Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

krolJulian

Zamieszcza historie od: 6 kwietnia 2012 - 10:58
Ostatnio: 19 października 2023 - 12:27
  • Historii na głównej: 2 z 10
  • Punktów za historie: 886
  • Komentarzy: 177
  • Punktów za komentarze: 1315
 
[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 12) | raportuj
30 stycznia 2023 o 3:27

W sierpniu zmarła moja Babcia. Akurat tak się złożyło, że moi rodzice, u których mieszkała od kilku lat, pojechali na wakacje i przez tydzień nocowałam w domu, żeby Babcia poza zaprzyjaźnioną opiekunką miała jeszcze kogoś bliskiego. Co ważne, wszyscy mielismy świadomość, że z Babcią jest już średnio (97 lat i sporo schorzeń), ale nie przewidywałam że finalnie całość załatwiania lekarzy w ostatnim dniu spadnie na mnie. Tuż po śmierci zadzwoniłam na nocną pomoc do przychodni Y, która powinna obsługiwać nasz rejon tylko po to, żeby usłyszeć że „to nie nasz rejon, proszę dzwonić do przychodni X”. No to dzwonię do przychodni X i słyszę „to nie nasz rejon, proszę dzwonić do przychodni Y”. Finalnie przyjechała do nas lekarka, która już wcześniej bywała u Babci i tego dnia też przyjechała zobaczyć jak można jeszcze pomoc - na osiedlu funkcjonuje fantastyczny zespół ratowników, lekarzy i pielęgniarek, którzy obsługują wizyty domowe i bez których tego dnia Babcia pewnie nie otrzymałaby sensownej pomocy, a ja wsparcia w trudnej i niecodziennej sytuacji. Także chwała prywatnej opiece i ludziom z powołaniem, bo tego dnia państwowa opieka medyczna zawiodła na całej linii.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
5 grudnia 2022 o 0:32

Mi pan wyjechał raz z podporządkowanej - i to w taki sposób, że gdyby zebrał się od razu, to spokojnie by przejechał, zamiast tego zatrzymał się (słusznie) i ruszył jak już byłam na jego wysokości. Kolizja niewielka, bo udało mi się trochę odbić, ale pan zamiast zatrzymać się i zapytać czy wszystko ok (nawet darowałabym oświadczenie, bo straty niewielkie), postanowił odjechać. No to cóż, nagranie trafiło na komisariat, zdjęcia do ubezpieczalni, kilka dni później kasę z ubezpieczenia miałam na koncie, pół roku później dostałam info, że sprawa trafiła do sądu rejonowego (nieustąpienie pierwszeństwa i kolizja). Co z sądem nie wiem, bo przez pandemię pewnie się nie zajmowali takimi pierdołami, ale zniżki pewnie facet stracił. A wystarczyło się zatrzymać…

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
5 października 2022 o 12:35

U mnie w liceum był taki zwyczaj zrzucania się na osiemnastki. Skarbnik zbierał kasę i w po łożu urodzin danej osoby wręczaliśmy prezent. Do ostatnich urodzin przed maturą, czyli mojej przyjaciółki i moich (odpowiednio grudzień i styczeń w 3 klasie). My prezenty dostałyśmy w jeden z ostatnich dni przed zakończeniem roku, czyli jakoś w kwietniu… Teoretycznie niby nic, a jednak człowiek się poczuł trochę olany, szczególnie że wcześniej wszyscy byli obdarowywani w terminie.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
4 września 2022 o 19:25

@Armagedon nie przesadzam, serio. Matka chłopaka zapowiedziała dziadkom, że jeśli oni nie zapewnią wnukowi internetu, to on się wyprowadzi, a dziadkowie będą płacić za wynajem. Przez 20 lat mieszkania po studiach w tym samym mieście nie odwiedził dziadków ani razu - a niczym nie zawinili, reszta wnuków odwiedzała regularnie. Zreszta wujek też był tak pod pantoflem że jak mi żona zakazała odwiedzać mamę, to po prostu nie przyjeżdżał. A co do sytuacji - klucze normalnie chłopak miał, wiec raczej zapomniał/zgubił, rodzinę znał, zresztą no kurde, 20-kilkulatek chyba powinien sobie w takiej sytuacji poradzić… Do malowania mieszkania też wołał ojca

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
2 września 2022 o 22:57

Mam w rodzinie takiego kuzyna - pipeczkę, co to bez pomocy tatusia praktycznie tyłka sobie nie podetrze. Na studiach przez jakiś czas mieszkał u babci - na szczęście krótko, bo jego mamusia uznała że warunki dla synka są niewystarczające - własny pokój, żarcie pod nos, tylko internetu babcia nie miała, i na szczęście nie dała się zmusić do założenia. W każdym razie chłop kiedyś wrócił do domu i nikogo nie zastał, bo dziadkowie pojechali do nas na drugi koniec miasta. Strasznie chciało mu się sikać, więc zadzwonił do ojca mieszkającego 150km dalej, że on nie ma kluczy a nikt nie otwiera. Wujek zadzwonił do dziadków, żeby dowiedzieć się gdzie są i poprosić mojego tatę aby pojechał po sierotę i przywiózł do nas, bo sobie chłopak nie poradzi z dojazdem - przypominam, typ lat 20-kilka, w mieście z tramwajami i autobusami… Już nie mówiąc o rozwiązaniu pt. stacja benzynowa albo w ostateczności krzaki.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
30 czerwca 2022 o 1:32

@Mumei dokładnie, pierwsze słyszę, żeby nie można było zrobić konkordatowego ślubu kiedy jedna osoba jest niewierząca, bzdury kompletne… A jestem na bieżąco, bo miesiąc temu brałam ślub z niewierzącym (już) mężem i mimo że tez rozdzieliliśmy dwa śluby (mąż nie chciał, żeby cywilny był „dodatkiem” do kościelnego), to nikt na żadnym etapie nie mówił że nie możemy wziąć konkordatowego

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
27 kwietnia 2022 o 10:34

Tez niedługo biorę ślub i o ile rodzina albo się nie wtrąca, albo pomaga tak jak tego potrzebujemy, o tyle zewnętrznie wszystko mi mówi że nie mam prawa do swojego planu imprezy… Od drobiazgów typu „to jest pani ślub, nie może mieć pani kwiatów w bukiecie innych niż te co będą na sali, musi być jeden styl!”, po groźby kar finansowych, bo staramy się o zgodę na ślub wyznaniowy przed cywilnym (i nie, to nie USC nie robi nam żadnych problemów). Zostało niewiele czasu a ja mam ochotę odwołać całość, mimo że akurat zawsze marzył mi się przyjemny, niezbyt duży ślub i sympatyczne wesele po nim…

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
20 lutego 2022 o 16:01

@kurkaxkurka o tym samym pomyślałam - sama mam prawko już 10 lat i uważam, że mam całkiem duże umiejętności za kołkiem, ale w sytuacji jak ktoś siedzi mi na dupie i pogania, to nigdy nie zdecydowałabym się na przyspieszenie do 200km/h… Ktoś kto nie czuje się pewnie za kierownicą, nie powinien w ogóle osiągać prędkości powyżej dopuszczalnej, a już sypanie 200 (niezależnie od poziomu umiejętności) to jest kompletny brak świadomości, ze lekki ruch, odrobina rozproszenia czy stres mogą skończyć się zrobieniem z siebie - i co gorsza innych - tuńczyka w puszce.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 lutego 2022 o 10:50

@Ohboy tak właśnie jest i dla osób które mają problem z akceptacją własnego ciała taka wizyta, która w założeniu ma być świetną zabawą, staje się koszmarem. Mi było dość przykro, teraz raczej się śmieję z całej sytuacji, aczkolwiek w głowie tli się myśl „widzisz, wszyscy widzą że jesteś gruba, weź się za siebie”

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
14 lutego 2022 o 12:38

@KatiCafe ja akurat z moim facetem byłam w dwóch salonach na przymiarkach, ma swój gust i dobre oko - co wzbudza szok i niedowierzanie wśród pracownic :D Ale w kontekście historii - weszłam raz na szybko do salonu w moim mieście, bo miałam się wkrótce wybierać do Wawy oglądać dość tanie sukienki i chciałam ostatecznie wiedzieć że u siebie nic ciekawego nie znajdę, a w Wawie już zadecyduję - pani obejrzała zdjęcia z warszawskiego salonu i stwierdziła, że w takich sukienkach będę wyglądać źle, bo, cytuję „mam trochę ciałka” (75kg przy 168, więc chyba jednak nie jestem z kategorii plus size), i ona mi chętnie zaproponuje sukienki z wieszaka bo akurat ma kilka dużych rozmiarów. Poczułam się generalnie jak słonica, co akurat w salonach jest normą, bo o ile na co dzień noszę te 38-40, tak w sukienkę ślubną rozmiar 38 nie mam szans się wcisnąć. Ostatecznie szyję sukienkę u dziewczyn które dopiero co otworzyły biznes, poświęcają mega dużo czasu na każdą klientkę, a sukienki które mają przygotowane na bardzo szczupłe modelki dziwny trafem są dobre również na mnie i nie ma gadania „że mam trochę więcej ciałka”

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
31 stycznia 2022 o 23:51

Abstrahując od ewidentnego olania tego, co mówiłaś znajomym - szkoda, że nie potrafili posłuchać, to jako osoba która trenuje pole dance od 5 lat mogę Ci szczerze polecić chociażby samo spróbowanie. Sama startowałam od poziomu „jestem gruba, nierozciągnięta i mam słabe ręce”. I po tych kilku latach nadal nie uważam się za piękność, nadal kilogramy nie te, szpagatu nie zrobię, ale satysfakcja z wielu nauczonych figur jest olbrzymia. Na początek nie musisz tez zakładać stroju który wiele odsłoni - wystarczy koszulka i spodenki. Potem ciuchy jakoś same się kurczą i po tym poznać kto jest na pierwszym, a kto na 10 treningu :D Taka tylko luźna propozycja, ale w razie czego odsprzedaj karnet, ktoś może właśnie tego szukać ;)

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 19) | raportuj
12 maja 2021 o 18:21

Powiem tak - może i coś takiego nie powinno mieć miejsca, ale ja jako dziecko straszliwie bałam się publicznych (i nie tylko) toalet. Rodzice robili co mogli, ale jedynym rozwiązaniem było wysadzenie mnie na trawie. Zdarzało się nam schodzić z 5 piętra bo u cioci był górnopłuk i żadnymi prośbami nie dałam się przekonać do skorzystania. Potem mi na szczęście przeszło.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
17 grudnia 2020 o 15:08

Błagam, czytajcie historie przed dodaniem... Historia napisana jak przez pierwszoklasistę...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
16 września 2020 o 23:35

Słowackie uczelnie są trochę nieogarnięte - sama w 2014 przyjeżdżając do Bratysławy z zamiarem postudiowania na Uniwersytecie Komeńskiego spotkałam się ze zdziwionym spojrzeniami, że owszem, mamy panią w systemie, ale nie mamy umowy z uczelnią w Polsce na kierunek który chce pani studiować. Coś w stylu - chcę studiować biologię molekularną ale umowa jest tylko na zwykłą biologię. Na całe szczęście mieli w sumie wywalone na to co będę studiować, pod warunkiem że kierownik katedry wyrazi zgodę - a że kierownikowi było wszystko jedno, to byłam takim śmiesznym rodzynkiem którego nikt się nie spodziewał. Niemniej Słowacja to świetny kraj, dużo fajnych ludzi poznałam.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
30 sierpnia 2020 o 23:26

@singri miałam kiedyś chłopaka (osobę bardzo oryginalną pod każdym względem), który od paru lat identyfikuje się jako osoba niebinarna. I chociaż kontakt mamy sporadyczny - to, życzenia urodzinowe i na święta, to kusi żeby czasem wypytać o „technikalia”. Czysta ciekawość i pewnego rodzaju sentyment do człowieka.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
17 lutego 2020 o 15:49

@HermionaGranger przybijam wam piątkę - spać mogę na okrągło, ostatnio dawka euthyroxu poszła w górę, a z wagi zlecieć nie mogę, co mnie straszliwie irytuje. Ciekawi mnie skąd tyle tych chorób tarczycy, co chwile słyszę o kolejnej osobie na lekach... Czarnobyl czy jak?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
8 lutego 2020 o 23:04

Mam wrażenie, że część ludzi kompletnie nie zauważa innych użytkowników drogi (i to dotyczy każdej grupy). Klapki na oczach i lecimy, a o konsekwencjach nikt nie pomyśli. Ostatnio szłam z facetem przez przejście dla pieszych, oczywiście na zielonym świetle - 4 pasy do przejścia, ruchliwa ulica. Byliśmy już w połowie, jak przed nosem przejechał nam samochód skręcający z innej ulicy w lewo (tam nie ma akurat sygnalizatora kierunkowego, więc powinien ustąpić wszystkim po kolei). Dwa kroki dalej i byśmy byli idealnie na torze jazdy. Kierowca nawet nie zwolnił, prawdopodobnie nie widział, że prawie kogoś potrącił...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
26 września 2018 o 20:09

@kudlata111: Znając życie, to może być i tak, że samo namalowanie tyle kosztowało :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
26 września 2018 o 18:14

@kudlata111: Moje miasto kreuje się na rowerowe za sprawą prezydenta, powstaje dużo ścieżek, raczej rozsądnie rozlokowanych po mieście, dobrze oznaczonych - a jednak nadal można znaleźć idiotów, którzy cisną po chodniku w samym centrum, lawirując między pieszymi i oburzając się, jeżeli ktoś im zwrócił uwagę. Z drugiej strony na moim osiedlu jest ulica z wydzielonym pasem rowerowym, i jeżeli kosztował on tyle samo za kilometr, to ktoś się musiał ostro wzbogacić - bo maźnięta jest linia oddzielająca pas od jezdni, kilka znaków informujących o przeznaczeniu pasa, ale już nikt nie pomyślał o zabezpieczeniu kratek deszczowych które zapadły się razem z asfaltem i wymagają od rowerzysty jazdy slalomem. Taki pas dla rowerów jak z koziej d* trąba.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
6 lipca 2018 o 17:54

Mój zawód i jednocześnie hobby jest póki co domeną mężczyzn - drony. W ramach studiów jeżdżę wraz z chłopakiem i kolegą na konferencje i regularnie wracam wściekła. Pokazujemy sprzęt, wszyscy podchodzą do chłopaków. Zbieramy się do pokazu, „pan opowie jak to lata”, „pan pokaże”. A ja stoję obok i robię za paprotkę, pomimo posiadania tych samych uprawnień i tego samego sprzętu co reszta ekipy. W pracy to samo. Szef potrafi kilka dni czekać aż mój chłopak będzie w biurze, żeby dopytać o szczegóły, mając mnie jednocześnie pod ręka. Kwestie związane z wykształceniem zebranym na studiach - kierunek techniczny - omawiane zawsze z męską częścią ekipy, chociaż ja już ten kierunek skończyłam, chłopak jest na drugim, a kolega na pierwszym roku. Od razu założenie, że jak baba to nie ma co zaczynać rozmowy. I chociażbym od razu zaczęła rozmowę, zostanę wywinięta i ten sam temat będzie kontynuowany z chłopakami. A robią co mogą żeby dać rozmówcy do zrozumienia, że ja też coś wiem.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 19) | raportuj
30 czerwca 2018 o 22:32

@Rak77: Na całe szczęście są jeszcze rodzice, którzy wysyłają swoje dzieci na takie obozy. Ja pojechałam na taki w wieku 13 lat i wróciłam zachwycona, mogąc przez 3 tygodnie spać na samodzielnie zbudowanej pryczy, chodzić całe dnie po lesie, kapać się w jeziorze i ogólnie zaznać trochę brudu. I do teraz, a już trochę czasu minęło, cenie sobie nabyte umiejętności. Bywa, że zaskakuję ludzi, bo jak to, dziewczyna i takie rzeczy umie? A dla mnie śrubokręt, siekiera, młotek, nawet narzędzia elektryczne nie są czymś, z czym sobie nie poradzę. Prędzej ponarzekam właśnie na to, że ze względu na płeć od razu jestem zaszufladkowana jako ta słabsza, co w mojej branży utrudnia mi trochę przebicie się przed mężczyzn z podobnymi lub gorszymi kwalifikacjami...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
26 lutego 2018 o 15:04

@onna: A powiedz mi (bo wydajesz się obeznana z tematem) - czy przy niedoczynności tarczycy można oddawać krew? Wszędzie znajduję informacje, że nie, ale mój endo twierdzi, że z jego punktu widzenia przeciwwskazań ani dla dawcy, ani dla biorcy nie ma - mam nawet zaświadczenie. A oddawałam już krew i chcę się tego trzymać, bo mam dość rzadką grupę krwi (B-)...

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
16 lutego 2018 o 10:51

Nawet nie wiesz jak doskonale Cię rozumiem. Moja kotka odeszła dwa dni temu. Tata wrócił z pracy, ona już się kręciła w oczekiwaniu na jedzenie, potem domagała się wypuszczenia na dwór - jak codziennie. Jakiś czas później sąsiedzi poinformowali rodziców że kotka leży u nich w ogrodzie. Ja w tym czasie wracałam do domu, a telefon odebrałam początkowo jako żart. Pognałam do lecznicy żeby ją jeszcze chociaż pogłaskać. Ponoć mógł to być zawał. Ale przecież wszystko było okej, zachowywała się tak jak zawsze, poprzedniego dnia wieczorem jeszcze mnie goniła po schodach, ładowała się na kolana i robiła wszystkie swoje standardowe kocie rzeczy. A najbardziej boli to, że to była ostatnia żywa pamiątka po mojej babci, dla której kot był prezentem i stworzeniem do zajmowania się, kiedy my nie będziemy w stanie jej odwiedzić. Teraz już jej nie ma, nikt nie miauczy, nie prycha, nie domaga się jedzenia, wpuszczenia ani wypuszczenia na dwór, nie postępuje wbrew zakazom...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
20 stycznia 2017 o 20:50

@ptah: No akurat błędnie zinterpretowałeś wskaźniki - wskaźnik feminizacji (ilość kobiet na 100 mężczyzn) w Polsce wynosi 106.5, czyli kobiet jest więcej niż mężczyzn. Let me google that for you: https://pl.wikipedia.org/wiki/Wska%C5%BAnik_feminizacji

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
10 listopada 2016 o 12:38

Co do wyłączania świateł mijania przy jednoczesnym używaniu przeciwmgłowych (nie przeciwmgielnych, bo mamy mgłę a nie mgiełę) - należy w warunkach ograniczonej widoczności używać zarówno świateł mijania, jak i przeciwmgłowych przednich. Tylne są opcjonalne i do użytku jedynie kiedy widoczność spada poniżej 50m. Aczkolwiek zgodzę się, że ludzie nie potrafią korzystać z przeciwmgłowych. Nie raz już byłam oślepiona przez takiego inteligentnego inaczej, bo spadł lekki deszczyk i już trzeba się ratować dodatkowymi światłami... http://www.wielkopolska.policja.gov.pl/index.php/aktualnosci-ruch-drogowy/5779-swiatla-przeciwmglowe-kiedy-mozna-ich-uzywac

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 następna »