Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

jaszczur190

Zamieszcza historie od: 26 kwietnia 2015 - 11:48
Ostatnio: 15 stycznia 2020 - 14:34
  • Historii na głównej: 3 z 4
  • Punktów za historie: 1036
  • Komentarzy: 23
  • Punktów za komentarze: 27
 

#84474

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia #84424 przypomniała mi świętej pamięci już sąsiadkę.

Blok 4 piętrowy, ale mieszkania wysokie, a i sam parter nietypowy, więc piętro czwarte jest na wysokości mniej więcej piątego lub szóstego.
Wychodzę z mieszkania i widzę sąsiadkę w wieku zaawansowanym. Bardzo zaawansowanym, jak taszczy dwie siaty z zakupami. Ledwo babcia zipie. Szkoda mi się staruszki zrobiło (mieszkałem tam od niedawna i widziałem ją po raz pierwszy). Wziąłem zakupy, okazało się, że mieszka na ostatnim piętrze. Pukam do drzwi myśląc, że jak mi nikt nie otworzy, to zostawię siaty, zresztą w mieszkaniu może być jej sparaliżowany lub całkowicie schorowany i przygłuchy mąż...

Nagle drzwi otwiera mi... na oko 20-letni gnojek w bluzie pseudo patriotycznej z odjechanym orłem w koronie.
Coś mi się zrobiło, nieco się napiąłem, stanąłem trochę na palcach by wyższym się wydawać (ze dwa metry będą), spojrzałem spode łba zza brodatego mego ryja i najbardziej grobowym głosem rzekłem:
- Zakupy!!! A Babcia idzie!!! Ledwo!!!

Ech....

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 134 (158)

#84282

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkanie obok wynajmowała para. Włoch i Hiszpanka. Sympatyczni, do pogadania od czasu do czasu, zawsze uśmiechnięci.

Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy i para znalazła mieszkanie w innej części miasta (tuż obok miejsca zatrudnienia).

Przez dwa tygodnie mieszkanie stało puste, aż pewnego wieczoru zapukała do mnie właścicielka owego M, że znalazła nowych lokatorów i na wszelki wypadek zostawia mi swój numer telefonu, gdyby coś się działo.

Niestety działo się. Drugiej nocy chłopcy zrobili imprezę. Mieszkam w starym, solidnym budownictwie z cegły, a ściany mają po 50 do 80 cm grubości, podobnie jak stropy. U mnie w mieszkaniu wszystko było słychać doskonale. Stwierdziłem, że jedną parapetówkę przeżyję.

W okolicach świąt chłopaki znaleźli sobie z kolegami rozrywkę w postaci wyrzucania petard za okno i nie były to pchełki lecz wielkie hukowe naboje, przyprawiające chyba wszystkich wokół o palpitacje serca. Wezwałem policję, która rozpędziła imprezę i nastał błogi spokój.

Nie na długo...

Wybieram się na spacer. Nakładam buty w przedpokoju i słyszę, jak coś obiło mi się o drzwi do mieszkania. Zerkam przez wizjer i widzę kawałek męskiego łba.

Pomyślałem, że może sąsiad po drugiej stronie zasłabł i rozłożył mi się na drzwiach, więc szybko je otworzyłem i na ułamek sekundy zbaraniałem kompletnie.

Jeden z łepków z oczami jak spodki, nieprzytomny od alkoholu sikał mi pod drzwiami!

Ręka wyskoczyła mi sama i przyrąbałem chłopcu dość konkretnie.
Był w takim stanie upojenia, że nie wiedział zupełnie, co się dzieje ani gdzie jest. Zatoczył się jeszcze trochę i nie chowając przyrodzenia do sporni poczłapał do mieszkania.

Po dwóch godzinach przyjechała wezwana przeze mnie właścicielka mieszkania (btw, naprawdę sympatyczna i fajna dziewczyna), z wypowiedzeniem umowy dla tych gnojków. Dostali 24 godziny na spakowanie się i wyprowadzkę (wynajem okazjonalny, gdzie niedotrzymanie warunków umowy skutkować może natychmiastowym zerwaniem kontraktu).

Wyprowadzili się rzeczywiście następnego dnia.
Mieszkanie doprowadzili do stanu ruiny. Czuć było mocz, a parkiet zniszczyli tak, że już nie dało się go uratować.

Czekam na nowych sąsiadów z coraz większym zaciekawieniem...

usługi wynajem

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (155)
zarchiwizowany

#81080

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rzucił mnie facet. Rzucił mnie przez SMSa.

To by jeszcze było do przełknięcia, została by urażona duma i nadgryzione ego, ale to, co odstawiał przez około dwa miesiące nadawało by się do jakiejś łzawej telenoweli.

Piekielny, o którym mowa, lat 45, pełniący poważną funkcję, osoba wręcz publiczna, uchodzący za wspaniałego człowieka, prezes znanej w pewnych kręgach fundacji.

Będę się streszczał i opiszę historię w skrócie.
W sierpniu dostałem od niego wiadomość, że od ponad miesiąca wie o wznowie swojego nowotworu i jedzie do Niemiec na zabieg usunięcia guza. Rzecz ludzka, zdarza się, wiedziałem o tym, że kiedyś chorował.
W szpitalu, jak twierdził, miał przebywać 2-4 dni. Zrobiły się z tego dwa tygodnie. Gdy wrócił do kraju do Ł, od razu musiał położyć się do szpitala, ponieważ po zabiegach, które tam przeszedł wysiadły mu nerki.

Ponoć sprowadził do siebie przyrodnią siostrę, by się nim zajmowała w trakcie rekonwalescencji. Trwało to wszystko bardzo długo, ciągle pisał o tym, co mu robią w szpitalach, że guz nacieka bardzo, że chemia nie przynosi pożądanego efektu, że założyli mu stomię, że cierpi, że się boi, że opłacił sobie pogrzeb, że pozałatwiał wszystkie ważne sprawy.

W trakcie leczenia nie widzieliśmy się ani razu.
Ja chciałem, on nie, ponieważ twierdził, że jest w złym stanie psychicznym i fizycznym i nie chce, bym go oglądał w takiej formie, że jeśli chcę zakończyć relację z nim to on to zrozumie...

Cierpiałem, fizycznie i psychicznie. Schudłem, zdarzyło mi się przedawkować leki uspokajające, nasenne i antydepresyjne, cudem jakimś nie umarłem.
Obiecał, że po kontroli w Niemczech, gdzie jedzie z siostrą, wreszcie się zobaczymy.

Nie zobaczyliśmy się.
Wrzucił na instagrama zdjęcia ze swoim ex facetem (a obecnie największym przyjacielem) z koncertu w Berlinie.
Wysłał mi tylko wiadomość, że zrobiono mu niespodziankę i w jego sytuacji to takie wspaniałe, i że wspaniałym uczuciem jest świadomość, że ma się przyjaciół...

Zaczął jeździć do Berlina. Twierdził, że wcale się tam nie bawi, że wrzuca zdjęcia tylko po to by znajomi tak myśleli.

Części znajomych opowiedział o tym, że poznał kogoś innego i nie za bardzo wie jak mi to oznajmić.
Części znajomych opowiadał o wznowie nowotworu.
Jeszcze innym ludziom wciskał zupełnie bezsensowne kity.

Jak jest prawda, chyba nigdy się nie dowiem.
Wysłał mi tylko wiadomość, że w obecnej sytuacji nie chce nikogo angażować w siebie emocjonalnie i bardziej bym cierpiał będąc z nim.

Do dziś wrzuca zdjęcia z imprez...
Od kilku osób dowiedziałem się po fakcie, że to jego stary numer, rzucanie drugiej osoby "na nowotwór".

A wystarczyło powiedzieć, że już nie chce się ze mną spotykać...
Na to nie miał odwagi...

zagranica łódź nowotwór zdrowie

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (63)

#66009

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia nie piekielna, ale z piekłem w tle.
Postanowiłem wstawić okna w mieszkaniu, roboty może i niewiele, ale kamienica stara, mury pełne niespodzianek i okna ogromne. Umowa podpisana, ekipa pojawia się punktualnie w postaci mężczyzn dwóch.

Przywitałem się, pokazałem pomieszczenia, zaprowadziłem do kuchni i mówię, że kanapki, wodę, kawę i herbatę mają w ilościach nieograniczonych, piwo po pracy znajduje się w lodówce i mają zabrać, bo piwa nie piję, a o 14:10 mają siedzieć przy stole i spożyć obiad.
Faceci nie odezwali się ani słowem, pracę wykonali, obiad zjedli, piwo zabrali (i czekolady, bo się okazało, że rodziny i dzieci mają).

Po trzech tygodniach przyszła inna ekipa by sprawdzić, czy okna nie osiadły, co należy wypoziomować, dokręcić i założyć taki specjalny uchył, o którym poprzednia ekipa zapomniała. Weszło dwóch młodych chłopaczków z ustami w podkówkę i takich jakby przerażonych. Posadziłem przy stole, dałem kawę i ciasto, i pytam co się dzieje w tej firmie, że oni jacyś smętni, wystraszeni i wręcz po kątach się chowają.
- A bo wie pan - zaczął w końcu jeden. - My te okna już od lat wstawiamy i jeszcze się nie zdarzyło, żebyśmy choć szklankę wody dostali. Najczęściej to się klienci wydzierają i nie chcą płacić za robotę, mimo że naprawdę dobrze te okna robimy, i jak mieliśmy tu przyjść ten dinks zamontować, to już się zakładaliśmy czy awantura będzie mała czy duża.

Tu mnie zamurowało, bo wiadomo, że pracownik najedzony i napojony to człek zadowolony, i tak przyjemniej mu się robi.

uslugi

Skomentuj (62) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 637 (777)

1