Profil użytkownika

kKKKK
Zamieszcza historie od: | 26 czerwca 2015 - 9:07 |
Ostatnio: | 14 marca 2025 - 9:25 |
- Historii na głównej: 2 z 2
- Punktów za historie: 548
- Komentarzy: 144
- Punktów za komentarze: 833
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 następna »
@ILLogic bank kalkuluje harmonogram spłaty tak, żeby odsetki płacone były od aktualnej kwoty zadłużenia, wszystko im jedno, jaka to kwota. Dla przykładu: ja chciałam rzucić nawyk kupowania kawy w kawiarni co rano, żeby się zmotywować, co rano w drodze do pracy z aplikacji bankowej nadpłacałam 10 zł kredytu zamiast te 10 zł wydawać na kawę - i za każdym razem od ręki dostawałam nowy harmonogram, z ratami codziennie o parę groszy niższymi. Nikt nie dzwonił z banku, nawet po tym jak kredyt na 20 lat zamknęłam w 3 ;)) (niestety, trzeba było więcej niż pieniądze z kawy :))
Lokaty w euro nie dają dużego oprocentowania, ale mogłaś znaleźć super okazję i mieć ją na 1 procent rocznie. To znaczy, że w rok miałaś zysku 500 euro. Jeśli naprawdę całą tą kwotą nadpłaciłaś kredyt, to już koniec, cały system bankowy się zawali, prezes do dymisji i światowa gospodarka padnie. Nie dziwię się, że bank w panice, takie pieniądze niecodziennie się widuje. Teraz pewnie wszyscy światowi przywódcy szukają ratunku dla świata. Mi też trochę brakuje zdolności matematycznych, żeby wyobrazić sobie 4 luki w 9 programach, w każdym programie musiałaś znaleźć 0,(4) luki, hmm.
@tatapsychopata zbiorkom w Warszawie jest czysty i hmm w miarę punktualny - ale masz na żywo podgląd każdego autobusu i tramwaju więc na google maps całą trasę możesz oglądać i popijając kawkę wiedzieć, kiedy wyjść z domu (telefon wysyła powiadomienie kiedy wyjść jeśli się ustawi trasę). Płacę za niego 250 zł za trzy miesiące, dzieci za darmo. O tym, że drogo syf i smród powtarzają wciąż ludzie, którzy dawno w zbiorkomie nie byli. Akurat do centrum wolę zbiorkomem, bo wiem, o której i gdzie wysiądę - a gdzie i o której zaparkuję auto nigdy nie wiem.
@kudlata111 mówisz dokładnie jak sąsiad moich rodziców kiedy do niego poszli poprosić, żeby nie palił w piecu butelek plastikowych bo truje siebie i ich ;) „nie będzie mi rząd mówił co mam robić, ja wiem lepiej, zawsze butelki paliłem i żyje i co naukowcy wydziwiają” :)
@Cut_a_phone a byłeś kiedyś w mieście w ogóle? Bo np ja jestem zwykłym polaczkiem, który sobie mieszka w centrum Warszawy. Samochody non stop jeżdżą wokół mojego domu - i ok, mieszkam w centrum, dużo ludzi tu przyjeżdża i tak być musi. Ale nie sądzisz, że nakaz, żeby te auta emitowały trochę mniej spalin i parkowały w trochę bardziej uporządkowany sposób (ja mogę epopeje pisać o tym, jak się chodzi z wózkiem po chodniku całkiem pozastawianym przez auta) to jest sprawa w interesie moim i moich sąsiadów, a nie elit? Elity mają domy pod miastem albo mieszkania na 40 piętrze apartamentowca, nie muszą ze mną wdychać spalin starych diesli.
Jak szukaliśmy niani dla dziecka to przychodziły same Polki i na wieść, że chcemy legalnie zatrudniać uciekały w panice, że potracą świadczenia socjalne. Budowlańcy Polacy to samo, „aaaa jak z rachunkiem to nie, to inna cena, ale czy musi być z rachunkiem? Ja mam zawieszoną działalność i nie mogę wystawić” itp. Zawsze tak było. Na pewno masz rację, że w Polsce coraz gorzej się żyje i z prowadzenia działalności gospodarczej i z pracy, ale to rząd rządzi i niech on bierze odpowiedzialność za sytuację gospodarczą w Polsce. Nie dajmy sobie wmówić, że sytuację gospodarczą w Polsce kształtuje pani Olena co mieszkanie sprząta i zwalić na nią winę za to, że coraz mniej ludzi z pensji stać na wizytę u kosmetyczki.
Tak, mamy małych dzieci powinny brać urlop i przychodzić z dziećmi na plac zabaw o 7 rano. Albo tylko w ulewny deszcz, kiedy Twój brajanek siedzi w domu ;) siedem lat to dużo. Na placu zabaw w mojej okolicy są dzieci roczne i są ośmioletnie. Te starsze traktują mniejsze z szacunkiem, takie chodzące nawet dopuszczają do zabaw w chowanego czy berka - co mnie bardzo dziwi i wzrusza. Albo nie mają problemu z tym, żeby z nimi pobudować zamek w piaskownicy czy kilka razy rzucić delikatnie piłkę. Wydaje mi się, że to taka kultura którą warto, żeby dziecko z domu wyniosło. Poza tym siedmiolatek to już naprawdę ma na tyle rozumu żeby wiedzieć, że jego działania mają konsekwencje i mówienie takiemu dziecku tekstów typu „brajanku, nie bij dzidziusia bo się spocisz” jest naprawdę śmieszne. Jak Twój brajanek dostanie prawo jazdy to będziecie mieli w okolicy ciekawie, ciekawe, czy napiszesz post o tym jak piekielni inni kierowcy nie rozumieją że brajanek nie chce stać na czerwonym i czy nie mogliby jeździć po mieście wtedy, kiedy ulice są puste :)
We wnioskach o kredyt podaje się dane o dochodach, członkach rodziny, sytuacji mieszkaniowej itp, a podsnie fałszywych danych uznaje się za oszustwo. Jeśli ten znajomy sobie tak beztrosko „poprawia” formularz wpisując jakieś inne dane zamiast prawdziwych to niech się cieszy, że kredytu nie dostał :)
No tylko że z tego co opisujesz to teściowa nie wtrąca się w Twoją relację z dzieckiem tylko buduje własną relację z wnukiem. Może być tak, że babcia mu śpiewa i go tuli, mama z nim jeździ na rowerze, tata układa puzzle a dziadek czyta książki i nie możecie sobie nawzajem zabraniać robić z dzieckiem tego, czego sami nie robicie bez żadnych argumentów, tylko tak „żeby nie miał inaczej niż ze mną ma”. Nie ubędzie Ci relacji z dzieckiem jeśli dasz mu budować też swoje relacje z innymi członkami rodziny. Dzieci nie są głupie, spokojnie widzę w pełni logiczne poukładanie tego w głowie - „mama jest zawsze przy mnie, gdy potrzebuję, a babcia jest rzadko, ale każde moje sapnięcie ją wtedy zachwyca”.
@Crannberry to nie są czasy, gdy wszyscy spędzają życie w jednej wsi, ludzie mają na tych drugich końcach świata rodziny, przyjaciół, bliskich ludzi i miejsca - i to raczej normalne, że chcą czasem z bliskimi się spotkać itp, i to raczej normalne, że małego dziecka nie chcą w tym czasie do okna życia wrzucić. Zgodnie z logiką „i tak dziecko nic nie zapamięta” powinniśmy wszystkie dzieci pakować do domu dziecka na pierwszych parę lat życia i po raz pierwszy odwiedzić je dopiero tak około 10 roku życia - bo po co jakiekolwiek interakcje z dzieckiem, skoro i tak nie zapamięta. Nie znam chyba żadnego kraju do którego odbywałyby się normalne rejsowe loty a gdzie w razie choroby dziecka nie byłoby dla niego lekarza, z którym można się przez google translatora dogadać, i apteki.
Tu jest mnóstwo historii, w których powtarza się jeden motyw - „dziecko, osoba starsza albo ogólnie ktoś kto nie jest młodym zdrowym człowiekiem w wieku 20-40 lat wyszedł z domu!!! A powinien siedzieć w nim zamknięty, ja sobie w przestrzeni publicznej życzę tylko dorosłych i w pełni sprawnych ludzi!”. Życzę Ci, żebyś zawsze sam był młody, zdrowy i sprawny i żeby - jeśli zdarzy Ci się dziecko - było Ci wesoło z nim zamknąc się w domu na lat 18 a świat oglądać tylko przez otwarte drzwi, gdy kurier zakupy dostarcza (bo jak, do sklepu z dzieckiem, żeby dorosłym przeszkadzało?) większość ludzi, którzy mają dzieci żyje normalnie, też ma powody do podróży publicznymi środkami transportu i nie Tobie ocenić, czy są one zasadne czy też nie. Moja rada dla osób, które chcą podróżować same w samolocie - są firmy oferujące wynajem prywatnych samolotów, unikniesz towarzystwa ludzi. A dla rodziców mam radę, żeby wychowali swoje dzieci inaczej, niż zrobili to rodzice autora postu - żeby nauczyli empatii i wrażliwości. Mnie tego moi rodzice nauczyli i dlatego gdy na lotnisku widzę ludzi z dziećmi, którzy „nie ogarniają bagaży” - po prostu podchodzę i pytam, czy mogę pomóc, ręka mi nie odpadnie od pociàgnięcia czyjejś walizki przez rękaw, a Tobie może kiedyś Twoja żółć zaszkodzić ;) może kiedyś Tobie zdarzy sie podróż samolotem w warunkach jakichś utrudnień zdrowotnych czy życiowych - ze zwierzęciem, skręconą nogą, cokolwiek może np kiedyś będziesz stary? Albo sam będziesz miał dzieci? - i szczerze Ci życzę, żebyś spotkał się wtedy z ludźmi życzliwymi, a nie takimi egoistami jak Ty sam dziś jesteś, którzy będą narzekać, że zawalidroga im psuje krajobraz.
A można wiedzieć, gdzie Ty pracujesz? Rozumiem, że jeśli ja będę potrzebowała czegoś z Twojej dziedziny gdy będziesz miał wolne i spędzał czas w jakiś zaplanowany sposób z rodziną to rzucisz wszystko i z poczucia obowiązku przyjedziesz mi pomóc? Daj numer, chętnie skorzystam ;)
@digi51: jeśli mój partner czy przyjaciel nie będzie chciał zmienić zachowania, które mi nie odpowiada, to albo uznam, że to dla mnie mało ważne i rozumiem jego powody lub znajdziemy kompromis albo uznam, że to dla mnie ważne i że moja potrzeba jest ignorowana bez powodu - a w takim razie o związku już raczej nie ma mowy. Rozwiązanie trzecie, że zaakceptuje zachowanie, będę udawać, że wszystko gra, ale będę odreagowywać przedstawiając go w negatywnym świetle w rozmowach z otoczeniem - hmm, mi raczej nie odpowiada, ja bym nie nazwała tego związkiem tylko trwaniem razem bez komunikacji - ale oczywiście różne są związki, może komuś to pasować. Mi się wydaje być mało dojrzałe ale oczywiście krzywdy nikomu to nie robi więc można tak żyć ;) tylko że ta sytuacja jest inna - bo tu autorka posta ma pretensje do matki żony, że przyjeżdża i poucza jej syna o tym, jak ma traktować swoją żonę a tymczasem sama jedzie do żony uczyć ją, jak ma męża traktować, Oczywiście w relacji autorki tamta mama wrzeszczy bez powodu a ona sama ocenia siebie inaczej, bo ma powód - ale efekt taki, że wrzeszczą obie. Moim zdaniem młodym byłoby najlepiej, jakby się obie odczepiły, ale jak już obie muszą żyć z młodymi i patrzeć, kto u nich robi zakupy i jak w łóżku śpią - to już niech autorka się nie czepia drugiej, że też ją to ciekawi. Myślę, że jakby tu się druga teściowa wypowiedziała to miałybyśmy pełny ogląd sytuacji i pożałowałybyśmy obojga młodych :)
@digi51 no może jestem dziwna, ale gdy nie podoba mi się zachowanie mojego partnera, przyjaciela albo nawet współpracownika - to po prostu mówię o tym tej osobie i proszę o zmianę tego zachowania albo wytłumaczenie mi jego przyczyn tak, żebym mogła zrozumieć, zamiast chodzić i narzekać na bliskie mi osoby. Naprawdę nie widzę sytuacji, w której jakikolwiek pożytek jest z tego, że zamiast powiedzieć mężowi „chciałabym, żebyś częściej robił zakupy lub wyjaśnił, dlaczego robienie zakupów sprawia Ci problem i poszukał se mną sposobu na ominięcie go” ktoś rozpowiada po znajomych i rodzinie, że mąż leń zakupów nie robi. Tak samo jak chciałabym, żeby gdyby to mąż uzna, że ja na te zakupy jeżdżę za rzadko przyszedł do mnie i mi o tym powiedział - ja akurat nie znoszę robić zakupów więc chętnie zaproponowałabym mu, że przejmę inny obowiązek za to albo że zrobię je, ale przez internet i problem rozwiązałby się w 15 minut. Mój mąż zna dobrze wiele moich wad, zalet, zna wiele informacji, których nikt inny nie zna - bo mu ufam. I elementem tego zaufania jest to, że oczekuję, że informacji na mój temat nie wykorzysta do przedstawiania mnie w negatywnym świetle w rozmowach z innymi ludźmi. I tak samo traktuję dzieci, przyjaciół, całą bliską rodzinę. Naprawdę nie zraniłoby Cię, gdyby wspólny znajomy powiedział Ci, że Twoja najlepsza przyjaciółka przychodzi do niego często narzekać na jakieś Twoje cechy albo zachowanie i krytykuje Cię w rozmowach z nim?
@digi51: przecież pewnie tutaj żona mamy mogłaby opisać swoją wersję, jak to ona chce dobrze a przyłazi autorka postu, wtrąca się, krytykuje ciągle żonę przy mężu i jojczy, żeby syn codziennie przyszedł żonę obgadywać. Moim zdaniem obie te baby zachowują się jak wścibskie, wściekłe teściowe , które wtrącają się w nie swoje sprawy i obie szkodzą. No jak ma niby teściowa pomóc tym, że przyjeżdża do synowej i mówi, że wie o jej problemach małżeńskich bo jej syn ją z nim obgaduje?? Ja bym w szał wpadła, nie obchodziłyby mnie intencje. Najlepiej by było, gdyby te teściowe plotkowały i obgadywały się nawzajem, nie mieszając w to młodych, którzy nic na ich wtrącaniu się nie korzystają. Skoro żona nie pracuje, to widać ma powód. Skoro mąż zgadza się na to i ją utrzymuje, to widać ten powód akceptuje. Mogę sobie wyobrazić setki powodów, dla których w mojej rodzinie postanowilibyśmy, że na jakiś czas mój mąż rezygnuje z pracy a ja przejmuje finansowanie domu (choroba, pomysł na biznes, chęć skończenia jakiegoś kursu albo choćby trudności ze znalezieniem fajnej pracy), nie mogę sobie wyobrazić żadnego powodu, dla którego ktoś z zewnątrz, któremu nie musimy się ze wszystkich naszych planów i problemów zwierzać, miałby mi pozwalać albo nie pozwalać na taki układ w małżeństwie. A gdybym miała wątpliwości, czy mój mąż nie jest leniem i czy nie powinnam się z nim rozwieść - to jakoś moje poczucie lojalności nie pozwalałoby mi rozważać jego wad i zalet z kimś spoza związku, w dodatku wyraźnie mu nieżyczliwym. Gdybym się dowiedziała, że mój maż siedzi u mojej mamy co wieczór i jej pyta, czy może być ze mną dalej czy lepioej jednak się rozwieść to bym chyba szału dostała. I myślę, że jeśli mój syn kiedyś przyjdzie do mnie narzekać na żonę, to go wygonie do domu, żeby tam swoje problemy rozwiązał - bo ta zona jest członkiem rodziny, czy się to podoba teściowej czy nie. Tak samo jak np. Gdyby jedno jej dziecko narzekało na drugie - myślisz, że namawiałaby to narzekające do regularnych wizyt i wspólnego obgadywania się nawzajem, bo to pomoże? Chyba nie.
@Crannberry: gdyby to było takie fajne, wszystkie byśmy się tak poustawiały - a nie jest, bo ona wszystkie swoje życiowe szanse na niego postawiła i bierze na siebie wszystkie ryzyka z tym związane. Coś mu pewnie ta żona w zamian dostarcza, co sprawia, że uważa związek za wartościowy…
Ps. Moja teściowa ma swoje za uszami, jak większość teściowych, ale po przeczytaniu tej historii zaczęłam ją doceniać za to, że ma swoje życie i nie zajmuje się analizą tego, kto u mnie w domu kiedy zakupy robi, kto obiad gotuje a kto ile zarabia.
Ale Wam się trafiło. Twój dobry kochany syn czasami bywa codziennie u dobrej, kochanej mamy, bo mu ciężko ze złą żoną i musi i to wina żony. tymczasem Twoja zła niedobra synowa bywa prawie codziennie złej, koszmarnej mamy bo jest zła i nie spędza czasu z mężem i to jej wina. Zła, niedobra teściowa syna złośliwie i głupio wtrąca się w jego małżeństwo żeby zaszkodzić i to wina złej żony i jej złych rodziców. Tymczasem Ty, dobra i delikatna teściowa wtrącasz się w ich życie tak dobrze, że to pomaga, a tu znowu żona zła i znowu jej wina że nie wychodzi dobrze. Jaki to dziwny przypadek! Że Ty i Twój syn robicie same dobre rzeczy, a żona i jej rodzice - same złe, choć na pozór identyczne!
Historia ciekawa ale chyba nieprawdziwa - chyba każde miasto na tyle duże, żeby mieć uczelnię ma rytmikę dla dzieci od szóstego miesiąca (gordonki), jakieś zajęcia sensoryczne, gimnastykę też (przed lockdownem działały w Polsce sieć Gym Generation i the Little Gym z zajęciami od szóstego miesiąca, dziecko Alicji musiałoby się załapać na zajęcia ;)) plus jest mnóstwo zajęć dla mam z dziećmi starszymi niż sześć miesięcy z muzyką, sztuką itp. Zajęcia ze sztuk walki są od trzeciego roku życia. Wszystko dla tak małych dzieci jest w formule rodzice spędzają czas z dzieckiem i wspólnie wykonują jakąś aktywność - oglądają obrazy w muzeum albo wykonują jakieś ćwiczenia. Większość rodziców woli tak spędzać czas z dzieckiem niż siedzieć cały dzień w domu i czesać włosy lali i to raczej zrozumiałe, zdrowie psychiczne rodzica to reż warunek dobrostanu dziecka ;)
@ILLogic w Warszawie sprawa jest prosta - na wózek jest miejsce, miejsc uprzywilejowanych siedzących też sporo, więc problemu nie ma. Na widok malucha chwiejnego albo dziecka w chuście zawsze ktoś wstaje, zwykle takie panie na oko 50 lat lub faceci około 30 (faceci koło 30 często gdy mnie gdzieś przepuszczając z dzieckiem mówIą z rozmarzeniem że dziecko w podobnym wieku mają w domu, to mnie zawsze jakoś wzruszało ;))
@digi51 u mnie na odwrót - w samochodzie zawsze płacz, że zabawka spadła i nie można jej dosięgnąć albo inne „nuuudzę się” a parkowanie w Warszawie tak, żeby otworzyć drzwi szeroko i dziecko spokojnie z auta wyciągnąć to jak gra w totolotka ;) w autobusie zawsze pięknie ;)
Chyba przegapiłeś kilka lat dyskusji o śladzie węglowym i wzroście cen paliwa, w tym lotniczego. W latach 2011 - 2012 można było latać za grosze po Polsce skąd się chciało dokąd się chciało i to się dobrze nie skończyło, sprawdź w google hasło OLT Express ;) Natomiast mamy w Polsce firmy oferujące wynajem prywatnych samolotów i mamy też pociągi, każdy może znaleźć rozwiązanie dla podróży Śląsk - Poznań odpowiednie dla nsiebie ;)
@Librariana: w sumie te szczegółowe wyliczenia pokazują, jak mało cenią sobie ludzką pracę - bo niania za miesiąc rozłąki z rodziną ma zarobić niewiele więcej niż ich kredyt na samochód i opłata za tv. Mi przy drugim dziecku też wyszło, że na nianię mnie nie stać. Ale chyba jestem jakaś dziwna, bo zamiast oczekiwać, że ktoś będzie u mnie pracował za jakieś drobne plus usmiech bombelka po prostu posłałam dziecko do żłobka :)
A Ty rzuciłbyś rodzinę i przeprowadził się sam daleko od domu za takie pieniądze? Ja nie wiem, kiedy ostatnio w Polsce byliście, czy Wy uważacie, że u nas jest taka nędza że pojedziemy daleko od domu zarobić za miesiąc pracy mniej niż iphone kosztuje? Czemu tej wspaniałej oferty rodowitym mieszkańcom kraju gdzie mieszkacie nie składasz? Dla nich nie jest dość dobra? Hmm ciekawe czemu ;) (Podpowiadam jedno: cztery lata temu miałam nianię w Warszawie za 3600 miesięcznie, potem zarobki w Polsce wzrosły sporo, także nianiom ;))
Nie wiem, co to za kawalerka na woli za 12 k za metr ;) w 2008 takich cen zwyczajnie nie było ;) sama kupiłam wtedy mieszkanie na Powiślu za coś ponad 4 k za metr ;) około 2006 wybudowano pierwsze apartamenty naprzeciwko Centrum Nauki Kopernik i pamiętam jak pokazywałam chłopakowi artykuły w prasie o tej inwestycji - wszystkie były utrzymane w podobnym tonie „oburzające ceny, nawet 6k za metr kwadratowy, nikt tego nie kupi”. Niech zetki narzekają. To nie jest normalne, że ludzie w wieku do zakładania rodziny nie mogą mieszkania normalnie kupić albo wynając bez ryzyka na wieloletni okres. Nie rozumiem podejścia typu „ja miałam ciężko więc niech inni też mają ciężko”. Ja miałam ciężko (weszłam an rynek pracy niewiele przed Tobą ;), ale łatwiej niż moi rodzice czy moja babcia i chcę, żeby kolejne pokolenia miały jeszcze łatwiej ;) a oczekiwanie możliwości MIESZKANIA GDZIEŚ to nie jest chyba jakaś fanaberia nie wiadomo jaka ;)