Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

luki9797

Zamieszcza historie od: 3 maja 2016 - 16:47
Ostatnio: 27 sierpnia 2020 - 22:01
  • Historii na głównej: 10 z 12
  • Punktów za historie: 1333
  • Komentarzy: 35
  • Punktów za komentarze: 48
 

#87033

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O usługach pewnej firmy, której nazwa to jednocześnie owoc i kolor o tej samej nazwie.

Niestety wyboru zbytnio nie mam bo jest to jedyna firma, która oferuje internet bez limitów danych w mojej okolicy, ale do rzeczy. Przez 2 dni nie miałem połączenia z internetem, więc postanowiłem zadzwonić na infolinię tejże firmy by się upewnić czy brak internetu jest spowodowany jakąś awarią po ich stronie czy też może po mojej. Niestety po drugiej stronie nie odpowiedział mi człowiek, z którym mógłbym normalnie porozmawiać i dowiedzieć się co jest grane, a "sztuczna inteligencja", która jedyne co zrobiła to wezwała do mnie technika.

Po przyjeździe technika wyszło, że przy skrzynce rozdzielczej uszkodził się kabel i według polityki firmy wina leżała po mojej stronie, więc musiałem zapłacić 120 PLN za przyjazd technika, który jedynie złączył uszkodzone żyły złączką. Dla świętego spokoju następnego dnia sam wymieniłem cały kabel na nowy.

No cóż, mogę mieć pretensje tylko do siebie, bo mogłem przecież samodzielnie "przedzwonić" kabel i dowiedzieć się, że jest uszkodzony, ale jednak wolałem się najpierw upewnić czy aby na pewno awaria leży po mojej stronie, a nie dostawcy zanim zacznę tracić czas na szukaniu przyczyny awarii.

call_center

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 91 (105)

#84651

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Każdy, kto chodzi na siłownię chyba spotkał się z tym problemem, że urządzenie jest zajęte i należy poczekać albo spytać, czy można wskoczyć w trakcie przerwy między seriami.

Miałem właśnie taką przerwę, by złapać oddech i przy okazji zastanowić się, co zrobić w następnej kolejności, gdy widzę, jak ktoś do mnie podchodzi. Ściągam więc słuchawki i się zaczyna:

- Ćwiczysz czy muzyki słuchasz?
- Ćwiczę, zostały mi jeszcze dwie serie, właś...
- Nie ćwiczysz, tylko siedzisz i muzyki słuchasz i zajmujesz maszynę, inni też chcą poćwiczyć. Złaź!

Nie mam kłótliwej natury i ustąpiłem, bo wiedziałem, że i tak nie wygram.

Uprzedzając, zwykle jedno ćwiczenie (4 serie) zajmuje mi od 5 do 10 minut, a w tym wypadku dopiero co skończyłem serię, nie minęło nawet 30 sekund.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 100 (166)

#84445

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Trafiliśmy ostatnio w pracy na ciekawego inwestora. Zbudował on dom o powierzchni około 400 m^2 i zatrudnił nas do położenia instalacji elektrycznej w tym też nagłośnienia, które miało być dosłownie wszędzie. Łącznie położyliśmy niemal kilometr kabli głośnikowych, gdzie najdłuższe odcinki zawędrowały na taras.

Ostatnio przyjeżdżając na budowę zauważyliśmy, że ktoś poucinał kable znajdujące się na tarasie, jednak osoba ta nie ukradła wszystkich X metrów znajdujących się na zewnątrz, tylko z każdego odcinka po około 1-2 metry. Połowę udało się zrobić bez konieczności ponownego układania kabli, a drugą połowę trzeba było zaczynać od nowa.

Nie wiem czy ktoś zrobił to na złość czy zwyczajnie potrzebował kabla, więc ukradł. Dla nas to dodatkowa robota i metry materiału, którego nie wykorzystamy w najbliższym czasie, bo temat nagłośnienia był już zamknięty, a wystarczyło przyjść i się zapytać, byśmy oddali takie krótkie odcinki za darmo jak ktoś potrzebował, my tego i tak nie wykorzystamy, a składować nie ma sensu. Więc jak nikt nie zabierze, to lądują do śmieci.

praca

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (132)

#81951

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Normalny dzień, sprawdzam maila i widzę dwie wiadomości.

Pierwsza to informacja o tym, że moja paczka z Chin dotarła do magazynu pewnej firmy i jest w drodze do mnie, lekkie zdziwienie, bo w moim wypadku zawsze odpowiadała za to poczta, a nie zewnętrzne firmy. No cóż, równie dobrze mogłaby tę paczkę dostarczyć mi sowa, najważniejsze, by paczka dotarła pod wskazany adres i tyle.

Sprawdzam drugiego maila, a tam informacja od RUCH-u, że moja paczka jest w drodze do wybranego przeze mnie kiosku RUCH-u na ulicy Piekielnej w mieście X. WTF wymalowane na twarzy, bo ja nic nie zamawiałem taką usługą. Sprawdzam jeszcze raz poprzedniego maila, by wejść w śledzenie paczki i tam informacja o wysłaniu paczki do wyżej wymienionego kiosku. No kurde no!

Nie miałbym za złe tej firmie takiego manewru, gdyby nie fakt, że nie mieszkam w mieście X, tylko w miejscowości Y, oddalonej o trochę ponad 10 kilometrów, a ulica Piekielna jest na drugim końcu miasta. Trudno się mówi, może adres był zamazany czy coś i po kodzie pocztowym wysłali do najbliższego miasta. Pojechałem odebrać paczkę i się wkurzyłem, na paczce jak byk jest mój adres.

Nie pisałbym tej historii, bo może jakoś specjalnie piekielna nie jest, ale postanowiłem napisać do firmy, która mi w ten sposób wysłała paczkę z pytaniem, dlaczego postanowili tak wysłać, a nie na wskazany adres. Od dwóch tygodni brak odpowiedzi.

Uprzedzając:

- Mieszkam 15 minut pieszo od budynku poczty, więc odebranie awizo to dla mnie żaden problem, bo kolejek nigdy nie ma.
- Zamawiam czasem rzeczy za parę centów i zwyczajnie nie widzi mi się jeździć dwudziestu paru kilometrów w obie strony po jakąś drobnostkę, bo więcej mi za paliwo wyjdzie, a też jednak po coś ten adres podaję przy zamówieniu.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 86 (100)
zarchiwizowany

#78280

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie wiem czy ta historia się tutaj nadaje, chodzi o głupotę w przepisach.

Okociła mi się kotka problem w tym, że odrzuciła pociechy, niestety na opiece nad takimi maluchami się nie znam i bałem się brać odpowiedzialność za nie. W tej sytuacji postanowiłem oddać maluchy do najbliższego schroniska.

W schronisku wszystko przebiegło bez problemów dzięki miłym Paniom tam pracującym jednak piekielny jest dla mnie przepis jaki obowiązuje przy oddawaniu zwierzaków. Według przepisów jeśli nie jestem z miasta X nie mogę oddać do schroniska w tym mieście futrzaka mimo iż mieszkam w miejscowości Y będącej rzut beretem od X (nawet nie 10 minut drogi autem).

Na szczęście Panie ze schroniska w papierach podały, że jestem z X a nie z Y ale co by było gdybym trafił na kogoś pilnującego przepisów? Ja się nie dziwię, że u nas porzucają zwierzęta skoro w schronisku mogą nie przyjąć ze względu na jedną rubrykę w papierach.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2 (34)

#77924

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dość dziwna i dla niektórych uciążliwa praktyka pomarańczowych (przynajmniej w mojej okolicy). Mowa o internecie, a raczej jego braku. Przerwy w połączeniu bywają krótkie, mniej więcej od kilkunastu sekund do kilku minut.

Dla osoby, która przegląda wyłącznie strony internetowe, nie jest to jakiś problem, bo jest wręcz niezauważalny. Cuda zaczynają się jak potrzeba ciągłego połączenia wtedy problem jest już widoczny. Korzystając z usług VOD (jak np. w moim wypadku Netflix) jeśli przerwa jest dość krótka, to zobaczymy jedynie pasek ładowania i możemy dalej cieszyć się filmem, a jeśli gramy w gry multiplayer, rozmawiamy przez Skype czy też korzystamy z innych programów wymagających od nas ciągłego połączenia z internetem, najzwyczajniej tracimy połączenie.

I w sumie takie działanie jako takie piekielne nie jest dla osoby prywatnej, krótka nieplanowana dla nas przerwa, dla firm (w tym tych jednoosobowych) już lekka piekielność jest, ale nie pisałbym o tym gdyby nie jeden szczegół - ilość takich przerw. Nie jest to jedna przerwa na miesiąc czy nawet na tydzień, jest co najmniej jedna na dzień, średnio wyłapuję tak z 2-3 przerwy w ciągu dnia.

Uprzedzając:

- internet "z kabla" ("żywa skrzynka" pomarańczy) czyli to nie wina zaników zasięgu
- w okolicy nie ma zbyt wielu dostawców internetu, a jeśli już jacyś są, to korzystają z połączeń (kabli) pomarańczowych.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 137 (173)

#77432

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przed chwilą zobaczyłem film dotyczący brawurowego wyprzedzania na drodze. Dając komentarz uznałem, że opisane prze ze mnie sytuacje również nadają się tutaj.

Pomijając fakt samego idiotyzmu wyprzedzania, by być minutę szybciej, to człowieki nie potrafią też wyprzedzać, lub nie potrafią dostosować się do warunków na drodze:

1) Jechałem z rodzicielką, która demonem prędkości nie jest, a samochód również nie był wyczynowy, bo było to chyba Lupo z silnikiem 1.0 albo 1.4. LT'ek za nami wziął się za wyprzedzanie, drogę miał wolną z naprzeciwka więc niech leci śmiało, ale zaraz zaraz, po kilku dłuższych chwilach dalej jest na pasie obok i nawet się z nami nie zrównał... Facet wrócił na właściwy pas i zaczął trąbić, by specjalnie dla niego zwolnić i dać się wyprzedzić...

2) Mgła niczym z horrorów, nie widać niczego. W tym wypadku nie byłem święty bo sam w tą mgłę jechałem dość szybko, widzę światła TIR'a już z daleka i intuicja mówi mi by się patrzeć w tamtą stronę, miała racje bo zza TIR'a wyskakuje mi na maskę jakiś wariat, któremu życie chyba nie miłe. Dzięki szerokiemu poboczu jakoś udało mi się z tej sytuacji wyjść.

Te dwa przypadki szczególnie zapadły mi w pamięci jednak częstym zachowaniem jest też wyprzedzanie tylko po to by być "pierwszym" (nie wiem czy tylko ja mam z tym pecha więc wytłumaczę, kierowca po wyprzedzeniu utrzymuje stałą prędkość z jaką jechałem od dobrych kilku kilometrów ,a czasem nawet zwalnia).

Osobiście nie mam nic do wyprzedzania, bo każdy ma jakiś powód (nie licząc "rajdowców" dla, których każdy jedzie za wolno) ale najbardziej boli to, że najczęściej cierpią ci co byli po prostu w niewłaściwym miejscu i czasie.

drogi

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 151 (175)

#76649

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Istnieje niestety moda by wysyłać dzieci na wszelakie zajęcia dodatkowe itp. mimo braku chęci dziecka. Do dziś myślałem, że to jakiś urban legend albo przesada w odbiorze, bo osoby, które znam i na takie zajęcia uczęszczały, to zwykle z chęcią. Ale do rzeczy.

W drodze do szkoły zauważyłem, że idzie matka z córką w wieku chyba gimnazjalnym. Nie zwracałem uwagi na ich rozmowę do czasu głośnego "Ale to są wasze marzenia, nie moje!". Z rozmowy wynikało o jakieś zajęcia na basenie i niby nic piekielnego do czasu kiedy matka powiedziała "Myśl o swojej przyszłości. Chcesz pracować w sklepie za marne pieniądze?".

Nic nie mam do takich zajęć, ale używanie dziecka do spełnienia swoich niezrealizowanych marzeń jest dla mnie chore, a tym bardziej myślenie, że dziecko będzie w przyszłości dzięki temu "kimś" w życiu.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (215)

#75899

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Słowem wstępu: nie palę, nie chodzę na imprezy, a jak pije to nieduże ilości. Niestety większości znajomym co najmniej jedno z powyższych przeszkadza.

Teksty w stylu "no masz zapal sobie, dla towarzystwa chociaż" czy też "z nami się nie napijesz? no nie bądź taki, napij się jeszcze" zdarzały się na tyle notorycznie, że postanowiłem zrezygnować z imprez (to nie jedyny powód, ale tylko 1/10 osób potrafiła uszanować moje zdanie i nie chodzić jak zdarta płyta) co dało mi u co niektórych łatkę "człowieka aspołecznego spędzającego całe dnie przed komputerem, który nikogo sobie nie znajdzie bo nie chodzi na imprezy" - miło.

Część znajomych uznało nawet, że ich obowiązkiem jest aby "upić mnie do agonalnego stanu" powiedziane w mniej kulturalnej formie.

Mimo tego poniższy dialog chyba przebija wszystko:
- Chcesz jednego (wyciąga w moją stronę paczkę fajek).
- Nie dzięki, nie palę.
- No to najwyższa pora zacząć.

Nie mówię tutaj, że każda prośba napicia się czy próba poczęstunku papierosem jest zła etc. Są osoby, które wiedząc, że nie palę pytają się czy jak sobie zapalą to nie będzie mi to przeszkadzać czy też powiedzą, że kultura nakazuje się dzielić :) Po prostu człowieka naprawdę mocno zaczyna irytować próba narzucenia stylu bycia.

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 249 (287)

#75740

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia #75711 przypomniała mi dość inny ale lekko podobny przypadek.

Mała wieś, a w niej skup zboża. Zawsze jak sezon żniw się zacznie, ustawiają się kolejki ciągników i tirów do sprzedaży. Człowiek przywyknął już do tego, że ciężko wyjechać, bo połowa i tak już wąskiej drogi zajęta.

Piekielności zaczynają się wraz z budową chodnika. Wszystko ładnie i pięknie ustalone, ale jednak się przedłuży, bo właściciel wyżej wymienionego przybytku nie chce chodnika, bo mu to straty przyniesie. Po kilku miesiącach udaje się mieszkańcom wygrać i chodnik będzie budowany.

Chodnik został skończony akurat tuż przed żniwami, więc długo się nim nie nacieszyliśmy. Jak potrafię zrozumieć, że operatorzy większych maszyn jak kombajn itp. chcąc przejechać przez odcinek drogi gdzie ustawia się kolejka, muszą kawałek po chodniku przejechać, to nie rozumiem kierowców co ustawiają się w tą kolejkę. Tuż obok tej kolejki jest kawałek wolnej przestrzeni oddzielonej od drogi tym właśnie chodnikiem.

Nie wiem jakim cudem, ale zanim postawiono chodnik, to nikomu nie przyszło do głowy by tam parkować, ale chodnik przykuł wystarczająco uwagi aby kierowcy tirów zrobili tam sobie parking.

Nie pisałbym o tym, bo w sumie teren tam jest niczyj (a przynajmniej nie jest w jakikolwiek sposób zagospodarowany), ale chodnik nie mający nawet roku, wygląda jak po kilku latach solidnej eksploatacji. Mój ojciec pomyślał nawet, że gdyby mógł, to by kupił ten kawałek ziemi i ogrodził albo postawił słupki, by ten chodnik przynajmniej kilka lat wytrzymał.

wieś_spokojna

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 119 (143)