Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

misguided

Zamieszcza historie od: 29 grudnia 2012 - 20:38
Ostatnio: 22 kwietnia 2021 - 7:06
  • Historii na głównej: 79 z 123
  • Punktów za historie: 13852
  • Komentarzy: 244
  • Punktów za komentarze: 1314
 

#2092

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Stojąc w sklepie z tytoniem.
Ja: - Dzień Dobry poproszę cygaretki Colt'y wiśniowe
Sprzedawca: - Nie ma wiśniowych.
Ja: - A jakie są?
Sprzedawca: - A no są czekoladowe i cherry.

in-medio

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 525 (643)

#52313

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zaliczała u mnie zaległe kolokwia studentka. Na zajęciach z inną grupą pisała sobie z boku, oddała, pogadała. Gdzie ta piekielność?

- dostałam dwa gotowce
- z innymi pytaniami niż dałam
- z inną liczbą pytań
- to była moja inżynierantka

Drodzy studenci:
1. Gdybyśmy mieli IQ 20 nie siedzielibyśmy na uczelni.
2. Rżnięcie głupa z promotora nie będzie waszym najlepszym pomysłem.

uczelnia

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 681 (727)

#46629

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pan X lubi sobie czasem popić. Wiadomo, pracy nie ma, życie ciężkie, pogoda paskudna, sąsiad krzywo spojrzał, pies szczeka, żona nie trzyma za rączkę w ciężkich momentach.

Pani X z kolei bardzo nie lubi jak Pan X popija. W tych częstych momentach bierze wałek i wywala Pana X za drzwi, krzycząc coś o moczymordach, zakałach i swoim trudnym losie.

Pan X początkowo chował się we własnej stodole, ale niestety, przyszłą jesień, zimno. Wymyślił więc swoim małym rozumkiem, że są miejsca cieplejsze. Szpital, na przykład. Nie miał jednak telefonu, żeby zadzwonić i poinformować o swoim z pewnością krytycznym stanie. Dotarł więc chwiejnym krokiem do drogi krajowej. Nikt nie chciał się jednak zatrzymać. Jak temu zaradzić? Prosto - położyć się na środku ulicy.

I tak kolejny kierowca zadzwonił do nas sam - w miejscowości Y na drodze leży nieprzytomny, pewnie potrącony. Pan X wniebowzięty - szpital, badania. Ciepełko, prysznic. A i starej można w twarz wykrzyczeć, że się było w szpitalu!

Za kolejną flaszką pan X znów leżał na drodze krajowej. Znów z sukcesem. Po następnej także. Miał szczęście, dopiero po 4 czy 5 sytuacji trafił na kolegę, który już u niego był. Kolega nie dał się już nabrać, chociaż pan X bardzo się starał. Ale próba odwiezienia go do domu rodzinnego zakończyła się "zabierta mi tego nieroba" wykrzyczanym zza zamkniętych drzwi. Pan X trafił do izby wytrzeźwień. Niby daleko, ale przynajmniej ciepło. Pełen sukces, bo pijanego nie można zostawić bez opieki - czyli jakieś ciepłe miejsce trzeba mu znaleźć.

I tak, od kilku miesięcy co kilka dni jeździmy do wsi Y, gdzie pan X leży w dobrze widocznym miejscu, zawsze "nieprzytomny" (do tego stopnia wczuł się w rolę, że pewnego dnia, po postawieniu do pionu przez dwóch policjantów pan nadal był baardzo nieprzytomny - mimo, że stał na własnych nogach). Zawsze trafia do izby wytrzeźwień, wraca do domu i świętuje powrót flaszką, dwoma trzema... po czym chwiejnym krokiem zmierza w stronę swojego małego miejsca na drodze krajowej i kółko się zamyka.

I tylko czekamy na moment, w którym pan X położy się przed jakimś zmęczonym kierowcą TIRa, który go zauważy w ostatniej chwili, albo wcale. Tylko biednego kierowcy żal.

erka

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 819 (853)

#14194

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wracałam z wakacji znad morza z moim ówczesnym chłopakiem. Ciągle staliśmy w korku, jakieś przebudowy drogi były i ciągłe stanie, stanie, stanie. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, gdzie chciałam sobie kupić redbulla bo byłam już zmęczona, jakąś gazetę do poczytania, coś słodkiego i takie tam. Weszłam do sklepu, pochodziłam sobie po nim, wybrałam co chciałam i podeszłam do kasy żeby zapłacić.

Trochę mi się nazbierało tych zakupów, a nie chciałam brać reklamówki więc zgarnęłam wszystko na ręce, coś włożyłam pod jedną pachę, coś pod drugą, pożegnałam się z dziwnie wyglądającym (S)sprzedawcą i wracam do samochodu. Kiedy już wsiadałam do niego mój (Ch)chłopak zapytał (J)mnie:

(Ch): A co ty kupiłaś?
(Ja): No redbulla, batonika..
(Ch): Ale chodzi mi o to co masz pod pachą.
(Ja): Gazetę.
(Ch): Nie, pod drugą.

W tym momencie zerkam i widzę, że pod pachą taszczę bezprzewodowy terminal do kart.
Po prostu zgarnęłam wszystko co było na ladzie :) Stąd też ten dziwny wyraz twarzy sprzedawcy.
Wracam do sklepu, podchodzę z tym terminalem do kasy i mówię:
(J): Bardzo pana przepraszam, wzięłam przez przypadek.
(S): Ale ja widziałem jak pani mi zabiera ten terminal i z nim wychodzi!
(J): To dlaczego pan mi nic nie powiedział?
(S): Bo mnie zatkało...

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2281 (2351)

#67451

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od pewnego czasu zajmuję się pewnym projektem, do którego materiały muszę zamawiać spoza kraju (najczęściej są to Chiny). Z tego powodu większość paczek idzie zwykłą pocztą, nie kurierami, na szczęście w serwisie znajduje się bardzo szczegółowa informacja dotycząca stanu przesyłki (nie tylko "wysłano" i "dostarczono", ale także "spakowano", "znajduje się w XXX", etc.).

Jednak od tych kilku tygodni / miesięcy paczki docierają do mnie w bardzo dziwnych okolicznościach, co nie jest winą sprzedawców.

Pierwsza sytuacja (a także druga, trzecia, czwarta i piąta): W serwisie informacja, że paczka została doręczona. W skrzynce brak awizo. Udałem się na pocztę i udało się odebrać paczkę tylko po okazaniu dowodu osobistego. Dwa-trzy dni później w skrzynce znajduję awizo z datą sprzed kilku dni. Po okazaniu awizo na poczcie okazuje się, że to za już odebraną paczkę. Zgłosiłem dwukrotnie skargę na listonosza (odpowiednio po trzeciej i piątej sytuacji).

Szósta sytuacja: W serwisie informacja, że paczka została doręczona. W skrzynce brak awizo. Udałem się na pocztę i dowiaduję się, że paczki nie ma, bo została już dostarczona. Podpis nieznanej mi osoby. Po tygodniu okazało się, że listonosz, nie zastając nikogo w mieszkaniu, pozostawił paczkę (małą, 4cm x 6cm) nie u któregoś z sąsiadów w klatce, ba, nawet nie w bloku. Listonosz zostawił paczkę w lokalnym warzywniaku, ok. 500m od budynku, w którym mieszkam. Dowiedziałem się przypadkiem, gdy robiłem tam zakupy i sprzedawca zapytał mnie, czy znam może kogoś o moim nazwisku.

Siódma sytuacja (jak dotąd ostatnia): W serwisie informacja, że paczka została doręczona. W skrzynce brak awizo. Udałem się na pocztę i dowiaduję się, że najpewniej listonosz ma paczkę przy sobie, żeby zgłosić się dnia następnego i czekać na awizo. Następnego dnia awizo brak, więc znowu udałem się na pocztę. Pytam o paczkę. Pani w okienku odpowiada, że nie ma. Proszę, by sprawdziła jeszcze raz, bo być może to jedna z tych, co za Panią leżą (gabarytowo jedna wyglądała właśnie na moją). Nie, to na pewno nie moja paczka, Pani by wiedziała, gdyby było inaczej. Następnego dnia znowu poszedłem na pocztę i, szczęśliwie, obsługiwała inna Pani. Moja paczka, będąca mistrzem gry w chowanego, to była właśnie ta paczka leżąca za Panią w okienku.

No i jak tutaj sobie z tym poradzić? Średnio raz w tygodniu mam takie problemy. Próbowałem podawać adres, pod którym pracuję, ale tutaj, o dziwo, paczki w ogóle nie trafiają, gdyż "podany adres nie istnieje" - choć oficjalna poczta do firmy, w której pracuję, jakoś tutaj trafia.

Poczta Polska listonosz

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 354 (380)

#31394

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Urząd Pracy. Idę się wyrejestrować z listy bezrobotnych, bo dostałam się na studia. W teczce pismo z uczelni, że jestem przyjęta itd.
Idę do Pani z mojej gminy - pogratulowała mi i powiedziała, żebym poszła do kobiety na innym stanowisku i powiedziała to samo - że się dostałam na studia, itd.

Podeszłam do kobieciny, powiedziałam, co miałam powiedzieć.
A ona: - Proszę potwierdzenie, że dostała się pani na studia.
Pokazuję pismo z uczelni.
Ona: - Proszę pismo z dziekanatu, że jest pani na studiach.
Ja: - Przecież na tym piśmie jest wszystko napisane.
Ona: - Ale musi być pismo z dziekanatu, albo legitymacja studencka.
Ja: ??? (przecież legitymację dostaje się po rozpoczęciu roku akademickiego)
Ona: - Proszę pojechać do dziekanatu po potwierdzenie, że pani studiuje, albo pokaże legitymację, inaczej nie wyrejestruję.

No tak, specjalnie prosiłam tatę, żeby pojechać do UP się wyrejestrować (25km), a tu babsztyl jeszcze mnie wysyła na uczelnię prawie 200km stąd. Nie przyjechałam więcej.
W połowie października dostaję list z UP, że zostaję skreślona z listy bezrobotnych, bo nie stawiłam się w danym dniu na podpisaniu listy i nie mogę się zarejestrować przez najbliższe pół roku...

UP na Mazurach

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 564 (622)

#31797

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po wczorajszej sytuacji, zastanawiam się, czy listonosze przechodzą jakieś testy na inteligencję przed podjęciem pracy.

Wczoraj pan listonosz przyniósł mi paczkę. Odebrałam i pytam, czy muszę coś podpisywać. "Nie, nie trzeba."

Po czym oparł podkładkę o ścianę i podpisał się sam.

Gdybym nie miała sumienia, mogłabym pójść na pocztę i powiedzieć, że nic nie dostałam i jeszcze oskarżyć go o podrobienie podpisu.

I kiedyś na pewno ktoś to wykorzysta.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 630 (700)

#66429

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym, że ludzie uwielbiają plotkować wie chyba każdy. Zwłaszcza w małej miejscowości jak moja (50-60 gospodarstw).

Przekonałem się o tym dzisiaj w sklepie, kupowałem sobie piwo i jakieś słodycze. Wychodząc usłyszałem rozmowę dwóch pań mówiących o tym, że po raz drugi przywiozła mnie do domu policja po tym jak pijany rzuciłem się na policjanta, chcącego spisać mnie za picie w parku w pobliskim miasteczku. Faktycznie przywiózł mnie do domu znajomy, który jest policjantem, fakt, ma takie samo auto jak to, które naszym lokalnym stróżom prawa służy za nieoznakowany radiowóz. Tutaj kończą się fakty, ponieważ odwoził mnie tylko dlatego, że akurat jego udało mi się złapać "na stopa" kiedy wracałem do domu.

A co do pierwszego razu faktycznie odwoził mnie radiowóz (już oznakowany) a to dlatego, że znalazłem portfel jednego z pracowników komendy i formalności trwały tak długo, że uciekł mi ostatni autobus powrotny do domu. Nie chciałem znaleźnego, więc zaproponowali, że chociaż mnie do domu odwiozą z czego skorzystałem.

Co z tego, że miało to miejsce 5 lat temu? Ważne, że można obsmarować dupę komuś o kim zwykle nie można wiele złego powiedzieć.
Uprzedzając komentarze, w obu wypadkach byłem trzeźwy.

Wsi spokojna wsi wesoła

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 639 (691)

#1398

przez (PW) ·
| Do ulubionych
- K*rwa, tylko trzy kasy otwarte, a kolejki długie. Zamiast łazić po sklepie posadzilibyście te dupy na kasie.
Zupełnie go ignorując powiedziałam, że nie ma więcej kasjerek, a on do mnie:
- K*rwa, ja dla pani miły byłem, a pani to już dla mnie nie może być miła?

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 275 (699)

1