Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

marcel_S

Zamieszcza historie od: 7 września 2013 - 17:51
Ostatnio: 2 września 2020 - 18:30
  • Historii na głównej: 9 z 14
  • Punktów za historie: 2246
  • Komentarzy: 60
  • Punktów za komentarze: 228
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
14 stycznia 2020 o 20:14

@freezerx: Serio, poszłaś do łóżka z facetem który nienawidzi wszystkich wokół?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
14 stycznia 2020 o 20:10

@Janek_snieg: Ten temat różni badacze wałkuja od stuleci. Samiec się puszy, pokazuje siłę i zasobności. Samica wybiera z kręgu tych którzy wykazują zainteresowanie. Ile widziałeś przypadków gdzie kobieta zabiega o mężczyznę albo o kilku na raz. Do tego kobieta musi wybrać tego najlepszego, najagredywniejszego ale jednocześnie bezpiecznego dla niej. Czasem zrobi mylne rozeznanie, albo facet za dobrze udawał co to on nie jest. Poczytaj o czyms takim jak strategia rozplodowa. Pomimo otoczki cywilizacji nasze instynkty są nadal takie jak dawniej.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 10) | raportuj
6 stycznia 2020 o 19:10

Xynthia- w naszym kregi kulturowym to kobieta wybiera mężczyznę. Nie na odwrót. Faceci próbują zdobyć kobiety pokazując swoje prawdziwe i wymyślone zalety ale to kobiety decydują który z adorstorow dostali zaszczytu prokreacji. A takie opowieści że miał zalety ale się zmienil. Nie on się nie zmienił, bo faceci się nie zmieniają. Po prostu wtedy był tym lobuzem który kocha najbardziej, a teraz jest idiotka ktory nie daje na dziecko.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
2 listopada 2019 o 10:28

@Madoka: Skoro za zajęcia ci płacą, to ty jesteś usługodawcą a student usługobiorcą. Towarem który sprzedajesz jest wiedza. Niestety pokutuje na naszych uczelniach przeświadczenie, że istnieją same dla siebie, a dydaktyka to taka łaska dla społeczeństwa. Dlatego za studenta nie ma punktów. Może dlatego w rankingu uczelni światowych, zamiatamy gdzieś na szarym końcu. I może dlatego jak człowiek postudiuje choć chwilę za granicą, to robi wszystko żeby nie wrócić do naszego grajdoła.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
15 września 2019 o 12:17

Smsy z próbami wyłudzenia są z reguły wysyłane masowo i na pałę. Autoryzacyjne przychodzą kilka sekund po kroku na stronie banku. Szansa że sms od naciągaczy przyjdzie w tym samym czasie co akurat coś kupujemy jest znikoma. Poza tym, smsm z banku zawsze zawiera podstawowy identyfikator konta.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
7 września 2019 o 18:34

Nawet jeśli miałeś 25-30 tam gdzie byłeś, to w innych miejscach mogło być więcej. Kable elektryczne, nie tylko trakcja, mają taką cechę która sie nazywa rozszerzalność cieplna. Im cieplej, tym kabel robi się dłuższy. Im dłuższy tym większa rezystancja, im większa rezystancja tym więcej ciepła od płynącego w nim prądu. Oczywiście instalacja jest zaprojektowana z odpowiednimi marginesami, ale czasem obciążenie trzeba zrzucić. Kilka lat temu Polska stanałe na krawędzi blockout (wprowadzono 24 stopień zasilania) i jako trzecia przyczyna jest uznana właśnie podantość kabli na temperaturę.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
7 września 2019 o 18:25

@Jorn: Napisana trochę naiwnie, ale ma spor prawdopodobieństwo. Do Stanów jeździłem kilka razy służbowo. Proces uzyskania wizy w moim przypadku wyglądał tak: Wniosek, wizyta, na wizycie tradycyjne pytanie -Po to pan tam jedzie? -Na szkolenie. -Nazwa firmy? -(nazwa firmy która jest pewnego rodzaju synonimem w usa) -Ma Pan skierowanie z firmy? - Proszę. - Wiza został przyznana, bedzie przesłana w paszporcie.... Sam odprawa na lotnisku wyglądała mniej więcej tak: - Imie, nazwisko, paszport. Czy ma Pan pieniadze na pobyt? - Mam służbową kartę AE wystawioną dla firmy (nazwa) - Pokazać Pokazałem - Przechodzić, nie blokować (zgodę wbił na rok) Cała rozmowa z konsulem trwała może 30sek, na lotnisku Wystarczył papier z odpowiednim nagłówkiem, albo wystawiona przez nich karta. Lepsza heca. W ramach szkolenia miało pojechać do centrali w usa dwóch opów. Chłopaki stres, języka ni w ząb. Pojechali we dwójkę i spaprali rozmowę, odmówiono im przyznania wizy. Wyleźli z ambasady (Kraków), dzwonią do szefa. - Szefie z()y, nie wpuszczą nas. - Czekać na miejscu. Potem było kilka telefonów szef-szef wyżej-szef jeszcze wyzej- szef w Stanach- ktoś tam, ktoś tam. Po godzinie czekania, ich szef do nich oddzwonił. - Wracać do ambasady, macie ponowną rozmowę. Wrócili, tym razem dostali tłumacza, pogadali, najedli się wstydu, wizy dostali. Biznesowo-turystyczne na 10 lat. Normalnym trybem musieliby przechodzić całą procedurę od początku. To drugie to byłą naprawdę błaha sprawa. Tych opów można było w parę tygodni zastąpić innymi. Tyle że wtedy transfer maszyny by się opóźnił, a tydzień przestoju to spora gotówka. Sumując. Jak jest chęć to i sposób się znajdzie. Tylko ta chęć musi być po stronie odpowiednich ludzi. Reszta, to są papiery które wypełniają małpki w biurach.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 września 2019 o 20:32

@GlaNiK: Widziałem w mailach: Hi, Hello, Welcome (Kanada), Dear (imie); Dear (nazwisko); Dear Sir (głównie Niemcy), Dear Friend, Yo (od dostawcy któremu wrzuciłem paromilionową reklamację), My Dear Friend (to od Chińczyka), DEAR (akronim nazwy stanowiska), Trzesc (Niemiec się postarał, pisownia dosłowna). Amerykanie potrafią zacząć "another day in paradise" - i to jest moje ulubione. Na zakonczenia maili, to już prawdziwy szał. Poza tymi które wymieniłeś, były jeszcze: - thanks in advance (w niektórych krajach uważane za plebejskie) - cheers - bye - bi (to od Chińczyka) - S'U (chyba miał być skrót od see you) - we did it:) - 73 (to akurat zrozumiałem i potrafiłem odpisać ;) - Kit (prawdopodobnie keep in touch) - have a full afternoon (nie mam pojecia jak to tłumaczyć) Samemu zdarza mi się zaczynać maila od razu od treści, i podpisywać M. (taki sygnał końca treści w łańcuchu odpowiedzi) Dlatego uważam że jak ktoś ciśnie że forma musi być poprawna od początku do końca to (jeśli nie jest prawnikiem) ma kijek w tyłku, albo nadmiar wolnego czasu.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
4 września 2019 o 20:23

Czepianie się o witam na początku emaila to tak jak oburzać się o smacznego od kolegi na stołówce.Niepoprawnie ale wszyscy to robią. Ponieważ wszyscy to robią, za pięć lat Rada Języka Polskiego uzna że słowo zyskało nowe znaczenie i może być tak używane. Trzech dziadków arbitralnie zadecyduje i pyk, już jest wszystko dobrze. Formą przestałem się przejmować, jak uznano "zajebisty" za wyraz powszechny ale niewulgarny. Więc w pracy magisterskiej można było napisać "otrzymałem zajebiste wyniki". Po pół roku dziadki się zorientowali że słabo to wygląda i uznali że to jednak wulgarny wyraz. Poniważ 99% korespondencji służbowej prowadzę z ludźmi z poza Poslski, stwierdzam że chyba już tylko my mamy kij w zadku. Normą jest Hi, Hay, Welcome. Dear... lub Dear Sir spotykam tylko u Niemców albo jak ktoś coś zawali.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
4 września 2019 o 20:16

@Madoka: Czyli zajęcia ze studentami są bezpłatne?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
29 sierpnia 2019 o 21:20

@pchlapchlepchla16: Masz ode mnie plusa za cytowanie klasyki kabaretu polskiego.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
29 sierpnia 2019 o 17:22

@Jaladreips - muszę przyznać że nie spodziewałem się aż takiego przypadku jak ty. Spróbuję ci to wyłożyć łopatologicznie, żebyś zrozumiał że czyjaś głupota obciąża nie tylko jego samego. 1. Trzech pijanych w łódce - twój sztandarowy przykład. Nie muszą w nikogo wjeżdżać. Wystarczy że któryś wypadnie. Następnego dnia rano zaczną go szukać. Jeśli będą mieli szczęście, znajdą go po 2-3 dniach. Koszt akcji poszukiwawczej, szacuje się na ok 10 tysięcy za dobę. Policja, straż pożarna, łodzie, paliwo, echosondy, praca nurków-ratowników (to chyba najdroższe). Bez ciała, rodzina nie dostanie grosza. Kto za to zapłaci? Ci co pracują i płacą podatki. 2. Łódki się ze sobą nie zderzają. Jak sam radzisz odejdź od komputera i wyjrzyj na świat. Zderzenia łodzi są proporcjonalnie częstsze niż zderzenia samochodów - łodzi jest znacznie mniej i dlatego to tak nie kole w oczy. 3. Co do pływaków. Znowu coś przegapiłeś. Wprawdzie są wyznaczone strefy, ale najczęściej są one nieobowiązkowe. Tak, pływaków się spotyka i kilka kilometrów od brzegu. Tylko trzeba tam bywać żeby ich spotkać. Podejmowałem kiedyś z wody dziewczynę oskalpowaną przez skuter, bo się gość popisywał i podpłynął za blisko. 4. Motorówki z pijanym sternikiem to plaga. Fala zrobiona przez moto z silnikiem 60km spokojnie wywróci kajak. Albo, jeśli zrobiona na kanale, może rzucić jachtem o podest burłaka. Koszt naprawy jachtu idzie w grube tysiące, a na wodzie wśród stu identycznych motorówek ciężko znaleźć tę co spowodowała problem. 5. Przez dekady nie było takiego problemu... przez dekady najmocniejszym w Polsce silnikiem do łodzi był D-60 o mocy 40KM. Teraz powszechne są jednostki 200-300 konne. Kiedyś patent był obowiązkiem, teraz znacznie rozszerzono zakres pływania bez patentu. Mimo tego że dawniej nie było takiej nieokiełznanej mocy, wypadki po pijaku zdarzały się podobnie jak teraz. My po prostu nie robimy się mądrzejsi. I na koniec bo argument finansowy jest najprostszy. Jeśli ktoś potrąci cie autem, to masz jak odzyskać od niego kasę za leczenie, rehabilitacje i uszczerbek na zdrowiu. Naprawi ci auto na jego koszt, a nawet na czas naprawy wynajmą zastępcze. Bo OC jest obowiązkowe i to ubezpieczyciel wypłaci. Na wodzie nie ma obowiązkowego OC. Jeśli ktoś cie rozjedzie, pocharata, albo zniszczy twój sprzęt - możesz od niego dochodzić odszkodowania na drodze cywilnej. Czyli ty musisz udowodnić jego winę i swoją stratę. A potem i tak uja dostaniesz, bo gość wszystko wydał na czarter i prawników, a firmę przepisał na brata.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
13 lipca 2019 o 19:58

@Armagedon: Po tym wszystkim powinnaś wsiąść na jednorożca i odlecieć w stronę tęczy. Spróbuje wyłożyć problem najprościej jak się da: żaden budżet nie jest z gumy, a życie ma w sobie fizyczne ograniczenia. A teraz wyjaśnienie żeby było jasne. Można zrobić bieg terenowy, zabytkowy czy uj wie jaki za kwotę X. Pobiegnie, pójdzie w nim sto osób. Teraz zgłaszają się jedna czy dwie osoby na wózkach. One też chcą. Robimy kosztorys, zmiana trasy, zmiana aplikacji, winda na dzwonnicę, rampa na schody i nagle robi nam się koszt trzy razy X. Tyle nie mamy. Więc albo mówimy sorry dwóm osobom a setce zapewniamy rozrywkę, albo rezygnujemy bo równość, wolność, braterstwo. Jeśli chodzi o odmowę zatrudnienia z powodu niepełnosprawności - to najzupełniej normalna i oczywista sprawa. Chciałabyś lecieć ze ślepym pilotem? Może chciałabyś mieć na kąpielisku ratownika który nie potrafi wstać z łóżka? Albo strażaka na wózku? Byłem na kursie ratownika z którego odpadła mała, bardzo zdolna pływacko dziewczyna. Seksizm i szowinizm? Nie, po prostu była za lekka żeby na dorosłym fantomie zrobić RKO i zbyt drobna żeby wyciagnąć z wody dorosłego mężczyznę. W jaką dziką stronę poszliśmy? w 90 kończyłem podstawówkę. Już wtedy doradca zawodowy, mówił żeby przed podjęciem decyzji co chcemy w życiu robić, najpierw sprawdzać co możemy robić. Bo wszyscy wiedzieli ze osoba z okularami nie zostanie pilotem myśliwca. Wiadomo było że daltonista nie zostanie elektronikiem (to był czas kiedy komponenty były opisywane kodem barwnym). Sepleniący nie zostanie nauczycielem języka, a osoba z niedowaładem kończyn nie zostanie chirurgiem.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
8 czerwca 2019 o 17:57

@Lypa: Używaj wyrazu "proszę". Tryb nakazowy możesz testować na rodzinie i znajomych. Ani ty mój wykładowca, ani ja twój student. Jeśli nie podoba ci się moja interpretacja, nie czuj się skrępowany. Komentarz udostępnia tyle miejsca, że możesz wszystko wszystkim wytłumaczyć.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
8 czerwca 2019 o 15:02

@jelonek: Chodziło mi o trzy rzeczy. Dwie z nich przytoczyłaś. Trzecia jest taka. Sporo ludzi kończyło kursy w starym trybie - bardziej wymagające. Część ludzi również teraz wybiera kursy które dają kwalifikacje a nie świstek. Tyle, że oni słabo funkcjonują w obiegu ratowniczym. Mając coś pod czaszką, i kończąc 25 rz, albo zmieniają prace na lepiej płatną, albo wiążą się na stałe z jednym Mosirem/AquaParkiem. Na krajowym rynku ratowniczym, niestety coraz cześciej zostają osoby po takich pseudo kursach. I to jest mniej więcej tak jak u Kopernika - co co bardziej wartościowe jest chowane/używane gdzie indziej. W powszechnym obiegu zastaje "gorszy pieniądz".

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
8 czerwca 2019 o 12:01

@Meliana: Dlatego kiedyś żeby uniknąć sytuacji że ratownik zemdleje przy opatrywaniu, wymagana była praktyka. Minimum sto godzin trzeba było przerobić pod czyimś nadzorem.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
8 czerwca 2019 o 11:58

@Lypa: Pasuje to bardziej niż ci się wydaje.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 13) | raportuj
7 czerwca 2019 o 20:40

To była ważna lekcja - życie boli. Czasem życie wymaga od nas więcej niż potrafimy. Nikt nie podstawi ci materaca. Z drugiej strony - powinnyście zacząć od nauki bezpiecznego upadania, a koleżanka która ma problem z kręgosłupem powinna mieć zaświadczenie i z części ćwiczeń być zwolniona. Z trzeciej strony - dla dziewczyn na wf zawsze było i jest niebezpiecznie. Dlatego go unikają jak mogą. To że mają krzywe kręgosłupy i zanik mięśni później zwalają na szkołę.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 maja 2019 o 21:09

@DeepPurple: Szanowna Pani. Możliwe że emocje przysłoniły mi zdrowy rozsądek. Cóż, matura to nie tylko nerwy dla dzieciaka ale i dla rodzica, zwłaszcza gdy sytuacja strajkowa była jaka była. Pozwolę sobie odpowiedzieć. Fakt, nie narzekała Pani na 18h pracy i napisała że chciałaby godnej płacy za te średnia 43h. Tyle że dla większości ludzi, stawka za 40h pracy również jest niewystarczająca. Prawdę mówiąc nie znam nikogo kto przerobiłby w miesiącu równe 168h i nie narzekał na wypłatę. "Uczciwe stawki", jak podałem na swoim przykładzie, zawsze wymagają zaangażowania powyżej formalnego czasu pracy. Nadmieniła Pani również, że rządowe wyliczenie 43h było wyliczeniem średniej. A postulat był - każdemu po 1000. Nie do końca jest to sprawiedliwe. Co do oceny pracy nauczyciela. Przy obecnym systemie faktycznego braku oceny pracy nauczyciela, efekt jest dokładnie taki jak w pani przykładzie. Kiepski nauczyciel "wymusi" na uczniach korepetycje i efekt będzie. Z praktyki zawodowej wiem jednak że da się ocenić każdy proces, w tym proces nauczania. W przemyśle od dawna jest standardem ocena każdego szkolenia. Zarówno pod kątem wiedzy wyniesionej, jak i sposobu jego prowadzenia. Tyle że taka ewaluacja musi być robiona często i przy pomocy komputera żeby nie tracić na nią czasu. Co do "misji" poniosło mnie, chyba dlatego że przez ostatnie dni była ona ma ustach wszystkich. Faktycznie na misję się pani nie powoływała. Jednak, napisała Pani że kocha swój zawód i choć mogłaby wykonywać inny, to woli ten. No i to jest sedno problemu. Jeżeli robimy coś bo lubimy, a nie mamy z tego dochodu lecz stratę, to jest to kosztowne hobby. A domaganie się żeby ktoś łożył na naszą rozrywkę jest niemoralne. Dlaczego komentarze są piekielne? Bo wielu ludzi ma dzieciaki w klasach maturalnych. Ten egzamin to stress ogromny, a tutaj grono dołożyło swoje. Abiturienci mieli na początku podejście pozytywne, bo nauczycieli generalnie lubią. Zmieniło się po kilku dniach, jak nikt już nie wiedział na czym stoi. Na koniec taka historyjka o czasie poświęconym na sprawdzanie kartkówek. Przedmiot dajmy na to elektrotechnika. Pierwszy nauczyciel który podchodzi do klasówek klasycznie. Pięć zadań, dwie grupy, znane wzory i ... i kilka godzin oceniania prac, najczęściej i tak odpisanych lub rozwiązanych przy pomocy telefonu. Drugi nauczyciel. Bierze komputer i arkusz kalkulacyjny. Wpisuje algorytm zadań, generuje losowe dane, system liczy wyniki. Kopiuj-wklej, robi 25 zakładek i już dla każdego ucznia ma unikalny zestaw zadań, który potem może ocenić w czasie ponizej minuty. Tego samego arkusza bez obaw może użyć w innej klasie, i w innym roczniku. Raz zrobił wiecej żeby potem mieć mniej. Teraz proszę się zastanowić. Ilu zna Pani nauczycieli drugiego typu? Takich którzy wykorzystują to co wynieśli z uczelni do ułatwienia sobie pracy? Takich którzy stosują CAL? Ja taki byłem. Zanim nie zrezygnowałem z pracy nauczyciela ze względu na kiepskie zarobki.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
11 maja 2019 o 7:16

Jedyna legalna, prawidłowa i skuteczna metoda. Idziesz na policję, zgłaszasz podejrzenie popełnienia przestępstwa polegającego na podrobienia twojego podpisu. Nie będą chcieli przyjąć, bo z ich pkt widzenia to pierdoła. Trzeba być upartym.Jak już przyjma, to możesz siąść i patrzeć jak świat płonie.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
12 kwietnia 2019 o 21:33

Zdradzę wielką tajemnicę jak zapłacić nic, mieć w nosie serwisy, i przy okazji zabłysnąć przed synem.. - Rozkuwacz do łancucha - 10pln - Miernik do łańcucha - 5pln - Klucz do szprych 15 - Kilka kluczy imbusowych Toya/Topex - 20pln - Śrubokręt krzyżakowy - Szmatki - Klucz nastawny 10-20mm, najtańszy - Klucze do konusów 15/17 Zmieścisz się do 100-150pln. Smar EP0, dycha za tubę, jakiś teflon w spraju, oliwa maszynowa. Do tego poradniki na yt, jedno popołudnie i robisz wszystko do spółki z synem. Od 30kkm serwisuję swoje rowery sam. Od czasu jak pan w profesjonalnym serwisie zaśpiewał 20pln za wymianę pedałów.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
12 kwietnia 2019 o 21:06

@sengana: Najszybciej to będzie tak. Iść do apteki i kupić zamrażacz na stłuczenia. Kiedyś to był chlorek etylu, teraz nazwa jest inna. Psikasz bezpośrednio na gumę, aż się pojawi biały nalot - to znaczy że guma zamarzła do -30-40 stopni i wtedy ją łatwo wykruszyć. Nie można tak robić jeśli poszycie jest skórzane bo popęka.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
2 kwietnia 2019 o 12:35

@korbalodz: ..a mgr to skrót od magazynier :)

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
1 kwietnia 2019 o 16:40

Już kij z tą kropką po dr. Można się pomylić. Natomiast po opisie rekrutacji widać że ściema, i autorka nigdy czegoś takiego nie robiła. W normalnym świecie, kandydata na stanowisko umawia się na konkretny dzień i godzinę, bo rozmowa trwa godzinę albo dwie. Już przy pięciu kandydatach robi się z tego cały dzień. Dodatkowo, po rozmowach z czterema osobami, rekruter, jeśli tylko podszedł do sprawy rzetelnie - jest już cholernie zmęczony.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
24 marca 2019 o 11:39

@dayana: Byłem nauczycielem. Mam wyższe wykształcenie. Rynek jest rynek. Nie mogłem przeżyć z nauczycielstwa, poszedłem za fizycznego do fabryki za minimalną do ręki. Czy to jakaś ujma? Mgr przed nazwiskiem czyni prace za minimalną czymś niegodnym dla człowieka?

« poprzednia 1 2 3 następna »