Profil użytkownika

janhalb
Zamieszcza historie od: | 4 lutego 2011 - 17:48 |
Ostatnio: | 8 lutego 2025 - 19:14 |
- Historii na głównej: 73 z 81
- Punktów za historie: 23472
- Komentarzy: 1403
- Punktów za komentarze: 11117
Temat kontrowersyjny i pewnie zgarnę masę minusów, ale juz mi się przelało i muszę trochę pohejtować.
Protesty rolników odbywają się w całej Polsce i myślę, że nie ma osoby, która by się z nimi nie spotkała. Blokady dróg, kilometrowe korki i groteskowe plakaty o tym, że protesty ją dla nas. Osobiście z żoną straciliśmy już przez protesty kilkaset złotych, ponieważ klienci i pacjenci nie mogą do nas dojechać, i odwołują wizyty.
W piątek poświęciłem cały dzień pracy na wyjazd do lekarza z dziećmi, na który nie zdążyłem przez protesty. Dodatkowo przez kilka godzin w samochodzie mogłem posłuchać płaczu dzieci z gorączką, które nie rozumieją dlaczego nie jedziemy. Moja kuzynka ominęła ważne badania wzroku z tego samego powodu. Kierowcy w mojej firmie skończył się czas pracy przez co nie wrócił do domu. Dla mnie to dodatkowe koszty, dla niego zmarnowany czas, który mógłby spędzić z rodziną. To tylko kilka przykładów, a są inne pewnie dużo bardziej drastyczne.
Abstrahując od celu tych protestów, tego czy jest słuszny czy nie, walczenie o swoje w ten sposób, poprzez branie na zakładnika społeczeństwa, to zwykły terroryzm. Są inne sposoby uderzające w osoby decyzyjne w tej kwestii. Rolnicy wolą antagonizować do siebie społeczeństwo. W tej chwili nawet nie myślę o tym, czy mają rację, myślę tylko czy ktoś ich w końcu pozamyka i kto mi odda stracony czas, nerwy i pieniądze.
Protesty rolników odbywają się w całej Polsce i myślę, że nie ma osoby, która by się z nimi nie spotkała. Blokady dróg, kilometrowe korki i groteskowe plakaty o tym, że protesty ją dla nas. Osobiście z żoną straciliśmy już przez protesty kilkaset złotych, ponieważ klienci i pacjenci nie mogą do nas dojechać, i odwołują wizyty.
W piątek poświęciłem cały dzień pracy na wyjazd do lekarza z dziećmi, na który nie zdążyłem przez protesty. Dodatkowo przez kilka godzin w samochodzie mogłem posłuchać płaczu dzieci z gorączką, które nie rozumieją dlaczego nie jedziemy. Moja kuzynka ominęła ważne badania wzroku z tego samego powodu. Kierowcy w mojej firmie skończył się czas pracy przez co nie wrócił do domu. Dla mnie to dodatkowe koszty, dla niego zmarnowany czas, który mógłby spędzić z rodziną. To tylko kilka przykładów, a są inne pewnie dużo bardziej drastyczne.
Abstrahując od celu tych protestów, tego czy jest słuszny czy nie, walczenie o swoje w ten sposób, poprzez branie na zakładnika społeczeństwa, to zwykły terroryzm. Są inne sposoby uderzające w osoby decyzyjne w tej kwestii. Rolnicy wolą antagonizować do siebie społeczeństwo. W tej chwili nawet nie myślę o tym, czy mają rację, myślę tylko czy ktoś ich w końcu pozamyka i kto mi odda stracony czas, nerwy i pieniądze.
Ocena:
141
(157)
e-POP, a właściwie e-PUPa.
Miałem sprawę do załatwienia w ZTM i fajnie się zapowiadało - spotkanie w elektronicznym Punkcie Obsługi Pasażerów (e-POP) organizowane w platformie MS Teams.
Brzmi fajnie, prawda?
Nie. Na spotkanie nikt się nie włączył.
Czy na tej Polskiej dykcie będzie cokolwiek publicznego działało jak należy?
Miałem sprawę do załatwienia w ZTM i fajnie się zapowiadało - spotkanie w elektronicznym Punkcie Obsługi Pasażerów (e-POP) organizowane w platformie MS Teams.
Brzmi fajnie, prawda?
Nie. Na spotkanie nikt się nie włączył.
Czy na tej Polskiej dykcie będzie cokolwiek publicznego działało jak należy?
e pop
Ocena:
123
(139)
Niby nic nowego, ale zawsze piekielne...
Znajoma - pani koło czterdziestki. Od pewnego czasu coraz silniejsze i bardziej dokuczliwe bóle stawów. Nie takie, żeby się żyć nie dało, ale jednak męczące. Jedne tabletki, drugie... W końcu do lekarza. Jedna wizyta, druga - lekarz internista rozłożył ręce: skoro to nie działa i tamto też, to chyba ma pani jakiś problem reumatologiczny.
No więc skierowanie do reumatologa.
Pacjentka zadzwoniła do Instytutu Reumatologii (Warszawa) - specjalistyczna placówka, tym się tylko zajmująca, najlepsi w tej dziedzinie lekarze na Mazowszu, jedni z najlepszych w Polsce. Więc ją zapisali.
Na godzinę 10:00.
28 maja.
2025 roku...
Tak, za trzy lata.
Pacjentka się za głowę złapała. podzwoniła po innych placówkach - no faktycznie, dało się zapisać szybciej. Za dwa i pół roku. W jednym miejscu udało się nawet na rok 2024! Sukces!
Ale czekać dwa lata - kiepsko, bo raz, że boli, a dwa, że cholera wie, co się przez te dwa lata pokomplikuje, prawda? Więc pacjentka wymyśliła sobie, że pójdzie prywatnie. Pani jest mocno niezamożna (to i tak eufemizm), ale raz wydać dwie stówy na lekarza - no trudno.
Niestety, jej lekarz pierwszego kontaktu sprowadził ją na ziemię. Dwie stówy za wizytę - to dopiero początek wydatków. Bo akurat u reumatologia ZAWSZE jest tak, że żeby to miało sens, to trzeba na dzień dobry zrobić multum badań. A jak pójdziesz do lekarza prywatnie, to już badań na NFZ nie zrobisz. Nieważne, że jesteś ubezpieczona, płacisz składki na ZUS i takie tam. Nie, bo nie.
A pacjentki nie stać na płacenie za kolejne wizyty i kupę (potencjalnie drogich) badań. Więc poczeka. Dwa lata. Ciekawe, czy wtedy jeszcze będzie chodzić.
"Patrz, Europo, jak można pięknie żyć"...
Znajoma - pani koło czterdziestki. Od pewnego czasu coraz silniejsze i bardziej dokuczliwe bóle stawów. Nie takie, żeby się żyć nie dało, ale jednak męczące. Jedne tabletki, drugie... W końcu do lekarza. Jedna wizyta, druga - lekarz internista rozłożył ręce: skoro to nie działa i tamto też, to chyba ma pani jakiś problem reumatologiczny.
No więc skierowanie do reumatologa.
Pacjentka zadzwoniła do Instytutu Reumatologii (Warszawa) - specjalistyczna placówka, tym się tylko zajmująca, najlepsi w tej dziedzinie lekarze na Mazowszu, jedni z najlepszych w Polsce. Więc ją zapisali.
Na godzinę 10:00.
28 maja.
2025 roku...
Tak, za trzy lata.
Pacjentka się za głowę złapała. podzwoniła po innych placówkach - no faktycznie, dało się zapisać szybciej. Za dwa i pół roku. W jednym miejscu udało się nawet na rok 2024! Sukces!
Ale czekać dwa lata - kiepsko, bo raz, że boli, a dwa, że cholera wie, co się przez te dwa lata pokomplikuje, prawda? Więc pacjentka wymyśliła sobie, że pójdzie prywatnie. Pani jest mocno niezamożna (to i tak eufemizm), ale raz wydać dwie stówy na lekarza - no trudno.
Niestety, jej lekarz pierwszego kontaktu sprowadził ją na ziemię. Dwie stówy za wizytę - to dopiero początek wydatków. Bo akurat u reumatologia ZAWSZE jest tak, że żeby to miało sens, to trzeba na dzień dobry zrobić multum badań. A jak pójdziesz do lekarza prywatnie, to już badań na NFZ nie zrobisz. Nieważne, że jesteś ubezpieczona, płacisz składki na ZUS i takie tam. Nie, bo nie.
A pacjentki nie stać na płacenie za kolejne wizyty i kupę (potencjalnie drogich) badań. Więc poczeka. Dwa lata. Ciekawe, czy wtedy jeszcze będzie chodzić.
"Patrz, Europo, jak można pięknie żyć"...
słuzba_zdrowia kolejki system
Ocena:
144
(160)
1
« poprzednia 1 następna »