Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

krzychum4

Zamieszcza historie od: 28 lipca 2016 - 17:57
Ostatnio: 8 kwietnia 2024 - 10:38
  • Historii na głównej: 75 z 83
  • Punktów za historie: 11680
  • Komentarzy: 417
  • Punktów za komentarze: 2970
 

#80385

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś przed południem jechałem samochodem. W miejscu gdzie nie ma podstaw do tego ruch pojazdów mocno spowolnił. Jak się okazało winna temu była kobieta, która próbowała wstać z ulicy.
Minąłem kobietę i zatrzymałem się tuż za nią, włączyłem awaryjne.

Kobitka nie była pijana, rozbita głowa i szok, a także mocno podeszły wiek nie ułatwiał jej pozbierania się. W oczekiwaniu na karetkę, tak do 10 minut nikt się zbytnio nie przejął sytuacją, oprócz kierowcy, który zaoferował pomoc, że może być świadkiem i że widział jak mi nagle wyskoczyła przed maskę.
Panią karetka zabrała do szpitala.

Boli znieczulica, boli "oferta" świadkowania.

ulica

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 103 (147)

#80251

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przejazd kolejowy na linii kolejowej o znacznym natężeniu ruchu zarówno kolejowego jak i drogowego.

Regułą jest to, że po obydwu stronach przejazdu ustawia się kilka kilkanaście samochodów gdy rogatki są opuszczone.
Przejechał pociąg, pojazdy ruszają. Mam już wjeżdżać na przejazd, ale zwalniam i ostatecznie się zatrzymuję. Nie mam możliwości zjazdu z przejazdu, szlabanem po dachu nie chcę dostać, podobnie jak i nie chcę zostać pomiędzy zaporami czy ich w ostateczności taranować.

Nie podobało się to panu stojącemu za mną o czym informował mnie klaksonem, mrugając długimi, a ostatecznie gdy przejechaliśmy przejazd, zajeżdżając mi drogę i jadąc 20km/h. W zasadzie pan nie utrudnił mi życia, bardziej tym co za nami jechali, bo ja i tak zaraz skręcałem.
Rozumiem, każdy się śpieszy, ale wolałbym nie skończyć w najlepszym przypadku jak autobus spotykający się z pendolino w Modlinie.

przejazd kolejowy

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (150)

#80192

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój pracodawca wynajął część hali firmie zajmującej się kompletowaniem różnych zamówień.
Pracowali tam Polacy, Ukraińcy i studenci z Pakistanu. O ile rodacy i Ukraińcy pracowali dobrze to studenci lansowali się ze swoimi ajfonami, zamiast pracować leżeli sobie na kartonach. Na stołówce przeważnie zostawał bałagan, resztki jedzenia na stołach. Segregacja odpadów to dla nich czarna magia była. Nic nie przebiło jednak tego co było w toaletach i wściekłych sprzątaczkach. W sumie nie dziwię się im i współczułem. Zużyty papier toaletowy zamiast lądować w sedesie rzucany był obok.

Wyrzucono ich z pracy za zerową efektywność w pracy. Na deser mieli jeszcze kontakt z Policją, ponieważ w szatni postanowili poprzewracać szafki i uruchomić alarm ppoż.

praca

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 90 (114)

#80071

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wyjazd w delegację ma swoje plusy i minusy. Poznaje się różnych ludzi, czasami zawiera się nowe znajomości, ale czasami są i perełki.

Wyjeżdżamy z noclegu, a w bramie wyjazdowej stoi samochód. Nie da się naszym gabarytem ominąć tej zawalidrogi. Kolega Staszek kierowca kilka razy zatrąbił, żadnej reakcji.
Nakleił kilka karnych na szybie i dzwoni na Policję, ci odsyłają do Straży Miejskiej. Mijają kolejne minuty. Podjeżdżają Strażnicy, a chwilkę za nimi laweciarz.
Sprawnie im idzie zapakowanie samochodu na lawetę. Już wszyscy mają się rozjechać, gdy przychodzi właścicielka samochodu.

Awantura, bo jak tak można, ona tylko na chwilę postawiła samochód, a tu kradną jej samochód.
Ładna chwilka, ponad 30 minut od naszej próby wyjazdu do jej przyjścia.

Nie pomogły jej argumenty, że jest w ciąży (fakt, widoczny brzuch) i ma prawo tak parkować (przepisy ciągle się zmieniają, ale że aż tak idzie Ustawodawca na rękę kobietom w ciąży to pierwsze słyszę).
Oberwało się Staszkowi nie dość, że od przyszłej matki to i od ciekawskich specjalistek od przepisów ruchu drogowego w wieku grubo 65+.

Pani odgrażała się, że jeszcze się spotkamy i odmówiła przyjęcia mandatu i nie chcąc uiścić opłaty za lawetowanie.

parkowanie

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 139 (143)

#79878

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W poprzednich historiach były te o budowie domu, którą sprawił sobie szwagier.
W zasadzie dom zamieszkuje od dwóch tygodni, pozostały tylko kwestie umeblowania 2 pokoi i przeprowadzenia się żony z dzieciakami.

Dom jako, że szwagier lubi nowinki elektroniczne naszpikowany użytecznymi bajerami.
Przechodząc do meritum.
Rano miał wyjechać do miasta by z żoną zakupić meble. Wyjechał dużo później niż planował ponieważ pod schodami chował się nie duży piesek. Nie był agresywny, ale wyraźnie przestraszony.

W końcu jednak wyszedł spod schodów i patrząc na jego stan szybka decyzja by przewieść go do weterynarza. Psiak ze złamaną łapą i poobijany.

Po powrocie z zakupów meblowych szwagier przejrzał monitoring (wcześniej wspomniany przydatny gadżet). Koło 3 w nocy podjechał samochód, a kierowca przerzucił psiaka przez ogrodzenie wprost na chodnik.
Sprawa zgłoszona na policję wraz z kopią nagrania z monitoringu na którym widać wyraźnie model i markę samochodu i co najważniejsze tablice rejestracyjne pojazdu.

zwierzęta

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 176 (188)

#79707

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Polak rodakowi, ale i obcokrajowcowi wilkiem.

Podchodzi do pana (po kilku słowach z akcentu i mieszania słów) zapewne Ukrainiec i pyta się, jak dojść na konkretną ulicę, pan się nie zawahał i pokazał kierunek.

Niby ok, ale prędzej Ukrainiec dotarłby do tej ulicy, idąc w podanym kierunku w innym mieście niż w tym, którym się znajdował. Zawróciłem i pokierowałem w dobrym kierunku.

Pan stwierdził, że „rusek by se polazł w piz.. hehe”.

Podobną sytuację miałem ja w innym mieście. Musiałem dotrzeć na jakąś ulicę (mapy googla czy inne nie były dostępne w telefonach jak dzisiaj).

Małżeństwo pokierowało nas, ale idziemy, kilometr, dwa, w końcu zaczepiam starszą panią i pytanie. jak dojść.

[Pani] - Paaaanie, trzeba się zawrócić do świateł i w prawo.
[Ja] - Tędy mnie pokierowano.
[P] - Most za kilkaset metrów i trzeba jakby się zawrócić, bo to po drugiej stronie rzeki. No to jeszcze ze 4 kilometry, ale nie przejdą państwo, bo most zamknięty.

Może Pan i Małżeństwo chciało być dowcipne, może ktoś ich kiedyś tak skarał.

turyści

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 132 (152)

#79615

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiaj rano spod dworca PKP odbierałem żonę.
Przed dworcem jest nieduży placyk z kilkoma miejscami parkingowymi, postojem taksówek i kilkoma peronami dla komunikacji miejskiej i podmiejskiej. Samochody prywatne mogą na ten plac wjechać i poza wyznaczonymi miejscami stanąć na 2 minuty(coś w rodzaju kiss&ride). Znak informujący o tym stoi przy wjeździe.

Na swoje "nieszczęście" podjechałem po żonę, która czekała obok postoju taksówek.
Wysiadam, otwieram bagażnik, wrzucam bagaże. Wsiadamy do samochodu i widzę jak pan taksówkarz robi zdjęcia mojej "wyścigówce" a gdy mijamy go słyszę komentarz:
- Pier@#$ uberowiec.
Zawróciłem i pytam czy jest jakiś problem.

A no był, bo zabieram mu pracę i mam spier@#$ bo zadzwoni na policję i że ma nagrane jak przewożę ludzi bez licencji.
Popukałem się w głowę i odjechałem.

taxi

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 199 (213)

#79424

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pogoda sprzyja przejażdżkom rowerowym.
Jechaliśmy z małżonką rowerami jezdnią, po naszej prawej chodnik (jak zakończą inwestycję, będzie to CPR). Ruch znikomy w weekend, spokojnie można nas wyprzedzić, ale dla "Janusza" to najwyraźniej problem.
Wyprzedził nas, zatrzymał się przy krawężniku. My mając miejsce ominęliśmy go. Za kilka sekund słyszymy jak z piskiem opon rusza, wyprzedza nas i kilkanaście metrów dalej z piskiem hamuje. Wyskakuje z auta i mocno gestykulując krzyczy, że mamy wypier... na drogę dla rowerów, bo po to są robione.
Na pytanie gdzie? W innym mieście, powiecie województwie mamy jechać DDRem?

Pan się nakręcił podbiegł do bagażnika samochodu strasząc, że wyciągnie zaraz coś i nas nauczy jeździć.
Żona złapała za telefon by dzwonić na policję, ja gaz w rękę. Pan jednak wsiadł w samochód i odjechał.

PS. Owszem, może mogliśmy jechać chodnikiem, ale SM w mieście nastawiona na łatwy zarobek często poluje na rowerzystów jeżdżących chodnikami.

rower kierowcy

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 69 (101)

#79314

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W garażu zalegał mi rower. Rzuciłem info na fejsowej lokalnej grupie sprzedażowej. Rower w bardzo dobrym stanie, po regulacji przerzutek, hamulców, przesmarowaniu, góral "stuningowany" na rower crossowy, czyli inne opony, brak błotników. Mankamenty to gdzieniegdzie odpadł lakier i rdzawy nalot w tych miejscach, oraz wiek roweru, 21 lat. Cena 150 zł. W gratisie oświetlenie, sakwa rowerowa, dętka.

Potencjalny klient 1:
Przyjechał, popatrzył, za drogo, bo dojazd go kosztował, kolor nie taki, że taki sam tańszy widział.

Potencjalny klient 2:
Przybył z 2 kolegami, "specjalistami od rowerów". Opony nie do górala (w ogłoszeniu jak byk było, crossowe), przerzutki dziwnie wchodzą (troszkę się znam na regulacji, nie raz, nie dwa to robiłem), hamulce kiepskie... No tak, argument mocny, bezpieczeństwo najważniejsze, tylko nie wziął pod uwagę, że hamował na trawie, więc droga hamowania troszkę inna. Podliczyli ile będzie kosztować renowacja ich ostateczna kwota to 50 zł i piwko.

Rower ostatecznie trafił do syna znajomej za mniejszą kwotę niż na początku oczekiwałem, ale za to miałem pomocnika w malowaniu altany.

ogłoszenia

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 168 (174)

#78972

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W ostatnich dniach nad Mazowszem przechodzą nawałnice, ulewy.
Na mojej ulicy są drzewa. Część nie przetrwała w całości nawałnicy czwartkowej. Część wylądowała na przewodach. Efektem tego jest był brak prądu od wczorajszego popołudnia do dziś do godziny 15.

Strażacy uwijali się jak w ukropie, jeździli, cięli, usuwali najpierw z jezdni konary, gałęzie.

OSP dotarła na moją ulicę po 22 i przystąpiła do usunięcia konarów z linii energetycznej, a także odpompowania wody z piwnicy na posesji obok.
Sąsiadka naskoczyła na strażaków, żeby ciszej cięli pilarką drzewo, bo ona musi się wyspać, agregat też za głośno terkotał jej, a najlepiej dyskotekę też niech wyłączą.
Nie, nie wyłączyli, zrobili co mieli zrobić, zakończyli działania przed północą.

straż pożarna sąsiedzi

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 150 (166)