Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

marcelka

Zamieszcza historie od: 25 lipca 2017 - 14:34
Ostatnio: 10 stycznia 2024 - 10:54
  • Historii na głównej: 62 z 63
  • Punktów za historie: 8465
  • Komentarzy: 1066
  • Punktów za komentarze: 9155
 
[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 20) | raportuj
26 czerwca 2023 o 10:24

Czyli zakładam, że nie jeździsz samochodem ani żadnym innym środkiem lokomocji? Typu tramwaj, autobus, rower, samolot? No bo po co się pchać śmierci w łapy, skoro wiadomo, że ludzie giną w wypadkach codziennie? Zakładam też, że jak wychodzisz z domu, to tylko w celu ratowania świata, no bo tak pójść po prostu po mleko do sklepu czy nie daj boże czekoladę i ryzykować śmierć na przejściu dla pieszych to trochę ekstrawagancja, nie? Zakładam też, że nie używasz żadnych używek typu alkohol, papierosy, nie jesz niezdrowych potraw i prowadzisz mega zdrowy styl życia? No bo jak nie, to potem ci biedni lekarze będą musieli Cię leczyć... Osobiście nie podzielam pasji ludzi do wysokich gór i jaskiń. Góry jak dla mnie mogą się kończyć na Gubałówce - albo nawet na widoku z okna. Ale rozumiem, że ktoś to może kochać. I jeśli podejmuje środki bezpieczeństwa, ma wiedzę, nie ryzykuje bez sensu - to OK. Trzeba odróżnić pasjonatów gór od maczo wchodzących w klapkach na Giewont, bo "to tylko Tatry", odpowiedzialnych kierowców od nafurkanych idiotów - a Ty wrzucasz wszystkich do jednego worka.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
14 czerwca 2023 o 10:29

To mi przypomniało sytuację ze studiów, gdzie akurat mój promotor był spoko pod tym względem - kulturalny, starszy pan, który kategorycznie zabronił nam kupowania prezentów (dostał w końcu od nas wieczne pióro i złożyliśmy się na wspólny obiad w dobrej restauracji - dla całej grupy i dla niego), ale promotorka mojej kumpeli z roku zażyczyła sobie... lodówkę. Konkretny, dość drogi model. Było ich w grupie u niej chyba z 12 osób, zrzucali się coś koło 200 zł, a te kilka lat temu dwie stówki dla studenta to była bardzo duża suma. Nawet teraz uważam, że byłaby duża. Kumpela i kilka osób nie mieli ochoty się składać, ale bali się, że promotorka uwali ich na obronie - bo lodówka miała być dostarczona przed obroną. Podobno kolejny rocznik kupował też jakiś wypasiony sprzęt, babka sobie "odświeżała" w ten sposób dom...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
14 czerwca 2023 o 10:18

Dziwna sytuacja. Zawiadamiać nie trzeba, bo notariusz zawiadamia/wysyła akt o zmianie właściciela, a urząd raz na rok jakoś (chyba) uaktualnia ewidencję. Jak ktoś chce mieć wymiar podatku szybciej, to się zgłasza samemu i wtedy przychodzi pismo jakoś w ciągu miesiąca - dwóch. Nie wiem co to za teren, że wpis do księgi wieczystej byłby w ciągu trzech miesięcy, a pismo z urzędu 3 lata by szło...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
1 czerwca 2023 o 11:11

@ObserwatorObywatel: u mnie podobnie, choć odległość mniejsza - z miasta wojewódzkiego do rodzinnej miejscowości 56 km. Samochodem? Niecała godzinka, 40 minut. Autobusem/busem? Podróż w jedną stronę z dwoma przesiadkami to ok. 3.5 godziny. Czyli ok. 7 godzin, gdyby ktoś chciał jechać w jeden dzień tam i z powrotem. Absurd? Witamy na Podkarpaciu. A jakieś 8 lat temu był jeszcze bezpośredni autobus, dojazd co prawda 1.5 godziny, ale lepsze to niż ok. 3.5 i jeszcze przesiadki i chodzenie między nimi (bo nie ma tak dobrze, że jeden bus się zatrzymuje tam, gdzie odjeżdża inna linia).

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2023 o 11:13

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
1 czerwca 2023 o 11:06

@gstronaostro: no 3km w jedną stronę, 3 km powrót, to już razem 6 km - to wcale nie jest mało, zwłaszcza, jak ktoś jest już starszy albo jak chodzi o sklep (i powrót z ciężkimi zakupami) Poza tym ok, nawet jakby w Polsce wszyscy ludzie zrezygnowali z podjeżdżania a krótkie dystanse samochodem, to jak to ma się do globalnego ocieplenia i skali - gdy choćby w takiej Ameryce jakieś 300 milionów ludzi autem pokonuje codziennie dystanse typu 100 metrów. O brudnym przemyśle w Chinach, Indiach i też coraz bardziej Afryce, która wreszcie chce się czegoś dochrapać, nie wspomnę...

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 14) | raportuj
29 maja 2023 o 11:39

Jak bardzo się z tym zgadzam! Wykluczenie komunikacyjne w małych miasteczkach/miejscowościach jest straszne i obecnie o wiele gorsze niż 10 czy 15 lat. Wszystkich wątpiących zapraszam do mojego rodzinnego mikro miasteczka (ale miasteczka!) na Podkarpaciu, z którego jeszcze 15 lat temu do najbliższego miasta powiatowego jeździło kilkanaście (!) pks-ów dziennie, a i do wojewódzkiego były ze trzy bezpośrednie. Czy było to super wygodne? No nie, jelcz był luksusem, często były to tzw. "ogórki" bez klimy czy ogrzewania... ale były. Teraz obie linie pks - i do miasta powiatowego i wojewódzkiego są po prostu... zlikwidowane. Jeżdżą prywatne busy, do których zdobycie rozkładu graniczy z cudem, a często jest tak, że ich nie ma, bo ot, kierowca zaspał/zachorował/nie chciało mu się. Dlatego kto tylko może, jeździ samochodem. Do sklepu, do przychodni, do apteki, do kościoła - też samochodem trzeba, bo lokalnej komunikacji też brak, a z sześciopakiem wody mineralnej i zakupami na tydzień dla rodziny raczej ciężko jest "spacerkiem" pokonać parę kilometrów - nawet zdrowej osobie w sile wieku. A elektryki... po pierwsze, produkcja nowego samochodu wcale nie jest środowisku obojętna. Po drugie elektryki nie są bezpieczne w tunelach/parkingach podziemnych itp. Po trzecie utylizacja baterii i systemów z elektryka jest o wiele bardziej szkodliwa dla środowiska niż zezłomowanie normalnego auta. Po czwarte - no tak, każdy ma furę kasy na nowy, elektryczny samochód, a starym passatem jeździ tylko z sentymentu (ironia). Po piąte - zapraszam ponownie elektrykiem do mych rodzinnych stron, gdzie stację ładowania można znaleźć raz na 150 km, o czasie straconym na ładowanie (które trwa ciut dłużej niż zatankowanie benzyny) nie wspomnę.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 5) | raportuj
27 maja 2023 o 21:11

Dla mnie piekielne. Nigdy nie zrozumiem tej roszczeniowości dzieci wobec majątku rodziców. To są pieniądze/majątek rodziców i mogą z nim zrobić co chcą, mogą podzielić równo między dzieci, mogą dać jednemu z dzieci, albo wnuczce sąsiadki, albo kupić sobie ferrari czy wydać na rejs po Karaibach - i nic nikomu do tego!

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
19 maja 2023 o 11:19

@shpack: a jeśli już jest komunikat po polsku, to niechby przynajmniej wyraźny był, bo ja - Polka - nie byłam w stanie zrozumieć tego mamrotania. I nie tylko ja, bo było więcej osób rozglądających się i rozpytujących "przepraszam, może pani lepiej usłyszała, bo ja nie zrozumiałem..." Nie wiem, czy to wina złej wymowy pani od komunikatu, czy złego nagłośnienia, czy kompilacja obu tych czynników, ale ewidentnie to nie działało tak, jak powinno...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 11) | raportuj
19 maja 2023 o 11:15

@shpack: racja, poza Polską zdarzyło mi się koleją podróżować może ze trzy razy w życiu, ale jednak kolej w Polsce to praktycznie jedyny środek pozwalający na przemieszczanie się po kraju i korzysta z niego wielu obcokrajowców - dlatego uważam, że powinny być komunikaty w języku angielskim. Dlaczego angielskim? Bo jednak jest on najbardziej powszechny. Będąc za granicą nie oczekuję, że dogadam się gdzieś po polsku (choć zdarzały się niespodzianki!), ale jednak w instytucjach publicznych/komunikacji/muzeach itp. raczej wszędzie jest dostępna obsługa/informacje po ang.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
19 maja 2023 o 10:15

@Ohboy: ale jeśli nie wszystko działa, to przynajmniej powinna być o tym jasna i czytelna informacja. Kioski nie biorą płatności kartą? To niechby był jakiś komunikat/kartka, że awaria i płatność tylko gotówką. Pociąg jest opóźniony? No zdarza się, ale powinnien być jasny komunikat - i głosowy i na tablicy odjazdów, ile wynosi opóźnienie i z którego peronu ten pociąg odjedzie. A nie na zasadzie "kombinuj, dziewczyno", a jak nie wykombinujesz, toś frajer, bo w Polsce to trzeba umieć żyć... (podejście niektórych osób).

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 15) | raportuj
23 kwietnia 2023 o 20:36

@fursik: zgadzam się 100 procent. Jak ktoś mi mówi, że ma jakiś problem - czy to w związku, czy w swoim wyglądzie, czy w rodzinie lub w pracy - no to zakładam, że mówi to po coś, że oczekuje jakieś reakcji z mojej strony, reakcji praktycznej = zaangażowania, w postaci jakiegoś pomysłu czy rady właśnie, wynikającej z mojej perspektywy (jako osoby z zewnątrz) lub doświadczenia. A przynajmniej ja tego oczekuję, jak zwierzam się komuś. Nigdy nie byłam osobą, która wysłucha, przytaknie i przyłączy się do biadolenia, kompletnie nie widzę w tym sensu. Niestety, często zauważam, że jak się ze swoją opinią nie "wstrzelę" w to, co dana osoba chce usłyszeć, to jest foch i obraza majestatu i "nikt nie ma prawa mnie oceniać".

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
20 kwietnia 2023 o 10:41

Ja byłam pierwszym rocznikiem w parafii, który szedł do komunii w albach. Dla mnie - super, bo sukienek nie znosiłam, a już jakichś tiulowo-falbankowych to już absolutnie nie. Ale pomijając moje osobiste preferencje co do stroju, to uważam, że to, co się dzisiaj dzieje wokół komunii czy wokół ślubów, to jest jakiś cyrk. Prezenty za tysiące złotych, quady (!), telefony dla 10-latka za dwa tysiące, komunijny makijaż i fryzura, ludzie... Mnóstwa wagi przykładane do otoczki, zastaw się, a postaw się. Zabrzmię jak stary człowiek, ale wydaje mi się, że choć kiedyś przy takich okazjach ludzie też chcieli trochę "się pokazać", to jednak było też w tym dużo radości ze spotkania, że ciocia przyjechała, że dawno niewidziany brat...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
19 kwietnia 2023 o 13:26

Trawa jest zawsze bardziej zielona z drugiej strony płotu. Nic nie usprawiedliwia kradzieży, ale... Ciotka była młoda, głupia, zarozumiała, uważała się może za lepszą niż cała reszta "szarego miasteczka", chciała innego życia, blichtru, a przy okazji pewnie nie dogadywała się ani z rodzicami, ani z siostrą - może obawiała się, że wezmą jej plany i marzenia za fanaberie, każą siedzieć na wsi, wyjść za mąż i dzieci rodzić (w czym nie ma nic złego, jeśli to jest to, czego ktoś chce). Więc postanowiła wziąć los we własne ręce, dosłownie. A potem Warszawa pewnie zweryfikowała te marzenia. Nic nie okazało się takie łatwe, praca była długa i ciężka, nie udało jej się zbudować życia rodzinnego (stąd zmęczenie i zły nastrój po pracy, która pewnie okazała się być daleką od "kariery marzeń", a rzucanie się na przypadkowych mężczyzn świadczy chyba o tym, że jakiejś formy bliskości jej brakuje). I miała dwie opcje: albo przeprosić i przyznać się do porażki, albo iść w zaparte, udawać, że wszystko jest cacy. Rodzice i siostra też mogliby być bardziej asertywni, powiedzieć: oddaj, co ukradłaś, przeproś i wtedy żyj z nami w dobrych relacjach albo żyj po swojemu, a nie prezenty - choćby i podróby ciuchów - przyjmować, a po cichu nadal mieć za złe.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 12) | raportuj
8 kwietnia 2023 o 13:08

Ale tu nie ma dobrego rozwiązania. Jeszcze w mieście - ok, są inne opcje, typu tramwaj, autobus, sklepiki osiedlowe, możliwość zamówienia zakupów przez internet itd. Ale na wsi, gdzie czasem najbliższy sklep, apteka czy przychodnia jest kilka kilometrów dalej, po prostu bez samochodu jest bardzo ciężko, a nie każdy ma dorosłe dzieci w domu/w pobliżu, dostępne, żeby zawieźć, przywieźć czy zrobić zakupy.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
7 kwietnia 2023 o 15:00

@pasjonatpl: wątpię, nie wierzę w takie przemiany. Normalny człowiek nie ma skłonności do okrucieństwa. A w wieku nastoletnim człowiek już ma świadomość tego, co jest dobre, a co złe. I po prostu wybiera. I poddanie się presji otoczenia, co czasem słychać w tłumaczeniach, to wg mnie też jest wybór.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
7 kwietnia 2023 o 14:53

Spadek można przecież odrzucić u notariusza, umawiasz się na wybrany dzień, płacisz +/- 50 zł, 15 minut i z głowy. Po co tracić czas i nerwy na sąd w tak banalnej sprawie...

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
6 kwietnia 2023 o 11:48

Moim zdaniem matura powinna być trudna. Serio, nie każdy powinien ją zdać. Zabrzmię jak stary zgred (zgredka), ale kiedyś, jak ktoś zdał maturę, to naprawdę miał jakieś podstawy wiedzy ogólnej, a teraz gdy się zapyta niektórych 20-latków ile to jest 6 razy 7 to mają mgłę przerażenia w oczach... Przez ten system wysokiej zdawalności oraz istnienie Szkół Wyższych Niższej Jakości mamy wysyp magistrów i wysoki odsetek społeczeństwa z wykształceniem wyższym, ale intelektem i wiedzą na poziomie rozwielitki, co deprecjonuje znaczenie wykształcenia i sprawia, że dyplom "nic nie znaczy".

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
6 kwietnia 2023 o 11:39

Jak mnie to też wkurza! Jasne, mało listonoszy, przeciążeni pracą, paczki im się w torbach nie mieszczą... Ale Poczta pobiera opłatę za usługę dostarczenia przesyłki od nadawcy do adresata, czemu adresat ma ponosić konsekwencje złej polityki kadrowej firmy? To tak jakbym ja wzięła od kogoś kasę za naprawę komputera i stwierdziła po fakcie, że w sumie to nie jestem informatykiem, tu masz pan numer do prawdziwego, to sobie dzwoń.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
3 kwietnia 2023 o 19:35

Dla mnie mega dziwna ta sytuacja. Podział na wesele/przyjęcie/obiad dla najbliższych i luźniejszą imprezę dla znajomych - wg mnie spoko, to opcja coraz częściej spotykana. Ale nie rozumiem dokonanego tutaj podziału, jak jest przyjęcie dla rodziny/przyjaciół, to chyba wiadomo, kto do tego grona należy, i jeśli ktoś z tego grona nie może przyjść, to po prostu robi się przyjęcie na powiedzmy 35 osób, a nie 40. Zapraszanie kogoś, kto już był zaproszony jako znajomy na ognisko bo "a zwolniła nam się miejscówka, to może jednak przyjdź" jest dziwne. I ja bym się czuła dziwnie w gronie stricte rodzinnym/bliskich, gdybym była tylko znajomą. Dziwne jest też kombinowanie z salą/terminem. No chyba najpierw jest wizja jaki chcemy mieć ślub i wesele, potem liczymy gości, a potem szukamy pod to miejsca, a tu to wszystko brzmi jakby goście byli trzeciorzędowym elementem wystroju. Dziwna też wstawka o sukienkach. Brałam udział w wielu ślubach, w rodzinie, znajomych, i owszem, zwłaszcza jak to był ślub "koleżeński" to zdarzało nam się rozmawiać o sukienkach, również w obecności przyszłej panny młodej, ale zawsze to było na zasadzie "hej, zobacz, pokażę wam sukienkę, którą sobie kupiłam na wesele" albo "a ja pójdę w tej, w której byłam na weselu Kaśki" itd. Nie przyszłoby mi - ani chyba nikomu z grona moich koleżanek - do głowy, żeby się PYTAĆ panny młodej, czy MOŻEMY ubrać daną sukienkę. I ta wstawka o urodzinach... w gronie moich znajomych jack to byłby całkiem w porządku prezent urodzinowy - przeważnie prezenty u mnie są składkowe, albo symboliczne, właśnie w stylu butelka alkoholu czy coś małego, niedrogiego. I ani mi jako osobie wyprawiającej urodziny, ani jak idę gdzieś jako gość na urodziny nie przyszłoby do głowy kalkulować, czy mogę zjeść dwie łyżki sałatki, czy trzy, bo a nuż ta trzecia to już przekroczy wartość prezentu... Jednym słowem masakra jak dla mnie towarzystwo, w którym się obraca Autorka...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
30 marca 2023 o 11:43

@Kajaxxi: no właśnie dzwonienie nic nie daje, bo w mieszkaniu najczęściej przebywa nastoletni syn właścicieli - który rzekomo gra w słuchawkach i nic nie słyszy, ani miauczenia, ani dzwonka do drzwi, ani telefonu, a pozostali są przeważnie do wieczora poza domem. Poza tym problemem jest nie kot sam w sobie, tylko podejście właścicieli "ale o co wam chodzi, czepiacie się"; dlatego praktyczne rozwiązania typu klapka w drzwiach czy pochylnia na balkon nie wchodzą w grę, bo przecież na siłę im nie zamontujemy...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
27 marca 2023 o 12:40

@Ohboy: na straż miejską sąsiadka raz dzwoniła - podobno powiedziano jej, że "oni za kotem nie będą biegać" i że jak zwierzę nie stwarza zagrożenia ani nie potrzebuje pilnej pomocy, to oni się tym nie zajmują. Raz też próbowała zgłosić kota do fundacji i ktoś z tej fundacji faktycznie przyjechał, ale wywiązała się wielka afera (co wiem z relacji, bo mnie przy tym akurat nie było), że sąsiadka wzywa fundację do kota, który nie jest bezdomny.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 16) | raportuj
25 marca 2023 o 17:02

Też nie znoszę śledzi, sam zapach mnie odstręcza, a ta skóra... brr! Chyba bym się porzygała, próbując to przełknąć. Ale... ale wiele osób śledzie lubi i je. Trudno oczekiwać od szpitala, że będą dostosowywać menu do każdego pacjenta. A pominięcie jednego posiłku komfortowe pewnie nie jest, ale do "umarcia z głodu" to raczej daleko...

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
24 marca 2023 o 2:09

Zacznijmy od początku: wasze wizje wspólnego życia, rodziny, domu, przyszłości były całkowicie odmienne - nie, że się tam różniły o jakąś pierdołę, ale były całkiem z dwóch biegunów - to na czym dokładnie polegała ta miłość? To nie jest kwestia nie mycia po sobie naczyń (co swoją drogą na dłuższą metę też potrafi być uciążliwe), ale diametralnie różnych światopoglądów. Jeśli związek trzeba zaczynać od terapii, to jest to co najmniej dziwne. Nie wierzę też, że terapia zmieniła światopogląd męża o 180 stopni. Po prostu nie mieści mi się też w głowie, że można się związać z jakimś człowiekiem tylko po to, żeby z niego próbować zrobić całkiem innego człowieka. Może i lepszego pod pewnymi względami, ale takie zmienianie drugiej osoby pod swoje widzimisię jest... chore. Teściowa - trudno po tym wpisie ocenić - może faktycznie jest toksyczną osobą, nie kwestionuję tego. Ale toksyczność przebija też z obu tych wpisów.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
22 marca 2023 o 21:51

No cóż, BIK nie powstał bez powodu... Pierwsze pytanie: dlaczego znajomy ma złą historię w BIK-u? Bo jeśli kiedyś miał niespłacane zadłużenia, to obecne zarobki nic nie znaczą - raz nie spłacał, to jest opcja, że znów nie spłaci.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1042 43 następna »