Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mariamasyna

Zamieszcza historie od: 1 marca 2013 - 9:40
Ostatnio: 22 marca 2020 - 8:50
  • Historii na głównej: 14 z 18
  • Punktów za historie: 8607
  • Komentarzy: 382
  • Punktów za komentarze: 4036
 

#85373

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Fajnie robić dobre uczynki, ale niekoniecznie cudzym kosztem.
Tytułem wstępu: Będąc w ciąży zawsze normalnie stałam w kolejkach, nie domagałam się przepuszczenia, zwłaszcza że sklepy z których najczęściej korzystam nie posiadają żadnych kas pierwszeństwa etc.

Sierpień - pamiętna fala upałów, generalnie w ciągu dnia lepiej z domu nie wychodzić, ale jeść coś trzeba.
Szybka wizyta w pobliskiej biedrze, chwytam kilka produktów na śniadanie i staję w kolejce. Sądząc po jej długości pół miasta postanowiło też w tym momencie zrobić zakupy.

Kto był w ciąży wie, że dłuższe stanie do przyjemnych nie należy, no ale co zrobić, ustawiamy się (ja i mój wielki brzuch) i czekam.

Już witam się z gąską, od kasy (oczywiście jedynej czynnej) dzielą mnie dosłownie 2 osoby, kiedy kobieta przede mną odwraca się, wyławia wzrokiem z połowy kolejki babkę z dwójką dzieciaków w wieku wczesnoszkolnym i wózkiem załadowanym jak dla pułku wojska i mówi.
- Niech pani przejdzie przede mnie.
Dwa razy nie musiała powtarzać...

Innym razem stoję w kolejce w Lidlu, za mną dziewczyna z maluchem w nosidełku a za nią dwie starsze panie. I zaczyna się
- o jaki śliczny, dziu, dziu, dziu. Pani powinna przejść na początek kolejki.
(Na początek - znaczy przede mnie - bo kobieta z gigantycznymi zakupami z przodu była już w połowie ich kasowania).

Nawet nie miałabym nic przeciwko żeby puścić babkę z niemowlakiem, ale znów - ja miałam jakieś 5 rzeczy a ona pełny wózek a dzieciak sobie spokojnie spał w nosidełku.
Starsze panie nie dawały jednak za wygraną i dalej ją męczą żeby przeszła do przodu.

W końcu dziewczyna odwraca się i mówi
- Pani przede mną jest w ciąży i nie widzę powodu, żeby przed nią przechodzić.

I historia bonusowa.
Apteka, tym razem to koleżanka jest kulką, a ja jej towarzyszę. Nie ma kolejki, spokojnie czekamy aż farmaceutka skończy obsługiwać klienta. Dokładnie w momencie gdy kończy - znikąd materializuje się facet i ignorując naszą obecność podchodzi do okienka.
- Dzień dobry, poproszę TenLekOdKtóregoTwójKonarZapłonie.
Cóż - są potrzeby pilne i pilniejsze ;).

sklepy

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (185)

#70352

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Apropos historii #70347 seria o petardach.

3.
Latem przejeżdżałam na motocyklu przez małą wieś, której centralny punkt stanowi kościół, pod kościołem stały kolorowe odpustowe stragany, a dookoła sporo ludzi także prędkość minimalna. W pewnym momencie coś huknęło mi pod kołami - chyba tylko dzięki adrenalinie utrzymałam prosty tor jazdy - w lusterku zobaczyłam śmiejące się dzieciaki z petardami.

2.
Kolega wyszedł na papierosa na patio (budynek typu studnia) - w pewnym momencie usłyszał huk, a potem przez kilka dni nie słyszał już nic - ktoś z okna rzucił petardę, wybuchła mu tuż koło głowy.

1.
(również lato) Znajomy wyszedł do parku z psem - retrieverem. Spuścił go ze smyczy żeby porzucać piłkę. W pewnym momencie w parku pojawiła się grupka dresików, którzy uznali że przezabawnym będzie rzucać psom petardy. Pies pobiegł za rzuconą mu petardą, zanim kolega dobiegł petarda wybuchła, a przerażony pies popędził ślepo przed siebie. Dobiegł do drogi i niestety zginął pod kołami.

petardy

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 284 (302)

#66435

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z weekendu,niezbyt zaskakująca. Ze względu na rodzinną uroczystość religijną przywiało mnie do kościoła, a właściwie przed kościół i tam też toczy się akcja.
Ludzie schodzą się na msze - pod kościołem siedzi żebrząca romska kobieta z trójką dzieci zawodząc o swoim nieszczęściu.

Msza się zaczyna - rodzina znika.
Mija 15 minut - wracają, a w dłoniach niosą: kanapki z Subway'a, Powerrade, Redbulla, po paczce Lay'sów i Bake Rollsów.

Przed końcem mszy niedojedzona kanapka ląduje w koszu, a rodzina przybiera smutne miny i ponownie klęka przed drzwiami kościoła.

Romowie

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 590 (636)

#65964

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pod jedną z historii wywiązała się dyskusja o tzw. PIPie czyli inspekcji pracy. Przypomniało mi to historię koleżanki.

Pewien przedsiębiorczy pan założył firmę usługową. Wynajął biuro, zatrudnił kilka osób (na tzw. śmieciówki) i wystartował. Firma o dziwo nie przyniosła od razu milionów, za to koszty trzymały stabilny poziom. Coś trzeba było zrobić. Wpadł on na piękny pomysł zatrudnienia połowy zespołu, na umowę o pracę i nakazania im wzięcia zwolnień lekarskich, na przynajmniej kilka miesięcy, ale pracować będą normalnie. Innymi słowy ciężar ich wynagrodzeń przeniósł z siebie na nas wszystkich.

Rzeczona wyżej koleżanka (nie wchodząc w szczegóły jak) dowiedziała się o całej sytuacji i postanowiła powiadomić inspekcję pracy, w zgłoszeniu opisała sytuację, podała wszystkie znane jej fakty, dane przedsiębiorstwa etc, wysłała i z poczuciem spełnienia obywatelskiego obowiązku zapomniała o sprawie. Do czasu.

Miesiąc później dostała list z PIP a w nim wezwanie do uzupełnienia braków: dokładnych danych pracowników, których dotyczył proceder i dat zwolnień lekarskich. Dostała 7-dniowy termin na uzupełnienie powyższego, w przeciwnym razie urząd odmawia kontroli. Oczywiście dostępu do takich danych mieć nie mogła, natomiast dla kontrolera dojście do tych informacji zajęłoby dosłownie chwilę. Na pismo nie odpowiedziała.

Szczerze mówiąc nie wiem czy podjęła dalsze działania, jak uda mi się dowiedzieć to dodam w komentarzu. Natomiast taka odpowiedź inspekcji zaskoczyła wszystkich, którym ją pokazała.

PIP

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 457 (499)

#57659

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie każdy ma czas na siłownię, prawda?
Jeden z moich sąsiadów najwyraźniej też nie ma, dlatego kupił sobie... atlas do ćwiczeń, a że jak już wspomniałam najwyraźniej jest zarobiony, to ćwiczy zazwyczaj między północą a drugą nad ranem, bądź świtem.
Wiecie jak brzmi kilkadziesiąt kilo metalu, spadające na kilkadziesiąt kilo metalu na podłodze?

sąsiad

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 464 (558)

#56768

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Odnośnie historii Hideki http://piekielni.pl/56711
Na grouponie od czasu do czasu pojawiają się deseczki do krojenia "opatrzone symbolami określającymi ich przeznaczenie".
Niesamowita okazja - 59zł zamiast 199zł - czyż nie?
Otóż na allegro znaleźć można te same deseczki za 49zł. Teoretycznie nic w tym dziwnego - wiele rzeczy na allegro jest tańszych (no może nie pięciokrotnie) mamy wolny rynek, więc w czym problem?

Kiedy wczytamy się głębiej - niespodzianka! Adres i właściciel obu firm (tej sprzedającej na allegro i tej na grouponie) jest dokładnie ten sam. Także, zanim skusicie się na super -70% sprawdźcie czy ktoś z was nie robi jelenia.

groupon

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 408 (466)

#55474

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zdarzyło mi się kiedyś przez parę lat pracować w niewielkiej, acz rozwijającej się firmie X. W końcu nasze drogi się rozeszły.
Minęło parę tygodni, aż pewnego dnia odebrałam telefon od kolegi z owej firmy:

- Sluchaj mariamasyna jest taka sprawa... - ewidentnie speszony.
- Taak?
- Bo słuchaj, nie możemy czegoś zlokalizować...
(oho, teraz będą dzwonić szukając każdej pierdoły)
- Czego?
- Magazynu...

Nie, nie chodziło o gazetę, chodziło o kilkusetmetrowy budynek, w którym znajdowała się spora część aktywów firmy.

magazyn ;)

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 688 (754)

#53880

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pewnie wiecie jak w naszym pięknym kraju nad Wisłą ciężko kupić używane auto? Piekielnych historii o stanie pojazdów można by mnożyć na pęczki, więc nieco o czym innym.

Jak się domyślacie - też kiedyś poszukiwałam.
Po obejrzeniu masy 'idealnych igieł od emeryta' (czyli szrotów) wreszcie trafił się samochód, który (przynajmniej na pierwszy rzut oka) nie był poskładany z dwóch innych i przystanku tramwajowego. Sprzedający zgodził się na sprawdzenie pojazdu w ASO, umówiliśmy się na następny dzień.
Właściciel auta przyjechał z dwoma innymi osobami(na chwilę zapaliła mi się wtedy czerwona lampka, ale niestety ją zignorowałam).
Zapłaciliśmy (niemało, bo prawie 500zł) i rozpoczął się przegląd, trochę przy nim tłoczno było - bo nas dwoje i sprzedający ze 'swoimi' dwiema osobami. Summa summarum przegląd nic złego nie wykazał - więc decyzja - bierzemy. Cena ustalona, umawiamy się ze sprzedającym za godzinkę w centrum, my weźmiemy pieniądze, on dokumenty.

Godzina minęła - gościa nie ma, gdy w końcu odebrał telefon stwierdził krótko, że już sprzedał samochód "państwu którzy byli z nami na przeglądzie" i rozłączył się, więcej nie odebrał. Noż ku... Innymi słowy zasponsorowałam "tym państwu" przegląd.
Nauczyliśmy się za to, że wszystko trzeba mieć na piśmie, bo czasy kiedy dane słowo czy gentlemen's agreement coś znaczyły niestety minęły...

używane auto

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 592 (634)

#53553

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Lata temu na świat przyszła Kasia. Kasia z okazji narodzin dostała od chrzestnego (czy innego wujka) wino dojrzewające, drogi prezent, który z czasem zyskuje sporo na wartości. Po uzyskaniu pełnoletności mogłaby je sprzedać i mieć na start w dorosłe życie, albo spożyć naprawdę dobre wino. No właśnie - mogłaby...

Zbliżały się 18 urodziny Kasi, o rzeczonym winie dawno nikt nie pamiętał, dojrzewało sobie w kredensie, a w mieszkaniu trwał remont.
Pewnego dnia rodzice Kasi wrócili do domu i zbledli - w salonie stała pusta butelka po winie, jak się okazało - tym właśnie.
Co się stało? Budowlańców, którzy robili remont "suszyło", do sklepu daleko, uznali że nikt się nie obrazi jak poczęstują się winkiem...

I tak oto ponad 20 letnie wino zostało wypite z gwinta, na kacu, a remont musiał kończyć kto inny.

ekipa remontowa

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1266 (1316)

#53465

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ojciec roku.
Droga poza terenem zabudowanym, także ograniczenie do 90 km/h. Ruch spory, pobocza brak, za to przy drodze idzie pokaźny rów.
Jedzie on - rowerem, prawą ręką trzyma kierownicę, natomiast lewą przyciska do piersi niemowlaka.
Przyznam, że widok był tak niewiarygodny, że zanim dotarło do mnie co właśnie zobaczyłam, minęło ładnych parę sekund.
Możliwości zatrzymania się bez spowodowania karambolu brak, więc pozostał telefon do odpowiednich "służb". Nie wiem tylko jaki mandat grozi za nieprzepisowy przewóz dziecka rowerem?

ojciec roku rowerzysta

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 458 (560)