Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

muflon63

Zamieszcza historie od: 25 listopada 2016 - 14:34
Ostatnio: 28 sierpnia 2019 - 9:39
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 110
  • Komentarzy: 136
  • Punktów za komentarze: 847
 
Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
6 maja 2018 o 2:11

@LittleM: Muszę Cię zmartwić. Wsiadając na rower stajesz się uczestnikiem ruchu drogowego i podlegasz pod jego przepisy, nawet jeśli ich nie znasz. Czy Ci się to podoba czy nie, nieznajomość prawa szkodzi. Pół biedy, jeśli jeździsz powoli i uważasz na pieszych. Ale z punktu widzenia prawa tak czy siak jako rowerzysta podlegasz konkretnym przepisom i policja może Ci wypisać mandat - tak jak w przypadku autora wyznania. A na argument, że kiepsko jeździsz, mogą co najwyżej odpowiedzieć - to jeździj w lesie albo na prywatnej posesji i nie włączaj się do ruchu.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
5 maja 2018 o 18:53

@KittyBio: Jeśli chodzi o drogi za miastem, to tam i tak zwykle nie ma chodników. Pytanie jeszcze o jakiej drodze mówimy: szybkiego ruchu, gdzie rowerzysty i tak być nie powinno, czy zwykłej drodze poza obszarem zabudowanym między miejscowościami. Ten drugi przypadek jest źródłem piekielności dla wszystkich, bo kierowcy często pędzą zdecydowanie szybciej niż nawet dozwolone 90 km/h, chodników zwykle nie ma - no bo poza obszarem zabudowanym. A jednocześnie po takich drogach jeździ na rowerach i chodzi sporo ludzi, często starszych albo dzieci wracających ze szkoły, zwłaszcza kiedy taka droga jest gdzieś między wsiami. Więc zgadzam się z tym co napisał ktoś wyżej - za mało szacunku. Ze strony rowerzystów - że wyjeżdżają często bez znajomości przepisów i bez ich przestrzegania, co na ulicy skończyć się może tragicznie dla nich samych. Ze strony kierowców - że często mimo iż znają przepisy, to ich nie przestrzegają i znacznie przekraczają prędkość narażając innych, słabszych uczestników ruchu. Ze strony pieszych - że też często chodzą jak święte krowy po ulicach i ścieżkach rowerowych, nawet jak już takowe są.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 22) | raportuj
5 maja 2018 o 18:17

@Allice: Najbardziej piekielne są w tym dwie rzeczy: brak ścieżek rowerowych i nieznajomość przepisów u rowerzystów. Autor wyznania chociaż zna przepis, a mimo to go łamie. Niemniej absurdem jest, że można włączyć się do ruchu drogowego nie znając przepisów - a przecież nie ma żadnego egzaminu dla rowerzystów ani ich rejestracji. I naprawdę bardzo często pozostaje przecierać oczy ze zdumienia, co oni tworzą na drodze. Fakt, znajomość przepisów nie gwarantuje ich przestrzegania - wystarczy popatrzeć na kierowców samochodów, którzy przecież egzamin zdają. Ale jednak rowerzyści beztrosko przejeżdżający na czerwonym świetle, nie ustępujący pierwszeństwa i wjeżdżający na drogi z zakazem ruchu rowerowego to nagminne sytuacje. A potem płacz, bo w zderzeniu z samochodem rowerzysta nie ma szans. Natomiast na chodniku rowerzysta ZAWSZE jest gościem i ma obowiązek ustąpić pieszemu, nawet jeśli porusza się po nim zgodnie z prawem (np. w sytuacji, gdy na jezdni ograniczenie jest wyższe niż 50 km/h). Niestety o tym też często zapominają tylko śmigają, a w tej sytuacji to pieszy jest tym słabszym.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 grudnia 2016 o 0:02

Jeszcze o cukrze i genach: "Autorzy artykułu (prof. Greenblatt i dr Nick) przebadali w ciągu 10 lat ponad 10 tysięcy pacjentów z ADHD. Zauważyli, że ADHD ma swoje uwarunkowania przede wszystkim genetyczne, ale także środowiskowe i metaboliczne. Potwierdzają to udokumentowane i obserwowane w ich klinice nieprawidłowości żywieniowe i metaboliczne u osób z objawami ADHD. W związku z tym autorzy zmieniali stopniowo swoje podejście do leczenia ADHD, ograniczając farmakologię na rzecz stosowania w coraz szerszym zakresie suplementacji żywieniowej." To akurat nie stricte o autyzmie, ale o wpływie cukru na zachowanie, zwłaszcza dzieci zaburzonych. http://dziecisawazne.pl/dieta-i-nadpobudliwosc-dzieci-analiza-badan/ "Naukowcy z King’s College London, szwedzkiego Karolinska Institutet oraz amerykańskiego Mount Sinai przeprowadzili badania dotyczące przyczyn autyzmu. Ich zakrojona na ogromną skalę praca zaowocowała zaskakującym wynikiem. Jak się bowiem okazało – czynniki środowiskowe są nie tyle dodatkową przyczyną występowania tej choroby, ale równie ważną jak geny. Większość poprzednich badań wskazywało, że to głównie geny odpowiadają za występowanie zjawiska autyzmu – 80/90% przypadków. Badania przeprowadzone przez naukowców z 3 uczelni na próbie ponad 2 milionów osób obalają jednak te dotychczasowe wyniki. Według nich – zarówno czynniki środowiskowe jak i czynniki genetyczne mają wpływ na pojawienie się autyzmu. Proporcje jednak są zaskakujące: 50% do 50 %. Po przeanalizowaniu ponad 2 milionów przypadków naukowcy wyodrębnili dwie główne przyczyny występowania tej choroby: dziedziczność, związana z czynnikami genetycznymi, oraz czynniki środowiska rodzinnego (Relative Recurrent Risk) związane z występowaniem tej choroby u krewnych. Te indywidualne predyspozycje zakorzenione w środowisku, to nie tylko zwrot w stronę rodziny, gdzie badacze dopatrują się przyczyn, ale także w stronę unikalnych predyspozycji (komplikacje podczas porodu, choroby i przyjmowanie leków w okresie prenatalnym). " źródło: http://biotechnologia.pl/biotechnologia/artykuly/autyzm-to-nie-tylko-geny,14037 Nie chciałam Was zalewać tekstem, ale poczułam się wywołana do tablicy. Oczywiście konkretów można podawać więcej, podane przeze mnie artykuły posiadają zresztą bibliografie, do których odsyłam zainteresowanych.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
2 grudnia 2016 o 23:34

@Zmora: A jeśli chodzi o wpływ Candida i w konsekwencji zwiększonej przepuszczalności jelit na autyzm: "Hipoteza ta mówi, że autyzm może być konsekwencją działania peptydów pochodzenia egzogennego (powstającym poza organizmem) na neuroprzekaźnictwo w centralnym układzie nerwowym (CUN). Teoria ta zakłada również, że peptydy te dają zasadniczo efekt o charakterze opioidowym i że albo same mogą tworzyć ligandy dla enzymów proetazowych, które normalnie rozłożyłyby peptydy opioidowe naturalnie występujące w centralnym układzie nerwowym (CUN).(...) Oczywiste jest, że kiedy jakiekolwiek białko jest rozkładane w procesie trawienia, peptydy pojawiają się jako produkty przejściowe. Na końcu powinny zostać rozłożone na podstawowe składniki – aminokwasy. Wykazano także, że nawet u zdrowych ludzi część peptydów może przechodzić z wnętrza układu pokarmowego do układu krwionośnego. Na przykład 10% peptydów może przejść przez normalną, nienaruszoną ścianę żołądkowo – jelitową (ścianę przewodu pokarmowego) i pojawić się w układzie krwionośnym. Jeżeli dalsze 10% ich ogólnej ilości przekroczy barierę krew-mózg (w obu przypadkach ilość ta jest uzasadniona dla małych peptydów), to 1% całkowitej ilości peptydów obecnych w układzie pokarmowym dotrze do CUN. Kiedy się tam dostaną, mogą bezpośrednio regulować przesyłanie impulsów we wszystkich głównych systemach neurotransmisyjnych lub ewentualnie formować ligandy, które rozkładałyby peptydy opioidowe naturalnie występujące w CUN. Tak czy inaczej, konsekwencją byłby wzrost aktywności opioidów. W normalnej sytuacji poziom peptydów w układzie pokarmowym jest stosunkowo niski, a ilość docierająca do mózgu minimalna, tak że efekt ich działania jest bez znaczenia. Gdy poziom peptydów jest wysoki przy takim samym stopniu przepuszczalności ściany przewodu pokarmowego i bariery krew-mózg do CUN dostanie się zwiększona ilość peptydów, co może mieć znaczenie kliniczne. Powodem tego może być niewystarczalność systemów enzymowych, które są odpowiedzialne za ich rozkład (enzymów peptyzadowych). Mogą wystąpić na przykład genetycznie uwarunkowane niedobory wymaganych enzymów endopeptydazowych lub niedobory kofaktorów, takich jak witaminy i minerały, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania enzymów.(...) Zwiększoną przepuszczalność ściany przewodu pokarmowego stwierdzono u dużej części, choć nie u wszystkich, dzieci z autyzmem (...) Jeśli bariera krew-mózg jest mniej efektywna niż normalnie, peptydy opioidowe obecne w krwiobiegu mogą dostać się do CUN i rozwinąć swoje różnorodne, negatywne działania. Bariera krew-mózg jest złożonym systemem, częściowo fizycznym, częściowo biochemicznym. Element biochemiczny składa się w części enzymów, które powinny niszczyć potencjalnie szkodliwe substancje, takie jak peptydy pochodzenia zewnętrznego. Zresztą, skoro działalność peptydaz w organizmie człowieka chorego na autyzm może być, według tych hipotez, zahamowana, bariera ta jest zapewne w jakimś stopniu bardziej przepuszczalna niż normalnie. Należy powtórzyć, że mogą wystąpić inne czynniki zewnętrzne, pogarszające ten proces w różnym stopniu. Odnotowano przypadki pojawienia się autyzmu w wyniku uszkodzenia fizycznego zakończonego interwencją chirurgiczną lub zagrożenia przy porodzie spowodowanego brakiem tlenu. Co więcej, znane są przypadki pojawienia się autyzmu po tym, jak dziecko przeszło zapalenie mózgu, opon mózgowych lub inną poważną infekcję wirusową. " źródło: https://autyzmwszkole.com/2015/06/15/opioidowe-powstawanie-autyzmu/ Tutaj nieco sceptyczny tekst, nie rozstrzygający jednak w żadną stronę: http://www.forumautyzmu.pl/artykul/inne/dieta-bezglutenowa-bezkazeinowa-autyzmie-czy-jest-zasadna. Naprawdę sądzisz, że naćpane miesiącami, być może latami dziecko (bo takie działanie mają opioidy) będzie się rozwijało i zachowywało normalnie?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
2 grudnia 2016 o 22:59

@Zmora: Tak, podejmowane są próby, które raz dają efekt, raz nie. Sugerujesz więc, że rodzice autystyków powinni usiąść i poczekać na 100% skuteczną terapię, która być może nigdy nie powstanie, a do tego czasu nie robić nic? Ja bardzo długo walczyłam o to, żeby moje dziecko zaczęło mówić. Nie dla społeczeństwa, ale dla niego, bo widziałam jego frustrację i przerażenie, że nie rozumie co do niego mówię i nie potrafi mi zakomunikować własnych potrzeb. Udało się. Tak bardzo Cię boli, że coś, co nie jest zawsze skuteczne komuś pomogło i że rodzice próbują pomóc własnemu dziecku? Na raka też nie ma absolutnie skutecznej terapii, AIDS też się leczy objawowo. Czy to też budzi w Tobie taki sprzeciw? Jak sama zauważyłaś, zapewne nie ma jednego genu odpowiedzialnego za autyzm, ani w ogóle jednej przyczyny. Wobec tego i sposoby leczenia są bardzo różne. Pytasz, co to jest postęp w terapii? To, że dziecko jest spokojne i nie cierpi. Nie tylko ból fizyczny jest cierpieniem, bo dla dziecka autystycznego każdy dzień może być cierpieniem, którego żadne tabletki nie uśmierzą. Mój syn nigdy nie był nadpobudliwy ani agresywny, ale był przerażony. Nie rozumiał mowy, tłumaczył sobie po swojemu świat, a kiedy coś nie pasowało albo bodziec był zbyt intensywny - krzyczał. Za postęp uważam to, że jest w stanie się skupić, rozumieć proste zdania i komunikować, że go coś boli, że chce mu się pić albo jeść.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
28 listopada 2016 o 22:41

@Zmora: To może ja się trochę podzielę swoją wiedzą, a jestem matką dziecka autystycznego. Do dziś nie udało się ustalić konkretnej przyczyny występowania autyzmu, a jednak liczba zdiagnozowanych przypadków wciąż rośnie. Już tutaj zdania są podzielone: z jednej strony słychać głosy o "epidemii" autyzmu, z drugiej o tym, że po prostu częściej się go diagnozuje, ale ilość chorych de facto nie wzrosła. W wielu krajach autystyczne dzieci są poddawane różnym obserwacjom i badaniom, żeby tylko znaleźć przyczynę i metodę leczenia. I tak stwierdzono, że u części autystyków jelita są nieszczelne z powodu przerostu grzybów Candida i może im pomóc dieta bezmleczna i bezglutenowa - choć nie wszystkim. Również u niepokojąco dużej części chorych zauważono skłonność do większego niż normalnie magazynowania metali ciężkich w organizmie (stąd alarm dotyczący szczepionek, który jednak okazał się bezzasadny). Trwają też badania nad wyizolowaniem genu odpowiedzialnego za autyzm. Na chwilę obecną uważa się, że autyzm ma z jednej strony podłoże genetyczne, powodujące pewne skłonności, które przy niekorzystnym wpływie czynników środowiskowych (większe skażenie środowiska np. w mieście, niewłaściwa dieta lub nadmiar bodźców w otoczeniu) daje w efekcie chorobę. Jest to oczywiście tylko hipoteza, bowiem w tematyce autyzmu na chwilę obecną nie ma praktycznie nic pewnego i żaden lekarz ci nie powie jaka terapia przyniesie efekty w przypadku konkretnego dziecka i jak szybko zrobi postępy. A także czy kiedykolwiek je zrobi. Jeśli jednak jakiś sposób działa u ponad połowy chorych, to warto chociaż spróbować, prawda?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 14) | raportuj
28 listopada 2016 o 8:07

Najlepiej od razu obsmiać, prawda? Po pierwsze autyzmu nie da się WYLECZYĆ, ale można nauczyć dziecko normalnie funkcjonować pomimo pewnych zaburzeń i trudności, oczywiście w zależności od stopnia choroby. I w tym odstawienie słodyczy może pomóc, podobnie jak w inych zaburzeniach zachowania - dziecko jest spokojniejsze i mniej rozkojarzone. Ba, pomóc może również rezygnacja z glutenu i mleka przynajmniej na jakiś czas. A to dlatego, ze u około 70% autystow występuje przerost grzybów układu pokarmowego, powodując zanik kosmkow i nieszczelność jelita. Niestrzeżony gluten i kazeina przedostaje się m.in. do mózgu, działając podobnie jak opioidy. Nie jest to problem każdego dziecka, ale może pomóc, jeśli okaże się, ze jelita faktycznie są nieszczelne. Tak więc proponuję się albo doksztalcić, albo - jeśli szkoda Ci czasu na takie głupoty - nie wyśmiewać tego, o czym najwyraźniej nic nie wiesz.

[historia]
Ocena: 26 (Głosów: 28) | raportuj
25 listopada 2016 o 14:38

Jakkolwiek masz pełne prawo nie zgadzać się na zwierzęta i nie jest to w żadnym stopniu piekielne, to jednak wyznanie wydaje mi się trochę naciągane. Jeśli dziewczyna dostała tak ostrego ataku w mieszkaniu, w którym kot przebywał prawdopodobnie co najmniej kilka tygodni temu i było sprzątane, odkurzane, prane, umyte podłogi (czyli to, co zwykle się jednak robi przy zmianie lokatorów), to powinna całe życie spędzić w sterylnej klatce. Przecież podobnych ataków by dostawała w sklepie czy komunikacji, bo ludzie, którzy posiadają koty noszą na ubraniach ich sierść. Więc albo trochę podkoloryzowane, albo dziewczyna ma na prawdę przesrane w życiu, ale osób z tak silną alergią jest raczej niewiele.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 następna »