Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mikimisiek

Zamieszcza historie od: 14 lutego 2012 - 10:38
Ostatnio: 19 września 2018 - 20:06
  • Historii na głównej: 9 z 20
  • Punktów za historie: 6978
  • Komentarzy: 56
  • Punktów za komentarze: 312
 
zarchiwizowany

#74231

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dostałam taki e-mail:
"Posiadasz nieopłacony rachunek na kwotę 7,504.89 PLN. Data płatności do 22-07-2016.
Rozliczenie i infomacje o zadłużeniu dostępne w załączniku.

Kliknij tutaj, aby zobaczyć fakturę.

Pozdrawiamy, PZU."

z adresu PZU@pzu-faktura.com

Nigdy nie miałam nic w PZU. Znów jacyś oszuści. Uważajcie

oszuści

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (26)

#68037

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pewna pani prowadzi własną działalność. Ma spory sklepik. Tak się złożyło że urząd skarbowy rozpoczął u niej kontrolę.
Wiecie czego się urzędasy przyczepili?
Że właścicielka robi wpłaty do banku wyższe niż ma utargi.
Nieważne, że wpłaty są co 2-3 dni, czyli normalne że skumulowane. Wg nich w danym dniu nie wolno wpłacać więcej niż się utargowało.

Oni to chyba w innej rzeczywistości żyją...

logika urzędnika

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 466 (492)
zarchiwizowany

#67097

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wożę dziecko do przedszkola. Wcześniej woziłam do żłobka [swoją drogą było tam super]. I dzisiaj dzwoni pani z przedszkola z pytaniem co ma robić bo jest ciepło a moje dziecko jest za grubo ubrane [rano było bardzo chłodno więc założyłam sweter].
No witki mi opadły.
Dla mnie to śmieszne, żeby dzwoniła do mnie z czymś takim. Czy mam rozumieć, że nie potrafi ocenić czy dziecku jest za zimno czy za gorąco i ewentualnie coś z tym zrobić? No ludzie!
Może mam przygotować specjalną kartkę z procedurami typu:
a) jest gorąco a dziecko jest w swetrze - należy zdjąć sweter
b) jest zimno a dziecko tylko w bluzce - należy sweter założyć???
Nie wiem, śmieszne i absurdalne dla mnie.
Może ktoś wyjaśni o co tu chodzi...

panie z przedszkola

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2 (200)

#66562

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia opowiedziana przez koleżankę z pracy.

Karetka dostała wezwanie do kobiety, która przedwcześnie zaczęła rodzić. Pojechali, kobietę do karetki, karetką do szpitala. Jak wiadomo, nie ma obowiązku aby w karetce jeździł ginekolog. Był tylko "zwykły" lekarz. Niestety dziecka nie udało się uratować, kobieta poroniła.

Niedługo potem lekarz z tej karetki zostaje pozwany przez tą kobietę o niedopełnienie obowiązków czy coś takiego. Bo nie uratował dziecka.

Co w tym piekielnego?
Akcja miała miejsce po weselu. Weselu tej właśnie kobiety, która była w zagrożonej ciąży. Ponoć panna szalała na imprezie ile się dało. Plotki mówią, że zaliczyła nawet noc poślubną, a jak wiadomo przy ciąży zagrożonej zalecana wstrzemięźliwość.

Nie wiem co takie mają w głowie...

ręce opadają...

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 466 (530)
zarchiwizowany

#66023

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ciepło się zrobiło więc rowerzystów mnóstwo. Także rodziców z dziećmi. O takiej jednej mamie i jej na oko 7-8 letnimn synu będzie.
Ulica przy której mieszkam wije się niesłychanie, zakręty, górki i w ogóle. W jednym miejscu jest rozwidlenie: droga z pierwszeństwem ma zakręt 90 stopni w prawo (jadąc ode mnie) a prosto droga w niedaleki las. Droga wąska, ostry zakręt, a do tego na rogu tego zakrętu ktoś sobie mieszka. Prawie do samej linii asfaltu jest ogrodzenie z drewnianych paneli, a za ogrodzeniem bardzo wysokie tuje czy co tam. W każdym razie, dzięki chęci zaznania prywatności przez właściciela tej działki widoczność zza zakrętu jest zerowa z obu kierunków jazdy. Każdy odpowiedzialny i ostrożny kierowca/ rowerzysta niemal zatrzymuje się przed zakrętem i ślimaczym tempem go pokonuje.
Co zrobiła wczoraj wspomniana wyżej mamuśka?
Jechała z syniem rowerami, każde na swoim, synio z przodu bo jakżeby inaczej. Wesoło sobie pomyka mniejszym lub większym zygzakiem. I takim też zygzakiem bez zatrzymania, bez zachowania minimum ostrożności przejeżdża jak gdyby nigdy nic przez zakręt prosto do drogi do lasu, a matka za nim.
Nie powiem, zagotowało się we mnie. Przecież jakby jechał tam samochód to dzieciak już by leżał po kołami.
Ludzie! Rodzice, myślcie trochę! Tyle lat wychowujecie dzieci, a możecie je stracić tak szybko i głupio.

dzieci na rowerach

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 75 (205)
zarchiwizowany

#65021

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Autobusowe piekielności o kierowcach.
Trcohę wstępu - do liceum dojeżdżałam autobusem pozamiejskim, trasa 45 minut jakieś 30km.
#1
Wsiadają pasażerowie, kupują bilety lub okazują miesięczne. Co robi kierowca? Czy poczeka aż każdy zajmie miejsce? No skąd! Przecież im się zawsze spieszy. Najbardziej uderzyła mnie sytuacja kiedy do autobusu wsiadła matka z może rocznym dzieckiem na rękach. Kupiła bilet i zmierza do siedzenia by zająć miejsce przede mną. I co widzę? Kierowca rusza, a ona z dzieckiem na rękach uderza w fotel, odbija się i prawie z tym dzieckiem wywraca na podłogę... No krew zalewa, a najbardziej szkoda dziecka, bo znalazło się ono między matką a fotelem. Bardzo mi to zapadło w pamięć, choć było to jakieś 10 lat temu.

#2
Oszukiwanie. Standardem jest niedrukowanie biletów, ale był jeden kierowca, który wymyślił system doskonały niemalże. Lubiłam siadać z przodu żeby mieć poniekąd wycieczki krajoznawcze. I tak obserwowałam kierowcę i zauważyłam taki schemat:
- pasażer wsiada na początkowym przystanku i płaci
- kierowca biletu w tej chwili nie drukuje
- podjeżdżamy pod następny przystanek - wtedy kierowca drukuje bilet poprzedniego pasażera i daje nowemu pasażerowi - różnica jakieś kilkadziesiąt groszy, ale kierowca robił tak przez całą trasę.
Niby nic mi do tego. Pojawią się pewnie głosy, że robił tak bo mu słabo płacili. Ale z drugiej strony, gdyby wybijał te bilety dobrze, to może by miał wyższą pensję? Medal ma dwie strony.

autobusy pozamiejskie

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 29 (189)

#63008

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Obecnie szukam pracy. Ciągle przeglądam ogłoszenia różnej maści i zauważyłam jedną ciekawą rzecz: prośbę o wysyłanie listu motywacyjnego.
Niby normalne, nie?
Ale powiedzcie mi proszę jak ja niby mam napisać list, mówiący że "tak strasznie mocno pragnę pracować w państwa firmie" skoro w ogłoszeniu nie ma ani nazwy firmy ani nawet nie jest napisane czym ta firma się zajmuje! Jak ja niby mam argumentować tą chęć pracy z wami skoro nie mam pojęcia czym się zajmujecie, a sam opis oferowanego stanowiska jest krótki i lakoniczny. No ja nie wiem, może ktoś inny wie?

Może nie jest to piekielne ale bardzo wkurzające wg mnie.

Kolejna sprawa - odpisałam na ogłoszenie, pani odpisała że proszę wysyłać CV. Ogłoszenie trochę niejasne, niby praca biurowa ale coś mi tam "śmierdziało". Chcąc zweryfikować czym się ten pracodawca zajmuje poprosiłam panią o podanie numeru NIP lub REGON. To było 3 tygodnie temu. Do dziś nie odpisała.

oferty pracy

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 337 (439)

#62639

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moi rodzice ostatnio przeżywają "najazd" akwizytorów. No może nie najazd, ale sztuk 2 to już za dużo.

#1
Pani od badania czystości wody. Akurat tak się złożyło, że byłam wtedy u swoich rodziców z córą.
Pani przyszła z wielką torbą, w torbie dwie szklane butelki z wodą. Oferowała sprzęt do oczyszczania wody za 3540 zł plus jakieś garnki gratis. Jak ktoś chce może przeczytać ten artykuł: http://www.pwik-dabrowa.pl/Data/Sites/1/pdf/serwis_prasowy/nie_daj_sie_oszukac.pdf
To jest dokładny opis tego co prezentowała owa Pani. Na szczęście wytłumaczyłam mamie (bo była już chętna na zakup), że to zwykła oszustka.

#2
Tym razem mnie nie było. Był mój tato, spracowany i zmęczony, a tu jeszcze jakiś gościu przyszedł. Pan powiedział, że jest z firmy która wygrała przetarg na dostarczanie prądu na ten rejon, że ogólnie będzie taniej i takie tam. Tata podpisał umowę, dane z dowodu spisane, jeszcze Pan podsunął jakiś świstek, że to niby ocena jego pracy. Pan spakował wszystkie dokumenty i już zbiera się żeby wyjść.
Tata: Panie, a mi Pan nic nie zostawisz żadnego papieru???
Facet łaskawie wyciągnął kopię umowy.
Co się okazało: na umowie nie było ani terminu na jaki jest zawarta, ani cen prądu, ani taryfy, nic. A zużycie wpisane 1200 podczas gdy tata zużywa 3000. Do tego tata doczytał i zrozumiał, że świstek który podpisał to było pełnomocnictwo. Tata się okropnie zestresował, bo naoglądał się w "Sprawie dla reportera", że z pełnomocnictwem to ludzi potrafili eksmitować. Nic nikomu nie mówił, nie spał całą noc. Rano zadzwonił do mnie żebym przyjechała szybko "bo zrobiłem coś głupiego" i żebym wzięła numer do mecenasa. Też się przestraszyłam. Na szczęście tego samego dnia wszystko załatwiliśmy - wypowiedzenie umowy i cofnięcie pełnomocnictwa poszło do tej nowej firmy i kopie tych dokumentów do dotychczasowego dostawcy prądu, żeby zablokować jakiekolwiek działanie tego akwizytora.

Akwizytor był z firmy NOVUM SA i z tego co mówiła nam pani z obsługi to oszukali mnóstwo ludzi z naszych okolic, a mój tata miał tyle szczęścia, że wyciągnął od niego tą kopię umowy, bo inni nie dostali żadnych dokumentów.

akwizytorzy prąd

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 396 (464)
zarchiwizowany

#62404

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję w "sieci" aptek. Czemu użyłam cudzysłowu? Ponieważ niby jedna sieć, ale każda apteka z innym NIPem i innymi właścicielami.
Do rzeczy. Będzie długo trochę.
Jest tam zatrudniony pewien pan M. Pan ten zarządza. Nie miał do tej pory kontaktu z farmacją. Jakie jest podejście tego pana do nas pracowników? Oto kilka przykładów:

1.
[K]: ale dlaczego mamy mieć trzecią zmianę pośrodku? (10-18) To jest bez sensu, całkiem dezorganizuje dzień.
[M]: Panie z Tesco pracują na 3 zmiany i nie narzekają.

2. kwestia zarabiania apteki
- sprawdzasz recepty - nie zarabiasz dla niego
- robisz recepturę - też nie zarabiasz!
- liczysz kasę - NIE ZARABIASZ!!!
Wg niego praca farmaceuty polega wyłącznie na staniu za okienkiem. A recepty, receptura, utargi i masa, masa innych rzeczy? A kogo to obchodzi!

3. kontrolowanie
Co robił pan M gdy do nas przyjeżdżał? Stawał w oknie od pokoju socjalno-kuchennego i patrzył czy nie siedzimy i nie plotkujemy! A co!

4. apteka specyficzna, brakowało nam personelu, oczywiście nie chciał nikogo zatrudnić bo jego zdaniem było nas wystarczająco dużo. W rezultacie wszystko robione w międzyczasie i na kolanie.

5. Przez tego pana M. w ciągu roku zwolniło się chyba 8 osób. Za mojej kadencji pierwsza zwolniła się dziewczyna od sprawdzania recept - bo nie zarabiała.

6. kwestia mojego zatrudnienia
Umowa na okres próbny skończyła się. Jak wyglądało przedłużenie? Do ostatniego dnia nic nie wiedziałam. Pan M. przyjechał do apteki kiedy ja miałam dzień wolny i najzwyczajniej w świecie zostawił ją u kierownika. Bez konsultacji, bez pytania mnie jakie mam oczekiwania, w ogóle jakby poza mną. I to umowę na zastępstwo. HA!

7. Zwalnianie kierownika - po 2 latach współpracy nagle stwierdza że się nie nadaje. Z dnia na dzień. Żadnego ostrzeżenia ani nic.

8. Gdy wracałam z macierzyńskiego miałam 44 dni zaległego urlopu do wykorzystania. Pan M. zgodził się na to żebym przychodziła do pracy na 3 dni w tygodniu a w pozostałe 2 wpisywany miałam mieć urlop. Pan M. dodatkowo przyszedł do mnie w pierwszym dniu po powrocie z urlopu m. z propozycją przejścia do innej ich apteki. Warunki w nowej aptece: krótsze godziny pracy, sobota do 16, niedziele wolne. A jak wybiorę urlop to dostanę umowę na pół etatu, tak jak prosiłam. Do apteki przeszłam, pracowałam.
Do dziś. Bowiem dziś dzwoni do mnie "kadrowa".
K: my zatrudniliśmy nowego pracownika (do mojej obecnej apt.) i zdecydowaliśmy że panią przenosimy do starej apteki i w czwartek idzie pani na zmianę 13-21"
Nosz kur...de. To nagle już moja zgoda nie jest potrzebna? Fajnie wiedzieć, tak z dnia na dzień.
A moja nowa kierownik jak została poinformowana że ma mieć nowego pracownika? WCALE!!! Przyszła rano jakaś dziewczyna i "że ona do pracy", a kierowniczka wielkie oczy.

9. Kolejna sprawa to kadrowa:
ustalanie mojego grafiku. [KA] -kierownik apt., [Kr] - kadrowa i ja.
Przychodzę do pracy i patrzę a zamiast 3 dni pracujących jestem wpisana na cały miesiąc dzień w dzień.
[KA]: Bo Kr mówiła, że próbowała do Pani dzwonić i się nie mogła dodzwonić.
[Ja]: jak próbowała jak nie mam żadnego połączenia od niej!
Zadzwoniłam do Kr zapytać o co chodzi.
[Kr]: Bo KA mówiła że pani jest już wszystko jedno jak pani ma przychodzić.
Myślę - co za bzdura?
[KA]: Nic takiego nie mówiłam! Powiedziałam tylko że soboty są pani obojętne.
Cóż, kłamać na dwa fronty to też trzeba umieć. Pani kadrowej świetnie to wychodzi.
Kolejny miesiąc jak wpisany? 2 tyg urlopu a potem 2,5 tyg pracy dzień w dzień. Nie ma to jak zrozumienie.

10. Chłopak od zamawiania pakietów [ZP]
[Cz]: Skończył nam się Heaptil (na wątrobę)
[ZP]: to sprzedawajcie Cholinex (na gardło)
Masakra.

11. Informatyk #1
Chyba 4 razy poprawiał zakres moich uprawnień do wprowadzania faktur bo ciągle miałam coś zablokowane. W końcu odblokował cały segment bo nie potrafił zaznaczyć odpowiednich pozycji.

12. Informatyk #2
Nie chciał się włączyć program, coś wyskakiwało. Zadzwoniłam, przeczytała komunikat, zapytałam co robić?
[I]: a to ja bym musiał przyjechać.
[ja]: a to nie może pan powiedzieć co trzeba zrobić?
[I]: ale to trudne, nie da rady przez telefon
[ja]: może jednak pan spróbuje?
W końcu facet podyktował. Banalnie prosta rzecz którą należało wykonać z każdym uruchomieniem programu. Ehhh.

Boli mnie, że z szanowanego i niemal prestiżowego zawodu farmaceuty jakim kiedyś był, robi się dzisiaj z niego "maszynkę do pieniędzy". Biznes. Aby sprzedać jak najwięcej, a ludzi po obu stronach okienka ma się za nic.

P.S. Apteki te NIE działają na zasadzie franczyzy.

dzisiejsze "firmy" apteczne

Skomentuj (94) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 218 (348)
zarchiwizowany

#61863

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja mama z soboty na niedzielę miała nocny dyżur (od 19:00 do 7:00 rano). Wracała sobie spokojnie do domu, skrzyżowanie, zielone światło a tu nagle przywaliło w nią jakieś auto na warszawskich blachach. W prawy tylny bok i to z taką siłą, że VW polo kombi którym jechała, obróciło o 90 stopni i wbiło na słup z sygnalizacją. Samochód skasowany, mama na szczęście tylko potłuczona.
Co zrobił facet tuż po zajściu? Czy wyszedł do mamy zapytać jak się czuje, czy nie pomóc? A skąd! Wyskoczył ze swojego ponoć bardzo dobrego samochodu i zaczął zbierać części. W międzyczasie ciągle do kogoś dzwonił. Oczywiście mama zadzwoniła po tatę i zięcia, i policja też wezwana.
Czy pan przyznał się do winy? Ha! Pan uparcie twierdzi, że miał zielone i że jechał nie więcej jak 55 km/h (nawet ja wiem że przy takiej prędkości mamy by nie obróciło...). Jego żona też przyjechała.
Policjanci oczywiście sugerowali, że moja mama zmęczona i to ona pewnie jest sprawcą. Cóż, ja mamę znam i w taki przebieg sprawy nie wierzę. Mama nawet na śpiąco nie przejechałaby na czerwonym.
Sprawa trafi do sądu, bo pan się nie przyznaje, i zapewne będzie umorzona z racji braku świadków i braku monitoringu na skrzyżowaniu.
Widocznie panu ktoś dobrze poradził przez telefon.

uczciwi kierowcy

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 240 (326)