Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

katem

Zamieszcza historie od: 5 lipca 2010 - 22:34
Ostatnio: 24 kwietnia 2024 - 19:00
  • Historii na głównej: 3 z 9
  • Punktów za historie: 1143
  • Komentarzy: 3561
  • Punktów za komentarze: 24813
 

#76386

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To chyba jest uregulowane w kodeksie ruchu drogowego, ale nie wiem, nie chciało mi się sprawdzać. Na skrzyżowanie nie wjeżdżamy, jeśli nie możemy z niego zjechać - jeśli wjedziemy, blokujemy przejazd pojazdów z ulicy prostopadłej. Wydaje się logiczne.
Niestety, ta logika jest obca tym "bo mi się spieszy bardziej niż innym", więc stanę im na drodze.
Trafiłam dziś na nich na trzech skrzyżowaniach z rzędu.
Olsztyn uczy cierpliwości i opanowania.

W Nowym Jorku są znaki-napisy "don't block the box" z ostrzeżeniem, co za to grozi. Szkoda, że u nas tego brak.

Jak zwykle - Olsztyn

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 139 (155)

#76067

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poużywam sobie dziś na ekspedientkach. Wiele z nich skarży się tu na piekielnych klientów. Niech więc wiedzą, że nie tylko klienci są piekielni.

Stoję sobie w kolejce w sklepie. Kolejka jest jedna, a stoiska dwa tym razem. Obsługują dwie panie. Już jestem druga w kolejce, okazuje się, że za mną na razie nikogo nie ma. Osoba przede mną jest obsługiwana, więc gdy widzę, że od drugiej z dziewcząt odchodzi klient podchodzę do niej, ale ona w tym momencie bez słowa odchodzi od kasy i zajmuje się układaniem/odwieszaniem rzeczy. Chcę wrócić do poprzedniej, ale tam już jest kolejna osoba, więc musiałam stanąć znowu na końcu kolejki.

Dziś zdarzyło mi się to samo. Nie pamiętam wyglądu dziewczyny z poprzedniej sytuacji i nie wiem, czy to była ta sama. Zostawiłam więc panience na ladzie rzeczy, które chciałam kupić. Całkiem sporo tego było - skoro tak lubi układać i odwieszać, niech się więc tym zajmie.

W sumie wdzięczna jestem za oszczędzenie mi kilkuset złotych - nie były to rzeczy bardzo mi niezbędne. Znajdę inne w innym miejscu.

sieciówka

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 165 (247)
zarchiwizowany

#73734

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
To w sumie komentarz do często pojawiających się historii, o tym, że starsi (zwłaszcza panie) komentują młodszych. Okazuje się, że i młodzi ludzie czepiają się starszych.

Byłam razem ze swoim partnerem na koncercie Dżemu w Szczecinie (3.06.2016) w Teatrze Letnim (nie jestem stamtąd - ot , przyjechałam w te okolice , znalazłam ogłoszenie o koncercie, więc poszliśmy sobie) . Staliśmy sobie na górze amfiteatru - ja przyswajając z wolna kupiony mi przez mojego partnera popkorn. W pewnej chwili podszedł do nas chłopak 25-30 letni nachalnie pytając, czy ja jestem żoną mojego partnera. Zdezorientowani (a co go to obchodzi ?) potaknęliśmy - tak, jestem żoną tego pana. On na to do mojego partnera: "Bój się, bo ...". Nie usłyszałam dalszego ciągu, a i [P] nie miał ochoty mi powtórzyć - skomentował tylko - "ludzie to są jednak porąbani".

Do tej pory nie wiem, o co owemu chłoptasiowi chodziło ?

Szczecin

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -17 (23)
zarchiwizowany

#67249

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wrzuciłam tu post(#67247) nt. mojej nadwrażliwości na nieuzasadnione w moim pojęciu naruszanie przestrzeni osobistej przy sprawdzaniu osób wchodzących na imprezy. "Historia" w poczekalni utrzymała się nie dłużej niż 45 min (po takim czasie zajrzałam). Została (bardzo sensownie) skomentowana jedynie przez @pana-Siekierkę. Reszta tylko zminusowała (w sumie tych minusów zbyt dużo nie było - tylko -12).
Wywołało to u mnie refleksję drobną (oczywistą, choć dla mnie nieakceptowalną) - jeśli się odróżniasz się od większości to cie zadziobią i nie pozwolą nawet się odezwać.
A chciałam jedynie zwrócić uwagę na fakt absurdalności niektórych przepisów i ich bezmyślnego egzekwowania - w tym przypadku - przeszukania małej torebki, w której nic więcej niż w kieszeni się nie zmieści. Gorzej, bo takie bezmyślne egzekwowanie przepisów występuje również w poważniejszych sprawach. A jak mówi przysłowie - od kamyczka do rzemyczka, od rzemyczka do koniczka.

tutaj

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -19 (43)
zarchiwizowany

#67247

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pewnie dla zdecydowanej większości nie jest to piekielne, ale ja mam wybujałe poczucie nietykalności osobistej i nie umiem zaakceptować takiego traktowania przeciętnego (porządnego) obywatela.

Rzecz dotyczy rewizji osobistej przy wchodzeniu na imprezy publiczne w rodzaju koncertów w Amfiteatrze w Olsztynie.

W ubiegłym roku udałam się tam, jak zwykle, na koncert z cyklu Olsztyńskie Noce Bluesowe. Wiedząc, że widzowie są sprawdzani pod kątem ewentualnego wnoszenia na teren amfiteatru napojów alkoholowych zabrałam ze sobą jedynie małą torebkę wielkości koperty, w której miałam portmonetkę i telefon, bo i tak nic więcej się w niej nie zmieści. Niestety, nie ustrzegło mnie to przed żądaniem okazania zawartości tejże torebki. Odebrałam to jako naruszenie mojej nietykalności osobistej, bo przecież i nie otwierając torebki widać było, że nie zmieści się w niej nic, co nie zmieściłoby się w kieszeniach, których (jak dotychczas) nie rewidują. Dodam jeszcze, że gdybym chciała coś wnieść, zabrałabym swoją przepastną torbę, w której sama często nie mogę znaleźć potrzebnej mi rzeczy, więc i taki "zaglądacz" też nic by nie znalazł.
Powalił mnie absurd żądania sprawdzenia zawartości torebki, bo przecież gdybym chciała wnieść narzędzie zbrodni w postaci np. małego "damskiego" pistoletu, czy scyzoryka to włożyłabym go chociażby do kieszeni spodni czy nawet biustonosza, gdzie nikt by go nie zauważył.
Wbrew pozorom na widowni widać ludzi raczących się napojami - nawet w szklanych opakowaniach, jakoś więc wnoszą (ale awantur tu nigdy nie było).

Niestety, zupełnie nieodporna jestem na absurdy i muszę zrezygnować z Nocy Bluesowych. Nie widzę powodu dostosowywania się do absurdalnych żądań organizatorów, a sprawdzanie zawartości mojej torebki traktuję na równi z zaglądaniem mi w majtki (w związku z tym dziwię się, że tego nie robią).

Post napisałam po to, aby przekonać się, czy to tylko ja jedna mam taką nadwrażliwość.

olsztyński amfiteatr

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -21 (41)
zarchiwizowany

#64287

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Może ktoś ma pomysł na tego psychopatę, który nam tu bruździ z niebezpiecznymi linkami ?
Ignorować i przeczekać, aż mu się znudzi?

piekielni

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (48)
zarchiwizowany

#63437

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chora jestem - przeziębienie paskudne z katarem trzyma mi głowę w pazurach. Pewnie to było przyczyną mojej nieuwagi dzisiejszej na poczcie i działania schematycznego.

Płacąc kilkadziesiąt złotych za znaczki zobaczyłam terminal do kart. Nieco zdziwiona widokiem zapytałam obsługującą mnie panienkę, czyżby można było płacić kartą kredytową na poczcie ? Panienka potwierdziła. Dopiero po otrzymaniu kwitka z terminala i zapoznaniu się z jego treścią zorientowałam się, że na poczcie nie można jednak płacić kartą kredytową za usługi/produkty w powszechnie znanym znaczeniu tej operacji. Poczta działa jak bankomat - wypłaca ci gotówkę, pobierając za to prowizję,a tą gotówkę kasuje sobie, jako opłatę ( w tym wypadku - za znaczki). A prowizja za gotówkę z karty kredytowej jest wyższa niż prowizja za wypłatę z karty debetowej, niestety.
Panienka nie uprzedzi, że zapłacić, owszem, można, ale za taką operację nalicza prowizję (prawdopodobnie sama tego nie wie).

To takie drobne ostrzeżenie dla oszczędnych.

poczta

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 121 (219)
zarchiwizowany

#57246

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tak w nawiązaniu do historii #57245.
Było to w czasach prehistorycznych komputeryzacji w Polsce (rok 1990). Od współpracującej z nami firmy niemieckiej dostaliśmy programowaną maszynę do pisania (na DOS-ie 3.0). Okazało się jednak, że nie ma do niej systemu operacyjnego. Udało mi się znaleźć producenta maszyny. Zadzwoniłam do nich, napisałam (telexem) i przysłali mi (free of charge) dyskietkę. Jako, że cenna rzecz, postanowiłam zrobić kopię zapasową. Miałam jednak wyraźny dystans do siebie, jeśli chodzi o sprawy komputerowe i w obliczu tak ważnej sprawy (jedna, jedyna kopia !) udałam się do moich kolegów informatyków-elektroników (swoją drogą naprawdę dobrych). Jeden z nich wrzucił dyskietkę do komputera, skopiował no i .. okazało się, że uszkodził ! Byłam wściekła na siebie, bo przecież sama umiałam to zrobić (ale się bałam, bo uszkodzę !). Skończyło się jednak dobrze - mój mąż - też elektronik-informatyk naprawił mi to uszkodzenie i zrobił kopię zapasową. A ja przestałam się bać, że coś zepsuję :-).

informatycy

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -24 (38)

#48996

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pewnego dnia ubiegłego tygodnia jadę sobie rano do biura. Zadowolona, bo już blisko, już poza korkami (pracuję prawie na wyjeździe z miasta), a tu niespodzianka niemiła - przede mną sznurek samochodów. Z naprzeciwka też sznureczek (to normalne - ludność przyjeżdża do pracy z przyległych miejscowości), więc wyprzedzić nie ma jak, tym bardziej, że pod górkę i widoczność kiepska. Bluznęłam sobie w myśli na okoliczność, że trafił się traktor o poranku, bo kierowca normalny jestem i wlec się nie lubię.

Nie był to jednak traktor - jezdnią jechał rowerzysta. Niby nic dziwnego - rowerzysta na jezdni, ale po jego prawej stronie, oddzielona tylko krawężnikiem biegła sobie puściutka, czarna i sucha ścieżka rowerowa, szerokości ok. 1,20m. On jechał, a ona sobie biegła - taka przezeń zlekceważona.

na wyjeździe z miasta

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 512 (622)

1