Profil użytkownika
myscha ♀
Zamieszcza historie od: | 12 czerwca 2011 - 14:35 |
Ostatnio: | 19 kwietnia 2024 - 10:52 |
- Historii na głównej: 38 z 63
- Punktów za historie: 22915
- Komentarzy: 185
- Punktów za komentarze: 2063
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »
@guineaPig: Jest to niewielka drukarnia cyfrowa/xero. Na pytanie, co potrzebuje, odpowiedź może brzmieć "chcę coś wydrukować", nie wpadłam na to, że zrywają nas w sobotę, żeby zrobić 2 kartki. Widocznie panu były baardzo potrzebne.
@PolitischerLeiter14_88: Nie jest to mieszkanie, ale dom jednorodzinny, którego część, połączona z częścią mieszkalną jest przeznaczona na działalność. Wejście jest wspólne. Kiedyś próbowaliśmy zrobić osobne wejścia, ale nam samym było dużo wygodniej wychodzić przez to "firmowe", więc tak zostało. Trudno robić z siebie wariata, zamykać się w domu i w godzinach przerwy udawać, że mnie nie ma. Syn wraca ze szkoły, przychodzą do niego koledzy, może przyjść listonosz, mogę wyjść zobaczyć jak słońce wygląda. Nie chcemy wynajmować innych pomieszczeń, bo to, oprócz podatku od nieruchomości na działalność nie kosztuje nas nic, a kiedy nie ma akurat nic do roboty, to mogę nawet zająć się gotowaniem obiadu, albo położyć się na kanapie. Jeżeli ktoś wcześniej się umówi, że przyjdzie w godzinach przerwy - nie robimy problemu, ale nie zniosę pretensji, że nikogo nie było, a klient przyszedł.
A może chciała sprawdzić jak sobie radzisz w takich sytuacjach. W końcu praca z klientem do łatwych nie należy. Może ktoś naopowiadał jej głupot, że tak właśnie trzeba sprawdzać tych, którzy potem będą wystawieni na żer różnych innych ludzi?
@miramakota: Mam dwa koty. Obydwa przygarnięte za wstawiennictwem mojego męża. Co z nim nie tak?
@Armagedon: Z moim mężem pracujemy razem i zarabiamy razem i mamy wspólne pieniądze. Nikt nikomu nie wypomina wydatków, ale czasem lubimy poprzekomarzać się i rzucić tekstem typu "ale mogę, mogę sobie to kupić?", "ile ty mnie kosztujesz" albo "ale dzisiaj ty płacisz" okraszone również jakąś drobną czułością. Co prawda już od dawna nikt nie wziąłby żadnego z nas za nastolatka. Stąd mój wniosek, ze niezależności nie musi być widać dla osób, których może nigdy więcej nie spotkam, ale między nami tworzy to naprawdę fajną atmosferę, daje poczucie wspólności, a co kto myśli, to nie moja sprawa. Ale nigdy nie spotkało mnie żadne umoralnianie ze strony feministycznych ekspedientek, raczej sympatyczne uśmiechy.
@Morfeusz: To stepowanie tylną częścią ciała.
@proporczyk: stawiam na rekonwalescenta.
@Bydle: Czyli jak wynika z wykresu, człowiek po urodzeniu, jest całkiem mądry, wcześniej jest nieco gorzej, ale im bliżej urodzenia, tym lepiej?
@Bkish: Wbrew pozorom jest to możliwe. Na kserokopiarce. Nie pokoloruje się obrazu na różne kolory, że tabelka czerwona, a literki niebieskie, ale można wybrać kolor i na przykład cały czarny dokument można skserować na zielono, albo wrzucić pomieszanie dwóch kolorów i kopiarka wg własnego algorytmu zmieni niektóre odcienie na jeden, a inne na drugi kolor. Z pewnością nie każde urządzenie tak ma, ale to na którym pracuję potrafi.
@advocatusdiaboli: Zastanawiam się, jakie skutki dla zwykłego człowieka ma monitorowanie przez banki, Googla, czy monitoring miejski. Każdy z nas jest jednym z tysięcy, czy nawet milionów użytkowników, więc mieścimy się gdzieś tam w statystykach, podeślą może reklamy przygotowane specjalnie dla nas, jakąś ofertę. Jak będziemy działać w granicach prawa, żadna nieprzyjemność nas nie spotka. Reklamy i oferty i tak nas zalewają mniej czy bardziej potrzebne. Nawet jakby ktoś ogłosił, że myscha kupiła tuzin zielonych majtek, to nikogo by nie obchodziło. Tymczasem świadomi ochrony ludzie mogą być narażeni na dużo większe nieprzyjemności. Kiedyś mieszkałam na strzeżonym osiedlu. Nie AŻ TAK strzeżonym, ale przy wprowadzaniu się miły pan ochroniarz przytrzymywał nam drzwi na klatkę schodową i widział komputery, to za kilka dni do naszych sąsiadów przez ścianę było włamanie. Oczywiście nikt nic nie widział, a ja myślę, że włamywacze pomylili się tylko o jeden balkon. Mając bazę danych, kto i kiedy wychodzi z domu, kiedy przyjmuje gości, co przywozi, można łatwo opracować grafik, kiedy przyjść "w odwiedziny" pod nieobecność gospodarzy i co można u nich znaleźć. A kamery? Mogą się czasem popsuć. Na osiedlu jesteś konkretną osobą, codziennie mijasz ochronę, mówisz dzień dobry i uważasz, że oni tak dla twojego dobra i bezpieczeństwa, a możesz się zdziwić.
Zgaduję, że szef miał jeszcze kilku pracowników, do których dzwonił w tej sprawie i też nic nie wskórał? Szkoda tego pracownika z rozkraczonym samochodem, bo stał gdzieś na wygwizdowie, ale nauczka dla szefa to jest to.
@Bydle: Racja z przeglądem, poprawiłam.
@pandora153: Ale pieniądze, które włożył, to chciałby też odzyskać.
@Farmer: było ich trzech
@clubber84: Wczoraj wynudziłam się jak mops na zakończeniu roku mojego syna, więc wiem, że świadectwa z paskiem w podstawówce są, bo przez salę gimnastyczną przeciągnęła spora ilość uczniów i wracali wymachując świadectwem z czerwonym paskiem. Każdy z nich dostał również książkę, ale to chyba ładny zwyczaj, pamiętam to też z moich szkolnych czasów. Dyplomy (trochę udzielam się w komitecie rodzicielskim) są za specjalne akcje - przygotowanie najładniejszych gazetek szkolnych itp. Sama kiedyś drukowałam dyplomy za wszystko - górę grosza, konkurs recytatorski i inne. Może w tej szkole zamiast książek dawali dyplomy, a może dyplom był za rzeczywiście nieistotne rzeczy, i wtedy zrozumiałabym stwierdzenie o nadmiarze makulatury. A rodzina - szczególnie dziadkowie, sypną dziecku trochę grosza "za ładne świadectwo". Tylko co ma matka do tych pieniędzy?
- Mężu, musimy założyć sobie żaluzje, bo obok wprowadził się młody i człowiek i może zobaczyć, jak się przebieram. - Jak zobaczy jak się przebierasz, to sam sobie żaluzje założy
@sla: Tak, ale Ty jesteś jedna przeciwko sporej grupie. A jak wiadomo, to i oddział policji nie zawsze może sobie poradzić, więc powodzenia w zbieraniu zniczy do worka i wyrzucaniu.
A wiesz, że coś w tym może być. Znając naszego sąsiada i jego pomysły. Cała akcja miała miejsce wczesnym latem, a jak dotąd nic dziwnego nie powstało, a zawiadomienie miało taką treść, że nie wiadomo było właściwie co to miałoby powstać. Może nas jeszcze czymś zaskoczą. Próby dowiedzenia się czegokolwiek spełzły na niczym.
Tak, chwała mu, że się uczy. Kolejny rok, kolejny i nie wiadomo kiedy koniec. W tym tempie - nigdy. Mógłby się uczyć, ale oprócz tego mógłby pracować, bo tak kobieta będzie miała dwoje dzieci na utrzymaniu - jego i to małe. Tylko, że to kobieta ma zazwyczaj kłopoty z utrzymaniem pracy po urlopie macierzyńskim i to kobiecie ciężko uwierzyć przy szukaniu kolejnej pracy, że nie będzie brała zwolnień na dziecko. A on - praca sama się prosi, kilka godzin mógłby wyrwać, dołożyć coś do budżetu - nie, po co.
Może rzeczywiście nieskładnie, ale ich dwoje, a trzecie (dziecko) wkrótce się urodzi. Dziecko jak na razie pierwsze.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2014 o 12:34
Informacje... Stara już jestem, bo jak studiowałam, to 3 osoby na roku w ogóle komputer miały, więc wynalazki typu gg, fb itp nie istniały, telefony komórkowe też nie były dla studentów.I kiedyś okazało się, że nie ma zajęć na 12 jak było zapowiedziane, tylko na 9.00, o czym o godz. 7.00 zawiadamiała koleżanka dzwoniąc do każdego, bo do niej zadzwonił wykładowca bardzo późnym wieczorem. I pomimo tego, że zadzwoniła do wszystkich, to zjawiło się mniej niż połowa grupy, bo do umysłów części o tak wczesnej porze wiadomość się nie przedarła. Studia były dzienne i nikt nie dojeżdżał nie wiadomo skąd, zresztą akademik stanął w komplecie, miejscowi nawalili.
Bejsbol nie wystarczył?
Oczywiście, że nie musiałam. Niektórzy klienci przysyłają swoje zdjęcia. Niektórzy nawet nadające się do druku. Ale jak któryś raz przechodzi się przez mękę, bo klient wysłał kwadratowe zdjęcie, a chce z tego prostokąt, bez tracenia treści i bez rozciągania, ani dokładania tła, to człowiek woli sam sfotografować, bo czasu i nerwów mniej
Z tekstu wynika, że kolega poznał pannę na początku roku, w którym rzekomo pisała maturę. Czyli "osiemnastka" odbyła się przed poznaniem ukochanego. Znajomy, który był na urodzinach, mógł mówić o tym, że był na urodzinach, a nie na osiemnastce, czy piętnastce, a resztę można sobie samemu dopowiedzieć, które to były.
Jeżeli @Lordshaper tak piętnujesz nieuctwo, zwóć uwagę, że dzisiaj nie jest PIERWSZEGO maja, tylko pierwszy maja. Jeżeli już pouczasz, nie popełniaj błędów.