Profil użytkownika
nolly
Zamieszcza historie od: | 6 stycznia 2020 - 19:59 |
Ostatnio: | 13 stycznia 2020 - 22:00 |
- Historii na głównej: 1 z 1
- Punktów za historie: 138
- Komentarzy: 1
- Punktów za komentarze: 0
Zaczęłam ostatnio (około miesiąc temu) nową pracę. Na początku wszystko było w porządku, wszyscy się powoli poznawaliśmy (większość pracowników była nowa, mało kto się znał), integracja, przyzwyczajanie się do nowej pracy i sporo nauki. Ogólnie wszystko wydawało się być w porządku, byłam z pracy zadowolona.
Problem zaczął się, kiedy jeden z (K)olegów zaczął dawać mi znać, że mu się spodobałam. Szybko przeszedł do konkretów, bo po kilku wymienionych wiadomościach przy najbliższej wspólnej zmianie proponował mi związek i randkę, ale stanowczo powiedziałam, że nie jestem zainteresowana. Niestety gdyby na tym się skończyło nie pisałabym tutaj.
K wydaje się nie rozumieć prostego, trzyliterowego słowa na "n". Na każdej zmianie (albo nawet gdy mijamy się, gdy on przychodzi do pracy, a ja wychodzę) musi w jakiś sposób mnie zaczepić lub dotknąć. Robi to za każdym razem, dotyka mojej głowy, pleców, boków. Nie docierają do niego żadne słowa sprzeciwu i oznaki niezadowolenia.
Prośby o zostawienie mnie w spokoju i nie odzywanie się do mnie też pozostają bez żadnej reakcji z jego strony.
Z tego co wiem K nie denerwuje tylko mnie, bo skarżyły mi się też inne koleżanki z pracy, sytuacja była zgłaszana kierownikowi, ale usłyszałam tylko, że mam stanowczo pokazać, że ma przestać.
Nie wiem, co to znaczy, przecież nie mogę na niego nakrzyczeć ani nic takiego w pracy (pracujemy z klientami, więc domyślam się, że kierownicy nie chcą awantur przy ludziach). Pierwszy raz spotykam tak nachalną osobę...
Problem zaczął się, kiedy jeden z (K)olegów zaczął dawać mi znać, że mu się spodobałam. Szybko przeszedł do konkretów, bo po kilku wymienionych wiadomościach przy najbliższej wspólnej zmianie proponował mi związek i randkę, ale stanowczo powiedziałam, że nie jestem zainteresowana. Niestety gdyby na tym się skończyło nie pisałabym tutaj.
K wydaje się nie rozumieć prostego, trzyliterowego słowa na "n". Na każdej zmianie (albo nawet gdy mijamy się, gdy on przychodzi do pracy, a ja wychodzę) musi w jakiś sposób mnie zaczepić lub dotknąć. Robi to za każdym razem, dotyka mojej głowy, pleców, boków. Nie docierają do niego żadne słowa sprzeciwu i oznaki niezadowolenia.
Prośby o zostawienie mnie w spokoju i nie odzywanie się do mnie też pozostają bez żadnej reakcji z jego strony.
Z tego co wiem K nie denerwuje tylko mnie, bo skarżyły mi się też inne koleżanki z pracy, sytuacja była zgłaszana kierownikowi, ale usłyszałam tylko, że mam stanowczo pokazać, że ma przestać.
Nie wiem, co to znaczy, przecież nie mogę na niego nakrzyczeć ani nic takiego w pracy (pracujemy z klientami, więc domyślam się, że kierownicy nie chcą awantur przy ludziach). Pierwszy raz spotykam tak nachalną osobę...
praca
Ocena:
186
(196)
1
« poprzednia 1 następna »