Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

noxiss

Zamieszcza historie od: 21 września 2015 - 13:10
Ostatnio: 5 stycznia 2018 - 9:38
  • Historii na głównej: 10 z 12
  • Punktów za historie: 3480
  • Komentarzy: 45
  • Punktów za komentarze: 337
 

#69643

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będąc małym berbeciem coś było ze mną nie tak. Mając te 3- 4 latka zaczęłam w niektórych sytuacjach łapać się za klatkę piersiową i mówić, że boli. Mała byłam, nie wiedziałam ani co ani jak, czułam tylko ból, który w niektórych momentach potrafił doprowadzić mnie na skraj dziecięcej wytrzymałości. Cóż, rodzicom powtarzać długo nie trzeba było i pognali ze mną do lekarza. Osłuchowo wszystko ok, to dostałam skierowanie do kardiologa niech on próbuje rozwikłać tę zagadkę. Kardiolog przyjął na kilka wizyt za każdym razem osłuchiwał, pytał kiedy boli, nawet ekg zrobił, ale według niego wyniki były książkowo zdrowego dziecka. W rodzinie do tej pory żadnych chorób serca, to i rodzice zaczęli przymykać oko na moje narzekania, za wskazówkami lekarza zaczęli uważać, że na pewno symuluję.

I tak zaczął się koszmar dla małego dziecka, za każdym razem jak miałam napad bólu, byłam w domu po prostu lekceważona. Siadałam zawsze na łóżku zwijałam się w kłębek cicho pochlipując i czekałam aż mi przejdzie. Lata płynęły, gdy poszłam do podstawówki wiecznie słyszałam, że udaje, żeby wymigać się od sprawdzianu/kartkówki. Gdy napad miał miejsce w szkole zawsze chodziłam do pielęgniarki, swoją drogą złotej kobiety, która dawała mi przeciwbólowe i pozwalała zostać u niej dopóty dopóki nie poczuję się lepiej. Rodzina cały czas tematu tego nie poruszała, myśląc, że kiedyś musi mi się znudzić symulowanie.

Pewnej nocy mając około 10-11 lat ból był nie do zniesienia. Nie mogłam spać w nocy, było mi duszno bardziej niż zwykle i czułam, że powoli przestaje mieć siłę, żeby oddychać, ponieważ z każdym oddechem bolało mnie bardziej i bardziej. Obudziłam domostwo i niechętnie zostałam zawieziona do szpitala. W szpitalu znowu ekg, jakieś badania osłuchowe i... nic. No zdrowa jestem. Dostałam jakieś przeciwbólowe w szpitalu, a w domu solidny opierdziel.

Tak więc żyłam sobie z przekonaniem, że chorobę sobie po prostu wymyśliłam. Po tym jak w kółko słyszałam od lekarzy oraz rodziny, że przecież jestem zdrowa, naprawdę zaczęłam obawiać się, że po prostu tracę zmysły, a w momencie kiedy boli - wydaje mi się.

Będąc nastolatką trafiłam do kolejnego kardiologa, standardowy wywiad, ekg, jednak lekarzowi nie spasowało, że w sumie oprócz tego nie miałam robionych innych badań. No to wio na echo serca. Po odczekaniu kilku miesięcy przyszła kolej na badanie. I nagle okazało się, że nie do końca z moim sercem jest wszystko ok. Lekarz nie chciał wydać diagnozy bez kolejnych badań, a na te czekać trzeba było miesiącami - zarządził więc najszybszą drogę, czyli skierowanie na tygodniowy pobyt na oddziale. Tam po całym tygodniu miałam dość, ponieważ dziennie miałam robionych kilka badań i miałam po dziurki w nosie tych wszystkich kroplówek, strzykawek, monitorów które robiły w kółko pip pip i lekarzy. Jednak nareszcie okazało się co mi jest. 2 wady serca, jedna wrodzona, druga rozwinięta już przez tę pierwszą.

Cóż, kilka lat na lekach i mój stan się poprawił. Jednak w przypadku ponownego pogorszenia konieczna będzie operacja serca.

Szkoda mi tylko, że przez te wszystkie lata osoba, która nosiła mnie pod sercem, nie potrafiła uwierzyć mi na słowo.

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 475 (587)
zarchiwizowany

#68920

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o tym, że i tak źle i tak niedobrze.

Odkąd pamiętam zawsze ważyłam mało. Przy wzroście 163 cm było to około 45 kg. Nie stosowałam żadnych diet , a wręcz przeciwnie - jadłam wszystko na co tylko miałam ochotę. Problem zaczął się gdy byłam w gimnazjum, spośród wszystkich koleżanek z klasy byłam najmniejsza i najchudsza, a jak wiadomo wszelkie odstępstwa od normy nie są w takim wieku akceptowane. Zaczęły się przepychanki, kradzieże moich rzeczy i wyśmiewanie na korytarzach od anorektyczek i bulimiczek przez "koleżanki", podrzucanie mi wszelakiego jedzenia do plecaka, żebym w końcu coś zjadła i wyglądała jak człowiek. Do tej pory pamiętam jak nauczycielka od biologii na lekcji przy całej klasie mówiła , że "o matko, wstyd taki Noxiss weź idź się lecz na anoreksję , patrzeć się na Ciebie nie da ,kości same , żaden chłopak NIGDY się Tobą nie zainteresuje jak będziesz w takim stanie! Nie jje to to i myśli , że jest ładne". No cóż, nie myślałam , ale wygląd swój lubiłam , a i badania na anoreksję odbyłam i wiedziałam , że to nie to. Oczywiście nikt nie chciał słuchać o tym , że badania nie potwierdziły diagnozy, toż to jak się głodzi taka to i kłamie jak z nut. Jakoś przeżyłam, o sprawie zapomniałam , tym bardziej , że w liceum i na studiach nikt z moją wagą nie miał problemu.

Ale dlaczego ta historia? Ano dorosłam. Zmieniłam się. Zmieniło się też moje ciało. Obecnie przy 163 cm ważę 61 kg- wiem troszeczkę za dużo , ale chodzę na siłownie i staram się o siebie dbać. Jak tylko spotykam koleżanki z dawnych lat zawsze tekst jest podobny- " Noxiss, dziewczyno jak Ty wyglądasz... Taka ładna byłaś , chuda , a teraz to wstyd się do Ciebie na ulicy przyznać. No , no JA bym się tak w życiu nie zapuściła, żeby TYLE przytyć ."

No cóż , widać ludziom nigdy nie dogodzisz i zawsze znajdzie się coś co im się w nas nie podoba.

A przy okazji, witam wszystkich !;)

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 197 (305)