Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

minus25

Zamieszcza historie od: 25 kwietnia 2011 - 18:18
Ostatnio: 30 stycznia 2023 - 19:13
O sobie:

Masz jakąś sprawę- napisz prywatną wiadomość.

  • Historii na głównej: 11 z 13
  • Punktów za historie: 2408
  • Komentarzy: 1365
  • Punktów za komentarze: 9441
 
zarchiwizowany

#86239

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dużo tu historii o biciu i w ogóle takich trochę kontrowersyjnych tematach, więc ja też dodam coś od siebie.

To było jak miałem lat 18.
Tato często lał mnie pasem na goły tyłek za to, że zaczesałem sobie włosy na lewą stronę. Zrozumiałe, nic nikomu nie mówiłem, bo myślałem że tak ma być.
Później mama też lała mnie kablem od prodiża, ale tylko wtedy gdy zaczesałem włosy na prawą stronę.
Dopiero na 20 urodziny zrozumiałem że mogę je zaczesać do tyłu i uniknąć dupobicia.

Zapytacie: "a czemu nie uciekłeś do dziadków?" - już odpowiadam. Babcia to katol i pisowiec, mocherowy beret i biła mnie krucyfiksem za niewyraźne odmawianie zdrowasiek, a za to dziadek stary komunista i lewak tłukł mnie ironicznie dziadkiem do orzechów za jakiekolwiek przejawy religijności.
No to uciekłem do dziewczyny. Co prawda była starsza ode mnie o 40 lat, ale za to mnie nie biła. Gdy szliśmy do sklepu napadło na nas 80 dresiarzy. Ja, dzięki mojemu treningowi karate i jogi obroniłem ją gołymi rękami, ale ona niewdzięczna powiedziała, że jako feministka nie może tolerować mojej agresji i wyrzuciła mnie z domu kradnąc mi moje malinowe konfitury po bracie.

Pewnie ja byłem trochę piekielny, nie wiem kogo uznacie za piekielnego w tej historii, ps to moja pierwsza historia na tym portalu i za błedy przepraszam aż robi mi się klasyczny karpik. Kurtyna! ;)

rzycie jak w madrycie

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (22)
zarchiwizowany

#32114

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Krótka historia z przychodni.
Musiałem udać się do swojego pediatry.
W poczekalni nie było kolejki, ale ktoś już był przyjmowany, więc usiadłem tuż pod drzwiami i chcąc nie chcąc słyszałem co się działo w gabinecie.

Konkretniej?
Dźwięki rzucania drobnymi przedmiotami po pokoju, bieganie zarówno dorosłych jak i jakiegoś dziecka, i najgłośniej płacz i krzyki tego ostatniego.
"-JA NIE CHCEEE!
-cicho, proszę Kubusiu (zmienione), uspokój się
- JA NIE CHCĘ!!

Myślę sobie- dzisiaj dzień szczepień (jak informowała karteczka na drzwiach), a dzieciak pewnie ma ze 3 latka, to nic dziwnego że płacze...

-JA NIE CHCE MASZ MNIE STĄD ZABRAĆ!!!
-Kubuś, proszę...
-(pielęgniarka)Proszę Pani, proszę go przytrzymać, to już czwarta zmarnowana strzykawka
-No przecież się staram...
-JA NIE CHCE! MASZ MNIE STĄD ZABRAĆ! JA NIE CHCE! (i tak przez prawie 10 minut)

Po tym czasie i jeszcze dwóch zmarnowanych strzykawkach mamuńcia stwierdziła:
-dobrze Kubuś, idziemy. Kupie Ci coś na pocieszkę, tylko już nie krzycz...

Po czym z gabinetu wyszła zapocona mama i dumny, na oko 13-letni dzieciak...
Bezstresowe wychowanie FTW!


Ps- od razu tłumaczę- do 18′tki brakuje mi niecałych 2 miesięcy, a wizyta u pediatry była... "papierkowa" :)

Przychodnia

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 232 (292)

1