Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mariamasyna

Zamieszcza historie od: 1 marca 2013 - 9:40
Ostatnio: 22 marca 2020 - 8:50
  • Historii na głównej: 14 z 18
  • Punktów za historie: 8606
  • Komentarzy: 382
  • Punktów za komentarze: 4036
 

#53880

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pewnie wiecie jak w naszym pięknym kraju nad Wisłą ciężko kupić używane auto? Piekielnych historii o stanie pojazdów można by mnożyć na pęczki, więc nieco o czym innym.

Jak się domyślacie - też kiedyś poszukiwałam.
Po obejrzeniu masy 'idealnych igieł od emeryta' (czyli szrotów) wreszcie trafił się samochód, który (przynajmniej na pierwszy rzut oka) nie był poskładany z dwóch innych i przystanku tramwajowego. Sprzedający zgodził się na sprawdzenie pojazdu w ASO, umówiliśmy się na następny dzień.
Właściciel auta przyjechał z dwoma innymi osobami(na chwilę zapaliła mi się wtedy czerwona lampka, ale niestety ją zignorowałam).
Zapłaciliśmy (niemało, bo prawie 500zł) i rozpoczął się przegląd, trochę przy nim tłoczno było - bo nas dwoje i sprzedający ze 'swoimi' dwiema osobami. Summa summarum przegląd nic złego nie wykazał - więc decyzja - bierzemy. Cena ustalona, umawiamy się ze sprzedającym za godzinkę w centrum, my weźmiemy pieniądze, on dokumenty.

Godzina minęła - gościa nie ma, gdy w końcu odebrał telefon stwierdził krótko, że już sprzedał samochód "państwu którzy byli z nami na przeglądzie" i rozłączył się, więcej nie odebrał. Noż ku... Innymi słowy zasponsorowałam "tym państwu" przegląd.
Nauczyliśmy się za to, że wszystko trzeba mieć na piśmie, bo czasy kiedy dane słowo czy gentlemen's agreement coś znaczyły niestety minęły...

używane auto

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 592 (634)

#53553

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Lata temu na świat przyszła Kasia. Kasia z okazji narodzin dostała od chrzestnego (czy innego wujka) wino dojrzewające, drogi prezent, który z czasem zyskuje sporo na wartości. Po uzyskaniu pełnoletności mogłaby je sprzedać i mieć na start w dorosłe życie, albo spożyć naprawdę dobre wino. No właśnie - mogłaby...

Zbliżały się 18 urodziny Kasi, o rzeczonym winie dawno nikt nie pamiętał, dojrzewało sobie w kredensie, a w mieszkaniu trwał remont.
Pewnego dnia rodzice Kasi wrócili do domu i zbledli - w salonie stała pusta butelka po winie, jak się okazało - tym właśnie.
Co się stało? Budowlańców, którzy robili remont "suszyło", do sklepu daleko, uznali że nikt się nie obrazi jak poczęstują się winkiem...

I tak oto ponad 20 letnie wino zostało wypite z gwinta, na kacu, a remont musiał kończyć kto inny.

ekipa remontowa

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1266 (1316)

#53465

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ojciec roku.
Droga poza terenem zabudowanym, także ograniczenie do 90 km/h. Ruch spory, pobocza brak, za to przy drodze idzie pokaźny rów.
Jedzie on - rowerem, prawą ręką trzyma kierownicę, natomiast lewą przyciska do piersi niemowlaka.
Przyznam, że widok był tak niewiarygodny, że zanim dotarło do mnie co właśnie zobaczyłam, minęło ładnych parę sekund.
Możliwości zatrzymania się bez spowodowania karambolu brak, więc pozostał telefon do odpowiednich "służb". Nie wiem tylko jaki mandat grozi za nieprzepisowy przewóz dziecka rowerem?

ojciec roku rowerzysta

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 458 (560)

#53174

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dawno temu, mieszkałam w kawalerce, stary blok i spółdzielnia. Opłaty były pobierane na podstawie deklaracji ile osób zamieszkuje dany lokal, a że mieszkałam sama, to zgłoszona była jedna osoba.

Pewnego dnia, odwiedziła mnie przyjaciółka na babskie ploty, trochę się rozmowy przy winku przeciągnęły, więc została na noc.
Jakież było moje zdziwienie gdy rano odebrałam telefon z administracji, że sąsiedzi donieśli, że płacone jest za jedną osobę, a mieszkają dwie.
Przebili nawet przepisy o meldunku tymczasowym, w których mowa o 72h.

czujni sąsiedzi

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 685 (727)

#52857

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Był sobie X. X większą część życia spędził poza granicami naszego kraju, a w czasach gdy w polskich sklepach królował ocet, żył sobie całkiem nieźle. Natomiast jego brat pozostał w ojczyźnie i wiadomo, kolorowo nie było, ale radził sobie.

Razu pewnego rzeczony brat trafił na fajną okolicę i pomyślał o kupnie ziemi i zwrócił się w tym celu do X po pożyczkę. X pomyślał, że fajnie będzie kiedyś osiedlić się w kraju i mieć działeczkę, więc zaproponował, że on mu te pieniądze da (a nie pożyczy) ale niech w takim razie i jemu kupi jakąś ziemię.
Jak postanowili. tak zrobili.*

*Brat dostał pieniądze, kupił obie działki 'na siebie' a przy okazji pobytu X w kraju, miał jedną z nich na niego przepisać.

Lata mijały, X wrócił 'z emigracji', z ziemi korzystał, a pod naciskami swojej rodziny z czasem zaczął wspominać żeby może jego ziemię przepisać w końcu na niego. Niestety bezskutecznie.

Pewnego dnia X przyjeżdża, patrzy i nie wierzy - działka ogrodzona "TEREN PRYWATNY", wchodzi zatem zobaczyć o co tu chodzi, a po chwili przyjeżdża policja wezwana z powodu wtargnięcia na teren prywatny. X w szoku, okazało się, że brat owszem, ziemię przepisał tyle tylko, że nie na tego kto za nią zapłacił, a na swoją córkę. Teraz to ziemia córki i córka nie życzy sobie tam wizyt X...

Ciąg dalszy oczywiście nastąpił, ale to już na oddzielną historię.

rodzina

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 727 (799)

#52600

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historii z pomarańczową siecią na głównej nie brakuje, to i ja dorzucę swoje 3 grosze.

Pomarańczowy numer miałam jeszcze z czasów raczkowania 'Idei' i od tamtej pory każdą płatność regulowałam w terminie, ale jako że oferta nie powalała, a większość rodziny w innej sieci - zapadła decyzja o przeniesieniu numeru. Wizyta w salonie, wszystko załatwione. Minął rok, a tu nagle w skrzynce - niespodzianka! - pismo z intrum justitia z informacją o odkupieniu długu od O. Szok, bo w ciągu tego roku żadnego telefonu, pisma, faktury - nic. (Pewnie niektórzy wiedzą jak działają takie firmy - zaczęły się telefony, pogróżki, wizyty przysadzistego "windykatora terenowego" etc.)

Co się okazało po telefonie do pomarańczowych?

Że po wypowiedzeniu umowy wystawiona została jeszcze faktura, ale nie mogli jej wysłać, bo musieli usunąć dane z systemu (dodam, że zanim odcięli dostęp do elektronicznego systemu saldo było równe 0).
Tak, że jeśli nie jesteście jasnowidzami, to lepiej omijać tą sieć z daleka.

Ostateczny koszt faktury na jakieś 50 zł wyniósł prawie 500.

siec komorkowa

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 351 (431)
zarchiwizowany

#51531

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sprzed ładnych paru lat, gdyż dopiero co osiągnęłam wtedy pełnoletność, czas akcji - długi weekend majowy.
Majówkę spędzałam na działce na wsi, to jeszcze były te czasy gdy w maju było ciepło.
Słońce świeci, brzozy pylą, idziemy z przyjaciółką na spacer z jej psem, a właściwie suką rasy powszechnie zwanej Lassie czyli owczarkiem szkockim.
Polna droga, zupełne odludzie w pewnym momencie pies, dotychczas grzcznie truchtający drogą koło nas czmycha w pole - nic to, pewnie jakąś myszę wypatrzyła - ale za chwilę podbiega do nas i znowu w pole, postanawiamy więc sprawdzić co ją tak zainteresowało. Widzimy reklamówkę, z której dochodzą piski, zaglądamy, a ze środka wyskakują trzy szczeniaki, szybko je łapiemy, tylko co dalej.. Normalnie należało by je podrzucić do urzędu gminy, ale oczywiście jest nieczynny. Wzięłyśmy zatem psiaki do domu, wykąpałyśmy, nakaramiłyśmy, zrobiłyśmy zdjęcia i rozpoczęłyśmy poszukiwania domu dla nich, niestety bezowocnie a majówka dobiegała końca, żadna z nas nie miała możliwości zabrać ich do siebie. Zatem decyzja - schronisko w najbliższym mieście. Wchodzimy do klitki szumnie opisanej "biuro", pieski śpią w koszyku wiklinowym ze swoim nowym kocykiem i streszczam panu piekielnemu (jak się później dowiedziałam właścicielowi) urzędującemu w rzeczonym "biurze" całą historię tak jak wyżej, cierpliwie słucha do końca, wreszcie odzywa się
- Nie kłam!! - ja - pełna konsternacja, może młoda jeszcze byłam, ale nieprzyzwyczajona, żeby obcy do mnie "na ty" mówił, zwłaszcza w taki sposób - a on kontynuuje.
- To nie są znalezione psy!! Tak nie wyglądają porzucone psy!! - I tu zaczynam domyślać się, że może chodzi o to, że są wykąpane i mają swój kocyk, więc powtarzam historię.
- To gdzie je niby znaleźliście?! - i raz jeszcze cierpliwie opisuję gdzie dokładnie były psiaki.
- To nie nasz rewir! - pan na mnie cały czas krzyczy, więc już mniej cierpliwie pytam, co zatem miałyśmy z nimi zrobić.
- Oddać do gminy! - Świetny plan z tym, że jak już wspomniałam urzędy mają to do siebie, że w weekendy i święta nie pracują co też wyłuszczyłam panu, na co już nie krzycząc stwierdził:
- No dobrze, to ja je wezmę, ale skseruję pani dowód i jak mi gmina nie zwróci za nie pieniędzy to pani zapłaci! - W tym momencie pozbierawszy szczękę z ziemi pytam:
- Słucham? -
- No tak 500 zł od psa, szczepienie odrobaczenie, to wszystko kosztuje a jak mi gmina X nie zwróci?
I w tym momencie już prawie zaczynałam rozumieć kogoś kto wolał te psy wyrzucić...
Finalnie można powiedzieć happy end - gmina mu chyba pieniądze oddała bo do mnie się nie odezwał, psy w ciągu miesiąca znalazły nowych właścicieli tylko jakiś taki uraz pozostał.

schronisko

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 185 (243)

#47980

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W zeszłym roku postanowiliśmy zwiedzić "Tajemniczy Dolny Śląsk". Ostatnim punktem naszego krótkiego wypadu był obóz koncentracyjny Gross Rosen, miejsce - delikatnie mówiąc - bardzo przygnębiające, jednak jak się okazuje nie dla wszystkich.

Piekielna familia z dwójką synów w wieku ok 7 i 12 lat rozpoczęła "zwiedzanie" od rodzinnej sesji fotograficznej pod "Arbeit macht frei", gdy skończyły im się pozy, ojciec radośnie zarządził:
- Chłopaki! Biegnijcie szybko pod szubienicę - do zdjęcia!

Do dziś nie mogę zrozumieć dlaczego i po co tacy ludzie przyjeżdżają w takie miejsca. Jeżeli tak ma wyglądać budowanie świadomości narodowej u młodego pokolenia, to chyba jednak lepiej w ogóle odpuścić...

Obóz koncentracyjny

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 456 (588)