@HelikopterAugusto:
Bredzisz. Wiele razy w życiu zdarzało mi się dyskutować, zwracać uwagę czy krytykować osoby innej narodowości czy o innym kolorze skóry i nigdy się z taką reakcją nie spotkałem. Kto wie - może dlatego, że robiła to spokojnie, kulturalnie i merytorycznie? A może także dlatego, że zwracałem uwagę na konkretne działanie, nie sugerując, że jest ono związane z pochodzeniem czy kolorem skóry?
Ludzie, serio…?
Dziewczyna ma dziecko z cukrzycą. Dzieciak ma 8/9 lat (skoro idzie do Komunii), więc raczej nie mówimy o cukrzycy typu 2, który rozwija się z wiekiem, tylko o cukrzycy typu 1 i sytuacji, kiedy dziecko cierpi na nią od urodzenia czy od bardzo wczesnych lat życia.
Więc macie matkę, która (zapewne) od ładnych paru lat zmaga się z cukrzycą swojego dziecka. Lekarze, diagnozy, bardzo ścisła dieta, dziecko nauczone od małego, co mu wolno jeść i w jakich ilościach, pewnie - pompa insulinowa etc. (mam znajomych z takim dzieckiem, wiem, jak to wygląda).
I naprawdę próbujecie jej tłumaczyć, co dziecko może, co powinno i jak się postępuje? Gwarantuję Wam, że ona wie to wszystko dużo lepiej niż Wy - i nie tylko teoretycznie. I że bardzo szczegółowo wie, co W TYM KONKRETNYM PRZYPADKU (swojego dziecka) może, w czego nie. A jak ma jakiekolwiek wątpliwości, to ma FACHOWCÓW (lekarzy, którzy dziecko prowadzą).
Skąd w nas wszystkich taka głęboką potrzeba mądrzenia się na każdy temat?...
@fursik:
Tiaaa :-)
A swoją drogą: oczywiście na "mojej" poczcie też jest obwoźny sklepik z badziewiem wszelkim - książki(od "patriotycznych" przez przepisy po kryminały), zabawki, portfele, okulary, co tylko… I nigdy, ale to NIGDY w życiu nie widziałem, żeby KTOKOLWIEK coś z tego kupował.
Jedna nie jest w stanie przyjąć odmowy, jakby obecność na weselu była kwestią życia lub śmierci.
Druga ma kij w 4 litrach i jest obrażona, że zaproszenie było źle sformułowane.
Może obie dorośnijcie…?
@SmoczycaWawelska:
Podziwiam Twoją cierpliwość w tłumaczeniu autorce / autorowi dlaczego każdy średnio rozgarnięty czytelnik widzi na pierwszy rzut oka, że ta opowieść to bajeczka…
Serio? W 2. dekadzie XXI wieku są jeszcze ludzie, którzy przeleją komuś 1000 zł w reakcji na prośbę na Facebooku - nawet nie próbując się z tą osobą skontaktować np. telefonicznie i upewnić się, o co chodzi?
Broń Boże nie usprawiedliwiam oszusta, ale to są mocni kandydaci do Nagrody Darwina…
"Konfidentką"? Co Ty w ogóle mówisz!
Postąpiłaś w 100% słusznie - ta pani, ewidentnie chora, mogła być zagrożeniem nie tylko dla innych, ale także dla siebie samej…
@mesing:
Po pierwsze - pięknie to wszystko wygląda w teorii. Jaka jest praktyka - użyj Google i zobacz, co ludzie realnie rozliczający się z NFZ mówią o tych rozliczeniach. Przy najmniejszej wątpliwości na pieniądze czeka się miesiącami - niezależnie od tego, czy wątpliwości są uzasadnione, czy wynikają z błędów po stronie NFZ.
Po drugie - świetnie, będę się szarpał z NFZ, czyli tracił czas, tracił pieniądze (na prawników) i kopał się z koniem tylko dlatego, że ONI mają bajzel w systemie.
Jeśli to nie jest piekielne, to nie wiem, co jest.
@kamcil:
Po pierwsze: nie mówię o pytaniach weryfikujących, tylko o "głupich pytaniach" w rodzaju "Ale czy NA PEWNO zapłacił pan składki?" w sytuacji, w której już jej to dwukrotnie powiedziałem i podkreśliłem, że mam prze sobą potwierdzenie przelewu.
I nie, nie wykazałem się brakiem kultury, rozmawiałem z nią - mimo oczywistej irytacji - kulturalnie i spokojnie, mając pełną świadomość, że to nie ona (personalnie) jest winna tej sytuacji. Więc może dyskutuj z tym, co napisałem, a nie z tym, co Ci się wydaje, że napisałem, OK? :-)
Po drugie - "oświadczenie wystarczy" - piękna teoria. W praktyce - zapewne wystarczy, jeśli odwiedzasz specjalistę w placówce publicznej (szpital, przychodnia przyszpitalna etc). Jeśli natomiast odwiedzasz specjalistę w placówce niepublicznej, która ma umowę z NFZ, sprawa nie jest taka prosta. Placówki niepubliczne zwykle nie chcą w takich sytuacjach zadowalać się "oświadczeniem" - i, Bogiem a prawdą, wcale im się nie dziwię: ja złożę oświadczenie, mój status w systemie wróci do normy za dwa czy trzy tygodnie, a oni będą się szarpali z NFZ-em przez kolejne pół roku, żeby odzyskać pieniądze, które im się należą.
Więc jeśli sytuacja byłaby "na ostrzu noża" - poważna choroba, podejrzenie poważnej choroby, konieczność zrobienia badań, czas nagli… - to pewnie bym się o to wykłócał. W sytuacji wizyty kontrolnej, która może być bez kłopotu przesunięta, nie widzę powodu obciążania prywatnej firmy konsekwencjami burdelu w NFZ.
@didja:
Tak ratowanie życia pewnie tak. Ale nagła poważna choroba nie zawsze oznacza ratowanie życia. Dwa lata temu miałem np. ostry atak rwy kulszowej, po którym dostałem skierowanie do neurologa, a od neurologa na tomografię. Dziś bym tej tomografii nie zrobił.
@japycz1:
Ad 1. - OK, czepiasz się formy. Oczywiście - jestem ubezpieczony, ale jestem TRAKTOWANY, jakbym nie był. Oświadczenie bez problemu działa u lekarza pierwszego kontaktu; u specjalistów już nie zawsze chcą na to iść. A spróbuj z takim oświadczeniem zrobić sobie tomografię czy rezonans albo zapisać się na planowany zabieg. Powodzenia.
Ad 2. - jasne, "w przypadkach wymagających ratowania życia nikt nie patrzy na ubezpieczenie". Tylko potem możesz dostać rachunek za interwencję w szpitalu. Jasne, wybronisz się, ale czeka Cię pół roku (w wersji optymistycznej) biegania po sądach. Co do oświadczeń - patrz wyżej.
@Armagedon:
Podejrzewam, że brak składki na koncie zauważyliby za kilka miesięcy. Ale wtedy dopiero zacząłby się armagedon: w końcu ONI mają prawo mieć bajzel, ale mnie na pewno policzyliby odpowiednie odsetki…
@iks:
Oczywiście, że złożę - w końcu jestem stary pieniacz ;-) - ale najpierw muszę załatwić sprawę podstawową, bo jakby mi się nie daj Boże coś stało, to mam poważny problem.
@HelikopterAugusto: Bredzisz. Wiele razy w życiu zdarzało mi się dyskutować, zwracać uwagę czy krytykować osoby innej narodowości czy o innym kolorze skóry i nigdy się z taką reakcją nie spotkałem. Kto wie - może dlatego, że robiła to spokojnie, kulturalnie i merytorycznie? A może także dlatego, że zwracałem uwagę na konkretne działanie, nie sugerując, że jest ono związane z pochodzeniem czy kolorem skóry?
@PiekielnaOla: Mało tego - pisze jakieś brednie. Może to kolejny bot?
Ludzie, serio…? Dziewczyna ma dziecko z cukrzycą. Dzieciak ma 8/9 lat (skoro idzie do Komunii), więc raczej nie mówimy o cukrzycy typu 2, który rozwija się z wiekiem, tylko o cukrzycy typu 1 i sytuacji, kiedy dziecko cierpi na nią od urodzenia czy od bardzo wczesnych lat życia. Więc macie matkę, która (zapewne) od ładnych paru lat zmaga się z cukrzycą swojego dziecka. Lekarze, diagnozy, bardzo ścisła dieta, dziecko nauczone od małego, co mu wolno jeść i w jakich ilościach, pewnie - pompa insulinowa etc. (mam znajomych z takim dzieckiem, wiem, jak to wygląda). I naprawdę próbujecie jej tłumaczyć, co dziecko może, co powinno i jak się postępuje? Gwarantuję Wam, że ona wie to wszystko dużo lepiej niż Wy - i nie tylko teoretycznie. I że bardzo szczegółowo wie, co W TYM KONKRETNYM PRZYPADKU (swojego dziecka) może, w czego nie. A jak ma jakiekolwiek wątpliwości, to ma FACHOWCÓW (lekarzy, którzy dziecko prowadzą). Skąd w nas wszystkich taka głęboką potrzeba mądrzenia się na każdy temat?...
Pięęękne :-)
@Honkastonka: Nie chcę być niemiły, ale powiedz: trullujesz, czy faktycznie nie umiesz czytać ze zrozumieniem?
@ smigku123 @tatapsychopata: Nie Mińsk, nie Piaseczno. Grodzisk :-)
@marynarzowa: W sumie rzeczywiście uwierzyłem na słowo… :-( Chyba wkurzenie wzięło górę nad logicznym myśleniem.
@fursik: Tiaaa :-) A swoją drogą: oczywiście na "mojej" poczcie też jest obwoźny sklepik z badziewiem wszelkim - książki(od "patriotycznych" przez przepisy po kryminały), zabawki, portfele, okulary, co tylko… I nigdy, ale to NIGDY w życiu nie widziałem, żeby KTOKOLWIEK coś z tego kupował.
Jedna nie jest w stanie przyjąć odmowy, jakby obecność na weselu była kwestią życia lub śmierci. Druga ma kij w 4 litrach i jest obrażona, że zaproszenie było źle sformułowane. Może obie dorośnijcie…?
@fursik: Sorry, ale "logiczne" chyba tylko w logice snu… ;-)
@SmoczycaWawelska: Podziwiam Twoją cierpliwość w tłumaczeniu autorce / autorowi dlaczego każdy średnio rozgarnięty czytelnik widzi na pierwszy rzut oka, że ta opowieść to bajeczka…
Fejk jak stąd do Otwocka…
@lusia19900: Ludzie, nie karmcie trolla…
PKP forever...
Serio? W 2. dekadzie XXI wieku są jeszcze ludzie, którzy przeleją komuś 1000 zł w reakcji na prośbę na Facebooku - nawet nie próbując się z tą osobą skontaktować np. telefonicznie i upewnić się, o co chodzi? Broń Boże nie usprawiedliwiam oszusta, ale to są mocni kandydaci do Nagrody Darwina…
@JeZySiek: O, mamy kolejnego kandydata na najgłupszy komentarz miesiąca....
"Konfidentką"? Co Ty w ogóle mówisz! Postąpiłaś w 100% słusznie - ta pani, ewidentnie chora, mogła być zagrożeniem nie tylko dla innych, ale także dla siebie samej…
I recommend that you should get lost. There's a special place in hell for spammers.
@mesing: Po pierwsze - pięknie to wszystko wygląda w teorii. Jaka jest praktyka - użyj Google i zobacz, co ludzie realnie rozliczający się z NFZ mówią o tych rozliczeniach. Przy najmniejszej wątpliwości na pieniądze czeka się miesiącami - niezależnie od tego, czy wątpliwości są uzasadnione, czy wynikają z błędów po stronie NFZ. Po drugie - świetnie, będę się szarpał z NFZ, czyli tracił czas, tracił pieniądze (na prawników) i kopał się z koniem tylko dlatego, że ONI mają bajzel w systemie. Jeśli to nie jest piekielne, to nie wiem, co jest.
@kamcil: Po pierwsze: nie mówię o pytaniach weryfikujących, tylko o "głupich pytaniach" w rodzaju "Ale czy NA PEWNO zapłacił pan składki?" w sytuacji, w której już jej to dwukrotnie powiedziałem i podkreśliłem, że mam prze sobą potwierdzenie przelewu. I nie, nie wykazałem się brakiem kultury, rozmawiałem z nią - mimo oczywistej irytacji - kulturalnie i spokojnie, mając pełną świadomość, że to nie ona (personalnie) jest winna tej sytuacji. Więc może dyskutuj z tym, co napisałem, a nie z tym, co Ci się wydaje, że napisałem, OK? :-) Po drugie - "oświadczenie wystarczy" - piękna teoria. W praktyce - zapewne wystarczy, jeśli odwiedzasz specjalistę w placówce publicznej (szpital, przychodnia przyszpitalna etc). Jeśli natomiast odwiedzasz specjalistę w placówce niepublicznej, która ma umowę z NFZ, sprawa nie jest taka prosta. Placówki niepubliczne zwykle nie chcą w takich sytuacjach zadowalać się "oświadczeniem" - i, Bogiem a prawdą, wcale im się nie dziwię: ja złożę oświadczenie, mój status w systemie wróci do normy za dwa czy trzy tygodnie, a oni będą się szarpali z NFZ-em przez kolejne pół roku, żeby odzyskać pieniądze, które im się należą. Więc jeśli sytuacja byłaby "na ostrzu noża" - poważna choroba, podejrzenie poważnej choroby, konieczność zrobienia badań, czas nagli… - to pewnie bym się o to wykłócał. W sytuacji wizyty kontrolnej, która może być bez kłopotu przesunięta, nie widzę powodu obciążania prywatnej firmy konsekwencjami burdelu w NFZ.
@japycz1: "Dziś bym tej tomografii nie zrobił" zrobiłbyś." Ale "…bo Ty tak mówisz", czy może masz jakieś - przepraszam za trudne słowo - argumenty?
@didja: Tak ratowanie życia pewnie tak. Ale nagła poważna choroba nie zawsze oznacza ratowanie życia. Dwa lata temu miałem np. ostry atak rwy kulszowej, po którym dostałem skierowanie do neurologa, a od neurologa na tomografię. Dziś bym tej tomografii nie zrobił.
@japycz1: Ad 1. - OK, czepiasz się formy. Oczywiście - jestem ubezpieczony, ale jestem TRAKTOWANY, jakbym nie był. Oświadczenie bez problemu działa u lekarza pierwszego kontaktu; u specjalistów już nie zawsze chcą na to iść. A spróbuj z takim oświadczeniem zrobić sobie tomografię czy rezonans albo zapisać się na planowany zabieg. Powodzenia. Ad 2. - jasne, "w przypadkach wymagających ratowania życia nikt nie patrzy na ubezpieczenie". Tylko potem możesz dostać rachunek za interwencję w szpitalu. Jasne, wybronisz się, ale czeka Cię pół roku (w wersji optymistycznej) biegania po sądach. Co do oświadczeń - patrz wyżej.
@Armagedon: Podejrzewam, że brak składki na koncie zauważyliby za kilka miesięcy. Ale wtedy dopiero zacząłby się armagedon: w końcu ONI mają prawo mieć bajzel, ale mnie na pewno policzyliby odpowiednie odsetki…
@iks: Oczywiście, że złożę - w końcu jestem stary pieniacz ;-) - ale najpierw muszę załatwić sprawę podstawową, bo jakby mi się nie daj Boże coś stało, to mam poważny problem.