Profil użytkownika

jotem02 ♂
Zamieszcza historie od: | 22 stycznia 2018 - 18:33 |
Ostatnio: | 7 lipca 2025 - 19:34 |
O sobie: |
Nauczyciel od 1979. Uprawnienia do matematyki, fizyki i angielskiego. Dwukrotnie, przez kilka lat, dyrektor szkoły polskiej poza granicami Polski (Budapeszt, Benghazi). Ukończony pierdyliard szkoleń i kursów. Prywatnie żonaty, dwóch synów, czwórka wnuków dzięki którym mam bieżący podgląd na publiczny system edukacji. Od wielu lat nauczyciel w szkołach STO. |
- Historii na głównej: 62 z 70
- Punktów za historie: 8818
- Komentarzy: 390
- Punktów za komentarze: 2071
@Balbina: W niektórych nacjach (Japończycy, Arabowie, mieszkańcy Kaukazu) obowiązek odwdzięczenia się jest tak silny, że jego niemożliwość to automatyczna trauma. A więc nie należy odmawiać.
@Windowlicker: Bardzo dziękuję. To nie archiwalia.
@Error505: Nawet nie próbowałem. Brak takiej opcji był ewidentny.
@Presti: podobno pogranicznicy mieli jakieś ale do jego paszportu i gdzieś dzwonili po dyspozycje. A jeśli chodzi o języki, to mówił po angielsku, rosyjsku (to na pewno) oraz w swoim narzeczu (gruziński, albo coś w tym stylu). Po węgiersku, tak jak ja, bardzo kulawo.
@Presti: PS. Czekałem, bo: primo nie miałem o tej porze w Komarom nic innego do roboty, a secundo bo facet był sympatyczny i strasznie pogubiony. A, co ciekawe, paszport miał amerykański.
@Presti: No niestety tak było, jak napisałem. Czasem życie pisze lepsze scenariusze niż Mróz.
@Michail:śniadanko było pyszne i obfite, a z numeru telefonu nie skorzystałem
@Ohboy: Moja mama. Nigdy nie przepadała za lekarzami. W końcu była taka słaba, że zgodziła się na badania. Nowotwór. Szybka, ale pozbawiona nadziei operacja. Umarła trzy dni później.
@bloodcarver: Ale jest faktem, że gdy pracowałem w szkole polskiej przy placówce dyplomatycznej (Libia, Węgry) i płaciłem upojną kasę w USD (w Libii to było 8,32USD/h przy miesięcznych zarobkach w kraju rzędu 20USD miesięcznie)nie miałem problemu z nieobecnościami i przygotowaniem nauczycieli. Ale umowę mogłem rozwiązać z dnia na dzień, bez podania powodów. Może to jest jakieś rozwiązanie? Super wysokie zarobki (patrz Finlandia), ale i super wysokie wymagania i poświęcenie.
@pasjonatpl: Tak, dla nauczyciela, zwłaszcza młodego godzina w szkole, to półtorej godziny w domu na przygotowanie i przemyślenie zajęć. Plus oczywiście papierologia.
@kepak: Ja wytrzymam - korków mam po kokardkę i emeryturę. A młodzi mają ząbki w ścianę wbić i tynkiem się odżywiać? Poza tym to jest coś w rodzaju powołania - chcesz to robić i robisz, nawet za gównianą kasę.
@KatzenKratzen: Taki drobny edit: zaczęliśmy pracę w 1979. To te czasy.
@KatzenKratzen: Nie gloryfikuję poprzedniego systemu, ale nauczyciel to wówczas był ktoś. Po studiach (warszawiacy) wywiało nas na wieś. Bezpłatne mieszkanie trzypokojowe (standard jaki był, taki był, ale wszyscy wtedy mieli do d,,,). Trzymiesięczne pobory na zagospodarowanie się. W razie potrzeby remonty na koszt gminy. Żadnych stopni awansu i papierologii. Każdy miał stawkę wynikającą z wykształcenia i stażu pracy. 20% dodatku wiejskiego i 2/3 hektara działki do samodzielnej uprawy (a mięta dawała niezły zysk). Poważanie ze strony rodziców, bo nauczyciel, lekarz, proboszcz, to była śmietanka towarzyska, Co za tym idzie żadnych dyskusji w kwestii ocen. Wyposażenie szkoły z centralnego rozdzielnika przewidującego ile w szkole ma być szkieletów karpia, a ile zasilaczy niskonapięciowych. I jeszcze coś bardzo ważnego (na wsi) - świadomość uczniów, że wykształcenie, to jedyna szansa na wyrwanie się z zagnojonych gumiaków. Amen
@szafa: W poczekalni jest post gościa o nicku amros. Polecam. Czysta prawda o stażyście w publicznej.
Tak, cała edukacja to kolos na glinianych nogach podpierany przez zap...cych wyrobników systemu! Brawo, że wytrzymałeś. Jak najszybciej poszukaj sobie pracy poza publiczną - społeczne, albo prywatne (oni też szukają). Może nie zapłacą Ci o wiele więcej, ale wyposażenie będzie lepsze, mniejsze klasy i docenienie przez dyrekcję. Rodzice niestety będą tacy sami, a może nawet gorsi (płacę i wymagam). Serdecznie pozdrawiam.
@szafa: No, tak. Jednakowoż nie każdy nauczyciel jest dyplomowany. To wiele lat doskonalenia się, kursów i podyplomówek (za własną kasę), produkowania własnych programów, publikacji (poczytaj wymagania na ten stopień awansu). Nie porównujmy kaprala z pułkownikiem. Nikt zaraz po studiach dyplomowanym nie będzie, to potrwa. I powinno być wynagradzane stosownie do włożonej pracy. A wynagrodzenie stażysty, to już kompletna mizeria, a on też ma w okresie stażu tyle papierologii, że głowa odpada. Na każdym etapie papierów jest zresztą mnóstwo. A na czele niesławny program rozwoju zawodowego, którego każdy punkt należy dokładnie udowodnić.
@bloodcarver: Przez wiele lat byłem dyrektorem szkoły w Polsce i nie tylko i jestem oburącz i obunóż za twoim pomysłem. Problemem jest jednak to, że żeby zwolnić nauczyciela na przykład mianowanego na umowie na czas nieokreślony, to droga przez mękę i praktyczna niemożliwość. Co prawda można mu tak życie utrudnić, że sam odejdzie z płaczem, ale niektóre jednostki są odporne. Ale załóżmy, że mogę - cyk i jednym podpisem z dnia na dzień na bruk. Ale wtedy rodzice mi zrobią z d...y jesień średniowiecza, bo 2/3 członków grona pedagogicznego na nazwisko ma Wakat. A, jak wiesz, lepszy taki kiepski niż żaden. A narybku brak.
@wesul: Nic nie kumam - dlaczego 60*3?
@Error505: Racja absolutna. Brawka!
@wesul: Skąd się wzięło 200 PLN/h? Policz dobrze - 45 h miesięcznie za 3000 to daje ile? Aczkolwiek istnieją takie stawki za korki (ja biorę o wiele mniej). A publiczna dla wnuka? Bo było blisko i odpadała logistyka transportu. Ale już się przejadło. Do egzaminu ta szkoła na pewno go nie przygotuje. A tak, ja to zrobię.
@digi51: Jest sporo pasjonatów, których druga połówka bardzo dobrze zarabia, więc ich stać na takie hobby. Ale tacy nauczyciele zwykle nie pracują w szkołach publicznych.
@Cut_a_phone: W państwowej pewnie około 3500 (dużo zależy od dodatków - stażowy, motywacyjny. W STO nieco więcej (można negocjować w skromnych granicach). W prywatnej zależy od umiejętności negocjacyjnych. Ja poproszę o 3000 za 13h. I pewnie tyle dostanę.
@Allice: Robię to bo lubię. Jestem na emeryturze, ale nadal sobie działam w szkole, bo lubię pracę z dzieciakami. Zarabiam na życie korkami, i to jak się okazało po kwerendzie w Internecie, za bardzo niskie stawki. I stać mnie na życie. A ci młodzi, to mają zęby w ścianę wbić?
@pasjonatpl: Przecież jest metro z Barrajas do centrum. Chyba za 3 euro.
@annabel: Przepraszam, że tak późno. Oni mają mieszkanie pod Winnicą (Kaziatyń), Niezniszczone. A wyjechali, bo ogólna panika i obawa, że starszy trafi w kamasze. A tak na marginesie, na tak markowe butki i ciuszki nie byłoby mnie stać.