Profil użytkownika
kitusiek ♂
Zamieszcza historie od: | 1 maja 2011 - 14:26 |
Ostatnio: | 30 grudnia 2022 - 21:47 |
O sobie: |
Młody, doświadczony jedynie w czytaniu Piekielnych i graniu w gry komputerowe, wierzący w normalność i ludzką przyzwoitość. Poczucie humoru na poziomie przeciętnego kamienia. |
- Historii na głównej: 9 z 13
- Punktów za historie: 3317
- Komentarzy: 763
- Punktów za komentarze: 6602
« poprzednia 1 2 … 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 … 29 30 następna »
@imhotep: Ja to rozumiem jako coś na kształt rosnącego tempa spadku IQ ;)
@Ciejka: Na stwierdzenia "wystaje mu słoma z butów" albo "człowiek ze wsi wyjdzie, ale wieś z człowieka nigdy" też się oburzasz i uznajesz je za pogardę mieszkańców wsi?
@GythaOgg: A ja, jako młoda osoba, jestem za tym, żeby jednak takiej problematycznej jednostce zrobić burdel w papierach. Jeżeli ktoś się nie nadaje do pracy i widzi problemy wszędzie, tylko nie w sobie, to zwyczajnie nie powinien pracować, a już na pewno nie z innymi ludźmi. A to porównanie szeregowego pracownika do przekrętów na grube tysiące (miliony?) to chyba jakiś niefortunny splot myśli.
@PrincesSarah: Chodzi mu raczej o to, że na stażu nie można dostać dyscyplinarki, można jedynie z miejsca rozwiązać umowę o staż. Ile w tym prawdy jest - nie wiem, tłumaczę myśl przedmówcy, bo wygląda na to, że się trochę nie zrozumieliście.
@Iksowate: Ja się zastanawiam nad modą na "z resztą" i "na prawdę" w miejscach, w których trzeba użyć form łącznych :P
@dayana: "samą w domu zostawiali" to słowa kluczowe - dziesięciolatek zazwyczaj jest już na tyle duży, że poradzi sobie w domu przez te półtorej-dwie godziny bez doprowadzania do wybuchu połowy osiedla. Po co więc go ciągać ze sobą na wszystkie fitnessy, zumby i inne siłownie jeżeli wiadomo, że nie będzie co tam z nimi zrobić poza "siedź tu i czekaj"? Jeżeli bierze udział w zajęciach - żaden problem. Ale jeśli nie, to na co on tam? Żeby przed koleżankami od "machania nogą" pochwalić się dzieciakiem?
@mskps: Zaszczurzony był na Piekielnych w styczniu, nawet komentarz napisał, więc jakiś cień szansy jest. Swego czasu SS też mówił, że nie wróci - bo nie dość, że ludzie mają coraz większy ból tyłka o wszystko, to jeszcze zjechali go z góry na dół pod jedną z historii i oskarżyli o fejki. Miał później specjalnie wrzucić zmyśloną historię dla sprawdzenia, czy wejdzie na główną i czy ogarną, że coś takiego nie miało miejsca. Nie wiem czy w końcu to zrobił - w tamtym okresie mało czytałem poczekalnię ;)
@majkaf: Oddzielmy pomysł jazdy do szpitala z dzieckiem z gorączką (co, jeżeli była sama gorączka i nie była wybitnie wysoka, jest marnowaniem czasu rodziców i ludzi w szpitalu) od irracjonalnego pytania, dlaczego wyszli z tym dzieckiem na mróz. Do pediatry pewnie by poszli do przychodni (zamiast wizyty domowej), więc siłą rzeczy i tak dzieciak musiałby przejść co najmniej kilka metrów na mrozie.
@Candela: Niektórzy tropiciele zmyślonych historii stwierdzą, że szukała kolejnego motywu dla swoich bajek (tak jak pod historią o facecie, który uznał ją za prostytutkę, bo stała na poboczu) ;P Miło zobaczyć któregoś ze "starszych" użytkowników - ostatnio SS, teraz Tarija. Pozostaje tylko czekać na jakąś historię od zaszczurzonego :D
@Va_faill_Elaine: Czas zacząć posługiwać się wyłącznie kodami RGB.
@katzschen: Parę lat temu na Piekielnych panowało stwierdzenie, że jeżeli ktoś nie narzeka na swoją pracę, to widocznie mu nie zależy i powinno się go zwolnić. Dzisiaj widocznie narzekanie na swoją pracę jest oznaką socjopatii, braku predyspozycji do pracy z ludźmi, a najlepiej jakby taka osoba siedziała w izolatce, bo przecież jak można oczekiwać odrobiny kultury od ludzi, których obsługujesz i którym chcesz pomóc.
Jakiś czas temu kupowałem w Neonecie toster - dorzucili mi jakieś ubezpieczenie za bodajże 5 złotych - czemu nie, podobno nie ma problemu z wymianą jak coś się zepsuje. W umowie było 18 stron wyłączeń. Po dwóch godzinach intensywnego wymyślania coraz to bardziej absurdalnych możliwości zepsucia sprzętu tak, żeby nie było to z mojej winy okazało się, że nie wymyśliłem nic, czego nie wyłączyliby z ubezpieczenia w umowie. Czyli zapłaciłem za to, żeby się tego dowiedzieć, bo ubezpieczenie w rzeczywistości nie obejmuje absolutnie niczego. Już wolę gwarancję.
Na miejscu męża odpowiedziałbym tak samo. Tyle tylko, że z nałożonymi na tekst pięcioma warstwami ironii. No i dopowiedziałbym, że płatności przyjmuję tylko w dobrej kolacji po robocie.
@BiAnQ: Przyganiał kocioł garnkowi. Wielokropek to zawsze trzy kropki, nie cztery, na dodatek przed znakami interpunkcyjnymi (a wielokropek nim jest) nie stawia się spacji.
Najprawdopodobniej po prostu bardzo uważała i nie myła okolic plastra - magiczny opatrunek, +100HP, te sprawy, nie wolno ruszać, bo jedna ręka odpadnie, a druga zwiędnie.
"Powiedzcie mi proszę jak można przyjechać do obcego kraju kompletnie nie znając języka?" - moja przyszła teściowa właśnie w taki sposób wyjechała do Norwegii - zmusiła ją do tego sytuacja życiowa. Miały być tylko zbiory owoców w lecie, została jako sprzątaczka bez znajomości jakiegokolwiek języka obcego - ani norweskiego, ani angielskiego nie umiała kompletnie. Dzisiaj, po 14 latach od jej wyjazdu z Polski, oba te języki zna biegle i jest w trakcie sprzedaży swojej własnej firmy sprzątającej za pieniądze, które po powrocie do Polski wystarczą jej do końca życia. Po prostu, w momencie podejmowania decyzji o pozostaniu na dłużej, zaczęła się intensywnie uczyć norweskiego, a później angielskiego. Z drugiej strony - 3 z "jej" sprzątaczek, wszystkie Polki, po 6-7 latach w Norwegii nie rozumieją napisów na opakowaniu masła czy mleka. Do lekarza idą z tłumaczem, oczywiście w postaci swojej szefowej. Nie wykazywały absolutnie żadnej chęci do nauki norweskiego, a po angielsku połowa na migi. Za to do użalania się nad swoim losem sprzątaczki i braku możliwości jakiegokolwiek awansu społecznego są pierwsze. Wszystko zależy od podejścia. Jeden będzie liczyć na siebie i swoją pracę, drugi będzie miał to gdzieś i wysłuży się innymi nie wiedząc nawet, na jak wielkiego kretyna i ignoranta wychodzi przed innymi.
@babubabu89: 30 kg od razu, i to bez piórnika, śniadania i ukochanej maskotki. Jakiś czas temu było "badanie plecaków" dzieciaków szkolnych - dało się je odchudzić o połowę. Bo dzieciak ma 32 różne długopisy, 5 ołówków, zestaw kredek, flamastrów, 2 linijki, 3 ekierki i zupełnie niepotrzebne książki i ćwiczenia. Przez całe swoje szkolne życie brałem tylko to, czego rzeczywiście potrzebowałem i nagle okazywało się, że mój plecak jest sporo lżejszy niż moich kolegów. W podstawówce był na tyle lekki, że spokojnie mogłem wracać pieszo 2,5km do domu bez płakania nad swoim losem, w gimnazjum był trochę cięższy - bo zamiast półlitrowego soczku wrzucałem półtoralitrową butelkę wody. W liceum to już tylko zestaw zeszytów + 2-3 książki + woda. Jeżeli ktoś umie korzystać z głowy, to on czy jego dziecko ma lekki plecak, jak nie potrafi, to tej głowy może co najwyżej jako przeciwwagi dla plecaka użyć.
Rzucam studia informatyczne, programiści zarabiają zdecydowanie za mało. Czas zostać kanarem, w 3 miesiące zarobię więcej niż zarobiłbym przez rok.
@niezalogowana: Stawiam na to, że chodziło mu o wszelkie programy wspomagające w CS'ie - czyli widzenie przeciwników przez ściany, autocelowanie z automatycznym strzelaniem, kiedy celownik jest na przeciwniku. Słownik to akurat mały problem, bo wymaga tej odrobiny wysiłku, żeby znaleźć słowo, dopasować itp, ale kiedy program bezczelnie robi wszystko za gracza, to chyba coś nie tak ;)
@MyCha: Problem w tym, że to pierwsze przedszkole to około 15 dzieciaków i 4 opiekunów (według list na ścianach w kuchni), a w drugim dzieciaczki zmieniają buty - choć tu trochę ciężko tego dopilnować, bo bywało po 20-25 dzieciaków na jednego-dwóch opiekunów (znowu - listy z kuchni). Problem z jagodami był zgłaszany przez firmę sprzątającą do dyrekcji przedszkoli (czy norweskiego odpowiednika dyrekcji w naszych przedszkolach) i ich odpowiedź to mniej więcej "jesteście od sprzątania, więc sprzątajcie, ale upomnimy z jagodami", co nie zmieniło nic. Zresztą zbyt wiele i tak by nie zmieniło - niedługo przed moim wyjazdem, w jednej z chatek zepsuł się odkurzacz. Później dowiedziałem się, że nad kupnem nowego zastanawiali się grubo ponad miesiąc - firma mogła im przywieźć na następny dzień, doliczając cenę do faktury. Ale nie, nie można od razu, za łatwe by to było. Po prostu większość ma tam inne podejście do sprzątania - w końcu żaden Norweg jako sprzątacz/ka pracować nie będzie, a zajmują się tym przyjezdni z Afryki i wschodniej części Europy (Polska, Ukraina, Rosja). Skoro tak, to co oni się będą przejmować? U nas część ma podobne podejście - jak pracuje Ukrainiec, to trzeba mu za wszelką cenę dołożyć roboty, bo przecież "od tego jest". I choć nie dotyczy to wszystkich ludzi - ten problem istnieje i nie ma co go usprawiedliwiać.
Nie szanują cudzej pracy, bo od małego są uczone syfić, bo "ktoś posprząta". Dwa razy jeździłem do Norwegii sprzątać - wakacyjna praca za dobre pieniądze. Wśród miejsc do wysprzątania były dwa przedszkola - jedno "tradycyjne", czyli po prostu jeden budynek, drugie - 3 drewniane chatki w lesie. W pierwszym dzień w dzień na podłodze szynka i wybitnie dobrze zgniecione jagody, we wszystkich chatkach z drugiego - piachu i ściółki na podłogach tyle, że po jednym dniu zapychał się odkurzacz przemysłowy (czyli 5 razy więcej miejsca niż w domowym) - wyglądało to tak, jakby las postanowił przenieść się pod dach. No i oczywiście jagody, były dosłownie wszędzie - na podłodze, na ścianach, nawet na półkach, do których dziecko nie ma szans dosięgnąć.
@Marcelinka: Brzmi jak Politechnika Wrocławska. Z tą jedną różnicą, że przepis o konieczności zaliczania osobno ćwiczeń i wykładu jest martwy, bo prowadzący i tak, całkowicie oficjalnie, działają "po staremu" ;)
@BlueBellee: Płeć osoby, na której komentarz odpowiada, też myli - nawet jak ma znaczek obok nicku, więc chyba robi to specjalnie ;)
@babubabu89: Po prostu zapomniał, że ten motyw w swoich historiach już wykorzystał. Po tylu bajkach można się już pogubić ;)
@rodzynek2: Wyprowadzenie się razem z ojcem powinno łączyć się ze złożeniem pozwu rozwodowego przez ojca - oczywiście z winy matki. Niech sobie bierze opiekę nad młodszym dzieckiem, starsze jest na tyle dorosłe, że samo by pewnie zdecydowało do kogo ma iść, a sąd po prostu by to zdanie uszanował. Oczywiście sytuacja kompletnie nierealna.