Po drugie: a co to za teoryjki, że "Napiwek w wysokości 1zł, czy 2zł, jest żenujący"? Darmo otrzymane pieniądze są "żenujące"? Jak Aiko słusznie zauważa, zwyczajowy napiwek wynosi około 10% wartości rachunku. Jeśli idę na pizzę i płacę za nią 18 zł, to nie widzę nic żenującego w pozostawieniu kelnerowi 2 zł napiwku...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
7 czerwca 2011 o 22:10

@Miniaturowa: moim zdaniem WYŁĄCZNIE o to chodziło. Nie oszukujmy się: nikt nic "za darmo" nie daje. Jak firma "za darmo" przysyła katalog, to zawsze coś z tego ma. A Twój adres - dany _dobrowolnie_ - to cenny towar...

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
7 czerwca 2011 o 15:40

@yasu: kawał z g..nem w płonącej gazecie jest stary jak świat. Nie sądzę, aby miał cokolwiek wspólnego z potwierdzaniem danych akwizytorowi przez telefon. Natomiast takie "potwierdzanie danych" owocuje zwykle tym, że pod "potwierdzony" adres przychodzą potem kilogramy niechcianej poczty reklamowej, a Ty nawet nie możesz nic z tym zrobić ("...bo przecież sam nam pan podał swój adres!").

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
7 czerwca 2011 o 15:36

@shadow: chyba przesadzasz. Tak ordynarny przekręt nie przeszedłby - może jedna pani blondynka da się na to zrobić, ale na pewno nie cała firma / biuro, a już NA PEWNO nie księgowy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
7 czerwca 2011 o 14:36

No przecież nawet dwa... W berecikach z antenkami, nie czytałeś? ;-)

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 18) | raportuj
7 czerwca 2011 o 13:05

To nie tyle piekielny, co psychicznie chory zapewne... Współczuję. Ale na policjantów powinieneś złożyć skargę - biletu nie miał, powinni Ci pomóc.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
7 czerwca 2011 o 10:57

I sprawa z prywatnego oskarżenia siostry, która została w sądzie załatwiona w parę tygodni czy nawet szybciej... Pitu-pitu...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2011 o 10:57

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
7 czerwca 2011 o 9:27

Kandy: czy Ty masz dziecko jakieś kompleksy? Cy po prostu trollujesz?

« poprzednia 1 233 34 35 36 37 38 39 40 41 42 4347 48 następna »