Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kocur1

Zamieszcza historie od: 29 stycznia 2015 - 20:09
Ostatnio: 25 października 2022 - 12:13
  • Historii na głównej: 8 z 8
  • Punktów za historie: 1503
  • Komentarzy: 20
  • Punktów za komentarze: 116
 

#89795

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przeboje z cyfrowym polsatem (będzie długo).
Dawno nic nie dodawałem, ale postanowiłem opisać swoje przeboje z nimi, nt. poziomu obsługi klienta, supportu i całej umowy, którą podpisałem.

We wrześniu 2020 roku podpisałem dwuletnią umowę na telewizję internetową, w skrócie jest to usługa, do której dostaję dekoder i podłączam antenę oraz internet. Podstawowe kanały naziemne mam z anteny, a wszelkie inne przez internet. Minimalne wymaganie łącza było na poziomie 8MBit, ja dysponowałem 300MBit. Mój internet ogólnie działa bardzo stabilnie.

Dekoder można podłączyć za pomocą kabla LAN oraz poprzez wifi, mój router dysponował częstotliwościami 2,4 oraz 5ghz. Początkowo usługa działała w miarę dobrze, ale nie miałem możliwości jej porządnego przetestowania, ponieważ miałem sporo wyjazdów, a 14 dni na testy minęło szybko. Zresztą w tym czasie telewizja działała w miarę dobrze. Po upływie tego okresu zaczęły dziać się cuda. Dekoder zaczął się wieszać, a podczas oglądania filmu pobieranego przez internet potrafiło zrywać co kilkanaście sekund. W wielu przypadkach zrywania streamingu trzeba było restartować dekoder, który nie posiadał nawet przycisku, więc trzeba było wyjmować wtyczkę z gniazdka.

Support sugerował:
- zmianę połączenia z wifi na LAN
- zmianę z LAN na wifi
- reset ustawień fabrycznych
Przez 12-14 miesięcy wymienili mi dekoder 4 razy i zawsze był ten sam problem. Po wymianie dekodera 2-4 tygodnie działało w miarę rozsądnie, a po tym okresie wszystko się powtarzało. Reset ustawień fabrycznych, albo zmiana z LAN na wifi (lub odwrotnie) pomagało na krótko (jakiś tydzień, maksymalnie dwa).

Po roku użytkowania usługi i tych 4 zmianach dekodera poddałem się i złożyłem reklamację, albo coś z tym robią, albo zrywam umowę z ich winy. Po kilku tygodniach rozpatrywania support zaproponował niewielki rabat na abonament oraz przekazał informację, że maksymalnie na przełomie listopada i grudnia 2021 będzie nowa wersja oprogramowania do dekodera, bo faktycznie takie problemy, które mam występują i pracują nad poprawką.

W grudniu dalej nie było nowej wersji oprogramowania, więc doszedłem do wniosku, że przeboleję do końca umowy. Zasada była taka, że jeśli nie korzystam z pakietów, które opłacam co miesiąc, to muszę uiścić sam abonament 10zł miesięcznie. Uznałem, że te 10zł mogę płacić, to przynajmniej będę miał naziemną, a zamiast abonamentu na pakiety wykupiłem netflixa (ta sama cena).

Wszystko działało do marca 2022 roku, gdy zmieniły się częstotliwości TV naziemnej i dekoder przestał odbierać cokolwiek. Na infolinii support powiedział, żebym udał się od salonu i poprosił o zmianę dekodera na nowy z uwzględnieniem modelu 1 lub 2 (wówczas najnowszy miał nr 4), ponieważ dekoder powinien odbierać nowy standard DVBT2, a mój widocznie się zepsuł. Co do numerów modeli te z oznaczeniami 1 i 2 obsługiwały tv naziemną, a 3 i 4 nie miały już wejść antenowych. W moim mieście w żadnym salonie nie mieli tych starszych modeli, natomiast w jednym z nich konsultant powiedział, że mogę napisać podanie o zerwanie umowy z winy Polsatu, ponieważ oni wiedzą o tym problemie i jeśli ktoś chce może ją wypowiedzieć. Przygotował całą dokumentację i pozostało czekać. Po kilku tygodniach przyszła odmowa, ponieważ obsługa tv naziemnej to tylko dodatkowa funkcja, a to że nie działa, to mój problem. Przez kolejne kilka tygodni przerzucałem się z supportem mailami, ale nic z tego nie wyszło.

W odpowiednim terminie złożyłem wypowiedzenie i chciałem od razu oddać dekoder, ale nie, nie da się, mam go przynieść po zakończeniu umowy. Co z tego, że nie działa, leży spakowany, nie można i koniec.

W dniu, w którym mogłem oddać dekoder zaniosłem go do salonu w jednym z centrów w moim mieście, ale Pani z rozbrajającą szczerością powiedziała, że nie przyjmie, bo przy próbie przetworzenia ma jakiś błąd. Ok, zdarza się, ale odkąd pamiętam, to obsługa w tym salonie była chamska i tak też było tym razem. Kilkukrotnie w przeszłości przychodziłem tam po ofertę plusa, gdy kończyła mi się umowa, a konsultanci traktowali mnie z góry. Dekoder oddałem w innym salonie dzień później z miłą obsługą.

Myślałem, że to już koniec przygód z Polsatem, ale nie...po jakimś czasie dostałem maila, że mam nadpłatę 10zł i muszą mi oddać. Dzwonię na infolinię dopytać, jak to zrobić, otrzymałem informację, żeby wysłać maila, podać dane i nr konta i czekać - proste, prawda? Tak też zrobiłem. Po kilku dniach otrzymałem wiadomość z supportu, że nie da się. Muszą wysłać przekaz pocztowy. Mamy XXI wiek, a oni 10 zł wysyłają przekazem pocztowym, bo się nie da....

Nie wiem, czy taki poziom ma cała firma, czy tylko ja byłem takim dziwnym przypadkiem. Ale ja nigdy więcej nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.

Cyfrowy polsat

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 141 (149)

#88268

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Decathlon.

Potrzebowałem kupić łańcuch do roweru Btwin Rockrider, ponieważ stary strzelił. Dla nieznających tematu jest to marka Decathlona.
Na dziale rowerowym zastałem dwie pracownice tego działu, z których jedna była serwisantem, ponieważ serwisowała jakiś rower.

Trzymając zdjęty z półki łańcuch wyprodukowany przez Btwin (Decathlon) spytałem, czy będzie pasować do ich własnego roweru podając dokładny model z zastrzeżeniem, że nie pamiętam, czy z tyłu mam 7 czy 8 biegów.
Zamiast rzetelnej obsługi usłyszałem rozbrajające "nie wiem" od obu Pań i że mi tego nie sprawdzą. Ich zdziwienie było takie, jakbym pytał o fizykę kwantową.

Z góry uprzedzam, że nie jestem żadnym szowinistą i nie ma znaczenia, kto pracuje na jakim dziale. Ale raczej oczekuje się, że jeśli pracownik działu rowerowego Decathlon, który serwisuje rowery m.in marki Decathlon będzie wiedział jedną z podstawowych informacji, a nawet jeśli z jakiegoś powodu nie wie (bo może się zdarzyć), to sprawdzi w katalogach czy coś. Mamy XXI wiek, wszystko jest w komputerach, rower nie był z XIX wieku.

Nasuwa mi się pytanie, czy jadąc autem marki np bmw, do serwisu bmw, pracownik serwisu nie będzie wiedział jaki olej ma wlać, lub jakie opony założyć?
Z drugiej strony aż strach w takim serwisie serwisować rower...

Decathlon

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 164 (178)

#87103

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wracam wczoraj wieczorem do domu, a na klatce schodowej przed moimi drzwiami stoi obcy mężczyzna. Poprosił o pieniądze, ale mu nie dałem, zresztą u mnie w domu ciężko znaleźć jakąkolwiek gotówkę, gdyż wszędzie płacę kartą. Potem poprosił o coś do jedzenia, ale będąc świeżo po urlopie nie zdążyłem jeszcze pojechać za zakupy, wiec nawet żadnej bułki nie miałem.
Nic ode mnie nie otrzymał.

Z wyglądu był dosyć młody (35-40 lat), nie wyglądał jak menel, bardziej przypominał pracownika fizycznego wracającego z pracy na budowie.

Zamknąłem drzwi, gość zadzwonił do sąsiadów, usłyszałem tylko, że chce jedzenie (nie wiem, co mu sąsiadka przez drzwi powiedziała), ale po chwili krzyknął jej, żeby spie...ła.
Poszedł do kolejnych sąsiadów i za chwilę usłyszałem, żeby sąsiadka udławiła się czymś tam.

Nie znam sytuacji gościa, chociaż wyglądał na takiego, który może iść do pracy, ale odpowiadając w ten sposób, gdzie słyszy go pół bloku na pewno nie dostanie od nikogo jedzenia, bo każdy się wypnie.

PS. Na tyle ile znam sąsiadów, to raczej to są spokojni ludzie i nikt mu brzydko nie powiedział.

bezdomni

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (156)

#81953

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sprzedaję auto, które ma już 17 lat. Wiadomo, nie jest to igła, która ledwo co wyjechała z salonu. Dbam o nie jak umiem, ale swoje przygody miewała i kilka rzeczy trzeba w niej zrobić.

Niestety 80-90% ogłoszeń z autami w tym wieku, to ogłoszenia typu auto igła, nic tylko lać paliwo i jeździć, w co śmiem wątpić.

Ja w ogłoszeniu wypisałem większość bolączek, co trapi samochód, żeby potencjalny kupujący wiedział co kupuje. Ponadto chciałem ludziom ułatwić życie, jeśli komuś nie pasuje taki stan, który mimo wszystko mogę uznać za dobry, to po co dzwonić.

A potem się dziwić, w ogłoszeniu auto igła, przez telefon sprzedający zapewnia, że igła. Człowiek przyjeżdża czasem dużo kilometrów, a auto to jeżdżący złom, który nie powinien przejść badań (a miała być igła:) ).
Dzwonią ludzie z różnymi zapytaniami, ale dzisiaj facet spadł chyba z księżyca.
Zadzwonił człowiek i pyta o auto:

- klient: Dzień dobry, co jest z autem, w jakim jest stanie?
- ja: A czy czytał Pan ogłoszenie, tam wszystko jest dokładnie opisane, każda wada itp.
- k: Nie, nie czytałem. A czemu tak drogo?
- ja: Cena jest do negocjacji.
- k: To ile Pan zejdzie?
- ja: Nie czytał Pan ogłoszenia, nie zna stanu auta, proszę przyjechać, obejrzeć, to wtedy porozmawiamy (tutaj muszę powiedziec, że gość jest z mojego miasta).
- k: A czy przyjedzie Pan teraz do mnie?

Opadło mi wszystko co mogło.....

slask auto

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 135 (159)

#72159

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach - Bareja się chowa :-)

Krótkie wprowadzenie:
Rok temu dziecko dostało skierowanie na zabieg do CZD w Katowicach. W związku z tym telefonicznie nastąpiła rejestracja na wrzesień 2015, listem poleconym za potwierdzeniem odbioru wysłano skierowanie, a miesiąc później potwierdzono, że skierowanie doszło, w związku z tym wystarczyło oczekiwać terminu wizyty.

Pierwsze problemy:
W dniu wizyty oboje rodzice wzięli urlop, aby móc bezproblemowo odbyć wizytę w poradni. W rejestracji okazało się, że w dniu bieżącym nie ma lekarza i ktoś z rejestracji podobno dzwonił i informował. Niestety nikt nie dzwonił. Udało się przerejestrować dziecko 2 dni później. Niestety okazało się również, że szpital zgubił skierowanie, na szczęście kolejna wizyta dwa dni później przebiegła bez zakłóceń. Na wizycie lekarz wystawił skierowanie na zabieg.

Przed zabiegiem :
Termin zabiegu miała ustalić koordynatorka po stronie szpitala, jednakże okazało się, że skierowanie, które miało zostać w szpitalu, pielęgniarki oddały nam do ręki z informacją, że w dniu zabiegu dostarczymy, potem jednak okazało się, że trzeba je było dostarczyć pocztą na cito - innymi słowy skierowanie miało zostać w szpitalu.
Koordynatorka wielokrotnie wprowadzała w błąd, mówiąc raz, że trzeba takie badania zrobić wcześniej, a potem, że jednak nie trzeba. Hitem było, gdy okazało się, że dziecko po zabiegu powinno pozostać kilka tygodni w szpitalu w celu rehabilitacji, mimo iż wcześniej na pytanie, czy to wszystko czy może coś jeszcze trzeba nic nie mówiła. Załatwienie skierowania w ostatniej chwili było już niemożliwe.

Dzień zabiegu:
W rejestracji, o dziwo, udało się załatwić wszystko bez problemu, niestety znalezienie pokoju zabiegu graniczyło z cudem, na tabliczkach umieszczonych na drzwiach numery dwucyfrowe, na tabliczkach na ścianach pokazujących kierunki numery trzycyfrowe :), a na karteczce z rejestracji numer, którego w ogóle nie ma w poradni.
Po chwili okazało się, że dostaliśmy dodatkowo skierowanie innego dziecka, gdyż nazwisko dziecka podobne było do imienia z błędnego skierowania. Np. moje dziecko nazywa się Jan Tomaszewski, a dostaliśmy skierowanie Tomasza Kowalskiego.
Podczas wyjaśniania sytuacji w rejestracji nikt nic nie wie, rejestratorka nie rozumiała problemu - ogólnie jeden wielki bałagan.

Ostatecznie udało się zabieg przeprowadzić, wiem, że szpitale łatwo nie mają. CZD w Katowicach posiada rewelacyjnych specjalistów, ale jakim cudem to jeszcze funkcjonuje, to ja nie wiem.

A na koniec hit:
Rejestratorka napisała nr pokoju na kartce, która okazała się być fragmentem kuponu wydrukowanego z systemu, zawierającego dane personalne innej osoby (PESEL, imię, nazwisko, adres) lekko tylko przekreślone. Gwarantuję, że bez problemu można było to odczytać :)

Ponieważ zabieg był dzisiaj (jest prima aprilis), a reszta wydarzeń miała miejsce w ciągu ostatniego roku, to podchodzę do sprawy z lekkim humorem, w związku z tym na chwilę obecną jest to bardziej śmieszne niż piekielne.

lekarz szpital przychodnia

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (160)

#69844

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja przeprawa z Kzkgop (komunikacja miejska aglomeracji Śląskiej).

Mieszkałem na obrzeżach miasta. Był to 1 dzień Wielkiej Nocy, wszystko pozamykane i niemożliwość kupna biletu. Chciałem wybrać się z żoną do centrum miasta komunikacją, auto odmówiło posłuszeństwa.
Żona miała miesięczny, ja planowałem kupić bilet u kierowcy. Miałem zgodną kwotę. Niestety jedyna otwarta żabka w okolicy nie sprzedawała, a automatu z biletami na osiedlu nie było.

Przyjechał autobus, wsiadłem z żoną, a oprócz nas jeszcze kilka osób. Poprosiłem o bilet, a kierowca twierdził, że nie ma. No cóż, zdarza się, może się skończyły. Żona pojechała, ja zdecydowałem się na kurs następnym, licząc, że kupię bilet w drugim busie. Oprócz mnie bilet chciały kupić jeszcze 2 osoby - również nie kupiły, ale pojechały.

Okazało się, że 2 przystanki dalej weszło dwóch gości i oni jakimś cudem kupili bilet u tego kierowcy. Ciekawi mnie jaki miał cel ten kierowca?

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 266 (330)

#66291

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Większość z nas nie lubi, gdy dzwonią do nas telemarketerzy, jednak w obecnych czasach dzieje się to coraz częściej.
Nie mam pretensji do ludzi, którzy do mnie dzwonią, gdyż oni tylko pracują i próbują zarobić pieniądze.
Jeśli jestem zainteresowany wysłucham, jeśli nie jestem i nie będę w przyszłości z reguły proszę o podanie źródła danych osobowych i najczęściej proszę grzecznie o wykreślenie z bazy. Przeważnie działa. Ja unikam w przyszłości rozmów, a konsultant nie traci czasu na telefon do mnie jako osoby niezainteresowanej.
Niestety i tutaj zdarzają się piekielności:

1. Firma Speak Up, która wydzwania do mnie chyba już od 5 lat. Nieopatrznie podałem raz numer w konkursie i się zaczęło. Prosiłem o wykreślenie danych, informowałem, że nie zgadzam się na ich przetwarzanie itp itd wielokrotnie - pomagało niestety tylko na chwilę. Potem doszło straszenie GIODO i innymi instytucjami, również nie pomogło. Ostatnio dzwonili do mnie i mówili, że mój numer wygenerował komputer, tylko skąd akurat ten komputer skojarzył mój numer z miastem w którym mieszkam (dodam iż był to nr komórkowy) :-)

2. Dzisiejszy telefon bije jednak w/w firmę na głowę.
Moja babcia ma nr stacjonarny, jest już starszą kobietą, ledwo słyszy. Podczas mojej wizyty u niej, ktoś zadzwonił na telefon stacjonarny, więc odebrałem. Dzień dobry, firma taka i taka, Pani się przedstawiła i jak karabin maszynowy zaprosiła na spotkanie w hotelu z informacją o wygranej damskiej torebce itp itd.
Poprosiłem o podaniu źródła numeru, gdyż firma ma taki obowiązek - nie miała takich informacji, nie mogła albo nie chciała podać.
Poprosiłem kogoś decyzyjnego (nie miałem pretensji do Pani, bo ona tylko wykonywała czyjeś polecenia) - niestety nie może podać.
Poprosiłem o wykreślenie z bazy danych. Ona nie może tego zrobić ale z wielką przyjemnością podała mi nr infolini 0700..... koszt niewiele ponad 2zł za minutę. Podejrzewam, że zanim bym się połączył, to koszt byłby kosmiczny :D

call_center

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 310 (354)

#65085

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka kwiatków ze sprzedaży różnych przedmiotów (głównie allegro, ale też OLX).

1. Wystawiam telefon. Stan dobry, używany. Średnia cena takich samych w podobnym stanie 700-800zł. Mnóstwo maili typu:
- Dam 270zł
- Dam 500zł

Czy ludzie są aż tak naiwni i myślą, że inni oddadzą wręcz przedmiot niemalże za darmo?

2. Wystawiam Książkę Techniczną. Prawie nowa. Jedyna używana oraz jedna z trzech dostępnych w tym czasie na allegro. Moja cena okolo 35% nowej. A kupujący jeszcze strzela focha, że nie chcę zejść z ceny. Nie chce kupić? Niech kupi nową 3x drożej :)

3. Wystawiam uchwyt samochodowy z ładowarką (integralna część).
Nie wspomnę, że oryginalny. Cena minimalnie wyższa niż średnia z allegro. Mnóstwo ofert, gdzie chętnie kupią, ale bez ładowarki...
O cenie już nie wspomnę, bo sytuacja taka sama jak z telefonem.

4. Zawsze piszę na aukcjach wytłuszczonym drukiem (często na czerwono), że nie zamieniam się, że nie wysyłam za pobraniem.
Ludzie chyba nie czytają co kupują...

5. Wystawiałem komputer (taki trochę mniejszych rozmiarów) z dodatkowym zasilaczem.
Najpierw mail, że chętnie kupi komputer, cena pasowała.
Po mojej odpowiedzi czekałem tydzień.....cisza.

Po tygodniu mail, że chciałby kupić sam (dodatkowy zasilacz). Zaproponowana cena mnie satysfakcjonowała. Bardzo mu zależy (produkt ciężko dostępny). Tylko, żeby sprawdzić, czy sprawny.
Nie ukrywam, że sprawdzenie zasilacza było sporym wyzwaniem, ponieważ wymagało to rozłożenia komputera na czynniki pierwsze (taka budowa), ale klient nasz pan, sprawdzone odpisuje... cisza przez miesiąc. W międzyczasie sprzedałem go innemu zainteresowanemu.
Mijają kolejne miesiące, sprzęt ponownie wystawiony.
Dostaję znów maila od tego samego człowieka z informacją, że kupi komputer, ale za 50zł mniej niż wystawiony.
Odpisałem mu, żeby kupił przez allegro, bo już 3 raz pisze, a potem się nie odzywa. Odpowiedź? Tym razem przyszła, że może zalicytować kwotę która jest, ale i tak płaci tyle co proponuje.... Myślałem, że spadnę z krzesła :)

Sprzedaję mało, ale jak już sprzedaję, to takich kwiatków jest całą masa.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 238 (300)

1