Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

noxiss

Zamieszcza historie od: 21 września 2015 - 13:10
Ostatnio: 5 stycznia 2018 - 9:38
  • Historii na głównej: 10 z 12
  • Punktów za historie: 3480
  • Komentarzy: 45
  • Punktów za komentarze: 337
 
zarchiwizowany

#70152

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jakiś czas temu przeczytałam tu historię o tym jak stracić przyjaciółkę i zastanawiałam się czy podzielić się ,po części, swoimi przeżyciami. Jednak ostatnia historia zaany utwierdziła mnie w tym przekonaniu.

Miałam przyjaciółkę- na potrzeby historii niech będzie Ania. Taką od zawsze , gdyż mieszkałyśmy od siebie ulicę dalej i razem wychowywałyśmy się bawiąc na ulicy. Wiadomo jak to w przyjaźni, były lepsze i gorsze dni, ale zawsze mogłyśmy na siebie liczyć. Przyszedł okres dojrzewania, więc i zaczęły się kształtować nasze pierwsze mniej lub bardziej poważne związki. Miałyśmy taką zasadę , że zawsze rozmawiałyśmy ze sobą szczerze. Nawet, a może szczególnie na temat naszych partnerów. Po prostu chciałyśmy o siebie wzajemnie dbać, tak żeby żadna z nas nie wpadła w kłopoty.

Pewnego razu Ania poznała chłopaka, dajmy na to Pawła. Chłopak o rok starszy, z najlepszego liceum w naszym mieście, pochodzący z dobrego i bogatego domu (jak zresztą sama Ania).
Ochom i achom ze strony Ani na temat jej nowej miłości nie było końca. Że taki on miły , uprzejmy , mądry i w ogóle dobrze się uczy i ma na życie konkretny plan w przeciwieństwie do większości młodych mężczyzn z którymi miałyśmy przyjemność przebywać czy to w szkole czy na podwórku. Nie powiem, ucieszyłam się szczęściem przyjaciółki. Znaki na niebie i ziemi wskazywały, iż odnalazła ona wyjątkowego faceta. Przez pierwszy rok ich związek wyglądał normalnie- no może poza tym ,że Paweł zwlekał , żeby poznać rodzinę Ani, mnie oraz innych jej znajomych. Umawialiśmy się , po czym Ania na spotkania przychodziła sama, tłumacząc , że Pawłowi wypadło coś innego. Jednak każdy ma inny charakter , myślałam , że może Paweł stresuje się przed poznaniem jej rodziny oraz znajomych. W końcu jednak nadszedł dzień , kiedy poznałam jej wybranka i utwierdziłam się wtedy w przekonaniu , że Ania to szczęściara. Faktycznie miły, ogarnięty i zabawny chłopak. Spędziliśmy czas w miłej atmosferze ( jak mi się wydawało) i każdy rozszedł się w swoją stronę.
Po tym spotkaniu Ania zaczęła mieć dla mnie jakby mniej czasu, ale w końcu była to klasa maturalna, więc nauka była priorytetem. Minął kolejny rok , dostałyśmy się na studia, więc liczyłam na to , że nasze kontakty odżyją. Jednak Ania zawsze tłumaczyła , że musi jechać do Pawła , bo... ( i tu za każdym razem wstawiała różne wymówki) , ale jutro albo najpóźniej pojutrze się spotkamy. I tak z naszych spotkań po 2 dni w tygodniu zrobiło się jedno na 3-4 miesiące. A i tak na każde spotkanie przychodziła tak jakby ukradkiem- jeżeli wychodziłyśmy to tylko do okolicznych osiedlowych barów, a najczęściej Ania zapraszała mnie do siebie lub po prostu przychodziła do mnie.

Pewnego razu w odwiedzinach u Ani, miałam okazję do porozmawiania z jej siostrą. Wyraziła ona niepokój , że Ania całe dnie spędza u swojego chłopaka , jednak on nigdy nie przyjeżdża do nich (przez ponad 2 lata ich związku Paweł pojawił się w domu wybranki jeden raz) . Próbowała z nią o tym rozmawiać, jednak Ania zbywała ją za każdym razem.
Zaczęłam więc z Anią rozmawiać coraz częściej o tym dlaczego jej wybranek po pierwsze nie odwiedza jej rodziny i dlaczego nigdy więcej nie widziałam go na naszych spotkaniach w gronie znajomych. Wyjaśniła mi , że Paweł po prostu mnie nie lubi. Ani jej rodziny. Ani jej znajomych. Po prostu uważa , że wszyscy po kolei sprowadzamy ją na złą drogę. Chciał, żeby Ania spędzała więcej czasu w gronie "obytych i mądrych" czyli ,jego zdaniem ,w gronie jego rodziny i znajomych. Każde święta Ania spędzała zatem u Pawła , sylwester czy inna impreza? Tylko z jego znajomymi. Ania straciła wszystkich znajomych , tylko ja próbowałam cały czas namawiać ją na spotkania. W nieliczne dni , kiedy udawało nam się spotkać Ania była coraz bardziej...samotna. Na żaden temat nie miała prawa głosu, o niczym w ich związku nie mogła decydować. Tylko on , Pan i Władca ma we wszystkim racje. Przyznała mi się nawet , że ustawicznie słyszy od Pawła , że jest z nią tylko dlatego , że ma ona duże cycki. Bo nie ma w niej nic więcej , co mogłoby kogoś zainteresować. Ogólnie chłopak, gdy byli sami ,po prostu znęcał się nad nią psychicznie. Wmawiał, że bez niego , jest nikim , że jej całe życie jest od niego uzależnione.
Prosiłam , błagałam ,żeby przejrzała na oczy, że od własnej rodziny stara się ją odseparować jak tylko może może.

Niestety w tej historii nie ma wygranych ( no może poza Pawłem). Ze mną Ania w końcu kontakt zerwała zupełnie, od rodziny wyprowadziła się do swojego "ukochanego" i też nie utrzymuje z nimi większych kontaktów. W minione wakacje wyszła za mąż, za w/w delikwenta. Na ich weselu bawiło się ponad 150 osób- z jej strony byli tylko jej rodzice oraz rodzeństwo. Nawet dziadkowie na ślub ani wesele zaproszenia nie dostali. Druhną była jedna ze znajomych Pawła.

Ja o tym dowiedziałam się od siostry Ani. Ponoć zaproszenie na wesele dostali z miesięcznym wyprzedzeniem. Oczywiście bez żadnego wcześniejszego wspomnienia , że ten ślub w ogóle planują.

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (237)
zarchiwizowany

#68920

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o tym, że i tak źle i tak niedobrze.

Odkąd pamiętam zawsze ważyłam mało. Przy wzroście 163 cm było to około 45 kg. Nie stosowałam żadnych diet , a wręcz przeciwnie - jadłam wszystko na co tylko miałam ochotę. Problem zaczął się gdy byłam w gimnazjum, spośród wszystkich koleżanek z klasy byłam najmniejsza i najchudsza, a jak wiadomo wszelkie odstępstwa od normy nie są w takim wieku akceptowane. Zaczęły się przepychanki, kradzieże moich rzeczy i wyśmiewanie na korytarzach od anorektyczek i bulimiczek przez "koleżanki", podrzucanie mi wszelakiego jedzenia do plecaka, żebym w końcu coś zjadła i wyglądała jak człowiek. Do tej pory pamiętam jak nauczycielka od biologii na lekcji przy całej klasie mówiła , że "o matko, wstyd taki Noxiss weź idź się lecz na anoreksję , patrzeć się na Ciebie nie da ,kości same , żaden chłopak NIGDY się Tobą nie zainteresuje jak będziesz w takim stanie! Nie jje to to i myśli , że jest ładne". No cóż, nie myślałam , ale wygląd swój lubiłam , a i badania na anoreksję odbyłam i wiedziałam , że to nie to. Oczywiście nikt nie chciał słuchać o tym , że badania nie potwierdziły diagnozy, toż to jak się głodzi taka to i kłamie jak z nut. Jakoś przeżyłam, o sprawie zapomniałam , tym bardziej , że w liceum i na studiach nikt z moją wagą nie miał problemu.

Ale dlaczego ta historia? Ano dorosłam. Zmieniłam się. Zmieniło się też moje ciało. Obecnie przy 163 cm ważę 61 kg- wiem troszeczkę za dużo , ale chodzę na siłownie i staram się o siebie dbać. Jak tylko spotykam koleżanki z dawnych lat zawsze tekst jest podobny- " Noxiss, dziewczyno jak Ty wyglądasz... Taka ładna byłaś , chuda , a teraz to wstyd się do Ciebie na ulicy przyznać. No , no JA bym się tak w życiu nie zapuściła, żeby TYLE przytyć ."

No cóż , widać ludziom nigdy nie dogodzisz i zawsze znajdzie się coś co im się w nas nie podoba.

A przy okazji, witam wszystkich !;)

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 197 (305)

1